Drużyna Pierścieni [frag] - baazyl
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Drużyna Pierścieni [frag]
A A A
- Drużyna Pierścieni, baczność! – zamigotał dowódca. Emocje waliły od niego obrzydliwą czerwienią. Zgrupowane w sferę istoty delikatnie falowały, starając się ze wszystkich sił zachować neutralną biel.
- Wy parszywe pomioty ziemskiej egzystencji! Zachciało wam się inkarnować bez zezwolenia? Już ja wam pokaże, jak zbierać doświadczenie! Od tej warstwy stajecie się poborowymi w Nieziemskich Siłach Specjalnych i będziecie szkoleni aż do wejścia w nowy Schemat. Zrozumiano?
- Tak jest, rozkazodawco! – rekruci rozbłysnęli na zielono.
- Spocznij, maluchy. Oto założenia dla obowiązującego Schematu. – Szef drużyny, istota o potężnej emanacji puściła iskrzącą się rotę. Kadeci, okazując szacunek i zainteresowanie, natychmiast zaświecili na niebiesko. Ostrożnie podpłynęli do wirującego z ogromną prędkością walca o tak intensywnej barwie światła aż parzyła ich ilością skondensowanej informacji. Po kolei chłonęli kompozycję, by ostatecznie zapłonąć wysokim fioletem zrozumienia. Niematerialne ciała falowały z coraz większą częstotliwością, błyskawicznie przyswajając szczegółowe instrukcje oraz wiedzę w niewerbalnej mowie. Zwierzchnik z rozbawieniem obserwował zmiany niecielesnych powłok. Wyglądali na mocno zakłopotanych i zmieszanych.
- Pytania?
- Rozkazodawco, co to jest Polska?
- Państwo na najniższym pierścieniu.
- Dlaczego tam?
- Nie narzekać, powinniście być dumni, bo to ludzka grupa narodowa wybrana przez Dowództwo Sztabu Zjednoczonych Sił oraz samego Naczelnego. Jak już wiecie z roty, mamy osiągnąć cel taktyczny, warstwa po warstwie aż do otwarcia Strategicznej Dziury. Macie mówić po polsku i myśleć po polsku – dobitnie zakończył, dając im do zrozumienia, że wyczerpali zestaw dozwolonych pytań. - No, falosfery jedne, otrzymaliście komplet danych do rozpoczęcia ćwiczeń, transformujemy szyk i stajemy się istotami ludzkimi. Gotowi?
- A, co z czasem? – nie dawali za wygraną.
- Od teraz istnieje, macie przestrzegać jego przepływu.
- A, nie lepiej jak wzejdziemy?
- Pełna symulacja pozwoli wam zapamiętać przejście przez Szczelinę Celną. Planeta jest objęta kwarantanną aż do wejścia na czwarty poziom, żaden zewnętrzny byt nie wzejdzie z kompozycją, tylko wybranym jej fragmentem.
- Oni są na trzecim poziomie? To jak mamy wykonać zadanie?
- Trenować, utrwalać. Najważniejsza jest symulacja. Koniec dyskusji. A, teraz skakać do pierścienia numer sześć i jednostajnie fazować, tylko bez czerpania mocy z górnych pierścieni. Wszystko faluje, nie oszukacie mnie!
- Tak jest!
- Nie zauważyłem entuzjazmu!
- Tak jest, rozkazodawco! – fala pozytywnej energii eksplodowała wokół prowadzącego szkolenie. Zamigotał zadowolony i bez pożegnania rozpłynął się w nicość, a raczej skoczył do Wyższych Sfer.

- Ale, dlaczego mam zostać Janiną Bekońską? – zamigotał zrezygnowany Jedenasty – ona ma taki nieciekawy żywot. Urodzona w Białymstoku, w jakiejś ruderze, wielokrotnie gwałcona przez brata i ojca, w szkole ją wyzywali od najgorszych, potem seminarium duchowe…
- No właśnie, a mnie się nie podoba ten Jarosław Pech, ambicję ma większą niż ukształtowaną kompozycję. Czy tam w Sztabie im się coś nie pomyliło? – zamrugał Siódmy.
- Przestańcie. Wolę już NSS niż karny pobyt w Martwych Kulach, spędziłem tam dwa poziomy i nie mam ochoty oddawać się samoopamiętaniu przez kolejne wzejścia. Mnie się podoba rola psychopaty, jako Bazyli Twarowski mam żyć długo i samotnie.
- Mamy też wydawać dźwięki?
- Przewijałeś rotę? Tam faluje wyraźnie. Jesteś Polakiem. Tam - tak się porozumiewają.
- Jezus Maria, Chryste Panie, o kurwa!
- O, właśnie!
- Dlaczego ty jesteś większy ode mnie, Jedenasty? Ludzie! On ma więcej od nas, zajebać go!
- Pewnie nakradł, złodziej i oszust!
- Módlmy się za niego, niech się ukorzy!
Sferoidalne istoty zamigotały żółcią i rzuciły się na siebie.
- Kadeci! Bardzo dobrze, tak fazować!

***
Jarosław Pech obudził się z bólem głowy i pełnym pęcherzem. Wczorajszy raut z okazji wyboru Przewodniczącego partii „Zdrowi i Mocni” skończył się tak jak zaplanował. Owacjami na stojąco. „Jestem prezesem” – powtarzał w myślach, gapiąc się w otwór muszli sedesowej i obserwując leniwie lecącą bursztynową strugę. Odniósł podwójne zwycięstwo. Janina Pech, po aferze z proboszczem-zboczeńcem, wyszła w końcu za mąż. Media przestały się nią interesować. Dwa dni temu posiadł ją niejaki Bazyli Twarowski. Nieważne, że mruk i dziwak, nareszcie jego rodzina stała się częścią politycznej układanki. Niepokoił go tylko ten karzeł z oczami jak niedojrzałe winogrona. Nachodził go w snach, besztając tak zaciekle, jakby odbywał służbę wojskową w charakterze kompanijnego „kota”. Leczenie psychiatryczne nie wchodziło w rachubę, stał się osobą publiczną.
- Kici, kici! Gdzie jesteś mordeczko? Choć tutaj, tatuś da ci mleczka! – Wypasiony, włochaty stwór wychylił pyszczek zza framugi, zamruczał i podskoczył na tyle, na ile pozwała mu zaawansowana tusza, tuż pod nogi swojego darczyńcy i dostawcy żywności w jednej osobie.
- Kizia, ty moja! – Jarosław uwielbiał, gdy kotka ocierała się o nogi. Rozchodzące się, elektryzujące wibracje uniosły członka na reprezentacyjną wysokość. Wytarmosił go na tyle gwałtownie, że wzbierająca fala znalazła ujście na przeciwległych kafelkach. Starannie, z należytym szacunkiem i pedanterią zabrał się do rytualnego, codziennego odświeżania ściany. Dzień zapowiadał się znakomicie.
***
Janina śniła, uczepiona kajdankami do ścianki działowej w bloku przy ulicy Grzybowskiej. Stolica Polski wstawała do życia, podobnie jak kobieta, której w końcu udało się otworzyć jedno mniej zapuchnięte oko. Nie chciała zbudzić leżącego w małżeńskim łożu nagiego mężczyzny. Modliła się jak co dzień do Najświętszej Panienki, której obraz wisiał na przeciwległej ścianie o dobrodziejstwo i przychylność dla całej rodziny. Zamiast błogosławieństwa od Niepokalanej Dziewicy usłyszała w głowie natrętny, chropowaty głos. „Jedenasty, przestań smęcić…!”
- Precz ode mnie, diable wcielony, bądź przeklęty na wieki! – wymsknęło się Janinie nazbyt głośno, bo dwudniowy mąż uniósł się na łokciu i spojrzał na nią ciągle nienasyconym wzrokiem.
- Głodny jestem! – powiedział. Po chwili, uwolniona z więzów małżeńskich pani Twarowska pokornie krzątała się w kuchni. Zła na siebie, bo nie zdążyła zmyć naczyń przed miłosnymi igraszkami.
- Szybciej Janka, kawę chociaż zaparz! Dobrze ci było, co? – Bazyli wsadził wielką jak bochen chleba dłoń pod szlafrok żony tak, aż wspięła się na czubki palców.
- Daj mi już spokój, bo ci kanapek do pracy nie zrobię! – fuknęła rozeźlona faktem nieuchronnego rozstania z ukochanym. Nim zapakowała drugie śniadanie do torby, rozległ się dzwonek. W drzwiach zastali jedenasto, może dwunastoletniego chłopca o twarzy tak poważnej, że oboje zamarli w bezruchu. Bogato odziany w markowe dresy „made in China”, zapewne kupione u Wietnamczyków oraz w przedwojenną czapkę cyklisty, młodzian wydął wargi i wycedził przez zęby na tyle wyraźnie, by zrozumieli prosty werbalny przekaz.
- Czego się gapicie? Jedenastka i Piątka, baczność! – padła głośna komenda. Dźwięk zleciał po piętrach i wrócił mocno zniekształcony, pobudzając świeżo upieczoną głowę rodziny do podjęcia stanowczych i zdecydowanych działań.
- Ty, gówniarzu, jak cię, kurwa złapię, to nogi z dupy powyrywam!
- Bazyli, daj spokój, to jeszcze dzieciak! – próbowała oponować Janina i mocno schwyciła męża za łokieć. Chłopak spojrzał na nich bez emocji.
- [*(#&^**^&$)^(&*#@)]!!!
- Tak jest, rozkazodawco! – wyprostowali się i z przerażeniem w oczach wpatrywali się w niedoszłą ofiarę pobicia ze szczególnym okrucieństwem. Wpuścili gościa do mieszkania, Janina zrobiła kawę, postawiła ćwiartkę „Absolwenta” i wyjęła z lodówki wczorajsze nóżki w galarecie. Grzecznie zapytała, czy może wyjść do sklepu po pieczywo i kolę.
- Spoko, Jedenasty, damy radę bez zagryzania – odparł rzeczowo małoletni dowódca drużyny.
- Wszystko poszło nie tak, Szczelina Celna została zmniejszona i wasze kompozycje zniekształcono, a Schemat zdekompletowano. Dowództwo przewidziało taką sytuację i wdrożyło plan antykryzysowy. Na słowo-klucz odblokowuje się awaryjna rota. Rozkazy są jasne. Szkolenie uzupełniamy w pełnej konspiracji. Dlatego mówcie do mnie: Kosa, tak mnie wołają na dzielnicy.
- Ale, ja do roboty muszę… - zajęczał Bazyli. Dzieciak uniósł ręce i zacisnął w pięści.
- Jaką robotę, falowodzie jeden? Rozkaz masz wykonać: zlokalizować i doprowadzić pozostałych na miejsce zbiórki, czyli do waszego mieszkania, a nie myśleć o pierdołach. Jedynka jest psem ratownikiem w Tatrach, Dwójka prowadzi wykłady na Uniwersytecie Warszawskim. Trójka i Siódemka żyją razem. Tobie Jedenasty będzie łatwiej do nich dotrzeć, bo Siódemka jest twoim bratem, a Trójka nazywa się Kizia. Czwórka jest poetą. Szóstka pracuje w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Ósemka szwenda się gdzieś po hotelach, ciężko ja namierzyć, bo nie ma stałych klientów. Dziewiątka od dwóch lat jest członkiem zarządu w zachodnim banku. Dziesiątka stała się popularną dziennikarką w radio Maryja.
- Rozkazodawco… - przerwała Janina. Nastolatek spojrzał na nią z nieukrywaną złością. Zreflektowała się poniewczasie, przecież zeszli do konspiracyjnego podziemia, jak za czasów Solidarności, więc kontynuowała. – Znaczy… Kosa, ale na te eskapady potrzeba dużo pieniędzy. Z wesela niewiele nam zostało, trochę oszczędności…
- Luz, Janina. Jestem z chłopak z Pragi. Wczoraj opyliliśmy cztery radia samochodowe, notebooka i dwa zegarki. Na początek starczy.
- To na zdrowie! – Bazyli, nie czekając na zezwolenie Kosy, rozlał „Absolwenta” i pierwszy złapał za kieliszek.
- Czeka nas ciężka praca. Za naszą Dziurę!
- Za dziurę!
- Dziura będzie nasza!

***
Cyprian Kamil Gruszka o pseudonimie „Poeta” siedział rozwalony na skórzanym fotelu, stojącym pośrodku upstrzonego artystycznymi dziełami salonu, prezentującego aktualne trendy podwarszawskiego undergroundu. Poeta przebierał palcem w nosie, zapewne szukając natchnienia. Punktualnie włączył plazmę, właśnie leciały „Fakty po faktach”.

…Wielki sukces Kasi i Jasi z serialu „D jak dom”! Tym razem nie chodzi o jeden z wątków filmu. Sukces dotyczy bliźniaczek, aktorek wcielających się w rolę nastoletnich wychowanek domu dziecka. Siostry pojawiły się po raz pierwszy w serialu dwanaście lat temu. Mniej więcej tyle czasu minęło także od ich pierwszych kroków w filmie. Mimo napiętego rozkładu zajęć dziewczynkom udaje się pozostać wzorowymi uczennicami. Jak one to robią?...

Do salonu wtoczył się atletycznie zbudowany mężczyzna ubrany w garnitur od Armaniego.
- Szefie, wczoraj mendy mnie nawinęły! Jeden mnie chciał wycwelić. Dał mi pojarę, ale złapałem gula i wyjebałem mu z grzywy!
- Sraka pierdaka. Ty Sznycel jesteś jednak pojeb, nie jarzysz, z nimi trzeba po ludzku! Kasiora do łapy i liże ci dupsko. A, ty od razu chcesz ciukać każdego. Oharał cię?
- Nie.
- To po kiego wuja leciałeś mu po rajtach? Weź, nie odwalaj więcej wołowiny. A, nawijałeś dzisiaj z tym mądziołem z Uniwerka?
- Nie, wyjebał z laci na Włochy.
- Patrz jaki sebeszczyn, ale i tak po filmie kolniemy do zgreda. Siadaj Sznycel, kino leci! Browary widzę przytachałeś!

***

- Zofio! – rzekł protekcjonalnym tonem mężczyzna. - Gdzie podziały się moje akcesoria? Zaraz wyjeżdżam do Włoch! – dodał, tym razem mniej pewnym głosem.
- Ależ, panie profesorze! Czy kiedykolwiek o czymś zapomniałam? – prychnęła gosposia, unosząc brwi w geście samoobrony. – Wszystko leży zapakowane w holu, a ten złoty cyrkiel na łańcuchu schowałam do pańskiego neseseru – wycedziła. – Taksówka już czeka!
- Droga Zofio! Jak powiedział Lucius Annaeus Seneca : „Jeśli czegoś nie można poprawić, lepiej to przecierpieć”, ale historia bywa okrutna, choć wychował cesarza Nerona, ten zmusił go do popełnienia samobójstwa, gdy odkryto rzekome powiązania ze spiskiem Piozna. Skądinąd Zofio…
Nagle rozległ się potężny huk. Drzwi wypadły z zawiasów. Do mieszkania wtargnęli zamaskowani funkcjonariusze z Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
- Stać, ręce za głowę! Profesor Aleksander Kirsztain?
- Tak, to ja!
- Komisarz Antoni Mucha, CBA. Jest pan aresztowany pod zarzutem kierowania zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym.
- Słucham?
- Zabrać tego „Wielkiego Suwerennego Inspektora Generalnego"!
- Wypraszam sobie! Co to za insynuacje?
- Ta? A, gdzie jaśnie szanowny „Wielki Architekt” zdążał? Czy nie do dzielnicy Włochy na coroczny konwent Środkowej Loży Masońskiej? Z poematem od „Poety”, co?
- Pan oszalał!
- Nie, Profesorku! Szukam dziury w całym!


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
baazyl · dnia 25.05.2010 07:56 · Czytań: 1017 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Komentarze
baazyl dnia 26.05.2010 11:37
Za długie, co? Albo juz czytaliście na NF?
OWSIANKO dnia 06.04.2011 13:21
baazyl

pochwała za językowe wygibasy

Onufry Mniodek
baazyl dnia 06.04.2011 18:16
niech ci Bozia w dzieciach wynagrodzi!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty