Far Way cz.5 - Jeff_Moon
A A A
...Cyrkonia wyszła z nad przestrzeni w układzie Kroczący Koń. Dotarła tu z sąsiedniego układu Kronos, gdzie dostała się przez Router VC12. Na pokładzie znajdowali się Arnu Derni, Lorth Zel'Harr, pilot Trevor Speed oraz załoganci. Ich celem była planeta Kalipso, która znajduje się poza wszelką jurysdykcją, gdzie szaleni naukowcy z całej galaktyki prowadzą zakazane przez Zjednoczenie badania. Głównie chodzi o manipulacje genetyczne. Kalipso jest usiana placówkami badawczymi różnych korporacji, w tym legalnie działających w przestrzeni Zjednoczenia. Ukrywają one ten fakt, ponieważ wiązałoby się to z dotkliwymi sankcjami. Kalipso posiada własną flotę, którą finansują wszyscy prowadzący tu badania. Jeden z kompleksów był celem Cyrkonii. Należał on do korporacji Necatus. Powstała ona w 2122 r. z połączenia Temirskiego Instytutu Badań Genetycznych oraz Grupy Inżynierii Biotechnologicznej „Hadrus”. Ściśle współpracowała z Sojuszem do 2300 r., kiedy to została zdelegalizowana za nielegalne badania genetyczne i kradzież danych dotyczących modyfikacji DNA projektu Sojuszu - „Jumper”. Nectaus pracował nad stworzeniem nad istoty, próbując połączyć DNA różnych ras. Nadal usiłuje osiągnąć cel w swych placówkach badawczych i stacjach kosmicznych, gdzieś w Przestrzeni Przewrotu. Przenieśli tu swą działalność po delegalizacji. Zarządza ją ktoś zwany „Wizjonerem” . Prawdopodobnie to on finansuje całą organizację. Jego tożsamość jest nie znana. Necatus ma małą flotę, która pilnuje stacji kosmicznych oraz ważniejszych kompleksów badawczych. Podobnych do tego na Kalipso. Kompleks ten jest zlokalizowany nad morzem. Otaczają go fortyfikacje z potężnymi działami laserowymi systemu ABSOLut (Automatyczny Bezpośredni System Ochrony Laserowej). Na statkach i stacjach kosmicznych jest to sieć dział laserowych zamontowanych w kadłubie, reagujących i strzelających z prędkością światła. Na planetach to standardowe działa laserowe, niszczące obiekty naziemne i powietrzne. Dzięki ABSOLutowi kompleks był dobrze chroniony. Jest on podzielony na osiem bloków, oznaczonych od A do H. Znajduje się tu również kilka hangarów i wewnętrznych dziedzińców, mały port kosmiczny, zbrojownia i kilka mniej znaczących budynków. W tym kompleksie przebywał Jake Hammer. To po niego admirał Hades wysłał ekipę.
Kapitan Hammer nie ma rodziców. Został znaleziony dwadzieścia cztery lata temu przez sargonów we wraku statku, w jakimś zbiorniku. Miał wtedy rok. Sargoni zabrali go na swą planetę – Neurinus i wychowali. Dziwiło ich to, że dziecko, ludzkie dziecko posiada tak silne, wrodzone zdolności kinetyczne. Ponieważ ludzie nie mają naturalnych zdolności kinetycznych. Wychowywał go Nilis Albilegon, przywódca rodu Albilegonów. To on nadał mu imię Jake. Nazwisko "Hammer" zaczerpnął od nazwy statku, na którym go znaleziono – Hammerion. Mimo, że nie był sargonem Nilis przyjął go do rodu Albilegonów. Na Neurinusie przebywał do piętnastego roku życia. Przeszkolono go w używaniu kinezy tak, jak to potrafią tylko sargoni, czyli wszechstronnie. Został również członkiem „Demonów” - specjalnego oddziału sargonów. Zgodzono się na to, ponieważ był wyrośnięty ponad swój wiek. Odstawiono go na Ziemię, gdzie trafił pod opiekę programu Sojuszu o nazwie „Kierunek Flota”. Obejmował on pomocą sieroty i biedne dzieci, aby nie skończyły w gangach, tylko wybrały naukę, bądź służbę we flocie. Szybko dostrzeżono u niego talent przywódczy i jego zdolności kinetyczne, niespotykane u ludzi. Przeszedł szkolenie i został członkiem elitarnej jednostki specjalnej SCOT (Special Operations Commando Team). Rozpoczął służbę w wieku osiemnastu lat i to od razu jako komandor na krążowniku 4 Floty Bojowej CSS „Kandahar”. Na tym statku brał udział m.in. w zniszczeniu kilku baz piratów. Później przygotowywał pod kolonizację planetę Donbas w systemie Theta Prime, którą zaatakowali najemnicy „Błękitnej Hordy”. Zdołał obronić budowany port kosmiczny. To zostało zauważone i powierzono mu dowództwo na fregacie CSS „Cyrkonia” 2 Floty Patrolowej. Miał zaledwie 20 lat. To na niej walczył w Wojnie Vactarskiej, gdzie obronił system Thalia wykazując się samowolą i przejmując dowodzenie nad flotą w systemie po tym, jak zirytowała go nieudolność kapitana Larego Hoocka. Zawsze był niezdyscyplinowany, wykazywał się wielką inicjatywą i zdecydowaniem. Mógł mieć kłopoty, gdyby zawalił, ale mu się powiodło, a kapitan Hoock trafił na jakąś zapyziałą kolonię. Dowodził obroną kolonii Sojuszu - Panonia - w tym systemie. Dalej przetoczył się przez system Frodo zamieszkany przez urgu i pomógł w odzyskaniu ich kolonii - Killram. Tu poznał Johna Hadesa, wówczas kapitana. Następnie trafił do systemu Różowy Kucyk na pechową kolonię nuurian - Tornegę. Zginęło tu piętnastu komandosów z SOCT-u . Misja była prosta - zlikwidować ostatni obóz rougan i odbić osadę, ale zwiad pokpił sprawę i wpadli w zasadzkę. Ocaleli Hammer, Arnu Derni oraz dwójka adrian, rodzeństwo - Cara i Rahn Fenix. Nie zmienia to faktu, że jest bohaterem tej wojny. Po jej zakończeniu dostał awans na kapitana. Odczuwał jednak winę za śmierć tych żołnierzy, ponieważ to on dowodził. Wkrótce po awansie zniknął w Przestrzeni Przewrotu. Nikt nie wiedział, gdzie jest, a on po prostu przebywał na stacji Fatum. Przejął tu rządy i wprowadził własny porządek. Nazwał się „Panem Fatum”. Na Kalipso trafił wpadając w pułapkę, zastawioną przez najemników, którzy chcieli zlikwidować Veenę Urleyę - jego prawą rękę na stacji.
Cyrkonia zmierzała ku orbicie planety. Na mostku Speed zwrócił się do SI statku:
- Amita. Uruchom systemy maskujące i kamuflaż optyczny. Zlokalizuj także tę placówkę i podaj współrzędne - powiedział, Speed siedząc za sterami.
- Przyjęłam... maskowanie aktywne... kamuflaż włączony. Wszystkie systemy sprawne - poinformowała.
Na mostku zjawili się Arnu i Lorth:
- To ta planeta? - zwrócił się Arnu do Speeda.
- Na to wygląda - odparał, grzebiąc się w ustawieniach systemów. - Najgorzej będzie się przemknąć. Na razie poczekamy, aż Amita namierzy placówkę. Kiedy to zrobi będziemy musieli wyłączyć większość systemów - dodał przedstawiając sytuację.
- Dlaczego trzeba wyłączyć systemy? - dociekał Lorth.
Tu wtrąciła się Amita odpowiadając na pytanie:
- Musimy to zrobić, aby ukryć lekką zmianę energetyczną, jaką wywołuje statek przy włączonych systemach. Maskowanie Cyrkonii tego nie ukryje. To jedyna wada maskowania. Mijając ich mogliby nas wykryć - wyjaśniła.
- Czyliii... co? Rdzeń też zostanie wyłączony? - pytał, nie do końca rozumiejąc.
- Niestety tak. Pozostałe napędy też - potwierdziła. - Pozostaną włączone jedynie systemy podtrzymywania życia.
- Więc, jak będziemy lecieć? - dopytywał się.
- Wykorzystamy przyciąganie planety. Będzie wolno, ale bezpiecznie - odpowiedział Speed.
Gdy Cyrkonia zmierzała ku orbicie, Hammer przebywał w ciemnej, pustej i brudnej celi w bloku A. Znajdowała się tu prycza, zafajdany kibel i umywalka. Obita podłoga i ściany oraz skromne światło lampki zwisającej z sufity, jak krowie wymię. Przebywa tu już od dwóch tygodni i jest cholernie wściekły. Zaniedbany, brudny, trochę zarośnięty, ubrany jedynie w dolną część szarego pancerza. Przeciętny wzrost, śródziemnomorski odcień skóry, wyrzeźbione żołnierskie ciało. Pociągła, trochę owalna twarz, prosty nos, czarne, jak węgiel oczy, gęste brwi, przyległe uszy. Mięśnie widoczne i wyraźnie zarysowane, ale nie wyglądał, jak napompowany. Raczej bardziej atletycznej budowy.
Długo obmyślał plan, jak się stąd wydostać. Powodem tego był chip-bloker, który mu wszczepiono w kręgosłup. Blokował on wzmocnione impulsy z mózgu. Powodowało to, że nie mógł korzystać z kinezy. Dwa dni temu znalazł na to sposób. Mianowicie odłamał kawałek kompozytu z pancerza. Zaostrzył go o szorstką, kamienną posadzkę w celi. Następnie naciął sobie skórę na karku, nastpenie ostrożnie i delikatnie wyciągnął chip spomiędzy kręgów. Nie obyło się bez problemów. Miał lekki niedowład prawej nogi, który ustąpił po kilkunastu godzinach. Nie do końca to rozumiał, jak to się dzieje, że na nim wszystko błyskwicznie się goi i nie zostaje nawet śład. Rozmyślał nad tym, ponieważ nie raz był poharatany, a nie ma ani jednej blizny. Siedząc z tą nie w pełni sprawną nogą wymyślił plan, ale musiał poczekać, aż ktoś tu przyjdzie. Długo czekać mu nie kazano, ponieważ już następnego dnia usłyszał kroki w korytarzu. Wiedział co ma zrobić. Oczy zajarzyły mu się na krwisto czerwono. Tak się działo, gdy używał kinezy, nie koniecznie aktywnie. Stanął i skupił się, rozpościerając pole kinetyczne, by policzyć ilu się zbliżało. Dzięki temu widział konturowy rozkład pomieszczeń, czuł bicia ich serc podrażniające powietrze, jak drgająca struna. Tak ich policzył i wiedział, gdzie są. Korytarzem szło trzech uzbrojonych komandosów i jeszcze jedna osoba. Zbliżali się do celi Hammera. Korytarz był dość szeroki w szarym kolorze stali. Na całej długości w miejscu połączenia ściany z sufitem wisiały źródła światła, przypominające świetlówki. Dochodząc do celi nawet nie przypuszczali, co się za chwile zdarzy. Gdy stanęli naprzeciw czarnych drzwi, jeden z komandosów zobaczył, jakby materiał, z którego były wykonane wrzał. To Hammer używał kinetycznego rozproszenia (inokineza), by uczynić materię przepuszczalną dla innych obiektów. Efekt tego był taki, jakby przechodziło się przez hologram. Komandos się wpatrywał, zbliżył głowę i nagle wysunęła się ręka, złapała go za łeb i wciągnęła przez drzwi. Ciało było na zewnątrz, a głowa wewnątrz celi. Hammer spojrzał niego mówiąc:
- Witam... i żegnam!
Po czym wypalił z rzutu kinetycznego (telekineza). Nacisk fali kinetycznej rzutu rozkwasił mu głowę i wyrwał drzwi. Rzut zadziałał z gigantyczną siłą, miotając dzrzwiami w poziomie, bo tylko tak działał rzut. Lecąc uderzyły w drugiego komandosa, rozgniatając go na ścianie, jak pomidora Gały wystrzeliły mu z orbit. Pękł, jak bańka, a wnętrzności trysnęły, jak fontanna we wszystkich kierunkach. Stał się płaski, przypominając naleśnik. Trzeci stał w szoku. Hammer wyskoczył z celi i używając rozproszenia wbił mu rękę w klatkę piersiową, wyrwając serce. Komandos umierając patrzył na jego własne, bijące serce, a zwłoki osunęły się na podłogę, jak lina spuszczona z wysokości. Trzy trupy, rozbryzgany mózg na drzwiach, czerwona plama na ścianie i wielka kałuża krwi, to wszystko w niespełna minutę. Ten czwarty próbował uciec, ale nie zdołał. Został złapany kinetycznym uniesieniem (telekineza), dzieki niemu można łapać, przenosić i manewrować obiketami w dowolnym kierunku. Przyciągną i przygwoździł typa do ściany. Nastepnie zapytał bardzo nie przyjemnie:
- Co to za miejsce?
- Ośrodek Necatusa - odparł.
Słysząc to o mało nie wcisnął go w ścianę, ale połamał mu chyba kilka kości. Ten zaciskając zęby z bólu, patrząc w oczy o czerwonej barwie piekielnego ognia, jakby patrzył samemu diabłu w ślepia wykrztusił:
- Nazywam się Troy O'Hara. Zabicie mnie nie będzie rozsądnym krokiem.
- Stul ryj. Gówno mnie obchodzi kim jesteś. Czego chce Necatus? - zapytał grożąc.
- Twego DNA.
- Co ty pieprzysz? Po co wam moje DNA?
- Zastanów się... czym ty jesteś. Na pewno nie człowiekiem. Przynajmniej nie w całości.
Hammer nie chciał tego słuchać. Chciał mu po prostu ukręcić łeb, ale się powstrzymał i zapytał:
- Jak mam to rozumieć?
- Necatus cię stworzył. Uważasz, że twoje zdolności kinetyczne to dzieło natury? Zostałeś zaprojektowany... przez nas. Twoje DNA to jedyne źródło danych, które zniszczył Sojusz, rozwalając projekt „Sacrum”, w którym powstałeś. Jesteś dzieckiem probówki! Niczym więcej!
Tego było już za wiele. Hammer nie mógł dłużej tego słuchać. Odciągnął go od ściany uniesieniem, przyłożył rzutem i można było zbierać mięcho na kotlety. Przedtem trzeba, by było je zdrapać ze ściany. Jake stał przez pewien czas myśląc nad tym, co powiedział mu ten Troy. Nie miał pojęcia, co o tym myśleć. Jednak nie mógł powiedzieć, że to nie trzyma się kupy. W myślach zadawał sobie pytania:
- A jeśli to prawda? Jeśli naprawdę jestem wyhodowany? Dlaczego Nilis mi nic nie powiedział o miejscu, w którym mnie znalazł? Może nie wiedział, co to jest?
Z drugiej strony zakładał, że celowo tak powiedział, żeby go wytrącić z równowagi. Teraz to było nie ważne. Musiał wydostać się z kompleksu. Ruszył korytarzem do wyjścia. Idąc nie mógł pozbyć się tych myśli, przecież nie miał rodziców, został znaleziony we wraku statku. Kolejną rzeczą jest jego kineza, naturalna kineza. Ludzie mogą używać kinezę jedynie dzięki implantom, bądź modyfikacjom genetycznym. Ten fakt najbardziej go przytłaczał, ponieważ to, co powiedział Troy może okazać się prawdą. Te myśli przerwały mu strzały. Po zbliżeniu się do wyjścia, ujrzał dziedziniec pełen porozstawianych skrzyń transportowych, jakiś murków tworzących coś w rodzaju przegród. Cały porośnięty niską trawą. U góry błękitne niebo, którego nie widział od dwóch tygodni. To wszystko owiewał przeszywająco chłodny wiatr, który był normą na Kalipso. Rozejrzał się, by sprawdzić kto strzela. Po prawej zobaczył adriankę, którą ostrzeliwują komandosi. Skryła się za jednym z tych murków.
Adrianie pochodzą z planety Tartia w systemie Andoran, leżącym w Przestrzeni Lokalnej. Tartia niczym znaczącym nie odbiega od Ziemi. Podobna fauna i flora, warunki atmosferyczne, grawitacja i ciśnienie. Na Tartii są trzy wielkie kontynenty i dwa oceany. Adrianie wyglądają zupełnie, jak ludzie, różniąc się wyglądem zewnętrznym. Głównie kolorami skóry, grubymi, jak palec włosami, które przypominają dredy. Są trzy dominujące kolory skóry - czarny, czerwony i zielony w kilku odcieniach, ale bez pochodnych barw oraz pasywny kolor niebieski, niezmiernie rzadki. Skórę zdobią znaki, charakterystyczne dla konkretnych regionów Tartii. Jednak urodzeni na jakiejś kolonii, również posiadają te znaki. To dlatego, że są one dziedziczne, ale się różnią od tych, jakie mają rodzice. Przypominają naturalne tatuaże, o bardzo różnych wzorach. Od prostych po skomplikowane. Wszyscy adrianie, jak kassianie i vakari są z natury szczupli, nie tyją. To cecha ich fizjologii. Żyją równie długo, jak ludzie, czyli około stu pięćdziesięciu lat. Słabsi fizycznie od ludzi, ale to nie reguła. Braki w sile nadrabiają naturalnymi zdolnościami kinetycznymi. Adrianki są wyjątkowo piękne, szczególnie te o rzadkim, niebieskim kolorze skóry. Adrianie, jak adrianie niczym specjalnym się nie wyróżniają. Razem z ludźmi tworzą Sojusz i podlegają wspólnej władzy Rządu Sojuszu Adrian i Ludzi. Mają w nim połowę miejsc. Na Tartii, jak na Ziemi rządzi Rząd Planetarny, w którego skład wchodzą władze poszczególnych regionów (państw). Uwarunkowania społeczne mało różnią się od ludzkich. Stolicą Tartii jest miasto Nassan z największym w galaktyce portem kosmicznym. Ich religia jest monoteistyczna. Wywodzi się ze wspólnego nurtu, który rozgałęził się na kilka odłamów. Nie różnią się one znacznie od siebie. Wierzą w tę sama jedną siłę rządzącą wszystkim. Różnice dotyczą sposobu wyznawania i nazewnictwa owej siły. Hammer stał chwilę przyglądając się sytuacji. Wreszcie przeładował broń, którą zabrał martwemu komandosowi. Był to karabin impulsowy MI22 (Massive Impuls), wykorzystujący, jako pociski impulsy, najczęściej elektryczne lub elektromagnetyczne. Wytwarza je mały generator zasilany wymiennym nośnikiem energii typu bateria. Obrażenia są podobne do tych powodowanych przez broń konwencjonalną. Podobnie, jak ona zadaje obrażenia punktowe.
Nie tracąc czasu postanowił jej pomóc. Dobiegł tam ostrzeliwując komandosów. Gdy schronił się za murkiem, tylko na siebie spojrzeli i zaczęli strzelać. Była ubrana w lekki pancerz usiany wzorem niebieskich płomieni. Dość ładna, miała zieloną skórę w odcieniu mięty oraz charakterystyczne znaki na twarzy. Hammer zauważył, że jest wkurzona. Dostrzegł to w jej szmaragdowych oczach, które wyglądały, jakby miały zapłonąć żywym ogniem. Jej włosy w kolorze kobaltu, były trochę po przypalane od impulsów śmigających nad jej głową. Pancerz był dość obcisły i idealnie podkreślał jej smukłą sylwetkę. Nagle w całym kompleksie rozległ się alarm. Chyba jeden z komandosów zawiadomił, że Hammer się wydostał. Zaczęło się robić nie ciekawie. W dodatku wrogowie wyciągnęli ręczny Miotacz Strumieniowy. Oboje to zauważyli. Hammer krzyknął:
- W nogi!
Ciężka broń została odpalona. Niebieski strumień miotacza uderzył w ich osłonę, pozostawiając dużą dziurę w ziemi. Gdy tylko resztki pyłu i gleby opadły, komandosi uważali, że jest już po wszystkim. Grubo się mylili. Adrianka i Hammer w ostatniej chwili zdołali uskoczyć. Te głupki tego nie zauważyły. Podeszli, by sprawdzić czy coś z nich zostało. Tymczasem Hammer zauważył turret z APP (Akcelerator Przyśpieszenia Pocisku), który montuje się w broniach konwencjonalnych. Nadaje ono niszczycielską siłę pociskom. Magazynkiem jest sztabka tytanu, rozcinana na sześciany o krawędzi 1mm. Dodatkowo stosuje się ulepszenia, które oblepiają wystrzeliwana kostkę, zwiększając jej możliwości względem różnych celów.
Dorwał się tego turreta. Jak tylko komandosi wystawili swoje ryje zza skrzyń, zagwizdał. Spojrzeli w jego stronę, wtedy wypalił z działa. Wystrzeliwane pociski były pokrywane tnącą warstwą plazmy. Bez problemu przebiły tarcze, rozerwały ich pancerze i ciała na kawałki. Mięcho i odłamki pancerzy fruwały w powietrzu. Biedaki nawet nie zdążyli się ruszyć. Choć Hammer pewnie nie myślał o nich per „biedaki”. Dla niego byli to zwykli najemnicy, tylko lepiej wyszkoleni. Najemników traktował, jak istoty niższej kategorii.
Teren był czysty. Adrianka, która ukryła się za skrzyniami od strony turreta, podeszła do niego i spytała:
- Kim jesteś?
Odszedł od działka, spojrzał na nią i odpowiedział:
- Jake Hammer.
- Żołnierz Sojusz? - dociekała.
- Były żołnierz. A ty? Pracujesz dla Necatusa? - odparł pytając.
- Nie... nie pracuję dla nich. Jestem tu od dziesięciu lat. Najemnicy mnie tu przywlekli. Te czubki prowadziły, jakieś eksperymenty nad moimi zdolnościami kinetycznymi - wyjaśniła i dodała - Jestem Sandatta Dreln.
- Skąd tu trafiłaś?
- Z Temiru. Tam się urodziłam. Gdy mnie porwali miałam jedenaście lat - oznajmiła.
- Jakim cudem cię wywieźli? Każdy statek jest skrupulatnie kontrolowany - dziwił się.
- Pewnie komuś dali w łapę. Nie mam pojęcia - wyjaśniła trochę podniesionym głosem.
Hammer zebrał zapas baterii impulsowych, kilka porozrzucanych granatów i powiedział:
- Idziemy.
