Witaj, Groszku.
Pomysł fajny, wykonanie skopałeś.
Dlaczego?
Budujesz opowieść przeważnie za pomocą dość krótkich i suchych zdań. To, i nadmierna ilość powtórzeń, nie stwarza odpowiedniego klimatu; wygląda raczej na sprawozdanie reportera, nie prozaika.
A przecież mógłbyś połączyć niektóre zdania i nadać im większą płynność.
No i masz ortografy.
A czasem za mało zróżnicowane słownictwo.
Dam Ci przykłady:
- połatany w prawie wszystkich miejscach, stary płaszcz. - wystarczyłoby napisać - "w wielu miejscach"
- w
prawie wszystkich miejscach, stary płaszcz. Przez
prawe ramię miał przerzucony,
wypełniony worek na śmieci. Gęste,
polepione od deszczu - "w prawie/prawe" wpada na siebie, "wypełniony/polepione" także - zwracaj uwagę na brzmienie słów, dobieraj je tak, by nie powtarzać dźwięków. Jeżeli dasz "w wielu miejscach", to już nie będzie powtórzenia z "prawym ramieniem". W drugim przypadku lepszym słowem jest "zlepione"
- Gęste, polepione od deszczu włosy przyklejały się do jego policzków, które zdobiły liczne szramy. Źle zrośnięty nos przesunął się w lewo. - łącz zdania:
- Gęste, zlepione od deszczu włosy przyklejały się do policzków, które zdobiły liczne szramy, a źle zrośnięty nos był wyraźnie przesunięty w lewo. (jak nie musisz, nie używaj zaimków)
- na
nie opróżnionym jeszcze koszu - nieopróżnionym
- Deszcz padał
mocno. Samochód przejechał
szybko - zwracaj uwagę na tego typu konstrukcje. To też wpada na siebie i brzmi jak szkolne wypracowanie. Buduj dłuższe, bardziej opisowe zdania.
- Zrzucił worek z ramienia i sprawnym ruchem wsadził do niego jedzenie. Włóczęga ruszył dalej, zarzucając zdobyte przedmioty na plecy. - dałabym "wprawnym ruchem". Te zdania możesz połączyć, żeby nie nadużywać określeń mężczyzny:
- Zrzucił worek i wprawnym ruchem wsadził do niego zdobycz, po czym ruszył dalej, zarzucając go ponownie na ramię. (coś w tym sensie)
- uliczki prowadziły do ukrytych wśród drzew osiedl(i) lub pojedynczych mieszkań. - mieszkań? Jak wyobrażasz sobie pojedyncze mieszkanie stojące przy uliczce?
- W odległości
kilku kilometrów od mijanego właśnie przez włóczęgę przystanku
znajdowało się wielkie
śmietnisko. Kilkanaście wysokich hałd pięło się w górę na
kilkadziesiąt metrów, zasłaniając widok na
znajdujące się w oddali góry. To właśnie w stronę tego
śmietniska szedł kloszard. - "kilkanaście/kilkadziesiąt" w jednym zdaniu brzmi źle, wpada na siebie. Nie powtarzaj też czegoś, czego nie musisz powtarzać. Ostatnie zdanie jest dość niezręczne. I masz powtórzenia.
- Włóczęga
stanął przed otwartą bramą, prowadzącą na wysypisko. Po obu stronach przejścia
stały wieże - powt.
- przechylając się
w stronę mężczyzny. On sam, nie zwracając na to większej uwagi, ruszył
w stronę niewielkiej - powt.
- Na tyłach wysypiska znajdował się wielki mur z opon, który oddzielał tę
część składowiska
od drugiej. Ta zamknięta
część, była dokładnie ogrodzona z wszystkich stron i miała położony dach, tak, że nikt kto nie był w środku, nie mógł się dowiedzieć, co tam jest. - od jakiej "drugiej"? Drugie zdanie jest niepotrzebnym dopowiedzeniem. Zrób z tego jedno zdanie na temat ogrodzonej i zakrytej dachem części wysypiska i nie tłumacz niczego.
- zapukał pięścią - raczej zastukał lub uderzył pięścią, puka się palcem
- Czego? – warknął grubas. - de Nipper ma rację. Nie ma uzasadnienia dla takiego powitania. Wiem, że to po to, by nie zdradzić pointy, ale powinieneś był to napisać bardziej logicznie. Chociażby:
- Czego? – mruknął grubas. (już jest inny wydźwięk)
- Czego? – warknął
grubas.
- Mam
części – odpowiedział
włóczęga. Po tych słowach wyraz twarzy
właściciela zmienił się na bardziej przyjazny.
Kloszard ściągnął worek z ramienia i pokazał jego wnętrze
grubasowi. Na twarzy
właściciela wykwitł szeroki uśmiech.
Włóczęga wyjął kilka, z pozoru zepsutych,
części i podał je
grubasowi. On wziął je pod pachę i zadowolony odwrócił się w stronę swojego mieszkania. - spójrz, ile masz powtórzeń.
- spokojnym głosem żebrak
- Włóczęga wyjął paczkę chipsów
- Mężczyzna rzucił worek
- Kloszard skończył posiłek
- Mężczyzna obudził się
- Włóczęga powoli wstał
- żebrak ruszył w stronę beczki - nadużywasz określeń, zwłaszcza "żebrak" nie ma tu jakiejś specjalnej racji bytu. Takie powtarzanie stwarza wrażenie monotonii i zaczyna być na dłuższą metę męczące w czytaniu. Za krótkie zdania także nie budują klimatu.
- Zapukał w
drzwi. Grubas otworzył
drzwi
- Potrzebujemy jeszcze pięć akumulatorów i wszystko jest gotowe – rzekł grubas. - pięciu akumulatorów... i wszystko będzie gotowe
- w stronę najbliższego fast-fooda. - fast-foodu
- Niewielkie
drzwi prowadziły do środka pracowni. Żebrak wyciągnął z wewnętrznej kieszeni płaszcza wytrych i podszedł do
drzwi. Wsadził narzędzie do zamka i zaczął grzebać. Po chwili
drzwi otwarły się - powt.
- Wymontował kolejny akumulator i
położył obok - postawił
- znajdowały się,
nie widoczne z daleka, - niewidoczne
- Znaleźli się w
wielkiej hali. Pośrodku stał
wielki pojazd. Przypominał ogromny autobus
z skrzydłami - ze skrzydłami
- stojących
zanim kilkunastu - za nim
- Włóczęga dopiero teraz zauważył, stojących zanim kilkunastu podobnych do niego żebraków. - niezbyt logiczne, musieli się znać
- Skóra mu poszarzała, wyrosło mu trzecie oko, a
rozdwojony język wystawał z pyska. Włóczęga również się uśmiechnął, wystawiając
rozdwojony język. - a więc, skoro byli z tego samego gatunku, to musieli się wszyscy znać, a włóczęga zachowuje się tak, jakby nic nie wiedział, co jest nielogiczne.
Zakończenie rozwiąż inaczej, żeby nie było tego powtórzenia.
"Sięjączki" wypunktował Ci de Nipper - zwracaj uwagę na to - psuje styl.
Przecinków nie wyławiałam, bo dopiero po poprawkach będzie je można skorygować.
Pracuj nad słownictwem i bardziej płynnym przekazem. Naprzemienne stosowanie synonimów, gdy jest ich nadmiar, niczego nie daje, zwłaszcza przy posługiwaniu się krótkimi zdaniami. Opisujesz wszystko z sumiennością reportera notującego zeznania świadka zajścia, a to za mało i za sucho. Popracuj nad tym, połącz zdania, zróżnicuj bardziej formy gramatyczne, żeby przekaz był bogatszy. Dbaj o logikę wydarzeń.
Tak jak mówiłam - pomysł dobry, a wykonanie skopane.
Mam propozycję - dopracuj ten tekst w domu i wymień, żeby następni czytelnicy mieli co czytać, a nasz "trud komentatorski" nie poszedł na marne.
Zresztą, szkoda byłoby zostawić to opowiadanie w takiej formie, skoro może być lepsze.
Za pomysł "dobry", za wykonanie "przeciętny".
Mam nadzieję, że nie bolało.
Pozdrawiam