Pana się nie wybiera - tulipanowka
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Pana się nie wybiera
A A A
Wysoko gdzieś w górach: Kordylierach, Andach, albo Himalajach – nie wiadomo dokładnie, w każdym razie wysoko w górach, żył sobie człowiek: mnich, pustelnik, marzyciel – nie wiadomo dokładnie kim był, w każdym razie człowiekiem.
Najciekawsza w owym człowieku była zupełna samowystarczalność i brak pragnień. Ów człowiek nikogo, ani niczego nie potrzebował. Niczym się nie cieszył, ale też niczym nie martwił. Żył sobie spokojnie, zachowując równowagę wewnętrzną, stabilność (wręcz obojętność) emocjonalną. Zajmował się kontemplacją, badaniami naukowymi i rozwiązywaniem wszelakich tajemnic.
Mieszkańcy nizin nazywali go mędrcem Krzysztofem (chociaż wcale nie był stary, ani nie miał nawet długiej, białej brody, a jego prawdziwe imię było zupełnie inne). Od czasu do czasu przychodzili do niego z prośbą o radę, albo pomoc. Ale zdarzało się to niezwykle rzadko (bo przecież dużo prościej skontaktować się przez internet, albo telepatycznie).

Pewnej razu Krzysztof zbudził się w środku nocy. Nie szalała żadna burza, wichura, czy armia kosmitów. Nawet nie miał koszmaru. Zbudził się, można rzec, zupełnie bez powodu. Zbudził się i pomyślał „chciałbym mieć psa”. Po chwili zapadł w sen. Rano nie pamiętał już swojej nocnej refleksji. Zajął się swoimi sprawami.
Po kilku tygodniach od owej nocy, do drzwi pustelni zaskrobał pies (a dokładniej psica, czyli pies płci żeńskiej).

Człowiek otworzył drzwi i zobaczył brązowego psa z białym puszystym ogonem.
- Dzień dobry – przywitała się psica.

Już na początku dwudziestego pierwszego wieku, psy rozumiały znaczenie ludzkiej mowy. Patrząc człowiekowi głęboko w oczy bezbłędnie odgadywały jego intencje. Miały mocno rozwiniętą inteligencję emocjonalną: wiedziały, co jest dobre, co złe. Kiedy czuły, że traktowane są niesprawiedliwie obrażały się i odmawiały współpracy. Poza tym posiadały niesamowity węch – potrafiły nawet wyniuchać miejsca chorobowe w organizmie człowieka. A za przysłowiową miskę strawy poświęcały się dla swojego właściciela bezgranicznie. Wierność i miłość psa do człowieka stanowiły ewenement w ziemskiej historii.
Nic więc dziwnego, że w pewnym ewolucyjnym momencie, psy zaczęły mówić ludzkim głosem.

- Witam – odpowiedział uprzejmie Krzysztof. - Czego ci potrzeba, psie?
- Nazywam się Funia. Bardzo się namęczyłam, żeby wspiąć się na twoją górę, ale nareszcie jestem.
Po tych słowach psica skomląc i machając ogonem zaczęła skakać na człowieka. Chciała podskoczyć tak wysoko, żeby polizać go po twarzy. Czując, że jej wysiłki są bezskuteczne, a człowiek nie chce się schylić, ani przykucnąć, zaczęła lizać jego bose stopy.
- Funia, co ty wyprawiasz? - zapytał Krzysztof.
- Nie widzisz? Witam się ze swoim panem.
- Nie jestem twoim panem. Nie musisz obśliniać mi nóg. Powiedz w czym mogę ci pomóc, a o ile to będzie w mojej mocy...
- Hau, hau, hau – przerwała mu po psiemu. - Wzywałeś psa, więc przyszłam, żeby ciebie kochać i mieszkać z tobą do kresu moich dni. Strasznie się cieszę, że inny pies mnie wyprzedził (psica przy pomocy węchu wyczuła, że człowiek żyje bez psa). – Skomląc ze szczęścia, na ugiętych łapach biegała wokół nóg mężczyzny.
- Zaszło jakieś nieporozumienie – stwierdził rzeczowo Krzysztof. - Ja nigdy nie chciałem mieć psa. Po pierwsze jestem samowystarczalny. Po drugie nie mam warunków do trzymania psa. A po trzecie mam uczulenie na psy.
- Niemożliwe? - zdziwiła się Funia.
- A właśnie, że tak – kiwnął głową.
- Po pierwsze pies jest największym przyjacielem człowieka. Po drugie wokół twojego domu jest tyle przestrzeni, a ja mogę mieszkać w budzie. Po trzecie mam włosy, a nie sierść. Poza tym z tą alergią to jakaś staroświecka wymówka. A po czwarte i najważniejsze: wzywałeś mnie. Kiedy przyszłam już mnie nie chcesz? – dokończyła z wyrzutem.
- Przykro mi, że cię zasmuciłem, ale ja naprawdę nigdy nie szukałem psa.
- Kilka tygodni temu, w środku nocy odebrałam przekaz telepatyczny, że chcesz mieć psa.
- Nieprawda, nic takiego nie mówiłem.
- Może nie pamiętasz? - spytała spoglądając najbardziej smutnym ze smutnych psich spojrzeń.
- Takie rzeczy się pamięta. Musisz poszukać sobie innego pana.
- Co teraz ze mną będzie? – skuliła uszy i ogon. - Jestem tylko psem i jak raz pokocham swojego pana, to nie potrafię już przestać.
- Przykro mi, że się pomyliłaś. Przekazy telepatycznie nie są najlepszą formą porozumiewania się. Zawsze mogą wystąpić zakłócenia w odbiorze. Okazuje się, że myśl zostaje zniekształcona, albo wystąpi pomyłka w identyfikacji nadawcy wiadomości.
- Pewnie masz rację, ale co teraz ze mną będzie? Już mówiłam, że jestem tylko psem i nie potrafię przeskoczyć swojej natury.
- To byłoby nieuczciwe, gdybym robił ci złudne nadzieje. - To mówiąc człowiek zatrzasnął drzwi przed nosem psa.

Funia zaczęła kręcić się w kółko – godzinę goniła własny ogon zastanawiając się, co ma z sobą począć. Z braku lepszych pomysłów wybrała starą psią metodę: warowanie.
Położyła się przed drzwiami wyjściowymi.
Chcąc nie chcąc człowiek wychodząc z domu, albo potykał się o psicę, albo przez niego przeskakiwał. W każdym razie musiał ją zauważyć.
- Możesz sobie iść. Jesteś wolna – nie raz Krzysztof mówił do Funi.
Wtedy psica obrażała się i z uniesionym dumnie białym ogonem udawała, że odchodzi. Pobiegała sobie po okolicznych łąkach i następnego dnia znowu warowała pod drzwiami pustelni.

Po pewnym czasie człowiek zaczął przynosić psicy jedzenie. Właściwie z litości. Zauważył, że Funia nie zna się na górskich przysmakach i często miewa problemy żołądkowe. „Najwidoczniej wychowała się w zupełnie innych terenach” - pomyślał.
- Zjadasz jakieś świństwa i dlatego potem rzygasz – mówił zostawiając miskę z jedzeniem.
- Kocham cię – odpowiadała Funia łasząc się i skomląc z radości. - Czy mogę coś dla ciebie zrobić? Jak być mi rzucił jabłko, albo patyk to ci go przyniosę z powrotem – zachęcała. - Fajna zabawa.
- Ale po co? To takie głupie i bezsensowne. Zawsze możesz pójść poszukać sobie pana, który będzie się z tobą bawił w aportowanie.
Wtedy psica kładła się na grzbiecie pokazując swój brzuch.
- Możesz pogłaskać mnie po brzuchu? - pytała.
- Nie. Nie mam czasu. Już mówiłem idź sobie poszukać właściciela.
- Od kiedy wiem, że jesteś mi przeznaczony, nie potrafię zapragnąć kogokolwiek innego. Ja jestem psem, a ty moim panem. Pies jest najlepszym przyjacielem człowieka.
- Nie potrzebuję psich przyjaciół – kończył dyskusję Krzysztof.

Funia bardzo chciała okazać swoją miłość, w jakikolwiek sposób, ale człowiek niczego od niej nie potrzebował. W rezultacie burzy umysłu, postanowiła ofiarować swojemu panu wspierającą obecność, szanując jego ekscentryczną indywidualność.
Wymościła sobie posłanie w krzakach koło domu człowieka. W ciągu dnia biegała po górskich halach, łąkach i lasach, a popołudniami wracała, żeby warować pod pustelnią.
Krzysztof karmił psicę, skoro już była. Poza tym zajmował się tym, czym zawsze się zajmował.
Mijały dni, tygodnie, miesiące...

Któregoś późnego popołudnia człowiek wyniósł miskę przed dom. Psicy nie było. Pustelnik wzruszył ramionami i powrócił do swoich spraw.
Następnego dnia znowu zwierzęcia nie zastał.
Krzysztof postanowił, że poszuka czworonoga. „Może coś jej się stało? Może wpakowała się w tarapaty przez wymyślone przesłyszenia” - pomyślał.
Kiedy doszedł do jednego z zagajników zobaczył, że Funia ściga się radośnie z jakimś łaciatym, biało-rudym kundlem. Psy przewracały się i radośnie tarzały po ziemi.
- Bawią się – mruknął pod nosem Krzysztof i nie zdradzając swojej obecności zawrócił do domu.

Kolejnego dnia człowiek dostrzegł, że w legowisku w krzakach leży psica razem z przytulonym do niej łaciatym kundlem.
- Czyj to pies? – spytał Krzysztof Funi.
- Zawołałam go telepatycznie i przyszedł -wyjaśniła psica. - Powiedział, że przyszedł mnie kochać. Nazywa się Danio. Jest bardzo miły, wesoły, przyjacielski...
- Ja nie chcę, żeby tu mieszkał.
- Dlaczego? Obiecuję, że nie będziemy ci przeszkadzać.
- I co niby mam i ciebie karmić i jego? A potem on zawoła telepatycznie kolejnego psa. Tamten następnego. Ja wiem jak to jest. Nim się nie obejrzę będę tutaj mieć ujadającą psiarnię, albo schronisko dla psów. Dlatego zamieszkałem w górach, bowiem potrzebuję spokoju i samotności. Jak chcesz to możesz z nim odejść.
- Ale ja cię kocham – Funia zrobiła minę zbitego psa. - Jesteś moim panem. Nie mogę cię opuścić. Nigdy tego nie zrobię. Umarłabym z tęsknoty.
- Trudno, musisz wybierać. Nie życzę sobie, aby kundel zamieszkał pod moją pustelnią.

- Muszę odejść. Twój pan nie lubi – westchnął Danio do Funi, kiedy człowiek odszedł.
- Danio, no coś ty. Mój pan tylko tak żartuje. Mnie też nie chciał, a jednak przynosi mi jedzenie. Zaakceptował moją obecność. Zostań i ty. Nie przejmuj.
- Czy nie lepiej, żebyśmy razem stąd odeszli.? Na równiach żyje się łatwiej.
- Nie mogę zostawić swojego pana – pokręciła przecząco pyskiem.
- Moim zdaniem twój pan cię nie kocha. On nikogo nie kocha. Nie potrafi.
- Bzdura. Nie znasz go, tak dobrze jak ja. On ma tylko taki szorstki styl bycia.

Po południu Krzysztof wyniósł jedną miskę z jedzeniem.
- Danio, proszę ty zjedz – powiedziała Funia. – Na pewno jesteś głodny.
- Już mówiłem, że nie chcę tego kundla widzieć – warknął człowiek.
- Ignoruj go, Danio – szepnęła cichutko. - Spokojnie jedź.
- Kundlu wynocha – rzekł stanowczo Krzysztof. - Idę po wiatrówkę. Zastrzelę cię jak psa, jeżeli się stąd natychmiast nie wyniesiesz.

Po dłuższej chwili człowiek powrócił ze strzelbą w ręku.
Funia podbiegła go Krzysztofa. Zaczęła się łasić i lizać go po bosych stopach.
- Proszę pozwól Daniowi zostać. To mój kochanek.
Krzysztof wymierzył lufę w kierunku kundla spokojnie wylizującego miskę. Nacisnął spust. Padł jeden strzał.
Pies upadł na bok. Jego głowa zabarwiła się czerwienią krwi.

Funia momentalnie odwróciła się i cofnęła w stronę leżącego Dania. Powąchała go i zaczęła zlizywać krew.
- Danio? - szepnęła. – Danio.
Pies nie odpowiedział, nie uniósł nawet powieki. Umarł.
- Dlaczego zabiłeś Dania! - wrzasnęła psica i szczerząc kły zbliżyła się do człowieka.
- Ostrzegałem – powiedział Krzysztof i wrócił do pustelni zatrzaskując drzwi za sobą.

Psica usiadła przy zdechłym przyjacielu i zaczęła wyć z rozpaczy.
Czuła się winna śmierci Danio.
„Po co ja go zawołałam do siebie? Dlaczego uparłam się, żeby został? Danio. Nie rozumiem, dlaczego miłość do człowieka jest silniejsza niż do zwierzęcia mojego gatunku? Nie potrafiłam odejść od kochanego człowieka. Jestem tylko marnym psem. To moja wina. Jestem zachłanna. Pragnę wszystkiego naraz. Uparłam się, żeby Danio został. Narzuciłam mu swoje zdanie. Moja wina. Przeze mnie zginął. Dlaczego, dlaczego wszystko robię zawsze źle?” - wyła i zadręczała się okrutnie.

Kiedy poczuła, że złe myśli rozsadzają jej czaszkę, stwierdziła, że dłużej nie wytrzyma. Dlatego w szaleńczym tempie pobiegła w las. Biegła i biegła przed siebie, aż do fizycznego wyczerpania. Gdy opadła całkowicie z sił, upadła i momentalnie usnęła.

Przespała dzień i zbudziła się późnym popołudniem. Sen przyniósł jej trzeźwe spojrzenie na makabryczne wydarzenia.
„Mój pan jest zły i bezwzględny. Nic go nie usprawiedliwia. Zabił. Jest mordercą mojego kochanka. Powiem mu co o nim sądzę” – pomyślała Funia.
Czym prędzej odnalazła drogę i pobiegła pod pustelnię.
Trup Dania został starannie uprzątnięty. Nie została nawet zaschnięta krew.
Zobaczyła, że koło jej legowiska stoi pełna miska.
„Pewnie powinnam unieść się dumą, ale jestem taka głodna” - pomyślała i łapczywie zabrała się za konsumpcję.
Kiedy kończyła jeść kątem oka dostrzegła, że drzwi się otworzyły, a na progu stanął człowiek.
- Funia, do domu – zawołał Krzysztof. - Od dziś będziesz spać na łóżku w moich nogach.
Psica odruchowo zamerdała ogonem. – „Mój pan jest dobry. Mój pan mnie kocha” – pomyślała.

***

Natura zwierząt uległa ludzkim naciskom selekcyjnym.
Miłość i przywiązanie psa do człowieka są większe niż do partnera gatunkowego.







***

Luźna i zupełnie nieprzemyślana refleksja (dotycząca wcale niemałej części społeczeństwa):
Natura ludzi uległa bożym naciskom selekcyjnym.
Miłość i przywiązanie człowieka do Boga są większe niż do partnera gatunkowego.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 14.05.2010 08:41 · Czytań: 463 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
gitesik
10/04/2024 18:38
przeczytać tego wiersza i pozostawić bez komentarza. Bardzo… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:31
Najnowszy:kononsuchodolski