Coś więcej niż małpa - PlastelinowyLudzik
Proza » Historie z dreszczykiem » Coś więcej niż małpa
A A A
Niewielka grupka bezwolnych mężczyzn wysiadła ze stojącego, niebieskiego autobusu. Ich somnambuliczne, ospałe ruchy współgrały z pozbawionymi ekspresji twarzami – wszystko szło zgodnie z planem, podane na godzinę przed jazdą leki dobrze spełniały swoje zadanie. Idąc jeden za drugim, zakuci w wyprane kaftany, poruszając się jak jeden wielonożny organizm, przypominali białą, pełznącą w stronę szpitala gąsienicę. Były to jednak osobne istoty, gotowe godzinami deliberować, przekonywać o namacalności swoich urojeń. Wyglądali spokojnie w swym posłusznym marszu ku normalności, odbębnianym wraz ze zwidami i upiorami, które krzycząc i zaczepiając, towarzyszyły im w ich marszu po placu. Gąsienica wygięła się w łuk, skręcając do bloku C, pełnego sal z podobnymi pacjentami, przykładami zmiany wcieleń jeszcze za życia. Grzeczności kluczących pacjentów pilnowali potężni, lecz łagodni, pielęgniarze, dopatrujący, aby odwłok podążał za resztą robala ku wejściu do budynku. Kierowca pozdrowił strażnika w budce. Szlaban opadł, autobus wyjechał za mury szpitala.
„Wszyscy jesteśmy jedynie małpami” – pomyślała, śledząca konwój z okna swojego gabinetu, Ewa. Podlegający jej Blok D zanurzył się w popołudniowej drzemce. Nakarmieni lekami, przypięci do swoich łóżek pacjenci spali grzecznie, pokornie. Zbliżał się koniec zmiany. Ewa, patrząc przez niezakratowane okno, czekała, aż wskazówka dobije do czwartej. „Pieprzone małpy” – stwierdziła, wracając na krzesło, masując pulsujące skronie. Chciała w końcu zrzucić biały fartuch, wziąć tabletki i opuścić mury kliniki: wejść w rolę matki. Czekające w domu córki nigdy nie poznały szorstkiej strony osobowości swej mamy - pancernej pani doktor, próbującej rozwikłać swą niecodzienną inteligencją zaplątane osobowości pacjentów. Czasami witały ją w progu, wyczerpaną dyskusjami, próbami wyprostowania nieprostowalnego, ale gdy pytały o pracę, zamyślała się na moment, kazała dokończyć posiłek lub odrobić lekcje, pozostawiając je bez odpowiedzi. Nie mówiła o swej pracy, broniąc, w swym przekonaniu, godności pacjentów, a raczej ludzi, którymi kiedyś byli.
Gdy odwieszała fartuch, drzwi gabinetu skrzypnęły ostrzegawczo. W progu pojawił się Marcin, który powinien trwać piętro niżej w defetystycznym odrętwieniu. Z doświadczenia wiedziała, że niektórzy pacjenci nabywają wraz ze swą chorobą nienaturalnej siły, a obecny tu dwumetrowy przypadek inteligentnej psychozy, nawet bez tego nie dawał jej większych szans. Gość przeskoczył chorym wzrokiem z wiszącego fartucha na Ewę, nie panią doktor, ale Ewę – matkę dwóch córek, żonę, a przede wszystkim kobietę. Pierwszy raz widział ją bez fartucha. Odwrócił się i zamknął drzwi na spust.
- Przyszedłem cię zgwałcić – padły suche słowa.
W wyciągniętej, otwartej dłoni pokazał z satysfakcją, niepołknięte tabletki.
- Całe szczęście. Dobrze, że pan przyszedł. Właśnie chciałam z panem porozmawiać, panie Marcinie. Proszę, niech pan siada – powiedziała bez zająknięcia Ewa.
- Pani czekała?
- Oczywiście, miałam po pana posłać. Papierosa?
- Tak, z przyjemnością.
- Miałam pana wezwać, ponieważ podczas ostatniego naszego spotkania, nie wyłożył mi pan do końca pojęcia pokory.
- Ach tak, pokory. Trzy dni… – zamyślił się na moment. – Pokora – zaczął, zaciągając się ze smakiem – pokora, pani doktor, to fundament dobra, a rodzimy się, żeby być dobrzy. Boli mnie to, że wielu ludzi nie chce już klękać; pozapominało słów modlitwy, posądzając Boga o autorytaryzm, ale zapewniam panią, że zgięcie kolan nie jest istotne dla Stwórcy, ale dla nas, dla nas pani doktor, abyśmy raz na jakiś czas poczuli kogoś nad sobą. To, między innymi, jest właśnie pokora.
- A co z niewiernymi, panie Marcinie? Klęknięcia, w ich przypadku, nie wchodzą w grę – kontynuowała wątek.
- To głupcy, pani doktor, zwyczajni ślepcy. Nie dostrzegają w swym antropocentrycznym tańcu, kulcie wiedzy, błędów – podjął podniecony. - Każda nauka opiera się na zmysłach. Bez nich nie ma poznania, doświadczenia i badań, nieprawdaż?!
- Zgadza się.
- Nauka nie może wykroczyć poza zmysły, gdyż stanie się przez brak realizmu swą własną negacją. Wszystko opiera się na zmysłach, odczuciach, ale zmysły mógł stworzyć jedynie wielki kreator, olbrzym umysłu, wspaniały inżynier – toczył lawinę słów. – Nie potrafią, nie chcą TEGO zrozumieć! Stają się przez swoje nałogi niewolnikami własnych zmysłów! Pieprzone MAŁPY!!! – wykrzyczał wściekły, plując naokoło.
Umilkł.
- Jak mówił tatuszka Tołstoj: „Ateiści są jak dzieci, które nie znając mechanizmu zegarka, negują istnienie zegarmistrza” – powiedział spokojnie, z uśmiechem, wciągając dym jak powietrze po burzy.
- Przekonywujące, panie Marcinie, zwłaszcza fragment o małpach.
Oboje zapatrzyli się w powietrze.
- Pani nie wierzy, prawda? – zapytał po chwili zadumy.
- Nie, nie wierzę.
- Szkoda, pani doktor, szkoda, jednak to nie jest w tym momencie najważniejsze. – powiedział. - Tak naprawdę jestem oburzony, że próbuje mnie pani zagadać swoimi lekarskim bełkotem. To mnie obraża. Myślałem, że traktujemy się na równi…
Umilkł.
- Pieprzenie jest nieuniknione – powiedział z uśmiechem, parząc swe palce przygaszanym niedopałkiem.
- Marcin…
Przerwał jej wyrwaniem z podłogi biurka, które odleciało, jakby było z kartonu.
- Karmisz mnie chemią, zabijasz myślenie! Ty suko!
- Nie zbliżaj się!
- Zgwałcę. Poczujesz tych, z którymi rozmawiam – skończył półgłosem, zaciskając dłonie na szyi Ewy.
Tlen przestał dopływać, oczy zaszły krwią. Z korytarza zaczęły dobiegać odgłosy nadbiegających pielęgniarzy i ochrony.
- Innym razem Ewa… do następnego – wycedził uśmiechnięty kilka centymetrów od jej policzka, plując na nią kropelkami śliny.
Drzwi niemal rozprysły się od kopnięcia sanitariusza. Marcin, sapiąc, spojrzał spod łba na zbliżających się pielęgniarzy.
- Spokojnie. Marcin, Marcin, patrz na mnie, bez nerwów! – uspokajał jeden z opiekunów.
- Innym razem, panowie. Nie tym razem, nie dzisiaj – mówił do kogoś, w powietrze.
Rozpędził się i wyskoczył przez nieokratowane okno. Zginął na miejscu.
Do wieczora, sprzątnięto z betonu ślady krwi i uspokojono zaniepokojonych pacjentów.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
PlastelinowyLudzik · dnia 24.06.2010 09:49 · Czytań: 1060 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 7
Komentarze
Lukas Wolf dnia 24.06.2010 14:13 Ocena: Bardzo dobre
Ekstra. Tylko, trochę oklepany temat. Wiadomo było, że pani doktor będzie zagajać rozmową, pacjent się na to skusi, w końcu spostrzeże manewr, a skończy tak, jak się skończyło. Ale napisane płynnie, a dialogi pierwsza klasa. Momentami trochę za tasiemcowate zdania. No i co to do czorta jest: "somnambuliczne" :confused:
Pozdrawiam
Krystyna Habrat dnia 24.06.2010 22:31 Ocena: Bardzo dobre
Interesujące i napisane ze znajomością tematu i realiów. Niełatwo z tak oklepanego tematu zrobić tekst literacki, i to nie za długi. Tobie się to udało. Właściwie trudno zaszufladkować jakimś szkolnym stopniem, ale na razie: +5
LV - somnambulik = lunatyk
Wasinka dnia 25.06.2010 10:08 Ocena: Bardzo dobre
Podoba mi się znaczenie tytułu w kontekście historii tu przedstawionej. Ponadto lubię, jak opowiadasz. Nie ma tu innowacji w sposobie pisania, jak w poprzednim tekście, jednak opowiastka idzie gładko dzięki umiejętności wykorzystania słowa. Temat opisany realistycznie, jak dla mnie - z dodatkowym podtekstem.
Ewa w pracy i w domu - prawdziwie... A opis wysiadających z autobusu i podążających w stronę budynku pacjentów - powalił mnie. Świetny obraz i porównanie adekwatne do sytuacji.

Przecinki Cię kochają, bo lgną do tekstu nieskrępowanie, wciskając się tam, gdzie ich być nie powinno ;) :) Ale to tylko parę przypadków niekoordynacji. Wskazać?

Pozdrawiam :)
PlastelinowyLudzik dnia 25.06.2010 12:25
Dziękuje za przeczytanie. Tekścik powstał w dwie godziny i był odskocznią od miasteczka J, krótkie wakacje w szpitalu psychiatrycznym;) Wasinka proszę o wskazanie błędów, jak widzisz jestem w przecinkach kaleką;) Pozdrawiam wszystkich i wracam do J.
Wasinka dnia 25.06.2010 14:28 Ocena: Bardzo dobre
W takim razie calkiem przyzwoita odskocznia Ci wyszła :D

A teraz - proszę bardzo :) :

podane na godzinę przed jazdą leki, dobrze spełniały swoje zadanie - przecinek niepotrzebny

jak jeden, wielonożny organizm - również bez

potężni, lecz łagodni (,) pielęgniarze

pomyślała, śledząca konwój z okna swojego gabinetu (,) Ewa

Podlegający jej Blok D, zanurzył się

Ewa (,) patrząc przez niezakratowane okno,

„Pieprzone małpy” – pomyślała (,) wracając na krzesło,

Czekające w domu córki, nigdy nie poznały

broniąc (,) w swym przekonaniu (,) godności pacjentów

W wyciągniętej, otwartej dłoni , pokazał z satysfakcją , [/u nie połknięte tabletki - niepołknięte (nie mam pojęcia, dlaczego tyle tu się podkreśliło)

Trzy dni… – zamyślił się na moment (.) – Pokora – zaczął (,) zaciągając się ze smakiem – pokora (,) pani doktor (tutaj też niczego nie podkreślałam)

dla nas (,) pani doktor (tu też tylko przecinek wstawić)

Klęknięcia (,) w ich przypadku, nie wchodzą w grę (to samo)

kulcie wiedzy [u],
błędów – podjął podniecony (.) - tu powinien być podkreślony tylko przecinek, który trzeba wyrzucić

gdyż stanie się przez brak realizmu , swą własną negacją

wspaniały inżynier – toczył lawinę słów (.)

wciągając dym , jak powietrze po burzy

Przekonywujące (,) panie Marcinie

Szkoda (,) pani doktor, szkoda, jednak to nie jest w tym momencie najważniejsze. – powiedział (.) (-) Tak naprawdę jestem oburzony, że próbuje mnie pani zagadać swoimi lekarskim bełkotem - przy okazji - lekarka mało mówi, więc, moim zdaniem "bełkot" tu brzmi nie na miejscu trochę, może zastąpić go "sztuczkami" czy czymś w tym stylu?

parząc swe palce, przygaszanym niedopałkiem

Z korytarza, zaczęły dobiegać odgłosy

Innym razem Ewa…do następnego – wycedził uśmiechnięty, kilka centymetrów - po wielokropku spacja

Marcin (,) sapiąc, spojrzał z pod łba na zbliżających spode

Marcin, Marcin (,) patrz na mnie

Innym razem (,) panowie

Do wieczora, sprzątnięto z betonu ślady krwi


A teraz moje sugestie z innej beczki:

do budynku C - zrezygnowałbym z "C", bo już wcześniej była ta informacja i teraz jest niepotrzebna

masz dwa razy pod rząd stwierdzenie, że Ewa "pomyślała", może skorzystać z innej możliwości - "przemknęło przez głowę" czy coś jeszcze innego

masując pękające skronie - brzmi trochę niefortunnie - pękające skronie, może pulsujące bólem czy pękające od (z) bólu / lub jeszcze inaczej

opuścić mury - może jednak dodać do murów- czego lub jakie

zaplatane osobowości pacjentów - zaplątane?

drzwi od gabinetu skrzypnęły ostrzegawczo - wyrzuciłabym "do"

z(e) swą chorobą nienaturalnej siły, a obecny tu dwumetrowy przypadek inteligentnej psychozy, (nawet) bez tego, nie dawał jej

doświadczenia i badań, nieprawda - nieprawdaż, prawda, czyż nie

plując na około - naokoło

Masz dwa razy "Umilkł" zaczynające akapit, jeśli to nie jest celowe powtórzenie, to może lepiej jakoś to zmienić

Drzwi rozprysły się od kopnięcia - trochę dziwnie brzmi, że drzwi się rozprysły...

Marcin rozpędził się - może być bez "Marcin"


Pozdrawiam :)

P.S. Nie wiem, dlaczego podkreślały się całe zdania, bo ja tego nie robiłam. (???)
PlastelinowyLudzik dnia 25.06.2010 15:02
;) poprawki wprowadzone. Milknięcie dwukrotne pozostawione. Dzięki za pomoc i pozdrawiam serdecznie
Timeo dnia 29.06.2010 23:25 Ocena: Bardzo dobre
Jak dla mnie szybkie zakończenie, za szybkie. Brak przemyśleń pikanterii. Mdłe, aczkolwiek pomysł świetny i cała reszta też jest na przednim poziomie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty