Chodź, uciekniemy do własnych światów,
w przestrzenie jedne, wspólnie nazwane,
gdzie raj to ogród Ew i Adamów,
i drzewa ciągle majowym sadem.
A może mrozy tam będą wieczne,
i śniegi zimne jak duchy białe,
niżej więc zejdę, a będąc w piekle,
w kotłach dla marzeń ogień rozpalę.
Cień berberysu, kawałek chleba,
jutrzenka srebrna znów się powtórzy,
na Złotej Górze słowa nie trzeba,
kąpią się w wierszach swawolne muzy.
Bóg będzie z nami, wszak on stareńki,
i ponoć umie wybaczyć wszystko
nam też wybaczy, wszak nie my pierwsi,
którzy wyznali po ludzku miłość.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Abi-syn · dnia 14.05.2010 05:53 · Czytań: 738 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 14
Inne artykuły tego autora: