Typowe obwinianie się. Moim zdaniem obraz nie musi mieć pędzla (jak już zauważyli poprzednicy). Poza tym, może nie załapałem, ale biorąc pod uwagę dosłowny sens słowa "ochlapać", nie potrzebny jest pędzel do tego. Ale pewnie to jakiś zabieg literacki.
Podoba mi się natomiast nawiązanie bozka do kolorystyki. Też uważam, że na końcu lepiej byłoby odnieść się do kolorów i odcieni szarośći, którymi rozpoczynasz, niż wprowadzać dodatkowy element, który tłumaczyłby błędy przeszłości. Nawiązanie do teraźniejszości byłoby - moim zdaniem - zamknięciem kompozycji poprzez zabawę czasami (cz. teraźniejszy - cz. przeszły - cz. teraźniejszy) oraz kolorami (14 odcieni szarości - kolory - znowu szarość).
Struktura, którą zastosowałeś również ma sens, zaczynasz teraźniejszością, wracasz do marzeń o kolorach, a następnie usprawiedliwiasz malarkę, obwiniając siebie, poprzez ukazanie powodu, dlaczego tak się stało, jak się stało. Jednak takie rozwiązanie nie jest zakończeniem. Czytelnik nie jest usatysfakcjonowany - jak zauważyłeś chociażby w powyższych komentarzach - ponieważ coś mu tu się nie klei. Element pędzla raczej pozostawia kompozycję otwartą, jednak nie do końca logiczną (to o czym pisałem: dlaczego malarka nie ma pędzla, dlaczego podmiot liryczny się obwinia).
Osobiście zamieniłbym "uczucia" na "wspomnienia":
"złe wspomnienia są wyblakłe
dlatego możesz mnie namalować
czternastoma odcieniami szarości (...)"
Dla mnie po prostu łatwiej skojarzyć kogoś ze wspomnieniami, niż z uczuciami. Ale to ja bym tak zrobił.
Pozdrawiam