- Masz jakiś plan? - spytała Sandatta.
- Owszem. Wiesz, jak dojść do portu kosmicznego?
- Tak.
- Przebijemy się tam, weźmiemy prom i odlecimy - przedstawił jej swój pomysł.
- Łatwe to nie będzie - dodał kręcąc głową.
- Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Prowadź.
Prom, który chcieli zdobyć napędza mały rdzeń antymaterii, więc może wykonać skok nad przestrzenny. Nie będzie on długi, ale przykładowo wystarczy, by dostać się z Kalipso do sąsiedniego systemu i skorzystać z Routera. Taki mieli plan, ale przedtem trzeba było go wykonać.
W czasie, gdy Sandatta i Hammer starali się dostać do portu, Cyrkonia była już na orbicie. Udało się bez problemów minąć statki patrolowe Floty Kalipso. Amita zlokalizowała kompleks i najlepsze miejsce do lądowania dla promu. Statek nie mógł, ponieważ zostałby ostrzelany przez działa systemu ABSOLut. Prom jest za mały i system go nie wykryje. W ładowni do akcji szykowali się Lorth i Arnu:
- Lorth. Gotowy? - zagadnął Arnu.
- Tak, jeśli można być gotowym na akcje, w których nigdy nie brało się udziału - odparł z niepewnością, łapiąc za broń.
- Spokojnie! To mało się różni od strzelania do najemników na Lotosie - uspokajał z uśmiechem.
- Skoro tak? To skopmy kilka tyłków! Nie ma na co czekać! - zapalił się.
- I to jest dobra postawa - po czym zwrócił się do pilota. - Speed. Masz wyciągnąć nasze dupy w jednym kawałku.
- Arnu. Zawsze to robiłem! - skwitował z przekąsem - Tym razem nie będzie inaczej.
- Aha... - mruknął - jeszcze jedno. Przygotuj bombę promieniową. Przy okazji rozwalimy ten burdel! - wystosował Arnu.
- Z miłą chęcią coś puszczę z dymem! - odparł Speed.
Bomba promieniowa jest najgroźniejszą bronią w galaktyce. Jej wybuch przypomina zapadające się słońce w niepomiernie mniejszej skali. Najpierw ładunek się zapada wywołując potężne pole grawitacyjne, ściągające wszystko ku centrum. Następnie imploduje emitując potężną falę - zwaną promieniową, rozchodzącą się we wszystkich kierunkach i rozrzuca całą materię, która została ściągnięta. Zjednoczenie zakazało badań nad ładunkami „powierzchniowymi” o mocy od klasy 4 wzwyż oraz wszystkimi ładunkami „drążącymi”. Ponieważ wybuch ładunku powierzchniowego o dużej mocy może nawet zmienić klimat na planecie, a wybuch ładunku drążącego może spowodować jej pęknięcie. Dlatego zostały zakazane, ale tylko tam, gdzie sięga prawo Zjednoczenia.
Arnu i Lorth załadowali się do promu, który wystartował i ruszył ku powierzchni. Lecieli z nadzieją, że pójdzie łatwo, szybko, sprawnie i bez problemów. Z drugiej strony wiedzieli, że to byłoby zbyt piękne. Jednakże nadzieję mieli... cdn...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Jeff_Moon · dnia 04.06.2010 08:38 · Czytań: 674 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Komentarze
Wasinka dnia 06.06.2010 22:06
Jeff_Moon, za każdym razem wchodzę w Twój tekst, jak się pojawia nowy fragment, bo chciałabym skomentować, ale... kurczę, nie moja tematyka :( Wiem to, ale znowu zajrzałam :O
Wybacz.
Napomknę więc tylko, że dość gładko idzie Ci pisanie, ale błędy się zdarzają. Np.

z nad - znad

powiedział Speed (,) siedząc za sterami.

placówkę - placówkę

odparał (,) grzebiąc się w ustawieniach systemów

odparł (,) przedstawiając sytuację.

mimo, że - mimo że

- Żołnierz Sojusz? - dociekała (.)

Został złapany kinetycznym uniesieniem (telekineza) (,) (d)zi(ę)ki, któremu można łapać, przenosić i manewrować obiketami w dowolnym kierunku.

Przyciągną(ł) i przygwoździł typa

- Dlaczego trzeba wyłączyć systemy? - dociekał Lorth (.)

Wtrąciła się Amita (,) odpowiadając na pytanie: (ogólnie to zdanie niezgrabne)

dodał (,) kręcąc głową.

odparł z niepewnością (,) łapiąc za broń

Arnu. Zawsze to robiłem! - skwitował z przekąsem (.) - Tym razem nie będzie inaczej.

Aha - mruknął - (j)eszcze jedno. Przygotuj bombę promieniową.

Przy okazji rozwalimy ten burdel! - wystosował Arnu (.)

- Z miłą chęcią coś puszczę z dymem! - odparł Speed (.)
byłoby z byt piękne. - zbyt

To nie wszystko. Dałam tylko parę przykładów i według nich możesz sobie, myślę, poprawić też resztę. Zapominasz o kropkach ;)
Mała uwaga na przyszłość, co do przecinków: robisz jeden błąd często - nie stawiasz przecinka w zdaniach z imiesłowem współczesnym (zakończony na -ąc, odpowiadając, łapiąc itp. - dałam Ci przykłady, w tekście masz więcej tego typu błędów).
Pozdrawiam :)
Jeff_Moon dnia 06.06.2010 22:25
O interpunkcji wiem, ale raczej wyelimnować to będzie trudno. Z niepotrzebnymi spacjami i zgubonymi literami dam radę.:D

No i dzięki:smilewinkgrin:

Tak na marginesie: nawet, jeśli ktoś nie czuje danego gantunku to tekst trzbea napisac tak, aby mimo to zinteresował. Ja mam do tego daleeeeką drogę:lol:
Wasinka dnia 06.06.2010 22:32
Nie do końca się z tym zgodzę :) Bo weźmy na przykład takiego Lema - świetnie pisał, tłumaczony na wiele języków, znany na całym świecie (niestety Nobla nie dostał), a jednak nieczytany przez wszystkich. Bo nie zainteresujesz kogoś, jeśli tematyka odległa, a z drugiej strony tematyka może być w porządku, a napisane na sposób, który do kogoś nie przemawia :)
A ja nawet trochę się zainteresowałam i może przyjdzie czas, że przeczytam też poprzednie części Far Way ;)
Pozdrawiam :)

P.S. Jeśli chodzi o interpunkcję, to przyjrzyj się tym zdaniom z imiesłowami, które Ci poprawiłam. Jak w innych znajdziesz taki imiesłów, to już wiesz, że musi być przecinek; a gdzie - myślę, że sens samego zdania Ci podpowie.
Jeff_Moon dnia 06.06.2010 22:49
No... coś w tym jest:yes:

Cóż, czas pozostawić rozmyślania, a wziąć się za poprawianie:rol:
Poke Kieszonka dnia 08.06.2010 06:03
:)Jeff ja tylko chce Ci zasygnalizować tak skromniutko, że zaczynam przebijać się przez Twoje teksty:) - no sporo tego, ale dam rade, bo ja tu lasa na słowo pisane:) - tylko musisz wiedzieć, ze raczej od formy i zapisu nie jestem, ale treść , treść mnie zajmuje:) jak tylko uda mi się wydrążyć korytarze w Twoich tekstach to nie omieszkam opisać swoich odczuć, a teraz posyłam serdeczności na dalsza twórczą pracę:):)
Jeff_Moon dnia 08.06.2010 06:29
Dzięki. Dobre slowo na pewno sie prdzyda. W końcu to dopiero początek historii.;)
Bylto do pierwszej furtki, ktorą bohater przechodząc ujrzy drugie dno inwzaji. Czy to zaciekawi... to się zobaczy.:D
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty