Tabula Rasa - valdens
A A A
"Dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i głupota ludzka. Co do tej pierwszej istnieją jeszcze wątpliwości." - A. Einstein


*



- Czy to jest Bóg?
- Mam nadzieję, że nie.
- Więc co to, kurwa, jest!? Szatan!?
- Nie pocieszaj się, Jack.


*



Tajne Laboratorium Medyczne PARC
New York, NY, USA
21.12.2012
6:00 A.M.




Oko.

Ludzkie oko, zawieszone na niczym, w samym środku idealnie krągłej, szklanej kuli. Z zewnątrz przezroczystej, od środka lustrzanej, spryskanej nanomilimetrową warstwą chromu. Osobliwy przykład zwierciadła wklęsłego, skupiającego promienie światła w jednym punkcie, dokładnie w centrum sfery. Pomijając terminy naukowe - lustro fenickie takie, jak na policji. Z zewnątrz widzimy zwyczajnie, od wewnątrz diametralnie inaczej - nieopisane dziwactwo.
Taki projekt, to czysta teoria. W matematyce proste, w optyce - żadnych problemów...
"Mózg musiałby zareagować poprawnie." - Profesor Kitzling miał stuprocentową pewność. Ale co mógł zrobić, kiedy na żaden sposób nie udawało się utrzymać połączenia pomiędzy wyciągniętym okiem, a resztą organizmu pacjenta?

Próbował falowo, elektromagnetycznie, radiowo, cyfrowo... Bez powodzenia.
"Może za kilka lat" - pocieszał się w myślach.
Lecz kilku lat nie miał. Kwestia dotacji na projekt wisiała na włosku.



W ogromnej, położonej czterdzieści metrów pod ziemią, hali, krzątało się kilku pracowników laboratorium. Wszyscy odkażeni, łysi , w maskach na twarzach. Każdy z nich doskonale wiedział, co do niego należy.
Na samym środku pomieszczenia znajdowała się dziwna konstrukcja: Dwie szklane półkule o wysokości nieco ponad 3.14 metra - ustawione wnętrzami do siebie, na ruchomych platformach.

Pomiędzy nimi wisiała kobieta. Za obie ręce przymocowana do ścian, za nadgarstki, przy pomocy przezroczystych, polimerowych linek. Te akurat powstały przy współpracy PARC z NASA.
Kiedy Kitzling zwracał się do Agencji Badań Kosmosu z pomysłem na te linki, widział całość w ciemnych barwach. Tymczasem decyzja i rządowa subwencja, w wysokości okrągłych dwudziestu milionów dolarów, zaskoczyła go nie mało.
"Na cholerę NASA `żyłki na ryby`?" - myślał wtedy.

Po sześciu miesiącach otrzymano pierwsze nitki. Okazały się niesłychanie wytrzymałe - dokładnie według zamysłu i obliczeń.
"Czy będą nimi trzymać satelity, jak na smyczach? Hm, pewnie dałyby radę." - myślał, uśmiechając się sam do siebie.
Dla niego niezwykła wytrzymałość mocowań nie była jednak najważniejsza. Ważniejsza była ich przezroczystość.
Były niemal niewidoczne, w każdych warunkach.


*



Młodzi naukowcy poprawiali właśnie pozycjonowanie i naprężenie.
Na głowie kobiety wyświetlała się siatka dwucalowych kwadratów, którą narzucały cztery lampy czerwonych laserów umieszczonych w ścianach. Cztery inne, punktowe lasery, miały trafiać prosto między oczy, na środek potylicy i w skronie. Miały, bo w tym momencie do precyzji było daleko.

- Daj jeden koma trzy cala w lewo - Wychodziły komendy. - Nie, nie stop.
- Za dużo?
- Podciągnij minimalnie głowę do góry.


Głowa znajdowała się w specjalnie odlanej, z tych samych, kosmicznych polimerów, masce.
Wycięto w niej otwory na usta, oczy, oraz całe wieczko, na ogoloną czaszkę. Cztery "nitki", siedem centymetrów nad głową, łączyły się w jedną. Po niej biegły, aż do sufitu, dwie cienkie wiązki przewodów z szesnastu gumowych czujników, przymocowanych w różnych miejscach czaszki.
Te właśnie martwiły Kitzlinga najbardziej. O tyle, o ile całość, na tle lustra była prawie niewidoczna, bo młodą kobietę wcześniej wychudzono do czterdziestu kilogramów, starannie wygolono, łącznie z rzęsami i brwiami, odcięto uszy i pomalowano specjalnie przygotowaną substancją ciekłego niklu, to te przeklęte czujniki i przyssawki były nadal widoczne!
Ciągle też widoczna była neonowa lampa, umieszczona na jej plecach. Ta była jednak niezbędna.
"Trudno. Co ma być, to będzie." - Gładził się po brodzie stary Niemiec.



Wreszcie skończyli.
"Kobieta widmo" przestała się kołysać. Ręce na boki, złączone nogi w dół, głowa do góry, punkt między oczami.
"Można zaczynać." - poinformował młody naukowiec, przez system głośnomówiący i wraz ze swoimi ludźmi opuścił halę.


W centrum sterowania , urządzonym tuż za ścianą, znajdowały się jedynie dwie osoby - szef projektu, profesor Kitzling, oraz jego młodszy asystent - profesor Jack Gates.
Stary chodził nerwowo od ściany do drzwi, a młody, siedział wygodnie przed pulpitem z tysiącem przycisków, pokręteł, ekranów... i świecił przykładem naukowego, stoickiego spokoju.

- Profesorze... - grzecznie ponaglił Jack.
- Tak, tak... już, już. - wymamrotał stary i zbliżył się do swojego stanowiska. Wreszcie usiadł z grymasem jakby na fotel elektryczny.

Trzy metry przed pulpitem, na całej szerokości pokoju i od podłogi do sufitu, rozbłysnął ekran z logo projektu na samym środku.
Kitzling jakby wzdrygnął, a może tak się tylko Jack`owi wydawało.
Olbrzymi symbol zniknął już po trzech sekundach, a cały wyświetlacz podzielił się na osiem mniejszych prostokątów.

"Project EVE TR6 started at 6:06 A.M." - wystukał Jack i wcisnął [enter].

System rozpoczął analizę symetrii. Każdy z ośmiu prostokątów rozciągał się po kolei do "full screen", i na siatce "wymalowanej" na ciele komputer wykrywał elementy ułożone niesymetrycznie.
Kolejno ukazywały się zrzuty obiektu z kamer z góry, od dołu, z boków i od tyłu. Każdy obraz wyświetlał się tylko na chwilę, na ułamki sekund, jakie skaner potrzebował, by cienką, czerwoną linią lasera smagnąć pacjentkę.

- Uff - odetchnął Jack, kiedy wreszcie wyświetlił się wynik.

"Symmetry: 99,27 %, Risk: 0,73 % OK."


- Niezła babka. Wszystko na miejscu - dodał z lubieżnym uśmieszkiem, spoglądając kątem na starego.

Na ekranie mieli naturalnej wielkości, stu siedemdziesięciu dwu centymetrową "srebrną figurkę", która jeszcze trzy miesiące temu była powabną dwudziestodwulatką.
EVE TR6 - Sara, to szósta z kolei. Zawsze kiedy patrzeli na zawieszone kobiety, miewali dziwne skojarzenia religijno-erotyczne. Jack z przewagą erotycznych, Kitzling przeciwnie.
Wydawać by się mogło, że kolejne próby ich ostudzą, doprowadzą do ładu i że staną się profesjonalni, jak cały system, a jednak działo się inaczej.


*



Ona.

Sara White - więźniarka Terra Haute w Indianie, skazana na karę śmierci za podwójne morderstwo z premedytacją. To ona została wybranką.
Minęły właśnie okrągłe sto osiemdziesiąt dni od czasu, kiedy dwóch pracowników rządowych odwiedziło ją w więzieniu. Elegancka para - pani z FBI, oraz Jack Gates PARC - emanujący miłością, uśmiechnięci niczym Świadkowie Jehowy, za których z resztą na samym początku Sara ich wzięła.
Podobnie, jak głosiciele Boga wyciągnęli oni, z teczek, bajkowe prospekty, lecz nie "Strażnicy", a PARC`a, nieco mniej kolorowe protokoły sądowe i zupełnie mroczny nakaz egzekucji.
Miała wybór: współpracę, zaszczyt poświęcenia się nauce i pewną szansę na życie lub... pewną śmierć na krześle elektrycznym.
Wersja krótsza: podpisuj albo giń.

Ogłoszono jej te prawdy i nie spodziewano się protestu, a problem jednak zaistniał. Ona po prostu nie chciała żyć!

"Chcecie ze mnie zrobić królika doświadczalnego!?... Wypierdalać świry!..." - I tak dalej... I pierwsza wizyta zakończyła się klęską.
Zostawili na stole dokumenty z patosem i wyszli.



W sumie nie wiadomo dlaczego Jack uparł się tak bardzo właśnie na nią. We więzieniach USA na wykonanie kary śmierci zawsze oczekuje przecież ponad trzy tysiące skazanych.
Fakt, że była młoda i silna, fakt - zdrowa i symetryczna, a pomimo tego profesor Kitzling nie rozumiał uporu i determinacji swojego asystenta.
"Czuję, że z nią się uda, profesorze. To naukowa intuicja." - tłumaczył młody.

Z taką myślą udał się do Terra Haute z re-wizytą w przeddzień egzekucji.
I znowu porażka, chociaż... już nie tak głośna i dobitna, jak wcześniej.


*



Ostatnia próba.

Wszedł do celi zaraz po (podstawionym) księdzu.
Podpisała.

I jeszcze tego wieczora, zamiast znaleźć się w czarnej skrzynce - dwa metry pod ziemią, znalazła się w białym pokoju - czterdzieści metrów pod ziemią. Zamiast w Piekle - w piekle.


*



Do rozpoczęcia procedury potrzebny był jeszcze jeden, ostatni test - pomiar niewidzialności. By go przeprowadzić trzeba było uruchomić pompowanie i skanery i... czekać.
Wykonano natychmiast, a wynik wyskoczył po chwili:

"Unvisibility test: 91.2 %, Risk: 8.8 %, Continue(enter) Cancel(esc)?"


- Kurwa! - wściekł się Jack. - Mówiłem, że trzeba obciąć piersi!
- I palce. - dodał po chwili.


O obcinaniu czegokolwiek Sara nie dowiedziała się z umowy, choć gdyby była bystra, to na samym dole, dojrzałaby przypisy małym druczkiem. Dotyczyły one możliwości wystąpienia komplikacji zdrowotnych i kilkunastoprocentowego ryzyka zgonu.
Czy ona to przeoczyła? A może nie myślała trzeźwo tuż przed egzekucją? - pozostanie tajemnicą. A zresztą, choćby było 50% ryzyka zejścia za trzy miesiące, czyż nie jest to lepsze niż pewna śmierć za chwilę?



- Młodzieńcze... - ripostował Kitzling, spoglądając na Jack`a spod byka. - Doskonale pan wie, że obcinanie w przypadku EVE TR5 niewiele dało!

Niestety stary profesor mijał się tu nieco z prawdą. Poprzednia próba, jako jedyna, okazała się w pewnym tego słowa znaczeniu, sukcesem.
EVE TR5 przeżyła, jej mózg zwiększył sprawność o trzysta procent - ze zwykłych dziesięciu do ponad trzydziestu i chociaż sparaliżowana, to dalej mogła służyć wojsku i nauce. Inne kobiety nie miały tyle szczęścia.
Co prawda wróciły do cel na własnych nogach i wykazywały się później całą gamą zdolności paranormalnych, ale ich niestabilność, nieprzewidywalność i brak chęci jakiejkolwiek współpracy, jednoznacznie klasyfikowały je do uśpienia. Najważniejsze było przecież bezpieczeństwo kraju, a nie mniej ważne - koszta.

Leczenie było niebezpieczne i drogie, a najtaniej usunąć chorobę zabijając pacjenta.


- Profesorze, czekam na pańską decyzję. - poinformował Jack, pozostawiając bez komentarza uwagę przełożonego.

Kitzling przeczesał włosy dłonią, przełknął ślinę i zadecydował:
- Kontynuować.


*



Pod stalowymi platformami syknęło sprężone powietrze i obie półkule zaczęły się do siebie zbliżać, by już za chwilę szczelnie zamknąć srebrną postać. Tłoki głośno westchnęły i skończyły ciężką pracę.

"Lights off" - wystukał Jack na klawiaturze głównego komputera. Sekundę później światła na hali wygasły, a
na głównym monitorze, pozostał jedynie czerwonawy, termowizyjny podgląd obiektu badań.

"Awakening" - Padła kolejna komenda, po której system wysłał do mózgu pacjentki słaby, wybudzający impuls elektryczny.
Figurka drgnęła i przyśpieszyło jej tętno, ale ciągle spała. Dwie następne próby także się nie powiodły, ale po czwartej wreszcie EEG mózgu wykazało wzrost aktywności w płatach czołowych. Sara musiała właśnie otworzyć oczy i usiłować cokolwiek dostrzec w nieprzeniknionych ciemnościach.
Nie świadoma niczego, nie zdawała sobie sprawy, że to co ma ujrzeć może ją zabić.
Ale jeśli nie zabić, to wzmocnić.


Trzeba było zaczynać. Z każdą sekundą w dziewczynie narastał strach, a wraz z nim dramatycznie, na wykresie, podnosiło się ciśnienie. Już zaczynała się szarpać i wierzgać na linkach niczym przyszpilona do deski ćma. To mogło wszystko zepsuć!

"format brain: [enter]"


Lampa na plecach Sary zatliła się małym światełkiem; ledwo widocznym i nieco podobnym do rozgniecionego świetlika. Ten "świetlik" po chwili zaczął "zmartwychwstawać" i po kilku sekundach bardziej już przypominał niebieskie światło zapalniczki.

Moc oświetlenia rosła dokładnie według wcześniej określonej funkcji. Nie mogło być inaczej, bo gwałtowne rozświetlenie zabiłoby pacjentkę w ułamku sekundy. Logarytmicznie wzrastające uśmierciło EVE TR3 po dwudziestu sekundach, a lampa świeciła dopiero połową mocy! Trzeba było więc opracować odpowiednią funkcję. Zrobiono to i dziś już tę procedurę stosowano.
Oświetlenie przez dwanaście sekund miało wzrastać od zera do jasności świeczki, a w trzynastej rozbłysnąć mocą tysiąca luksów - siłą zwykłego, pogodnego dnia.


Właśnie zbliżała się ta sekunda. Naukowcy wstrzymali oddech i zakryli oczy.
Ekran rozbłysnął.
Wykresy pulsu, tętna, aktywności mózgu oszalały, ale komputer nie sygnalizował błędu! Wszystko szło gładko. Mijały potwornie długie chwile, kobieta drżała i krzyczała nieludzko, ale ciągle żyła!

Na ekranie pojawił się pasek postępu i procent formatowania.

[*************---]


Badacze nie dowierzali własnym oczom. Tak daleko jeszcze nigdy nie zaszli i już zaświtało im w głowach, by sobie pogratulować, kiedy...

[Error]


Przy opróżnianiu szyszynki wszystko... padło. Wszystkie poszarpane odczyty opadły do zera i rozciągnęły się na ekranach długimi, poziomymi liniami. To był koniec.
Serce EVE zamarło, mózg zaczął stygnąć...

- Szlag! - krzyknął asystent.
Profesor opuścił głowę.

Nie rozumiał do końca, co je zabija. Nie ingerował przecież w autonomiczne części mózgu, zarządzające pracą organów. Likwidował jedynie wspomnienia, czyścił tablicę. Według obliczeń powinny żyć, a nawet żyć lepiej; bez zbędnego balastu, uwolnione od traum, lęków, uprzedzeń, ograniczeń, z nowym, rozszerzonym i chłonnym umysłem.

"Szyszynka?" - gdybał w myślach. - "Czyżby program kradł im dusze!?"

Coraz częściej łapał się na podobnie idiotycznych, religijnych pomysłach, niegodnych naukowca-ateisty. Ale czy mógł nie brać pod uwagę iście religijnych wyników i dalej być wobec siebie szczerym, skoro eksperymentował ze światłem?
Ono jest przecież niematerialnym cudem o nienaukowych cechach. Bez niego Wszechświat albo nigdy by nie zaistniał, albo zaistniałby, ale cały dramat kosmosu rozegrałby się przed pustą widownią.
A oczy? Mówi się o nich, że są zwierciadłem duszy. Czy profesor mógł nie odczuć zakłopotania, kiedy rok wcześniej odkrył, że do eksperymentu potrzebuje zwierciadeł?
Teraz dochodziła do tego jeszcze szyszynka - uznawana za siedlisko duszy. "Dusza, dusza, dusza..."

Kitzling czuł, że jeśli dalej tak pójdzie, to skończy w "domu wariatów", albo jako nawiedzony pastor! I już raczej wolałby to pierwsze, ale jak na złość, dostrzegał "pod mikroskopem" Boga!



- Panowie, eksperyment zakończył się sukcesem - odezwał się do ekipy pomocniczej, przytrzymując włącznik interkomu. - To już szósty raz. Świetna robota, chłopaki. Życzymy wam z profesorem wesołych świąt.
Tak długo, jak kłamał, dało się słyszeć oklaski.
- Możecie już jechać do domów - dodał na koniec. Puścił przycisk i odwrócił się do przełożonego.

- Cóż, profesorze, trzeba to jeszcze przemyśleć.

Niemiec milczał.


*



Kiedy zagasły wszystkie światła i zrobiło się zupełnie cicho, stary profesor dojrzał na ekranie zdumiewającą rzecz. W samym środku kuli żarzyły się dwa, ledwie widoczne, niebieskie światełka.


Zbliżenie na te punkciki zelektryzowały obu naukowców.
Nie było możliwe, aby cokolwiek odbijało się w źrenicach kobiety, a jednak jej oczy zdawały się jakoś promieniować, fosforyzować lub zwyczajnie świecić!
Wątpliwości co do natury zjawiska rozwiały się chwilę później, bo oto cała twarz Sary rozbłysnęła intensywnym światłem, tak mocnym, że obu naukowców odrzuciło od konsoli i zupełnie oślepiło na dłuższą chwilę.


W końcu odzyskali wzrok i ujrzeli obraz, który o niemal rzucił ich na kolana.
Szklana bańka promieniowała milionami cienkich pasemek i przypominała dziwną, morską rozgwiazdę. Kula zamieniła się w coś, co niczym rzutnik kinowy, wyświetlało obrazy - na ścianach, suficie i podłodze, ale nie tylko, bo dziwne kształty i obłoki pojawiły się także w powietrzu. Nawet za plecami badaczy.
Coś, jakby trójwymiarowy film, przedstawiał narodziny galaktyki, wybuch supernowej, albo... same początki.

Naukowcom już wcześniej udało się za pomocą grzybów meksykańskich, transu i innych bodźców, cofnąć pacjentów do wieku dziecięcego, niemowlęcego, a ostatnio nawet do stadia embrionalnego. Tym razem wszystko wskazywało na to, że wskrzesili świadomość pierwotną! Ona właśnie na ich oczach przypominała prapoczątki Wszechświata!
Wszystkie ściany rozpływały się, falowały, a na nich oddalając się od środka, wirowały galaktyki, kwazary, gwiazdozbiory... Całość zapierała dech w piersiach i nie pozwalała oderwać od zjawiska wzroku choćby na chwilę.
Tymczasem na małych ekranach, na pulpicie, działy się nie mniej zadziwiające rzeczy.

- Profesorze, proszę spojrzeć - wykrztusił wreszcie Jack.

Wyświetlacz po lewej - tętno, cieśninie, puls - wszystkie wykresy płaskie, odczyt zero.
Ekran po prawej - EEG mózgu - linia prosta szybowała do góry, a następnie w dół po same krańce, barwiąc na zielono całą powierzchnię monitora. "Odczyt sprawności mózgu - 99.8 %."

- O mój Boże! - krzyknął Klitzling.

Naukowcy spojrzeli na siebie, potem na Sarę, a na ich twarzach wymalowała się prawdziwa trwoga. Właśnie zrozumieli, że eksperyment powiódł się za bardzo.



***




"I postanowiłem szczerze poznać mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę; lecz poznałem, że i to jest gonitwą za wiatrem. Bo gdzie jest wiele mądrości, tam jest wiele zmartwienia; a kto pomnaża poznanie, ten pomnaża cierpienie." (Ks. Koheleta 1:1-18, Biblia Warszawska)

"Gdzieś był, gdy zakładałem ziemię? Powiedz, jeżeli znasz mądrość."
(Ks. Hioba 38:4, Biblia Tysiąclecia)
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
valdens · dnia 09.02.2008 10:42 · Czytań: 1331 · Średnia ocena: 4,17 · Komentarzy: 7
Komentarze
luminka dnia 11.02.2008 18:06 Ocena: Świetne!
"Dobry Bóg ustanowił granice ludzkiej mądrości, nie zakreślił jedynie granic jej głupocie - a to nie jest uczciwe.";)
Konrad Adenauer

Bardzo interesujący pomysł:) Strasznie mi się zawsze podobało wzbogacanie opowiadań i książek o cytaty i tobie niewątpliwie to wyszło. To takie fajne uzupełnienie.

Tak swoją drogą bardzo zainteresował mnie wątek "szyszynki". No bo co ma jakiś tam gruczoł, o którym marudziła pani na biologii do duszy? Dokopałam się, więc do teorii trzeciego oka, prowadzącego do nieograniczonego poznania wszechświata. I tym właśnie trzecim okiem miałaby być szyszynka wytwarzająca melatoninę, która reguluje nasz tryb życia poprzez ścisłe związanie właśnie z bodźcami świetlnymi. Bardzo ciekawa teoria:)

Za poszerzenie mojej wiedzy zdecydowanie należy się bardzo dobra ocena:D

PS. Robienie ze skazańców królików doświadczalnych było bardzo niehumanitarne :bigrazz:
DamianMorfeusz dnia 11.02.2008 20:13 Ocena: Bardzo dobre
Jedno z bardziej podobających mi się opowiadań na tym forum. Bardzo dobry z dużym plusem. Głównie za styl - czytało się tak, jak powinno się czytać prozę. Pomysł interesujący.

Hm, a na kim eksperymentować, jak nie na skazańcach?

I jeszcze tego wieczora, zamiast znaleźć się w czarnej skrzynce - dwa metry pod ziemią, znalazła się w białym pokoju - czterdzieści metrów pod ziemią. Zamiast w Piekle - w piekle.

Świetny fragment. Ogólnie - uścisk dłoni.
:)
amavel dnia 11.02.2008 20:18 Ocena: Świetne!
Hmm, no ciekawe jak by to wyglądało na ekranie w kinie.. :D Trochę zastanawia po co to wszystko.. ale no tak - nauka :) Cytaty z Biblii, fajnie, trafione, pozwolę sobie tu jeden rozwinąć z Koheleta: "Człowiek nie może zbadać dzieła, jakie się dokonuje pod słońcem; jakkolwiek się trudzi, by szukać - nie zbada. A nawet mędrzec, chociażby twierdził, że je zna - nie może go zbadać". Koh 8, 17 , Biblia Tysiąclecia
bury_wilk dnia 12.02.2008 07:36 Ocena: Bardzo dobre
"zaskoczyła go nie mało" - ja bym zmienił szyk na "nie mało go zaskoczyła"
"cztery lampy czerwonych laserów" - niby wiem o co chodzi, ale nie podoba mi się to sformułowanie; gorsza sprawa, że nie mam pomysłu, jak to napisać lepiej :/
na początku wypowiedzi dawałeś w cudzysłowach, potem nagle zmiana na myślniki; może to kwestia przeszłości i teraźniejszości (?) ale ja wolałbym same myślniki.
"Zostawili na stole dokumenty z patosem i wyszli" - nie wiem, może patetyczne dokumenty, albo materiały, pełne patosu dokumenty (materiały), albo w ogóle ten patos miał dotyczyć czegoś innego?
"I jeszcze tego wieczora, zamiast znaleźć się w czarnej skrzynce - dwa metry pod ziemią, znalazła sie w białym pokoju - czterdzieści metrów pod ziemią." - rozumiem zamysł, ale drugą część bym lekko zmodyfikował, na przykład tak "(...)pokoju - również pod ziemią, ale metrów czterdzieści."
"Zrobiono to i dziś już tę procedurę stosowano." - nie wiem, czegoś mi w tym zdaniu brakuje, ale czego?

To było czepialstwo, ale tak ogólnie, to fajny jest ten tekst i fajny jest pomysł. Kombinacje naukowo religijne wyszły bardzo ciekawie i w ogóle widać, że trochę się przy tym narobiłeś. Pozostaje pytanie - i co dalej?
valdens dnia 12.02.2008 19:22 Ocena: Świetne!
Dzięki za czepialstwo. Kilka przyczepek przemyślę, a kilka od razu wprowadzam w życie.
Z myślnikami, to rzeczywiście jakiś bałagan się porobił i wcale nie chodziło tu o jakieś przeszłości/przyszłości. Ot takie nie wiadomo co :p
Pozdro
fantasja dnia 12.02.2008 21:17 Ocena: Przeciętne
głupoty podobnie jak mądrości nie sposób zmierzyć, są jak siostry syjamskie jeśli je rozdzielimy obie zginą. fantasja.

opowiadanie jest przegadane i to w sposób prymitywny najbardziej nieprzyjazny dla czytelnika.
Trudno mnie uwieść..
valdens dnia 13.02.2008 16:19 Ocena: Świetne!
"przegadane i to w sposób prymitywny najbardziej nieprzyjazny... Trudno mnie uwieść.."

Fantasjo, ja już nawet nie próbuję Ciebie zadowolić :)
Obawiam się nawet, że jedynie Ty sama potrafisz sobie dogodzić.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty