Jak się mieszka w bloku, to o sąsiadach wszystko wiadomo... Mury z półfabrykatów nie mają bowiem tajemnic.
Naprawdę?
No i kolejny tekst, przy którym się bezwstydnie ubawiłam.

Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, że nic mnie nie obchodzi to, co ludzie robią w swoich mieszkaniach, jeżeli tylko nikomu nie szkodzą. Tu, jak podsłuchałam, nawet pies był zadowolony...
Po drugie - kto powiedział, że to była prawda?

Być może pani dr praw zechciała, wiedząc o przemakalności słuchowej ścian, zabawić się... ze swoimi sąsiadami? W formie małego, bulwersującego happeningu.

Pytanie - czy należy wierzyć we wszystko co się słyszy? Jest to bardziej zdradliwe niż wiara w to, co się widzi, choć wzrok też można oszukać.
Po trzecie - sprowokowałeś nas do przyłożenia ucha do ściany Twojego opowiadania i teraz skrzętnie notujesz zdobyte w ten sposób reakcje.

No tak... to poważny problem, czy zoofilia jest przejawem nowoczesności, czy zboczenia. Hmm - może jest zboczonym przejawem nowoczesności, a raczej braku oporów przed poruszaniem różnego rodzaju tabu? W gruncie rzeczy mało mnie to obchodzi.
Na Twoim miejscu urządziłabym głośną orgietkę konkurencyjną (sfingowaną lub nie), w celu dostarczenia dodatkowych podniet sąsiadom i powodów do dyskusji. Albo do napisania miniatury na Twój temat. Tak powinna wyglądać druga odsłona tekstu.
A trzecia?
W mieszkaniach panuje cisza i spokój, bo obie strony tkwią z uszami przyklejonymi do ścian.
Morał - nie bądź głupi, nie wierz we wszystko, zwłaszcza jeżeli nie powinno cię to obchodzić.
Buziak.
PS. Może być jeszcze parę innych morałów, ale leniwa jestem i nie zamierzam pisać ich za Ciebie.
