Natasza poczłapała pod prysznic, chcąc zmyć z siebie szpitalny zapach. Dopiero strumień wody pozwolił jej na to, by w końcu ryczeć na całe gardło , by dać ujście tej strasznej boleści ,która przygniatała klatkę piersiową. Wyła jak zwierzę, klęcząc w brodziku, a zimna już woda smagała jej szczupłe ciało. Nigdy wcześniej nie czuła takiej rozpaczy, rozdzierającej serce tęsknoty za ukochanym człowiekiem. Nigdy więcej Sebastian nie uśmiechnie się do niej, nie przytuli, nie powie... Ta świadomość przeszywała ją palącym ogniem. Miała tylko jedno pragnienie: umrzeć wraz z nim , nie czuć już bólu. Pozbyć się tego, rozdzierającego trzewia, uczucia rozpaczy. Zapomnieć , zasnąć, nie cierpieć... Jaki sens ma bycie bez Sebastiana, bez jego miłości, przyjaźni, oddechu... Bez ramion, które zamykają w bezpiecznym, czułym uścisku, chroniąc przed całym światem... Bez słów: "Obiecuję"... Nie, tak się nie da... Natasza czuła , że nie podoła temu, nie zmierzy się z tym cierpieniem, nie udźwignie go. Nie umie żyć bez tego zapewnienia: "Obiecuję". To słowo klucz między nimi. Słowo pozwalające trwać, przeć do przodu, budować wspólny dom... W szafce Sebastiana są żyletki, wystarczyłoby tylko... to nie będzie bolało. Przynajmniej nie tak, jak oddychanie teraz. Miała już w ręce stalowy prostokącik, gdy małe piąstki córki zabębniły do drzwi łazienki. - Mamusiu, wychodź już!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Nimfa · dnia 17.05.2010 09:42 · Czytań: 762 · Średnia ocena: 2,43 · Komentarzy: 15
Inne artykuły tego autora: