Moja Prawda, Twoja Prawda i Prawda - DorothyLockett
Publicystyka » Recenzje » Moja Prawda, Twoja Prawda i Prawda
A A A
„11 and 12”. Tytuł niby żaden. Nic nie tłumaczy. Nawet nie przyciąga tajemniczością. Nie ma w sobie niczego. Ważne jest jednak nazwisko - Peter Brook. Tak, to właśnie dla niego wybrałam się na ten spektakl. Tytuł nie musiał kusić, ważne było, że to jego dzieło. Otwieram więc drzwi Teatru Polskiego z nadzieją, a raczej pewnością, że przez kilkadziesiąt minut będę delektować się talentem brytyjskiego reżysera i fenomenalną prozą Amadou Hampâté Bâ. Z racji dalekiej podróży i niedopasowania czasowego czekam godzinę w fotelu w foyer dyskretnie podsłuchując rozmowy przybyłych równie wcześnie jak ja ludzi. Nie mówią nic ciekawego, konkretniej – nie mówią nic. Opowiadają sobie wzajemnie jak spędzili dzień, a mnie zastanawia jedynie, gdzie podziało się zainteresowanie, gdzie podziała się miłość do sztuki prowadząca do ożywionych konwersacji. Staram się jednak nie tracić humoru i kiedy w końcu do mych uszu dobiega cichy dźwięk dzwonka, ruszam w stronę teatralnej sali. Ludzi jest już znacznie więcej i, ku mojemu zdziwieniu, dopiero teraz zauważam, że na bilecie nie ma zaznaczonego miejsca. Znaczy to tyle – pcham się w tłumie by zająć jakiekolwiek pozwalające mi zobaczyć cokolwiek krzesełko, notabene strasznie niewygodnie. Rozsiadam się, rozglądam. Widzę, że ludzie sadzani są również na schodach i tuż pod sceną. Aż dziw bierze, że zgodzili się zapłacić kilkadziesiąt złotych za miejsce na zabłoconych schodach!

Pod dachem znajduję się szare płótno. Zapewne pojawią się tam polskie napisy, bo sztuka przecież grana jest po angielsku. Język znam, więc z góry ustalam, że nie będę spoglądać na tenże ekran, chociaż już wiem, że jest to prawie niemożliwe, ponieważ powieszono go w takim miejscu, że wręcz przyciąga do siebie oko. Światło nie gaśnie, więc nerwowo odchylam rękaw, by spojrzeć na zegarek i w tym samym momencie na scenie pojawia się mężczyzna o azjatyckich rysach twarzy. Niepozorny, z jakimś instrumentem w ręku. Siada zupełnie z boku. Zasłaniają mi go widzowie, więc nie widzę go prawie wcale. Słyszę za to doskonale. Idealna symfonia dźwięków wprowadza nieziemską atmosferę. Z tego, co zdążyłam zauważyć, wokół niego znajdują się przeróżne instrumenty, których nazw, aż wstyd się przyznać, nie znam. Gra Toshi Tsuchitori. Skupienie. Światło przygasa tworząc iluzję zachodzącego słońca. I właśnie tu zaczyna się opowieść, bo inaczej tego nazwać nie mam prawa. Zza kurtyny, czy też raczej zasłony, wychodzi dobrze zbudowany, czarnoskóry mężczyzna. Bohater i narrator jednocześnie. Nie trudno jest się domyślić, że wcielił się w rolę samego Amadou. Wprowadza nas sprawnie w świat dziewiętnastowiecznej Afryki. Są też aktorzy planu drugiego. Klęczą, trzymając w ręku różańce, modlą się. I właśnie w tej scenie Peter Brook zarysował cały sens sztuki. Uczniowie codziennie powtarzali przed swoim mistrzem modlitwę jedenaście razy. Pewnego razu mistrz się nie stawił. Odprawiali więc modły sami. Gdy kończyli jedenaste powtórzenie – mistrz pojawił się za nimi. By nie wprowadzać go w zakłopotanie, odmówili modlitwę raz jeszcze. Ot i cała geneza problemu. 11 and 12, mówiąc w trzech słowach. Ja osobiście nazwałabym sztukę 11 or 12, ale nie moja w tym głowa, żeby takie sztuki nazywać. Mamy już problem, nie mamy jednak akcji. Dodajmy więc motyw religijnej wojny domowej. Wyznawcy podzielili się na zwolenników Jedenastu i zwolenników Dwunastu. Fabuła polega głównie na podświadomej walce mistrzów, ale pojawiają się też momenty nawiązujące do Francji i cichej, rasistowskiej kampanii, którą ta prowadziła w tamtych czasach na terenach Afryki. Ale nie zajmujmy się treścią, przecież o formę chodzi, o formę! Na scenie nie znajduje się nic prócz kilku pomarańczowych płacht położonych na ziemi, kilku ściętych, małych pieńków i trzech, jeśli dobrze pamiętam, drzew na platformach z kółkami, by można było nimi płynnie operować. Ah, tak, leżą też dwa, może trzy, patyki. Przy kolejnych scenach pojawiają się niewidzialne rekwizyty. Fikcyjna woda, wyimaginowana miska, wykoncypowane odchody. Brook był niegdyś fenomenalny w technice „pustej sceny”, w minimalizmie. Dzisiaj przypomina to bardziej szkolny teatr. Nie widać w tym artyzmu, wygląda to jakby po prostu zabrakło pieniędzy na rekwizyty. Reżyser, jakby zdając sobie z tego sprawę, wprowadza też przedmioty realne. Pojawiają się okulary, garnitury, skarpetki, imbryk. I w scenografii nie zmienia się nic, już do końca. Nawet reflektory świecą niezmiennie, czasami jedynie wyrywając z siebie smugi światła. Skupiam się więc ponownie nad treścią, widocznie jest ważniejsza. Początkowo mam wrażenie, że Brook postawił na groteskę, że ma zamiar pokazać problem wojen domowych przez pryzmat codzienności. Rzeczywiście aktorzy rzucają kilka wolnych żartów, czasem nawet po polsku, co cieszy moje, zmęczone angielskim, ucho. Podoba mi się, że odtwórcy ról rzeczywiście grają. G.r.a.j.ą.! Nie dość, że ich role ulegają ciągłym zmianom, bo tylko Amadou w każdej scenie pozostaje sobą, to Brook doprowadza imaginację świata przedstawionego do tego stopnia, że białych aktorów ukazuje jako czarnych bohaterów. Niesamowite. Robi to perfekcyjnie, kolor skóry nie stanowi już żadnej różnicy, staje się wręcz… niezauważalny.

Wydaje mi się, że tytułowa jedenastka to alegoria. Ośmielę się nawet powiedzieć, że jest to alegoria głupoty i odnalezienia. Amadou niejednokrotnie powtarza tę liczbę: „minęło lat jedenaście”, „pracowałem u jedenastu komendantów”. Dwunastki nie ma wcale, być może stąd moje przypuszczenie, że to właśnie ta pierwsza liczba stała się kwintesencją sensu tej sztuki. Już samo znaczenie jedenastki może wskazywać, że znalazła się tu nieprzypadkowo. Liczba 11 jest między innymi symbolem nadmiaru i przesady, nieporządku i grzechu. Co dziwne – sztuki osadzona jest w religii islamu, a liczba 11 ma większe znaczenie w kulturze chrześcijańskiej, bowiem przekracza liczbę dziesięciu przykazań. W skrócie –grzech. Myśl moją podważa jednak fakt, że w sztuce Brooka wygrywa dwunastka. Być może nawiązuje to do konsensusu i poświęcenia. Ja uważam jednak, że symbolizuje to raczej zwykłą mądrość. Odstąpienie od walki w sprawie błahej, poprzez wyrzeczenie się tradycji, która przecież i tak nie ma większego znaczenia we wszechświecie. Jaka jest bowiem różnica między modlitwą powtarzaną jedenaście razy, a modlitwą powtarzaną razy dwanaście? Bagatelny i wręcz bezsensowny spór, nieprawdaż? Kończy się jednak, Mistrz Jedenastu ustępuje na rzecz Mistrza Dwunastu. Ale… to wszystko jest tylko wierzchem całego sensu. Wnętrzem jest dojrzewanie Amadou. Jego przeistoczenie z chłopca w mężczyznę. 11 bowiem to także dwie jedynki, które idealnie pasują do postaci Amadou. Jeden symbolizuje początek oraz niewidzialną, lecz aktywną siłę stwórczą (Boga). Jest źródłem i kresem wszystkiego, centrum. Odnosi się także do człowieka jako do jedynej istoty wyprostowanej. Oznacza cechy takie jak oryginalność, indywidualność. Bohater dojrzewa, widzi okrucieństwo świata, uczy się życia. Sam dochodzi do prawdziwej wiary. Paradoksalnie poprzez niezrozumienie rozumie świat. Na wszystko, na śmierć, na ludzi, patrzy jakby z boku. Chciałby podnieść Ziemię własnymi rękoma, chciałby wszystko naprawić. Uświadamia sobie jednak, że … Zmieni się wszystko i nie zmieni się nic. Równowaga pozostanie zachowana. Wojna zje swój ogon, historia zatoczy koło, a świat pozostanie ten sam. Amadou uświadomi sobie po prostu, że pokój ducha to najważniejszy cel w życiu. Choć wydawałoby się, że sens sztuka ma, to pamiętajmy jednak, że to głównie zasługa Hampate Ba. Sam Peter Brook zawiódł mnie niesamowicie. Jego nowatorskość zniknęła gdzieś między nużącą scenografią a niepewnym oczekiwaniem na koniec sztuki. Wszystko doprowadziło do tego, że publika nawet nie zorientowała się, gdy aktorzy skończyli swoją wyczerpującą grę, co objawiło się w chwilowej głuchej ciszy zamiast oklasków. Jedyne za co mogę pochwalić Brooka to aktor niewidzialny – muzyka. Bez niej nie byłoby niczego. To jednak tylko Moja Prawda, Prawda może być zupełnie inna.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
DorothyLockett · dnia 22.06.2010 22:04 · Czytań: 1423 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora:
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty