Był maj. Świeciło słonko, a ptaszki wyśpiewywały miłosne trele. Pełen nadziei, dopiąłem płaszcz i ruszyłem do parku. Stanąłem przed akacją i niemal nie zapłakałem. Zielone listki oplotły moją twarz i poczułem, że każdą komórką mojego ciała kocham i chcę być kochany. Natychmiast zdjąłem beret i rzuciłem się w stronę klombu. Upadłem na twarz i zacząłem wdychać dziewicze zapachy. Gdy kątem oka dostrzegłem zbliżający się do mnie patrol Ligi Ochrony Przyrody, podniosłem się z kolan i podszedłem do ławki. Usiadłem na metalowej konstrukcji i dopiero wtedy zobaczyłem obok siebie ją! Zjawiskową dziewczynę, która kołysała się w rytm muskającego nasze twarze wiatru. Przyjrzałem się szatynce i zrozumiałem, że właśnie na nią czekałem całe życie.
Przez dobry kwadrans zbierałem siły, aby przemóc nieśmiałość i odezwać się do piękności. Gdy poczułem w sobie moc, zarzuciłem dziewczynę opowieściami, które zajęły mi kilka godzin. Co prawda, szatynka nie odezwała się do mnie ani słowem, ale z mowy jej ciała odczytałem akceptację dla mojej osoby. Gdy zapłonęły pierwsze latarnie, zbliżyłem się do piękności i zapytałem:
- Wiem, że znamy się mało, ale czy mógłbym cię pocałować?
Dziewczynie nawet nie drgnęła powieka, ale zrozumiałem, że brak odpowiedzi należy odczytywać pozytywnie. Po raz drugi w tym dniu zdjąłem beret i, nie oglądając się na przechodniów, wpiłem się ustami w jej usta. Gdy poczułem dziwny smak, stanęło przede mną dwóch kolesi i jeden z nich zagaił do drugiego:
- Widziałeś Czesiek! Facet poderwał gumową lalę!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Szach-Mat · dnia 14.06.2010 09:27 · Czytań: 1075 · Średnia ocena: 2,57 · Komentarzy: 17
Inne artykuły tego autora: