Ranek. Pan-Bóg mknie przez rosę, a wilgoć wsiąka w jego boskie pięty. Trzeci dzień już nie śpi i nie zmruży oka, aż do dnia siódmego, kiedy padnie martwy. Ateizm jako taki nie ma tu nic do rzeczy – jest to smutny koniec dziecka. Co tydzień śmierć i zmartwychwstanie – co tydzień narodziny. Co tydzień krzewi się na nowo wiarę, tak że nawet Mojżesz rozbiłby tablice. Ateizm nie ma tu nic do rzeczy – wciąż rozbija własne.
Temat stary jak Bóg: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby”... która tobie nie odpowiada.
Libido kleryka – ot, cierpienie.
Ani szatan, ani Bóg nie mają nosa – którzy czują siarkę, już dawno się potruli.
Marsz do kościoła – tam ci dadzą mundur.
„Człowiek dlatego jest piękny, że urodził się podobnym do Boga. Brzydki dlatego, że właściwego nie wybrał”.
Ślicznotka – stokrotka – wyrywam płatki i skubię wymiona. Jaka to frajda pisać po ciele.
Miłość uprawia się w świecie, gdy nie ma miejsca we własnym ogródku.
Koniec końców zwiędła mi roślina. Nie muszę być ogrodnikiem.
Gramy w kości, Jezusie: „Bóg jest matematykiem”.
Aby upaść, trzeba najpierw w to uwierzyć.
Choćby dzięki poznaniu konsekwencji moralności ortodoksyjnej należy przeciw niej argumentować. Otoczeni przez religijną fikcję nie znamy marzeń (nuż osobistych, oryginalnych). Metafizyka właśnie winna być marzeniem...
Niebo jak chleb – bóg jest przypowieścią.
Niektórym nawet psychomachia sprawia rozkosz.
Płciowy anioł – marzenie każdego mężczyzny.
Codziennie na karteczkach dziesięć na dziesięć zapisuję ważne sprawy. Codziennie w kapciuszkach chodzę je załatwiać. Codziennie nie-przerażony, nie-zatrwożony a nawet bez troski. Dziś również: dopiero co przebudzony, a już (mimo kataru) chce mi się żyć. Ślinię wysuszone usta. O mrozie zapominam. Dziś jest słonecznie – idę do kościoła.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
GabrielBednarz · dnia 03.05.2010 09:41 · Czytań: 723 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: