Ubóstwiam nektarynki. Ich konsumowanie jest po prostu sexowne. Sok delikatnym strumyczkiem spływa powoli po wewnętrznej stronie dłoni, tamuje się i wypełnia korytko linii papilarnych, potem w postaci już pojedynczych dojrzałych kropel pędzi szybciej i skapuje na ziemię. Nektarynkę można skonsumować zwyczajnie, ale można też z wielką finezją podrywać na nią facetów. Siadałam więc i siadać będę, z soczystą nektaryną w miejscach publicznie często nawiedzanych, i jadłam i jeść będę nektarynkę tak:
- delikatnie gładzę aksamitną powierzchnię owocu lewą ręką, jednocześnie obracając go i przyglądam się uważnie, które miejsce będzie najlepsze na zanurzenie w nim zębów. Jest. Więc ostrożnie, ale z dużą łapczywością, taką, którą widać w oczach, smakuję. Jest słodka i twarda, dobra. Krople rozpryskują się wokół mnie. Sok zaczyna płynąć. Gryzę raz jeszcze. Miąższ wygina się jak kotka i ląduje w moich ustach. Widzę, jak idą w moim kierunku dwaj mężczyźni, więc zaczynam erotyczną zabawę i gryzę raz jeszcze. Tym razem moje usta pieszczą owoc. Znów pojawia się sok , jego cienka stróżka spływa kącikiem ust po brodzie wprost na mój dekolt, który widoczny jest z rozpiętej na trzy guziczki od góry bluzeczki. Resztki soczystego nektaru, które zostają mi na ustach, z ogromna ochotą zlizuję. Języczkiem czyszczę kąciki, delikatnie robię porządki wzdłuż krawędzi wargi i zasysam całą dolną umorusaną wargę do środka moich ust. Klejącą się dłonią, wycieram delikatnie krople soczystego nektaru z błyszczącego nagością dekoltu. Robię to przyglądając się jednemu z nich. Śledzę jednocześnie krople spadające z koniuszków palców lewej dłoni. Niby zdziwiona, delikatnie je oblizuję, każdy pojedynczo, wciąż wpatrując się w nieznajomego. A on patrząc na mnie płonie z podniecenia, wyobrażając sobie jak inny frykas znajduję się w moich ustach. I powoli zaczynam wstawać. Krawędzie zwiewnej sukienki podnoszą się nieznacznie, wygładzam je więc, nieśmiało uśmiechając się do obserwującego mnie pana. W dłoni, po erotycznym skonsumowaniu tego owocu zostaje pestka-duża czerwona pestka owinięta kawałkami miąższu. A w moim nowiutkim telefonie, pod hasłem " Na Nektarynkę" zostaje zapisany numer pana , który nawet nie wie, że za parę godzin będzie już tylko historią, tą w spisie połączeń nieodebranych i tą spod Media Markt. Panem kup i przynieś. Historią mojego nowiutkiego telefonu. I tak się to robi. Tak się żyje. Ubóstwiam wcinać soczyste nektarynki, szczególnie na ławce pod Media Markt.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Nacpana Swiatem · dnia 22.04.2010 09:22 · Czytań: 760 · Średnia ocena: 2,25 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora: