Wieczór Niespełnionego
Strasznie się zasapał. Trudno jest zrozumieć co mówi, zamiast słów słychać tylko coś jak szelest, szemranie, od czasu do czasu jakąś lepiej wyartykułowaną sylabę. Jego ruchy są nerwowe i niezgrabne. Jakoś dziwacznie zgina ręce w nadgarstkach, a potem tymi dziwnymi rękoma dorzuca na stos kolejne ksiązki. Czasami łapie którąś z tych, w szczególny sposób przez niego znienawidzonych by z całej siły cisnąć nią o podłogę.
Łapie kolejną książkę i łup o podłogę. Na chwilę się zatrzymał i wsłuchuje w cisze. Stara się w głowie przywołać wywołany przez niego, przebrzmiały przed chwilą hałas. Stoi czekając, tak jakby się zawiesił, jak gdyby czekał na reset.
W końcu się rusza. Powoli się nachyla, chwyta oparcie krzesła i wolno z niego schodzi. Ciągle coś do siebie mówi, szemrze, szmerzy.
Podnosi z podłogi książkę, którą przed chwilą zrzucił i w której stukot się wsłuchiwał. Bardzo ładne wydanie twarda czarna okładka, tytuł pisany złotą Trzcionką. Otwiera książkę na stronie tytułowej.
Wydanie dwunaster30;
Coraz głośnie szemrze i aż zapluwa pierwszą stronę gdy zaczyna kląć. Zdobywa się jednak na to, by otworzyć na wstęp.
r30;jedna z najpopularniejszych, a zarazem najlepszych książek jakie powstały wr30;
Teraz już nie wytrzymuje, znowu ciska książką o podłogę. Przez chwilę myśli, potem chwyta inną z pułki i łup o ziemię.
Na jego twarzy zarysowują się różne grymasy, najpierw jakby zdziwienie, potem może strach, no i w końcu zadowolenie. Zaczyna się do siebie śmiać krótkimi warkotliwymi wystrzałami.
Przez chwilę kreci się po pokoju, otwiera kolejne szuflady, wywala ich zawartość, zrzuca wszystko z półek, w końcu wybiega z pokoju. Trudno się było spodziewać, że pomimo swojej tuszy może poruszać się tak szybko jak teraz wybiegając z pokoju. Równie szybko jednak wraca, trochę się zasapał, ale dalej jest zadowolony. Niczym trofeum niesie przed sobą dyktafon.
Znowu podnosi obie książki i tak jak poprzednio kolejno ciska nimi o podłogę, tym razem jednak nagrywa dźwięk jaki otrzymał. Teraz cofa i odtwarza, stara się uspokoić niespokojny oddech, tak by nic nie zagłuszyć.
Nie zagłusza i dla tego na jego twarzy pojawia się jeszcze bardziej stanowczy uśmiech. Cofa jeszcze raz i odtwarza jeszcze raz, tak by być pewnym, że nie popełnił błędu w badaniu. O błędzie wydaje się nie może być mowy. On zaczyna się coraz głośniej śmiać jakimś dziwnym, demonicznym, strasznym, a może nawet złowieszczym śmiechem. Mówi do siebie coś takiego jak by:
-Tak samo brzmią
a może mówi:
-Są identyczne
Trudno zrozumieć. Głos jest cichy i drżący, a przerywają go ataki śmiechu. Śmieje się coraz głośniej, coraz dziwnej. W końcu zachłystuje się, krztusi się, robi czerwony.
Wściekły znowu chce na czymś wyładować swój gniew. Jako, że ma w ręku akurat dyktafon więc rzuca nim, ten rozbryzguje się uderzając o ścianę.
Bartłomiej powraca do swojego wcześniejszego zajęcia. Nie wchodzi już na krzesło, zrzuca po kolei wszystko z innych półek. Czasami na chwilę zatrzyma się przy jakimś tytule, ogląda uważnie książkę jakby zastanawiał się czy aby tej jednak nie zostawić, a potem ją także dorzuca do kupki.
Zatrzymuje się jednak gdy dochodzi do końca ostatniej półki. Zostało mu tylko pięć książek. Niepozornych, niedużych, niezgrabnie wydanych, zniszczonych książeczek. On z szacunkiem podniósł pierwszą z nich, otworzył, bardzo wysłużone kartki były już od dawna nie połączone, choćby nawet w dwie razem. Łza spłynęła mu po policzku, ale się uśmiechał, to była łza szczęścia. Delikatnie zamkną i odstawił z szacunkiem książkę na miejsce
Przez chwilę znowu kręci się po pokoju, aż w końcu chwyta bujany fotel i ciągnie go przez pokój, w końcu stawia go naprzeciw kominka.
Bierze kolejne książki, wyrywa ze środka kartki i dorzuca je do ognia. Pojedyncze kartki palą się dużo szybciej niż ksiązki w całości, dlatego być może uda mu się wyrobić z porządkami do rana.
Dopiero teraz całkowicie się uspokoił, jego oddech jest nareszcie równy. Nawet nie poci się tak jak zazwyczaj. Powolnymi, stanowczymi, fachowymi ruchami dokonuje oczyszczającego dzieła zniszczenia. Te wszystkie bzdury nie są mu już potrzebne. Tak naprawdę wszystko co jest warte przeczytania, on już dawno zawarł w swoich pięciu książkach.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt