Człowiek z dna - Speak2Me
Proza » Obyczajowe » Człowiek z dna
A A A
Stojąc na dnie głębokiej studni, na dnie świata i dnie życia, myślałem, że jestem skazany na czekanie. Odkąd tłum uśmiechniętych, życzliwych ludzi ogromnym, płaskim głazem zakrył wlot do miejsca, w którym jestem, nie łudziłem się, że zdołam wyjść z tego ciemnego dołu. Siedziałem bezczynnie i byłem smutny. Od czasu do czasu w pamięci przebłyskiwały mi twarze dawnych przyjaciół, do których kiedyś potrafiłem się uśmiechać. Wspomnienia szczęścia pogłębiały depresję, jest to normalne, gdy myśli się o rzeczach utraconych. Przypomniałem sobie wspólne wieczory i noce, śmiech szczery aż do bólu, łzy płynące ze szczęścia. Łzy. Prawdziwy płacz pozbawiony kontroli, smutek dotkliwy, ale dający się wylać w ten prosty sposób. Przypomniałem sobie kogoś, kto przychodził, kiedy było źle, i wchłaniał moje problemy w swoją odzież. Później uczucie wolności, kiedy tuż po wschodzie słońca bloki rzucały dwustumetrowe cienie na pokrytą rosą trawę, a my dostawaliśmy gęsiej skórki, zanim przytuliły nas jasne promienie. Poczucie wspólnoty, kiedy po drugiej stronie domofonu dziesięciu kolegów pytało: „Wyjdziesz?”. Poczucie niezależności. Wiarę i nadzieję. Marzenia, cele. Miłość.
Wpadałem w coraz większą depresję.

Na dnie mojej studni było sporo miejsca. Usypałem sobie miękkie łóżko i znalazłem płaski kamień, który zastępował poduszkę. Całkowita ciemność i grobowa cisza dawały doskonałe warunki do snu, ale nie mogłem zmrużyć oka. Nie przez problemy czy zmartwienia. Przez chaos, jaki miałem w głowie. Miliardy myśli, drobnych jak mak czy ziarna piasku, wirowały gdzieś na skraju mojej podświadomości, regularnie łącząc się w grudy, z których bezwolnie odczytywałem informacje. Miałem w głowie burzę piaskową, tornado, szalony tajfun strzępków słów i skojarzeń.

Im dłużej jestem w studni, tym sprawniej wyłapuję odgłosy dochodzące z zewnątrz. Początkowo nie słyszałem niczego, ale kosztem pozostałych zmysłów moja zdolność rejestrowania dźwięków konsekwentnie się poprawiała. Już po kilku dniach usłyszałem kroki ludzi depczących skałę zasłaniającą mi niebo. Początkowo z całych sił wołałem o pomoc, ale nikt nie reagował. W końcu przestałem krzyczeć. Oni doskonale wiedzą, że tu jestem. Zwyczajnie się boją. Boją się głębokości, panującego tu chłodu i mroku, i boją się mnie.

Nie zawsze tak było. Kiedyś, zanim nauczyłem się doskonale kłamać i oszukiwać, ogradzać się murem, zanim poczucie bycia zaszczutym przerosło poczucie bycia wolnym, potrafiłem śmiać się bez skrępowania, być życzliwym, wzbudzać zaufanie. Emanowałem ciepłem. Dziś trudno mi w to uwierzyć. Często łapię się na tym, że o przeszłości rozmyślam jak o śnie, który, choć bardzo realistyczny, w rzeczywistości był tylko iluzją.

Niektórzy z tych depczących wieko mojego świata przystają, jakby poczuli mój zapach albo usłyszeli oddech. Ich też w końcu strach popycha do przodu. Boją się zejść, myślą, że nie mogliby się już wydostać. Nie wiedzą, że na ścianach są drabiny widzialne jedynie dla tych, którzy zeszli tam dobrowolnie. Jedna z tych dróg ucieczki przeznaczona jest dla mnie, ale ktoś musiałby mi ją wskazać. Dawno temu wierzyłem, że znajdzie się taka osoba.

Tak, bardzo dobrze znam zasady tej gry. Ale gram w nią sam.

Kiedy nadzieja na uwolnienie zgasła, zauważyłem mały otwór w jednej ze ścian. Ostrożnie podszedłem i włożyłem do środka rękę, żeby sprawdzić, czy można go powiększyć. Bez problemu wyrwałem grudy ziemi i dziura stała się na tyle duża, że mógłbym się w niej zmieścić. Ale bałem się. Po drugiej stronie panowała całkowita ciemność. Jeszcze głębsza niż w mojej studni. Więc czekałem dalej.

Bezczynność od tej pory stała się prawdziwą katorgą. Nigdy wcześniej czekanie nie było tak uciążliwe. Aż do czasu, kiedy dostrzegłem alternatywę.

Niecierpliwie dłubiąc w ziemi, co chwila zerkałem w stronę otworu. Po pewnym czasie zauważyłem, że z jego wnętrza wydobywa się światło. Strach nadal mnie powstrzymywał, ale ciekawość i fascynacja nie pozwalała na długo oderwać wzroku od tego magicznego miejsca. Strumień światła stawał się coraz jaśniejszy, stopniowo zamieniał się w szeroki, biały snop, miałem wrażenie, że mogę go złapać i wetrzeć w skórę.

Nie wytrzymałem.

Podszedłem do otworu, zajrzałem do środka. Oślepiony, długo mrużyłem oczy, czekając, aż przyzwyczają się do zapomnianej jasności. Bez skutku. Postanowiłem wejść do środka. Włożyłem obie ręce - poczułem płaską ścianę po drugiej stronie – następnie głowę, tułów, przeciągnąłem się i spadłem na twardą podłogę. Była wyłożona marmurem. Ten widok mocno mnie zdziwił. Wstałem, żeby rozejrzeć się dookoła.

Znajdowałem się w korytarzu, na samym jego początku. Kamienne ściany wyznaczały jedyny możliwy kierunek, przez okna znajdujące się wysoko ponad moją głową wpadały jasne promienie. Nie wyglądały jak światło słońca, były zbyt białe. Ale czułem bijące od nich przyjemne ciepło.

Mój strach całkowicie ustał, kiedy zrobiłem pierwszy krok. Szedłem niemal bezszelestnie, nie miałem butów. Mimo iż znajdowałem się w obcym, całkowicie nieznanym miejscu, wcale nie czułem się nieswojo. Wręcz przeciwnie. Chłodny marmur koił poranione stopy, rześkie powietrze czyniło oddech przyjemnym. Na ścianach widniały wyrzeźbione sceny z mojego życia. Szedłem przed siebie, oglądając własne dzieciństwo, pierwszy dzień w szkole, pierwsze wagary, pierwszą bójkę, pierwsze zauroczenie, pierwsze rozczarowanie. Widziałem, jak życie mnie kształtowało, jak opadałem w dół, coraz niżej, aż znalazłem się na dnie studni. A teraz idę jasnym korytarzem.

Rzeźby się skończyły. Oderwałem wzrok od ściany. Kilka metrów dalej stał stary człowiek w jasnych, sztruksowych spodniach i białej, eleganckiej koszuli. Bez ruchu patrzył na mur. Widziałem, że tam też znajduje się rzeźba, ale nie mogłem dostrzec, co przedstawia. Zaciekawiło mnie to. Ruszyłem w jej kierunku, a w tej samej chwili starzec zaczął iść do mnie. Spotkaliśmy się w połowie drogi. Stanął przede mną, nie pozwalając zrobić ani kroku więcej. Patrzył prosto w oczy, wydawało się, że czegoś ode mnie chce.
- Kim jesteś? – zapytałem.
- Jestem strażnikiem życia.
Głos wypłynął z jego krtani, niski i łagodny. Mężczyzna brzmiał co najmniej o czterdzieści lat młodziej, niż wyglądał.
- Co cię tu sprowadza? – dodał po kilku sekundach.
- Chciałem zobaczyć ostatnią rzeźbę.
- Kamień znajdujący się w tamtym miejscu przybierze kształt dopiero, gdy odpowiesz na moje pytania.
- Pytaj więc.
- Wiesz, gdzie jesteś?
- Tak – odparłem bez wahania. Wiedziałem to od samego początku.
- Rozmowa ze mną jest niejako zaszczytem. Niektórzy omijają ten etap drogi, inni nie mają odwagi nawet zbliżyć się do niego. Gratuluję, młodzieńcze.
- Nie jest to dla mnie chlubą, raczej smutną powinnością.
Wpatrywał się we mnie niemal białymi oczami, które były jedynym jego organem odpornym na upływ czasu. Poorana zmarszczkami twarz wydawała się groźna, jednak było w niej coś przyjaznego, czym człowiek ten zjednywał sobie zaufanie.
- Zawróć, synu. – Starzec przewiercał mnie wzrokiem, jego głos nie brzmiał jak groźba, przebijał przez niego żal połączony ze współczuciem.
- Odkąd zmarła moja nadzieja i wiara, dno studni jest o wiele czarniejsze od tego, co za twoimi plecami – mówiłem szczerze.
- Czyżbyś nie słyszał kroków nad głową?
- Odkąd zmarła moja nadzieja i wiara, czekanie na pomoc jest o wiele czarniejsze od tego, co za twoimi plecami.
- Widziałeś swoje życie. Czy warto to tracić?
- Jakże mógłbym żyć przeszłością?
- A uczucia?
- Zabijam je.
- Byli tu smutniejsi od ciebie, wielu z nich zawróciło.
- Smutek też jest uczuciem.
- Czyż nie lepiej być szczęśliwym?
- Szczęście jest darem dla wybrańców.
- Bardzo niedawno widziałem, jak się śmiałeś.
- To fizyczny odruch.
- Widziałem, jak na nią patrzyłeś.
- Już nie mam marzeń.
- Widziałem twoje zwycięstwa.
- Więc nie pozwól mi zniszczyć tych, które ocalały.
Starzec zadrżał. Był zaskoczony, patrzył na mnie z pewnym lękiem.
- To niezwykle rzadkie… Nie zawrócisz?
- Zawrócić? Do czego? Do ciemności? Do łóżka usypanego z piasku? Do walki z własnymi myślami? Do wsłuchiwania się w kroki ludzi oddzielonych ode mnie barierą, której żaden z nich nie chce albo nie potrafi przebić? Do strachu? Do lęków, do bólu? Nie, nie zawrócę. Kiedyś już widziałem dziurę w ziemi. Zakryłem ją, niemal zapomniałem, że istnieje, zachowywałem się, jakbym zapomniał. Wtedy może to była dobra decyzja. Wtedy byłem prawie na równi z innymi. Teraz musiałbym wrócić na dno mojej studni. Nie, starcze. Nie zawrócę.
Wyplułem te słowa z niebywałą pewnością. Dobrze wiedziałem, czego chcę. Już zbyt długo się wahałem. Niepewność mnie zmęczyła. Teraz byłem przekonany.
- Czyń więc, co czynić powinieneś.
Mężczyzna odszedł.

Przez chwilę stałem jakby odurzony. Poczucie euforii mieszało się ze strachem. Spojrzałem na rzeźbę – nadal nie mogłem rozpoznać, co przedstawiała. Podszedłem i stojąc na wprost niej, dostrzegłem wyraźnie to, co mógłbym nazwać ostatnim pragnieniem i celem mojej wędrówki. Wpatrywałem się długo, czując, że wreszcie się spełni. Wiedząc, że się spełni.
To prawdziwa ulga.


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Speak2Me · dnia 24.04.2010 09:34 · Czytań: 828 · Średnia ocena: 4,25 · Komentarzy: 10
Komentarze
Anaris dnia 24.04.2010 22:52 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
życzliwych ludzi, ogromnym

bez przecinka

Cytat:
mutek dotkliwy, ale dający się wylać w ten prosty sposób

napisałabym to inaczej, bo mi się kojarzy z załatwianiem potrzeb fizjologicznych :lol:

Cytat:
rosą trawę a my dostawaliśmy gęsiej skórki zanim przytuliły

trawę, a my
skórki, zanim

Cytat:
mojego świata, przystają

bez przecinka

Cytat:
włożyłem do środka rękę żeby sprawdzić

rękę, żeby

Cytat:
Oślepiony długo mrużyłem oczy czekając

oślepiony długo czy długo oślepiony? :)
chyba tak: Oślepiony, długo mrużyłem oczy, czekając

Cytat:
twarda podłogę

twardą

Cytat:
Mimo, iż znajdowałem

bez przecinka - mimo że to jeden z wyjątków

Cytat:
Szedłem przed siebie oglądając własne

siebie, oglądając

Cytat:
Stanął przede mną nie pozwalając

mną, nie

Cytat:
co za twoimi plecami. – Mówiłem szczerze.

zły zapis, powinno być:
"... co za twoimi plecami - mówiłem szczerze."

i tak w sumie dziwnie brzmi to "za twoimi", bo mówisz "zmarła moja nadzieja, ale coś jest za twoimi plecami" - zbyt zagmatwane

Cytat:
widziałem jak się śmiałeś

widziałem, jak

Cytat:
stojąc na wprost niej dostrzegłem

niej, dostrzegłem

Cytat:
Wpatrywałem się długo czując

długo, czując


Buu, a co przedstawiała w końcu rzeźba? :( Czyżbym musiała sobie sama to dopowiedzieć?
Dobrze. Podobał mi się ten tekst, bo był taki... głęboki. Uczucia, które każdy gdzieś w sobie chowa i dzięki temu tekst działa na odczucia. Tylko trochę pomieszałeś na początku z tym dreptaniem po skale, trochę niezgrabnie tam to wygląda. Co mi się jeszcze nie podobało to ilość epitetów. Owszem, dzięki nim tekst jest bardzo plastyczny i prosty do wyobrażenia sobie sceny, ale ich nadmiar powoduje sztuczność tekstu. No bo po co pisać "upadłem na twardą podłogę", skoro wystarczy powiedzieć "upadłem na podłogę"? Albo dopisać potem innymi słowami, że upadek był bolesny i tak dalej. W kilku miejscach uszczupliłabym ilość takowych przymiotników.

Ale ogólnie muszę przyznać, że podobało mi się. Rozmowa ze starcem pierwszorzędna - lubię takie smaczki i łapanie za słówka w dialogach. To na pewno na plusa. :)

Bardzo dobre, pozdrawiam. :)
Jack the Nipper dnia 25.04.2010 17:06 Ocena: Świetne!
Cytat:
Im dłużej jestem w studni, tym sprawniej wyłapuję odgłosy dochodzące z zewnątrz.


Przyznam, że nie bardzo widze uzasadnienia dla nagłego przejścia na czas teraźniejszy. Nie jest błąd, ale bardzo dziwnie brzmi.

Cytat:
się mnie.

Nie zawsze tak było. Kiedyś, zanim nauczyłem się doskonale kłamać i oszukiwać, ogradzać się murem, zanim poczucie bycia zaszczutym przerosło poczucie bycia wolnym, potrafiłem śmiać się


4 x się

Cytat:
tych depczących wieko mojego świata, przystają, jakby poczuli mój zapach albo usłyszeli oddech. Ich też w końcu strach popycha przed siebie.


tych - mojego - mój - ich - siebie = za gesto od zaimków

Twoje teksty zaczynają mi sie naprawdę podobać. Tutaj świetnie wyczuwasz proporcje, co napisać, a co zostawić niedopowiedzianym. Sama tematyka tez wielce interesująca, a bohater bardzo niejednoznaczny. Od kogoś kto jawi sie jak fajtłapa, do pewnego swoich racji , zdecydowanego faceta. I wszystko naturalnie.
Zaiste, świetne.
Speak2Me dnia 25.04.2010 22:03
Poprawki wprowadzę jutro, dziś nie mam siły.
Bardzo się cieszę, że tak wysoko oceniliście, naprawdę miłe uczucie przeczytać tak dobre opinie na temat tekstu :)

Co do ostatniej rzeźby... teoretycznie można się domyślić co przedstawia, jednak jako autor tekstu nie wiem, na ile jasne są wskazówki, które zostawiłem.
Mógłbym napisać, czym jest studnia, dziura, światło, korytarz, rzeźby, starzec, ale może zinterpretujecie to na własny sposób, może nie będziecie wnikać albo wyczytacie z tekstu moją wizję, nie chcę narzucać niczego.
Chyba, że bardzo chcecie wiedzieć - zawsze możecie zapytać na PW :) ewentualnie tutaj a na PW dostać odpowiedź.

Dzięki wielkie, pozdrawiam
Speak2Me dnia 26.04.2010 16:35
Poprawiłem co umiałem.
Szkoda, że tylko dwie osoby zdecydowały się skomentować i ocenić.
sisey dnia 28.04.2010 13:03 Ocena: Dobre
Przeczytałem wczoraj, a może to już dziś było. Jest poprawnie, to chyba najlepsze słowo. Zaznaczam że nie znam innych Twoich tekstów, co musi mieć wpływ na opinię. Już wchodzą się uśmiechnąłem, że to pewnie jakieś fatum. Studnia pojawiła się również u Miladory, czyżby to zmowa? :)
Tak serio, to przeszkadza mi ten ewangeliczny ton. Co to ma być przypowieść z ambony? Bez życia, do bólu monotonne, usypia. Wręcz wypada dodać bicie dzwonów na finał. To szczęście, że tekst krótki. Przy obszerniejszej formie murowana śpiączka.
Jeżę się również na narrację w pierwszej osobie, bo bardzo łatwo tu o zaimkozę, lub blogowe tonacje, czego nie ustrzegłeś się w pełni.
W obecnym stanie uważam że rokujesz pozytywnie, czego Ci oczywiście życzę. Pisz, tylko proszę bez moralizatorstwa i taniej symboliki. Masz czas, zbieraj doświadczenia, a reszta przyjdzie sama.

pozdrawiam, sisey z działu poezja do dupy, sekcja rymowanki.
Dystrykt111 dnia 06.05.2010 18:50 Ocena: Świetne!
Speak... Zabrakło mi słów. Cóż, zazwyczaj dużo piszę i potrafię się sprawnie wypowiadać tak mówiąc jak i pisząc ale to jest jeden z nielicznych momentów w którym... Nie wiem co powiedzieć po prostu! Od dawna fascynują mnie zagadnienia z dziedziny psychologii, dlatego z ogromnym zaciekawieniem śledziłam kolejne plynne słowa, które prowadziły mnie powoli do sedna, puenty, do tego słodkiego niedopowiedzenia. Jak dla mnie końcówka jest idealna! Tutaj <jak myślę> chodzi o samą ulgę oczekiwania na coś pewnego w życiu które przyniosło tyle rozczarowań i pozbawiło nadziei. Jest to niesamowicie smutny tekst z jakimś takim jasnym promyczkiem, poprawnością ruchu. Ja absolutnie nie zgodzę się, że to przypowieść "za ambony"! Może to sen, może własne doświadczenie, może wola stworzenia lirycznej prozy do ludzi bez-wiernych, może świadectwo jakiejś osoby. Nie kojarzyłabym od razu starca jako Boga, drogi jako ścieżki do nieba... Nie! To raczej jednak życie. Przypomianie sobie obrazów zżycia, pewnego rodzaju pozytywna zapaść, odpowiedzi na pytania sumienia lub podświadomości. Może ta rzeżba to nowy, odrodzony, ten sam człowiek? Cóż. Ja to interpretuję w ten sposób. Całość przypomina mi trochę depresyjne wyjście... Tylko skoro starzec chce żeby wrócić i zapaść się jeszcze bardziej to taki za dobry nie jest xD
Można to rozważać różnorako, ale właśnie to jest największym dowodem, że to świetny tekst, którego na pewno szybko nie zapomne...

Pozdrawiam i z wielkim ukłonem zapraszam do mojego Dystryktu:)
Speak2Me dnia 07.05.2010 21:41
Bardzo cieszy, że się spodobało :) Wielka przyjemność dostawać takie komentarze, wnikliwe i pozytywne.

Bardzo dziękuję, pozdrawiam :)
Wasinka dnia 08.05.2010 12:25
Witaj.
Tekst ogólnie mi się podoba. Epitety lubię.

A teraz parę małych uwag...

W pierwszym akapicie jedno z "kiedyś" zastąpiłąbym np. "gdy", ponieważ są w takiej odległości od siebie, że już nie wydają się celowe

"przychodził, kiedy było źle (,) i wchłaniał"

pytało: "(W)yjdziesz?"

"drobnych jak mak, czy ziarnko" - przecinek niepotrzebny

"wieko mojego świata, przystają, jakby poczuli mój zapach" - powtórzenie zaimka (tego samego w dodatku)

"Kiedyś, zanim nauczyłem się doskonale kłamać i oszukiwać, ogradzać się murem" - proponuję: "doskonale kłamać, oszukiwać i ogradzać murem" (choć można jeszcze inaczej)

"mógłbym się do niej zmieścić" - chodzi o dziurę, więc chyba "w niej"

"Jeszcze głębsze, niż w mojej studni" - żegnaj, przecinku

"Oślepiony, długo mrużyłem oczy (,) czekając" - przecinek

"przez okna znajdujące się wysoko ponad moją głową, wpadały" - odrzućmy przecinek

"Nie wyglądały, jak światło słońca" - to samo

"nie czułem się nieswojo" - mnie jakoś zgrzytnęło

"Tak - odparłem bez wahania. Tak naprawdę" - może po prostu bez "tak naprawdę"

"ludzi odzielonych ode mnie barierą" - zrezygnowałabym z "ode mnie"

"Podszedłem i (,) stojąc na wprost"

I jeszcze coś: jakoś czasy mi się "ruszają", np. pierwsze zdanie w drugim i trzecim akapicie

Pozdrawiam :)
Speak2Me dnia 11.05.2010 20:52
Dzięki za poprawki, części nie wdrożyłem, bo uznałem, że jest dobrze, albo zwyczajnie nie umiałem.
Mieszanie się czasów celowe, jest trochę myśli z przeszłości i trochę teraźniejszości. Może niezgrabnie wyszło.
Pozdrawiam
PawelP dnia 15.11.2011 14:56
Fajny tekst. Dobrze się czyta i jest w nim jakaś głębia, które pozwala zrozumieć i poczuć ten tekst. Super, że nie napisałeś co widać na ostatniej rzeźbie, bo zmusza to do pewnego zastanowienia co było celem wędrówki bohatera. A przede wszystkim opisujesz postać, do której czuje się sympatie właśnie za jej uczucia.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty