Zemsta praktykantki - Akna
Proza » Inne » Zemsta praktykantki
A A A
Dzisiaj nadszedł przedostatni dzień, kiedy to trzeba wstać przed czwartą, biec szybko na pierwszy autobus, który odjeżdża dwadzieścia minut po czwartej i całe półtorej godziny siedzieć w transporcie komunikacji miejskiej składającej się z linii nr 70, 7, 6.
Ola jak zwykle była przed czasem o pół godziny, ale wolała przyjść szybciej niż się spóźnić i znów dostać uwagę typu: „Spóźnienie uczennicy, kara: godzina dłużej w pracy”. Brygadzistę nie interesowało czy był korek, tramwaj się wykoleił, wybuchła wojna i cały świat płonie. Obowiązek to obowiązek, trzeba stawić się o pełnej 6 i wyjść o 14. Teoretycznie. Jeżeli nie ma, kto cię zmienić trzeba zostać dłużej i na taką osobę czekać. Oczywiście (jakby inaczej) osoba, która ma zastępować jest szukana przez brygadzistę, więc jeżeli coś poszło nie tak przez 8 godzin, odburknęłaś mu jakoś, zrobiłaś coś nie po jego myśli, coś Ci spadło lub też oparłeś się o ścianę dając tym samym znak, że odpoczywasz, on potrafił szukać tej osoby przez pół godziny. Lepiej w tym czasie nie wychodzić, bo następnego dnia będzie gorzej.
Wpół do 6. Wchodzi przez bramę „Gaya – zakład cukierniczy”, podchodząc do portierni i prosząc o kluczyk. Pan jest nad wyraz sympatyczny, można z nim pogadać i pośmiać się z szefa. Jednak na to nie ma dużo czasu, bo trzeba się wyszykować.
‘Pokój ćwiczeń’, – bo tak właśnie nazywa się nasza ‘szatnia’, to 2x3 metrowa klitka. Są tam cztery ławki, biurko, 15 krzeseł i drewniany parawanik, który robi za zasłonę, jak się przebierasz. Gdy wchodzi tam kilkanaście osób, jest tak w przypadku praktykantów cotygodniowych, to istnieje tam istny koszmar zapachowy, szczególnie, gdy na niebie świeci słońce i daje czadu promieniami. Sauna za darmo.
Ola już przyzwyczaiła się do tego miejsca, mimo okropnego pana G. Praca nie jest ciężka, zwłaszcza, gdy przez cały miesiąc się robiło to samo i przyzwyczaiło do tego. Ola automatycznie pakowała ciastka do opakowań, zamykała je i kładła na taśmę, by szły dalej do ważenia. Kobiety, które stały tam i nic pożytecznego nie robiły, zawsze fukały na nią, gdy było za dużo, bądź za mało ciastek w opakowaniu i musiały dokładać. Facet, który ciastka na palecie woził do foliowania, zawsze wrzeszczał na nią, że pudełka są brudne, jakby to była jej wina. Zawsze się starała, żeby ich nie dotykać palcami, bo tłuszcz z ciastek przylegał do skóry, a potem zostawały odciski na białych opakowaniach, gdy się je dotykało, jednak panie kładące je na widlaka nie zwracały na to uwagi, więc cały opieprz należał się Oli.
Psychicznie i fizycznie już tam nie wytrzymywała. Wszystko to, co innym się nie chciało robić ona musiała. Zmuszana wręcz była do sprzątania podłogi na klęczkach przy pomocy szpadelka, by zeskrobać ciasto przyklejone do podłogi, mycia otłuszczonych tac, które zostawiały czarne plamy na jej zawsze śnieżnobiałym fartuchu, wycieranie całej taśmy brudną szmatką, którą nic nie schodziło. Syzyfowa praca.

Gdy schodziła już z hali porozmawiała z koleżanka, która musiała dzielić razem z nią ten przykry obowiązek chodzenia tutaj na miesięczną praktykę.
Zatrzymały się tylko na chwilę przy butli z piciem. Codziennie dokładnie o 13.30 woda była przywożona przez tego samego kierowcę z tej samej firmy.
Na produkcji w południe o tej porze roku robi się strasznie gorąco, nic więc dziwnego, że każdy po wyjściu pierwsze swoje kroki kieruje właśnie do butli by napić się orzeźwiającej wody o posmaku jabłka z miętą.
- Nie przychodź jutro na praktyki – Powiedziała poważnym tonem do Marty.
- Dlaczego? – Zapytała zaskoczona.
- Nie przychodź, proszę Cię o to i tak zrób. Dzień wolnego, lekarz, idź z chłopakiem na spacer czy co tam sobie jeszcze wymyślisz, ale nie przychodź.
- I tak nie miałam zamiaru przyjść, więc namawiać mnie do tego nie musisz, ale ciekawi mnie o co chodzi. – Dociekała.
- Dowiesz się w swoim czasie. – Powiedziała Ola z uśmiechem na twarzy i tonem dającym do zrozumienia, że skończyła rozmowę.

Dźwięk budzika dzisiaj już nie sprawiał takiego bólu jak jeszcze dwa tygodnie temu. Wtedy wiedziała, że musi wytrzymać kolejny dzień i przyjąć wszystkie obelgi spływające w jej kierunku z ust jadowitych żmij. Dziś był inny dzień, dziś wszystko się skończy i w poniedziałek pogna szybko do szkoły by spotkać się z przyjaciółmi.
Weszła na hale o 6.36 wpatrzona w czarne ze złości oczy kierownika, pana G. Autobus nie przyjechał na czas, ale nie będzie o tym wspominać, bo i tak kara jej nie ominie.
- Nie idziesz dziś na przerwę i zostajesz pół godziny dłużej. – Powitał ją na dzień dobry.
Oczywiście kierowniku, pomyślała Ola, rozpędzam się by zostać tu dłużej. Dziś nawet głupie komentarze mi nie popsują humoru.
Wysłano ją do najgorszej roboty jaka może być. Noszenie 8 kilogramowych kartonów z jednej palety na drugą, bez sensu, ale nic na to nie poradziła, przecież szef musi jak co dzień wyżyć się na kimś. Nikt nie dostarcza mu powodów do tego, więc nadarzyła się okazja - moje spóźnienie.
Nie narzekała. Pracowała i robiła wszystko co kazali. Nosiła kartony przez 4 godziny, sprzątała hale z najgorszego syfu, cięła papier do kartonów mniej ostrym nożem, niż niejeden plastikowy, nawet przyniosła kubek wody dla jednej z paskudnych pracownic.
Nie zepsują jej humoru.
Spojrzała na chwilę za okno znajdujące się na końcu hali. Wpatrywała się w wybrzuszone chmury, które zwiastowały piękny dzień. Słońce stojące już w najwyższym punkcie głaskało głowy przechodniów swoimi promieniami. Zamknęła oczy i zaczęła się zastanawiać jak to jest teraz na zewnątrz. Musi być przyjemna pogoda, bo nawet pobliskie drzewa lekko się ruszają dając chłodny wiaterek. Dzisiaj pójdzie na długi spacer z psem nad Wisłę i ją puści. Może wskoczy do wody i nie będzie się bała popłynąć trochę dalej. Jest taki upał, że na pewno to zrobi. Wiaterek się wzmógł i zaczęło śmierdzieć zgnilizną. Otworzyła oczy i chwilę odczekała aż przyzwyczai się do ciemności jakie tu panowały. Z przerażeniem stwierdziła, że pan G stoi z nią twarzą w twarz na tyle blisko, że czuje smród wydobywający się z jego ust. Odsunęła się raptownie z kwaśną miną.
- Jeszcze raz się będziesz obijać to zostaniesz jeszcze dłużej! – Krzyknął kierownik, a woń z ust dopłynęła do niej z większym smrodem.
Nic na to nie odpowiedziała, zresztą, gdyby to zrobiła to znów zaczęliby się kłócić i miałoby to swoje konsekwencje w i tak już obniżonej ocenie.
Dochodziła 13.30. Zaczęła się zastanawiać nad wszystkim co tu przeżyła, robiąc w myśli tabelę plusów i minusów. Po ujemnej stronie znalazło się 12 myślowych myślników, natomiast po dodatniej tylko jeden: Najgorszą robotę w swoim życiu ma już za sobą, bo gorzej być już nie może. Minusy wygrały.
Rozejrzała się dookoła siebie i stwierdziła z satysfakcją, że jest sama na hali. Odłożyła miotłę, którą zamiotła podłogę dwa razy i podbiegła do drzwi. Rozejrzała się ponownie. W kantorku nie było nikogo, to oznacza że kierownik jest gdzieś w tyle razem z panią laborantką i innymi złośnicami. Pobiegła pędem do drzwi, strącając tym samym zamek z pustych pudełek, które zapewne będzie potem musiała ułożyć.
To czego szukała już tam stało. Butla z piciem była na swoim miejscu, jak zawsze o tej godzinie. Pierw nalała sobie do kubka, by zwilżyć gardło i napoić potwora w brzuchu a potem zaczęła przystępować do planu. Wiedziała, że o tej godzinie, tuż przed końcem zmiany nikt nie wychodzi, bo jest najwięcej pracy. Jeżeli nie skończyło się swojego przydziału roboty do końca, to nie było mowy by kierownik puścił kogokolwiek do domu.
Ostrożnie przeszła obok szklanych drzwi pokoju dyrektora, patrząc dookoła, by nikt jej nie zauważył, a potem szybkim krokiem wmaszerowała do kuchni. Otworzyła swoją szafkę z jedzeniem i wyciągnęła małą, brązową buteleczkę. Owinęła ją chusteczką higieniczną i schowała natychmiast do kieszeni.
Gdy wróciła zabrała się do dzieła. Wykręciła butlę z maszyny i postawiła na podłodze. Było to nie lada wyzwanie, bo po całodziennym noszeniu kartonów jej kręgosłup domagał się odpoczynku, jednak przyświecała jej wspaniała myśl zemsty. Odkręciła korek i nalała kilkanaście kropel do środka.
To za krzyki, pomyślała i kropla tajemniczej cieczy wpadła do środka butli. To za wyzwiska, za wysługiwanie się mną, za poniżenia, za kary, za wyśmiewanie. Kropla za kroplą leciały do środka, zmieniając kolor wody na lekko zieloną.
Ola chciała już wlać całą zawartości buteleczki kiedy usłyszała za sobą śmiechy. Szybko zatkała ją korkiem, zakręciła butle, dźwignęła ciężar i postawiła do maszyny. Nie miała pojęcia jak działa taka maszyna, skoro butla z wodą jest zakręcona, ale już ją to nie interesowało. Nalała leciutko zielonego napoju do kubka, by się lepiej wymieszało i pobiegła do ubikacji. W powietrzu unosił się słodkawy zapach. Woda nadal była trochę zielona jednak dwóch przechodzących to nie odstraszyło i napili się.
- Jakaś taka inna niż zazwyczaj. – Powiedział jeden.
- Jest bardziej zielona, czyżby przesadzili z miętą? Chyba że wiedzą, że szefowi śmierdzi z ryja to postanowili dodać więcej mięty. Ale to i tak nie pomoże. – Skomentował drugi i zaczęli się śmiać wniebogłosy.
Udzielał im się dobry nastrój tego że za ponad 25 minut kończą pracę. Ola skryta w ubikacji patrzała na nich jak oddalają się i idą w stronę kuchni. Postawiła małą, brązową buteleczkę za muszlą klozetową i wyszła jak gdyby nigdy nic z toalety.
- Witam pana kierownika, mam nadzieję, że pan się na mnie nie pogniewa za to, że byłam w toalecie. Brzuch mnie strasznie boli, ale już idę do pracy. Mogę nawet zostać pół godziny dłużej jeżeli pan zechce. – Mówiła słodkim, przymilającym głosem z uśmiechem na twarzy do pana G, który właśnie pił pyszną orzeźwiającą wodę, lekko zielonkawą.

- Kiedy młoda dziewczyna zadzwoniła po pogotowie z informacją, że jej kolega zasłabł i nie może go dobudzić, nikt nie spodziewał się tego co nastąpi później, jednak to zapoczątkowało napad histerii wśród 38 innych pracowników zakładu ‘Gaya’ . Każdy z nich atakował lekarzy z pogotowia, funkcjonariuszy policji i o mało co nie skończyłoby się to tragedią, kiedy mężczyzna o czarnych włosach i oczach wyciągnął broń policjantowi i wystrzelił w powietrze. Został natychmiast obezwładniony.
W telewizorze pokazali urywki z kamery zakładowej w środku hali, gdzie ludzie jak opętani biegali, łapiąc się za głowę, wymachując i skacząc po wszystkim czym się da, rozwalając każdą napotkaną rzecz.
-Jak się dowiedzieliśmy w miejskim szpitalu, dwóch młodych pracowników nie żyje. Sprawa jest prowadzona przez komendanta, lecz nie chciał nam udzielić jakichkolwiek informacji w tej chwili, mówiąc że jest za wcześnie na jakiekolwiek teorie. Wiadomo jednak, że została znaleziona mała, brązowa buteleczka z napisem bieluń. Jest to silna, roślinna trucizna, powodująca ataki szału, histerii, agresywności. Na buteleczce nie znaleziono odcisków palców, była zawinięta w chusteczkę higieniczną.
Dla faktów mówiła Iwona Jastrzębska.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Akna · dnia 18.05.2010 08:57 · Czytań: 528 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 2
Komentarze
Elwira dnia 18.05.2010 09:03
Proszę poprawić błędy. Te w opisie też. I liczebniki zapisujemy literami, to nie jest zeszyt do matematyki.
Jack the Nipper dnia 18.05.2010 19:38 Ocena: Przeciętne
Cytat:
Wpół do 6. Wchodzi przez bramę


Czemu przeskakujesz z czasu przeszłego w teraźniejszy?

Cytat:
to 2x3 metrowa klitka. Są tam cztery ławki, biurko, 15 krzeseł i drewniany parawanik,


to chyba jedno na drugim stoi...

Cytat:
Wszystko to, co innym się nie chciało robić ona musiała.


szyk tego zdania jest iście nowatorski

Cytat:
przychodź, proszę Cię


cię - brak uzasadnienia dla wielkiej litery

Cytat:
ubikacji patrzała na


patrzyła


Zaimki - połowa do wywalenia
Zdanie nieporadnie poskładane
Powtórki

Sama historia też mało przekonująca. Dręczyli ją i sie zemściła. Koniec. Jakoś mnie to nie ubawiło ani nie poruszyło.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty