Wybaczam sobie - herbatka
Proza » Historie z dreszczykiem » Wybaczam sobie
A A A
Leżałam na kanapie w salonie i patrzyłam w lokalnego brukowca. Mój mąż wybierał się na popołudniowego brydża.
- Czytasz to? – Zdziwił się, gdy zajrzał do mnie wracając z łazienki.
- Raczej nie…ale dziś jest o dusicielu kablowym. Wiesz, że znowu spróbował ? Ale ofiara mu się wyrwała. Aż mi dreszcze przeszły po plecach.
- Złapali go? – Nagle się zainteresował i wziął gazetę z mojej ręki.
- Nie, ale mają portret pamięciowy.
- Też mi portret… komin na łbie i dwie dziury na oczy. Rzeczywiście, każdy jakby się tak ubrał, wyglądałby identycznie.
Oddał mi gazetę i kontynuował swoje. W tym całym podekscytowaniu, już nawet nie zważał na szczegóły. Pewnie myślał, że jestem aż tak głupia i nie wiem, co faceci robią idąc na męskie spotkanie, a jak się pucują, gdy w grę wchodzi kobieta. W końcu nie jest Michaelem Douglasem z „Morderstwa doskonałego”. Żadne tam garnitury, białe koszule dla kolegów biznesmenów.
- Może byś dzisiaj nie wychodził ? – po lekturze gazety zaczęłam się bać. W końcu to w naszym mieście grasuje ten psychopata.
- Już za późno odmawiać, najlepiej będzie, jak zadzwonię do ciebie o dwudziestej, czy wszystko w porządku.
No nie, jakaś dziwna analogia…Czy wszyscy faceci postępują podobnie, gdy coś knują? Różnicą było, że on robił mnie w balona spotykając się z inną kobietą. Inaczej, niż w moim ulubionym filmie. Michael był tam nawet fajny, ale Gwyneth... klasa sama w sobie. Styl jest ciężki do podrobienia. Zawsze chciałam być taka. Fryzjer, siłownia, niebanalne ciuchy i dobre kosmetyki. Wiem, że wyglądałam dobrze. Ale chyba nie dość dobrze dla Piotra… No cóż, nawet nie wiedział, że zmierza ku największej zgrozie. Już mi go było szkoda. Ale nic, po wszystkim, gdy będzie załamany, ja zaopiekuję się nim z najczulszą troską. A potem wszystko będzie tak, jak dawniej.
- Wychodziłaś gdzieś dzisiaj?– zawołał z korytarza.– Robiłaś coś ciekawego ?
A żebyś wiedział, że robiłam same ciekawe rzeczy. Ale to niespodzianka.
- Nic… trochę pochodziłam po sklepach.
Jakbyś chociaż trochę zwracał na mnie uwagę, to byś wiedział, że w czwartki zawsze chodzę postrzelać. Moje stare odświeżone hobby. Ale tego dnia nie było mnie na strzelnicy. No bo poszłam do niej. Nie wiem co mnie podkusiło. No i dlaczego ubrałam się w ciemną perukę i długi płaszcz z lumpeksu? No dobrze, nie chciałam żeby mnie ktoś poznał. A dlaczego wzięłam kawałek grubego kabla znalezionego w naszej piwnicy i cały czas nie zdejmowałam rękawiczek, to już ciężko mi wytłumaczyć.
Początkowo była zaskoczona moją wizytą, ale szybko odzyskała rezon. Mała, głupia klucha. Jak ja nie lubię takich samolubnych idiotek, które myślą wyłącznie o własnym dupsku.
- Nie rozumiem dlaczego pani mnie nachodzi – patrzyła na mnie z nieskrywaną niechęcią – tak, jesteśmy z Piotrem od dawna. Kochamy się. On się z panią rozwiedzie, słyszy pani? Nadchodzą zmiany. Pani wróci do mamusi, a ja zamieszkam w naszym domu.
Zatkało mnie zupełnie – w naszym domu… Łzy napłynęły mi do oczu, a ona dalej, bezlitośnie pastwiła się nade mną:
- A w ogóle, to gdy na panią patrzę, to przestaję mu się dziwić, że w końcu panią zostawi. Jak pani wygląda? Co to za ciuchy? Kompletny brak stylu.
Pomyślałam o niej. Zapuszczona sylwetka i ta gęba nieskalana głębszą myślą. I jeszcze chce mi wszystko zabrać. Gdzie ja bym się miała podziać? Wrócić do mamy i jej dwóch malutkich pokoików? Zrobiło mi się gorąco. To chyba przez ten drugi płaszcz pod spodem.
- Poproszę o szklankę wody bo mi słabo.
- No masz! Jeszcze tego brakuje żebyś tu wykorkowała, stara krowo –Jakoś tak bezceremonialnie zmieniła "panią" na „ty”, ale posłusznie udała się do kuchni. Poszłam tam za nią.
Stała tyłem, nalewając wodę do szklanki. Powiedziała jeszcze:
- W sumie nie byłoby to takie…
Nie dokończyła, bo zarzuciłam kabel na jej szyję, jednocześnie skręcając ze sobą oba końce.
W tej chwili zrozumiałam, że nie ma odwrotu. Jak poluzuję, to już pogrążę samą siebie. Wybrałam własny interes. Trzymałam długo, a ona słabo się broniła. Byłam silniejsza. Godziny w siłowni i cały ten sportowy tryb życia jednak na coś się przydały. A ona? Cóż, ćwiczyła nie te mięśnie co trzeba.
W końcu wyszłam stamtąd. Chodziłam po ulicach, potem poszłam do parku. Tam też dyskretnie pozbyłam się płaszcza i peruki. Nie było to trudne, bo siedziałam na ławce blisko kosza na śmieci. Nikt się mną specjalnie nie interesował. Odwiedziłam kilka sklepów, ale co widziałam i co przymierzałam, tego zupełnie nie pamiętam…

Po wyjściu Piotra, niczego konkretnego nie robiłam. Nie mogłam się skupić. W sumie od pierwszej chwili czekałam na jego powrót. Wiedziałam, że telefonu raczej nie będzie. Nagle przypomniałam sobie o pistolecie, który widziałam kilka dni wcześniej, w jego rzeczach w garażu. Chyba zdobył go nielegalnie, bo nic nie wiedziałam o pozwoleniu na broń. Chciałam z nim o tym porozmawiać, ale ostatnio wcale nie miał dla mnie czasu. Przeraziłam się. Co będzie, jak zechce się zastrzelić z rozpaczy? No cóż, nie wiedziałam w jakim stopniu jest zaangażowany. Zeszłam do garażu. W jego rzeczach panował bałagan, tak jak wtedy gdy przyszłam po obcęgi, by wyciągnąć niebezpiecznie wyglądający gwoźdź, który tkwił w futrynie drzwi do spiżarki.
Pistolet był w tym samym miejscu, w skrzynce z narzędziami, pod śmierdzącą smarem ścierką. Zabrałam go ze sobą na górę i wsunęłam pod poduszkę na kanapie. Tam tez usiadłam. Planowałam nawet drzemkę, ale emocje i wspomnienia nie powalały mi na to. Niestety, najgorsze dopiero miało nadejść.
Nie wiem ile tak przesiedziałam, ale zdążyło się już ściemnić na zewnątrz. Nagle usłyszałam jakieś hałasy. Byłam pewna, że to Piotr. Po ciemku przeszedł przez korytarz i stanął w drzwiach salonu. Przykryta byłam kocem, bo w międzyczasie zrobiło się w domu chłodno. Sięgnęłam ręka po pilota, który leżał nieopodal na stoliku i zaświeciłam boczne światło… To co zobaczyłam, postawiło mi na baczność wszystkie włosy na głowie. To nie był on ! W drzwiach stał mężczyzna o mocnej budowie ciała, nieznacznie niższy od mojego męża. Najgorsze, ze miał na głowie jakąś szmatę z wyciętymi dziurami na oczy! Przerażenie unieruchomiło mnie na dłuższą chwilę. Nagle on zaczął zbliżać się do kanapy, jednocześnie pokazując mi kawałek kabla, który trzymał w ręku. I wtedy chyba zadziałał u mnie ten sławny instynkt samozachowawczy. Niesamowicie szybko zanurkowałam obiema dłońmi pod poduszkę i wydostałam broń. Jakoś udało mi się ją odbezpieczyć. W międzyczasie zaplątałam się w koc, ale nie było już na nic czasu, bo on był już w połowie drogi… Wystrzeliłam raz spod koca i widziałam jak upadł. Wtedy zeszłam z kanapy. Dziura w moim pięknym kocu w wielbłądziej wełny…ale nic to, kupię nowy. Przypomniała mi się Glen Close, jak w pewnym filmie strzelała spod kołdry do jakiegoś partacza, który nie przypuszczał, ze pani adwokat może mieć w domu broń… Ale wtedy o tym nie myślałam. Tak się bałam, że nawet nie miałam zamiaru oglądać go z bliska. Okrążywszy go z bezpiecznej odległości, wyszłam na korytarz, chowając pistolet do kieszeni szlafroka. Chciałam zadzwonić na policję, ale telefon nie działał! Przypomniała sobie o komórce. Tylko gdzie jest? Aha, w sypialni. Zostawiłam ją rano wyłączoną. Poszłam tam, ale nie znalazłam. Ręce mi się trzęsły. W końcu znalazłam w szufladzie. Zupełnie nie pamiętałam, że cokolwiek tego dnia tam kładłam. Włączyłam, jakoś wystukałam pin i zatwierdziłam. I wtedy usłyszałam szmer za sobą. Znowu go zobaczyłam! Tym razem w drzwiach sypialni. Pomyślałam, że coś schrzaniłam. No tak, siedząc miałam nieprawidłowa pozycje do strzelania. No i strzelałam prawie z biodra. Nie szkodzi, teraz pokażę mu profesjonalizm. Tam, gdzie go teraz poślę, będzie opowiadał, że załatwił go nie byle kto. Oj, w jakim to było filmie? Mniejsza z tym, w każdym razie dostał trzy razy dla większej pewności. Wreszcie mogłam zadzwonić.
- Policja? Proszę przyjechać na Klonową piętnaście, zastrzeliłam właśnie włamywacza.

Po takim zaproszeniu nie trzeba było na nich długo czekać. Siedziałam w kuchni i autentycznie drżałam. Ktoś przyniósł mi płaszcz z wieszaka. Próbowałam napić się wody, a oni wszystko oglądali. Wtedy wszedł oficer.
- Będziemy zdejmować maski, wiem, że to dla pani trudne, ale może chce pani to zobaczyć?
- Maski ? –Nie zrozumiałam.
- No ten w salonie, to chyba nasz znajomy, którego tak długo szukaliśmy, ale ten w sypialni to nie wiem…
Jak w transie poszłam tam, gdzie ostatnio strzelałam. Właśnie ściągali mu z twarzy czarną dzianinę…
- Boże, to mój mąż !!!
A potem po prostu zemdlałam.

***

Nastąpiły ciężkie dni. Mnóstwo pytań na które trzeba było odpowiedzieć. Mój umysł pracował na najwyższych obrotach. Przecież mogłabym powiedzieć coś, co nie pasowałoby do reszty. Ale jakoś z trudem przebrnęłam przez to wszystko. Czekała mnie tylko ostatnia rozmowa z jednym z oficerów. Nie mam pamięci do nazwisk. W myślach nazywałam go Przystojnym Oficerem.
- Witam panią. – Zerwał się, gdy weszłam. – Obiecuję, że już nie będziemy pani więcej niepokoić, ale musimy pewne sprawy podsumować. A pewnie pani jest ciekawa szczegółów.
- Tak, trochę przeszłam ostatnio i faktycznie chciałabym lepiej zrozumieć tę sytuację.
To była prawda. No bo nie każdemu zwykłemu obywatelowi, zdarza się jednego dnia zabić kilkoro ludzi.
- Proszę usiąść. Tak wiec, wygląda na to, że pani mąż udusiwszy najpierw swoja kochankę, wrócił do domu planując to samo zrobić z panią. Wybór sposobu i środków, świadczy o tym, że odpowiedzialnością za obie zbrodnie chciał obarczyć naszego seryjnego dusiciela.
- Sprytnie – przyznałam – w końcu dla niego bez różnicy, dwie ofiary w tę, czy w tę.
- No właśnie. Nie przypuszczał jednak, że on tak szybko znów zaatakuje, nakręcony niejako ostatnim niepowodzeniem. Nie przypuszczał też, że pani znajdzie jego broń. Mogło tak być, że zaopatrzył się w nią z wcześniejszym zamiarem pozbawienia pani życia, ale ostatnie wydarzenia w mieście nasunęły mu inny pomysł.
„Sprytnie” – przyznałam jeszcze raz w myślach, a Przystojny Oficer ciągnął dalej:
- Z początku myśleliśmy, że tamta dziewczyna to też robota tego zbira… ale kabel na jej szyi, był taki sam, jak ten, który miał w rękach pani mąż. Doszukaliśmy się tam również fragmentu odcisku jego palca. Pomijam oczywiście fakt, że miejsca przycięcia pasują do siebie dokładnie.
„Genialnie” – pomyślałam i miałam na myśli nie tylko skrupulatną pracę policji, ale też swoją własną przezorność.
- Jedno mi tylko nie daje spokoju – Przystojny Oficer w zamyśleniu jeździł długimi palcami po blacie biurka, jakby zgarniając niewidoczny kurz.
- Ale co ? – Zapytałam z trudem, bo strach przylepił mi się do pleców.
- No bo pomyślmy… facet ma piękną żonę – tu spojrzał na mnie tak jakoś miękko – i niczego sobie kochankę. I nagle pewnego dnia postanawia zabić je obie…
- A może miał dosyć w s z y s t k i c h kobiet? – pierwszy raz od paru dni uśmiechnęłam się.
Potraktował to jako żart.
- No tak, bywa i tak. Chociaż to niesprawiedliwe, że jedni mają wiele i tego nie chcą, a inni by coś chcieli, a nie mają nic.
Męczyło mnie jego gadanie… Ale jego oczy…Znam takie spojrzenia. Widziałam je wiele razy.
- I jeszcze jedno. – Widać było, że stara się dobierać słowa, jakby z obawą, żeby czegoś nie zepsuć. – Pani tyle przeszła…Nie potrzebuje pani pomocy? Współpracują z nami świetni psychologowie…
Kurde, sam sobie załatw takiego specjalistę, bo widać, że ci jest potrzebny. Ja już sobie wybaczyłam. Bo to źli ludzie byli. Bardzo źli.
- Moja mama zamieszkała ze mną i zapewniam pana, jej obecność zbawiennie na mnie działa. – Zatrzepotałam rzęsami, jak tylko umiałam najpiękniej.
- Jak to dobrze, gdy się kogoś takiego ma. – Ciągnął dalej tym samym tonem.
Już mi zaczynało być szkoda jego osoby. Ja taka litościwa jestem…
- Naprawdę bardzo mi miło, że pan o mnie się troszczy. Najlepiej jakby pan wpadł do mnie kiedyś na kawę i zobaczył jak sobie radzę.
Oj, chyba za ostro pojechałam… mimo mojego łagodnego tonu, coś jakby nim wstrząsnęło. Chciałam trochę podratować sytuację.
- Właściwie, to chciałam się poradzić w pewnej sprawie –Mina bezradnego kobieciątka. –Będę chyba miała jakieś kłopoty z nielegalnym posiadaniem broni. Naprawdę, mam już dosyć tego wszystkiego.
- Nie, nie będzie chyba tak źle. Przyjdę do pani i obgadamy szczegóły.- zapewnił mnie konspiracyjnym szeptem.– Proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze.

Będzie dobrze. Bo niby dlaczego miałoby być inaczej?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
herbatka · dnia 24.05.2010 09:42 · Czytań: 1225 · Średnia ocena: 3,4 · Komentarzy: 10
Komentarze
Darksio dnia 24.05.2010 11:22 Ocena: Bardzo dobre
Witam.

Cytat:
Rzeczywiście, każdy jakby się tak ubrał,to by wyglądał identycznie.
Oddał mi gazetę i kontynuował swoje. W tym całym podekscytowaniu, to już nawet nie zważał na szczegóły.

Zimeczki, spokojnie możesz się ich pozbyć.

Cytat:
co mężczyźni robią jak idą na męskie spotkanie

"mężczyźni" możesz zamienić na np. "faceci"


Nie wszędzie przecinki się Ciebie słuchają ;), ale ten aspekt zostawię ekspertkom,

Cytat:
Różnicą było to, że on robił mnie w balona spotykając się z tępą dziwką. Inaczej, niż w moim ulubionym filmie. Michael był tam nawet fajny, ale Gwyneth to klasa sama w sobie. Jej styl jest ciężki do podrobienia. Zawsze chciałam być jak ona.

Zaimkoza zajada sobie Twój tekst ze smakiem. ;)

Cytat:
co przymierzałam, to zupełnie nie pamiętam…

Tego

Cytat:
Po wyjściu Piotra, nic konkretnego nie robiłam.

niczego

Cytat:
sobie o pistolecie, którego widziałam

który

Cytat:
Tam zostawiłam ją rano wyłączoną. Poszłam tam, ale

potórzenie

Cytat:
Mnóstwo pytań i trudne odpowiedzi

Hmm, to raczej pytania są trudne, odpowiedzi nie.

Cytat:
Musiałam stale być dobrej sprawności intelektualnej

Troszkę dziwaczne to zdanie. Może inaczej? "musiałam stale być "na chodzie"". Albo: "Mój umysł wciąż działał na najwyższych obrotach", lub jeszcze inaczej, wymyslisz coś z pewnością.

Cytat:
Przecież mogłabym powiedzieć coś, co by nie pasowało do reszty.

dla lepszego rytmu zmieniłbym na: "Przecież mogłabym powiedzieć coś, co nie pasowałoby do reszty".

Cytat:
sobie kochankę. i nagle

I z dużej literki.

Cytat:
Już mnie męczyło to jego gadanie… Ale te jego oczy…Znam takie spojrzenia. Widziałam to wiele razy.

Zaimkoza żre twój tekst zawzięcie, (dialogów się nie czepiam).

Cytat:
że stara się starannie

troszkę to zgrzyta

Cytat:
Naprawdę bardzo mi miło, że pan o mnie się troszczy

coś z szykiem nie poszło: "Naprawdę bardzo mi miło, że pan się o mnie troszczy".

Cytat:
obgadamy szczegóły.- zapewnił mnie

Kropka zbędna.
To na razie tyle jeśli chodzi o stronę techniczną. Twoje opowiadanie wciągnęło mnie, czytało mi się lekko, historia niezła i nieźle opowiedziana. Pozdrawiam.
Elwira dnia 24.05.2010 11:44
Cytat:
- Czytasz to ? – zdziwił się, gdy zajrzał do mnie wracając z łazienki – moim zdaniem szkoda tego kupować.

Wyszło na to, że to jedno zdanie...
kropka po "łazienki" i "Moim" wielką literą i wyrzuć spację przed znakiem zapytania.

Moim zdaniem szkoda to kupować. albo ... szkoda pieniędzy na kupowanie tego.
W Twojej wersji jest niegramatycznie.
Cytat:
- Złapali go ? – nagle

nagle - wielką literą i bez spacji przed znakiem zapytania

Cytat:
wychodził ? – po lekturze gazety

po - wielką literą

Cytat:
Już za późno(,) żeby odmawiać


Cytat:
najlepiej będzie, jak zadzwonię do ciebie o dwudziestej, czy wszystko w porządku.

przecinek przed czy zbędny, a zdanie jak dla mnie bez sensu

Cytat:
gdy cos knują?

coś

Cytat:
że on robił mnie w balona(,) spotykając się z tą tępą dziwką.


przecinek przed spotykając
O rany, skąd ta dziwka? Przecież kilka linijek wyżej było, że na spotkanie z kolegami...

Cytat:
będzie tak, jak dawniej.

bez przecinka przed jak

Cytat:
- Wychodziłaś gdzieś dzisiaj? – zawołał z korytarza(.) – (R)robiłaś coś ciekawego ?


spacje przed znakami interpunkcyjnymi - aut i chyba zapytał

Cytat:
Moje stare(,) odświeżone hobby.


Cytat:
A dlaczego wzięłam kawałek grubego kabla(,) znalezionego w naszej


Cytat:
nachodzi(.) – (P)patrzyła na mnie z nieskrywaną niechęcią(.) – (T)tak


Cytat:
wody(,) bo mi słabo.
- No masz! Jeszcze tego brakuje(,) żebyś tu wykorkowała, stara krowo(.) – (J)jakoś tak bezceremonialnie przeszła na „ty”, ale posłusznie przeszła do kuchni. Poszłam

interpunkcja w nawiasach, pogrubiłam powtórki

Cytat:
W sumie(,) od pierwszej chwili


Cytat:
Nagle przypomniałam sobie o pistolecie, którego widziałam


Nagle przypomniałam sobie o pistolecie, który widziałam

Cytat:
tak jak wtedy(,) gdy przyszłam po obcęgi,


Cytat:
przyszłam po obcęgi, by wyciągnąć niebezpiecznie wyglądającego gwoździa w futrynie drzwi do spiżarki.


przyszłam po obcęgi, by wyciągnąć (co?) niebezpiecznie wyglądający gwoźdź, który tkwił w futrynie drzwi do spiżarki.

gramatyka leży i kwiczy

Cytat:
Nie świecąc światła

pleonazm

Cytat:
To(,) co zobaczyłam


Cytat:
Najgorsze, ze miał na głowie

że

Cytat:
wrócił do domu(,) planując to samo zrobić z panią.


Cytat:
- Ale co ? – (z)Zapytałam z trudem,


Cytat:
cos jakby nim wstrząsnęło.

coś

szczegóły.- zapewnił mnie
wyrzuć kropkę

Obejrzyj to jeszcze, bo chyba warto powyrzucać spacje sprzed znaków interpunkcyjnych.

Połowa zaimków też zbędna.

Na plus - nieci śmieszna fabuła. Sprytna ta Twoja bohaterka, misternie plan usnuła :)
Na minus... zero dramatyzmu, postaci mówią takim samym językiem, tak samo intonują, to jest wręcz niewiarygodne, żeby oficer, mąż i dwie tak różne kobiety mówiły tak samo.

Tekst do dopracowania.
Pozdrawiam.
MarioPierro dnia 24.05.2010 11:52 Ocena: Bardzo dobre
Witaj, herbatko, chyba nie masz nic przeciw temu, że właśnie popijam cię z miodem? ;) Ani przeciw temu, że jednocześnie przeczytam twój kryminał (bo to chyba do herbaty nawet pasuje)?

Cytat:
Nie, ale mają chociaż portret pamięciowy.

zamieniłbym na "przynajmniej"
Cytat:
W tym całym podekscytowaniu, to już nawet nie zważał na szczegóły.

A ja jednak zwrócę uwagę na parę szczegółów: po co "to"? Zawsze zastanów się, czy dany zaimek (zwł. "to", "ten", "tego" ) jest absolutnie potrzebny do zbawienia. Tam gdzie nie jest, śmiało wyrzucaj.
Cytat:
Pewnie myślał, że jestem aż tak głupia i nie wiem, co mężczyźni robią jak idą na męskie spotkanie, a jak się pucują, gdy w grę wchodzi kobieta.

Powtórki, a poza tym musiałem czytać dwa razy, żeby zrozumieć tę drugą część.
Cytat:
- Już za późno żeby odmawiać

Radzę usunąć "żeby".
Cytat:
Czy wszyscy faceci postępują podobnie, gdy cos knują?

coś

Ooooj, ale widzę, że poprzednicy już wyjeżdżają z kolejnymi "czarnymi listami" błędów. To może ja na chwilę zostawię je, żeby się nie powtarzać i skoncentruję na treści.
herbatka dnia 24.05.2010 12:08
Dziękuję wszystkim za pokazanie błędów. Będę się starała powoli wszystkie poprawić. Bo jest tego sporo.:(
MarioPierro dnia 24.05.2010 12:24 Ocena: Bardzo dobre
Kurczę, niezły kryminał. Spodziewałem się, że po niezbyt interesującym początku tak będzie do końca, a tu masz: zaczęło mnie wciągać od fragmentu z "pójściem na zakupy", a potem już nie widziałem tych wszystkich błędów. Nawet gdybym chciał się ich czepić, jakoś mi umykały. OK, powiedzmy: ten kryminał jest dość schematyczny, np. w scenie ze zdejmowaniem masek. Ale gdzieniegdzie udaje ci się stworzyć coś w miarę oryginalnego. A przede wszystkim wiarygodnego, dzięki pewnej równowadze: zwracaniu uwagi na detale (np. ten niebezpiecznie wystający gwóźdź), ale nie zawracaniu nimi głowy czytelnikom :D O, jeszcze jednego się przyczepię, choć Elwira już zwróciła uwagę: na samym końcu powinnaś zmienić trochę język bohaterki, bo to brzmi trochę tak jakby nie była przesłuchiwana, a prowadziła śledztwo razem z policjantem.
Podsumowując: mi ta herbatka smakowała i proszę o więcej takich, ale niech będą jeszcze ciut lepsze (co nie musi oznaczać: "słodsze" ).
Jack the Nipper dnia 24.05.2010 17:52 Ocena: Dobre
Bardzo fajna fabuła (nic, że schematyczna, opowiedziana z duzym wdziekięm), teraz pozostaje tylko oszlifowac tekst pod względem różnych technicznych pierdółek.
Zwróć uwagę na zaimki, nie wszystkie są potrzebne.
Zwróć uwagę na język bohaterów. Wszyscy mówią niemal jednakowo, nadając indywidualne cechy wypowiedziom, ubarwiasz postacie.
Zwróć uwagę na opis emocji bohaterki, bo wygląda trochę jak malowana lala, ktora wsyzstko przyjmuje jak leci.
I chyba tyle.
Usunięty dnia 24.05.2010 19:20 Ocena: Przeciętne
Związki frazeologiczne, choć daleko im do Związków Zawodowych, również proszą o pomoc!
Autor tekstu, choć ma wyobraźnię, to eksponuje ją prymitywną konstrukcją zdań, które można wyrazić jednym słowem: masakra.
herbatka dnia 24.05.2010 21:43
Dziękuję za komentarze. Postaram się wyciągnąć z nich korzystne dla siebie wnioski. Wszystkie, nawet te bardzo surowe, są dla mnie bardzo cenne.
Wasinka dnia 24.05.2010 22:05
Lekko i zabawnie - tego mi dzisiaj było trzeba ;)
Masz naprawdę "swobodę pisania" (w pozytywnym znaczeniu).
Małe błędy, ale to do naprawienia ;)
Sympatycznie było poczytać :) Dzięki :)
zajacanka dnia 25.05.2010 00:14 Ocena: Bardzo dobre
Lekkostrawne, czyta sie z przyjemnoscia. Co prawda nie zapadnie na dluzej w pamiec, ale przeciez nie o to chodzi.
Pozdrowionka
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:61
Najnowszy:Janusz Rosek