Autor: Gallagher Steve
Tytuł oryginalny: The boat house
Język oryginału: angielski
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Seria wydawnicza: Sensacja [Amber]
Rok pierwszego wydania: 1991
Stephen?
Nie King, tylko Gallagher. Znany również jako reżyser własnych powieści, które doczekały się adaptacji na wielkim ekranie (
Chimera, Oktober). Steve ma dość ciekawy styl. Nie pisze on prostych i pustych książeczek sensacyjnych dla pospolitej komercji. Pod przykrywką zwykłych powieści kryją się nietuzinkowe przesłania, które zmuszają do głębszej refleksji. Czytając książki Angielskiego pisarza zawsze towarzyszy mi to samo uczucie. "Nie chcę, aby książka się skończyła." Gallagher idealnie stopniuje akcję, przeplatając ją różnymi pobocznymi wątkami. Nie inaczej jest z hangarem.
Dlaczego "Hangar"?
Sam zadawałem sobie to pytanie, gdy ujrzałem tłumaczenie z tytułu angielskiego (
The Boat House), ale tym razem nasi rodacy poprawnie przetłumaczyli nagłówek uwzględniając kontekst. Książka zaczyna się od końca. Następnie mamy akcję właściwą, gdzie w kolejnych rozdziałach dowiemy się "jak do tego doszło". Wydarzenia opisane w powieści mają miejsce głównie w malowniczym Angielskim miasteczku pełnym dolin i pięknych krajobrazów...aczkolwiek zawitamy również do ponurego i zimnego ZSRR, przy okazji wspomnień Aliny...
No właśnie. Alina Petrowa. Przybywa do miasteczka uciekając ze szpitala psychiatrycznego z Rosji, w którym jak uważa przebywała niesłusznie, a jak wiadomo w tamtejszych rejonach szpital nie służył jako "szpital", ale był gorszą karą od więzienia. Małą, bezbronną kobietą zaopiekował się Pete. Mechanik w tutejszym warsztacie samochodowym. Wszystko pięknie, ale po jakimś czasie dziewczyna znika wieczorami spacerując boso... Więcej nie zdradzę, bo popsułbym jedynie doskonałą rozrywkę, jaką jest czytanie Hangaru.
A więc..
Hangar to świetna książka, na długie jesienne wieczory. Wartka akcja, dużo tajemniczości i grozy sprawiają, że książkę czyta się leciutko, i zanim się obejrzysz znajdziesz się na końcu...ale i początku zarazem. Znajdziemy tu motyw odwiecznej tułaczki człowieka, który dąży do upragnionego celu (podobnie jak w Deszczu - 1990). Gallagher poruszył wiele ciekawych wątków, które rodzą się w umysle niejednego prostego wydawałoby się człowieka, ale nie mi jest dane opisywać je Tobie Drogi Czytelniku, ty sam nie zwlekając dłużej pośpiesz do księgarni.