Na wzgórzach
Między drzew liśćmi
Nie opodal szczytu Czatyrdah
Jarzące światło ćmi
Mieszka ono w sercach,
W sercach młodzieży,
Która w swoich snach
Na szczyt spiesznie bieży
Pełne nadziei ich wizje
Rzeczywistość przedstawiające
Spełnione życiowe misje
Uczuciami oczy pałające.
Tutaj marzenia się spełniają
I wiara w życiu rozkwita,
Nowe horyzonty się wyłaniają
Rzadko stres kogoś chwyta
Odrzuconym się nikt nie czuje
Niezaznana tu schizofrenia
Nikt nie rzuci: źle się dziś czuję
Nikt nie obrazi czyjegoś mienia
Despotia opuściła już te mury,
W których nieomylność buduje,
Dzięki czemu serca pną się do góry
Każdy każdego wielce miłuje.
Wschodzącego Słońca promienie
Zwalczając wszelkie życia cienie
Wbijają się,
Tłuką się,
Niszczą szyby,
Kaleczące niby,
Tną nasze żyły
Ból zadając niemiły
Zwalczając radość o dziwo zdobytą
Niszcząc naszą psychikę dawną zrytą
Wydzierają z nas paznokcie
Łamiąc powolnie łokcie
Przypalając nam oczy
Octem nas jawa moczy.
Soląc ropiejące już rany
Trud nasz niezauważany
Znika nie przypominając o sobie
Krzycząc coś o za cmentarnym grobie.
Próbując omijać rzucane w nas noże
Wrzeszczymy:
Przetrwamy, przetrwam...
...może!!!
c.z.W.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Jagiello · dnia 30.08.2006 18:49 · Czytań: 980 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: