"Przewrotność losu" - Elwira
Proza » Obyczajowe » "Przewrotność losu"
A A A

Był ciepły, czerwcowy wieczór. Sobota. W powietrzu unosił się zapach pieczonego na grillu mięsa, a z okolicznych podwórek dobiegały radosne pokrzykiwania młodzieży. Ania westchnęła głośno, zacisnęła pięści, mocno, aż paznokcie wbiły się w skórę. Ona przecież też była młoda, pełna energii, chęci do zabawy, ale musiała zostać w domu i opiekować się Tomkiem. Jak zwykle zresztą. Zamiast przebywać z przyjaciółmi, siedziała wsparta o pień drzewa. Spoglądała w niebo, obserwując białą chmurkę, nieśpiesznie sunącą po błękicie. Przyjemnie byłoby leżeć na takim obłoczku, zatopić się w jego miękkości i żeglować ponad ziemią, spoglądając z góry na wszystkie troski.

- Aniu, Aniu, ce pić – zniecierpliwiony głos wyrwał dziewczynę z zamyślenia.

Wydobyła z podręcznej torby butelkę z ustnikiem i sprawdziwszy czy sok się nie skwasił, podała ją leżącemu na miękkim kocyku Tomkowi.

- Proszę – powiedziała. – Jabłkowy, twój ulubiony.

Chwycił butelkę, przystawił do ust. Musiał być bardzo spragniony, bo przełykał głośno i szybko. Chyba troszkę za szybko, mógł się zakrztusić. Dziewczyna nie zdążyła jednak zareagować, już po chwili pusty kubeczek wylądował w trawie.

- Juz – oznajmił Tomek, uśmiechając się z zadowoleniem. Nie dostrzegł gniewu w oczach Ani. Tyleż razy go prosiła, żeby nie rzucał butelki na ziemię, a on i tak robił po swojemu! No nic, jeszcze tym razem mu darowała, pogroziła tylko palcem, żeby nie myślał, że wszystko jest w porządku.

- A może chcesz banana? – zapytała kontrolnie. Nie lubiła, kiedy przerywano jej rozmyślania.

- Nie ce.

Pokręcił się na kocu, po czym ułożywszy dłonie po obu stronach głowy, zamknął oczy. Oddychał równiutko, jakby spał, a jego twarz wyrażała błogi spokój. To dobrze. Ania jeszcze przez chwilę spoglądała na blond loki, otulające czoło miłym bezładem, na długie rzęsy, na zarumienione od słońca policzki, na usta, których kąciki uniosły się bezwiednie w niewinnym uśmiechu.

- Śpij spokojnie, kochany – szepnęła. Wygodnie usadziła się w cieniu drzewa, podciągnęła kolana pod brodę i wsparłszy na nich policzek, zamknęła oczy. Promienie słońca zatańczyły pomiędzy jej włosami, zwiększając poczucie gorąca. Dobrze byłoby zjeść teraz loda. Najbardziej lubiła cytrynowe. Ich słodko-kwaśny smak doskonale chłodził i gasił pragnienie, a co najważniejsze, przypominał miłe chwile. Na przykład dzień, w którym dostała pierwszą szóstkę z matematyki. Podskakiwała z radości jak małe dziecko. Brat trochę się z niej śmiał. Był dużo starszy i wyrósł już ze spontanicznego okazywania radości. Postanowił jednak uczcić sukces siostry. Wieczorem poszli na lody, cytrynowe oczywiście.

Dziewczyna uniosła głowę, żeby sprawdzić czy słońce nie zagląda Tomkowi w oczy. Odgarnęła kosmyk włosów z jego czoła. Spał, nie reagując na dotyk. Nie przeszkadzała mu nawet wędrująca po przedramieniu biedronka. Jak to możliwe? Przecież miał łaskotki. Wystarczyło dotknąć jego karku albo brzucha w okolicach pępka, a już zaśmiewał się w niebogłosy...

Ania wzruszyła ramionami i wróciła do wspomnień. Opuściła powieki, a przed oczami pojawił się zimowy krajobraz. Ziemia była przykryta białą pierzynką, a z nieba wciąż spadały płatki śniegu. Dziewczynka, odziana w beżowy kożuszek i czerwoną czapkę, szła przez boisko. Grzęzła w białym puchu niemal po kolana, ale nie przestawała maszerować. Była spóźniona. Po kółku teatralnym poszła jeszcze z koleżanką do biblioteki, później długo rozmawiały w szatni, a mama nie lubiła podgrzewać obiadu.

- Oj, nie lubiła – szepnęła Ania, bo w drobnej postaci rozpoznała siebie.

Nagle ponad głową idącej przeleciała śniegowa kula. Kolejna już nie chybiła celu – trafiła w plecy dziewczynki, a zaraz za nią była następna i jeszcze jedna... grad śnieżynek. Mała Ania nie wiedziała, jak się bronić, gdzie skryć, dokąd uciec. Całą uwagę skupiła na unikaniu kolejnych pocisków, ale to wcale nie było łatwe. Właśnie wtedy, kiedy opadła już z sił, a łzy bezsilności napłynęły do oczu, usłyszała głos brata:

„Hej, chłopaki, a ładnie tak wojować we trzech z jedną dziewczyną?”

Napastnicy uciekli, a Ania ufnie wtuliła się w bezpieczne ramiona. Brat zawsze był przy niej. Czasem szorstki, ale w każdej chwili gotowy do pomocy. Tamtego popołudnia, zaniepokojony długą nieobecnością siostry, wyszedł sprawdzić, czy nic jej się nie stało. Pogoda była w końcu brzydka, a o wypadek w takich warunkach nietrudno...

- Latem też nietrudno – szepnęła dziewczyna, przypominając sobie sierpniowy, gorący wieczór. Brat wziął ręcznik i oznajmił, że idzie nad jezioro, żeby się troszkę ochłodzić.

„Hej, a ja?” – zapytała Ania.

„A ty siedź w domu, nie będę ciągnął za sobą ogona.”

„Paskuda jesteś!”

„Ty też” – oznajmił spokojnie i pogwizdując wesoło, opuścił podwórze.

Długo nie wracał. Minęła północ, a jego wciąż nie było. Mama chodziła pomiędzy oknem a drzwiami, nerwowo spoglądając na zegarek. Ania nie zamierzała czekać, wciąż była zła, że brat nie wziął jej ze sobą. Poszła spać.

Nad ranem zbudził ją telefon. Po chwili w drzwiach pokoju stanęła mama. Była blada, dziwnie zgarbiona, jakby minęła nie jedna noc, a kilka lat. Zgaszonym, nieswoim głosem oznajmiła, że brat został pobity i leży w szpitalu...

- Cem siku – poinformował Tomek.
Ania westchnęła niechętnie, ale wstała, pomogła mu usiąść, a później unieść się i zająć miejsce na wózku inwalidzkim.

- Poradzisz sobie? – zapytała.

- Tak.

- To idź.

Starła pot z czoła i rozluźniła mięśnie rąk. Unieść dorosłego mężczyznę, to dla osiemnastolatki nie lada wyzwanie. Była zmęczona, przytłoczona monotonią codzienności i ciężarem obowiązków. Czasem miała tego dość, problem ją przerastał, chciała uciec, zaszyć się w ciemnym kącie, odpocząć...

- Moja Ania – oznajmił Tomek, biorąc siostrę za rękę.

Spojrzała na niego. Uśmiechał się, ale nie krzywo, jednym kącikiem ust, tak, jak wymusiło kalectwo, tylko szczerze, jak zawsze, jak zapamiętała, a duże, niebieskie oczy wyrażały miłość i wdzięczność. Ileż razy ona tak patrzyła, w milczeniu dziękując za pomoc, dobre słowo, nawet prostą obecność? Teraz role się odwróciły, ale to co najważniejsze pozostało niezmienne.

Dziewczyna zacisnęła palce na chłodnej dłoni brata. Zapomniała o zmęczeniu. W takich chwilach była szczęśliwa, że Tomek żyje, że jest przy niej, że czuje, myśli... Cóż z tego, że miał uszkodzony kręgosłup i zachowywał się jak dziecko? Ważne, że był. Bez niego świat byłby pusty.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Elwira · dnia 01.07.2010 09:00 · Czytań: 1830 · Średnia ocena: 4,6 · Komentarzy: 19
Komentarze
SzalonaJulka dnia 01.07.2010 10:30
- "Wygodnie usadziła się w cieniu drzewa," - usadowiła?

Początek jednoznacznie wskazuje na to, że bohaterka zajmuje się dzieckiem (butelka, niewyraźna mowa), później ze wspomnień wyłania się prawdziwy obraz - to ciekawy zabieg, niemniej nie do końca mnie przekonuje. Dlaczego dorosły człowiek zachowuje się jak rozkapryszone dziecko? Czy po wypadku również funkcje umysłowe zostały upośledzone? Jeśli tak - może trzeba zrobić jakieś dopowiedzenie przy finalnym "Tomek żyje, że jest przy niej, że czuje, myśli..."? Marudzę, ale sama nie wiem, co mi tu nie pasuje - może to problem stylizacji językowej wypowiedzi bohatera - typowej dla dziecka?
Niemniej opowiadanie zatrzymało mnie na dłużej.
Pozdrawiam :)
Usunięty dnia 01.07.2010 11:45
Istotnie - czytając tekst, również odniosłem pierwsze wrażenie, że Ania opiekuje się dzieckiem. Poszedłem nawet dalej. Pomyślałem, że jest porzuconą matką, wychowującą Tomka samotnie.
Postawa Ani zasługuje na uznanie, za poświęcenie dla kalekiego brata. Czynnik odwdzięczenia się za opiekę w latach jej dzieciństwa, uważam w tym przypadku za marginalny. Liczy się oddanie i chęć sprawowania bezinteresownej opieki. Znam przypadki ludzi okaleczonych na całe życie. Są niejednokrotnie bardziej jeszcze upośledzeni, bo nierozumiani przez osoby trzecie.
Opowiadanie przemawia do mnie. Pozdrawiam autorkę.
JaneE dnia 01.07.2010 11:54 Ocena: Bardzo dobre
Zgadzam się z Szaloną. Też razie mnie to, w jaki sposób dziewczyna zwraca się do brata. Chłopak jest niepełnosprawny, być może nawet upośledzony umysłowo, ale przecież w końcu jest dorosłym mężczyzną.

To "chcesz siusiu" jakoś mnie razi.

Stylistycznie bardzo ładnie.

Pokazałaś jak złudne jest poczucie szczęście i jak szybko wszystko może się zmienić.
Miladora dnia 01.07.2010 13:07
Zgadzam się z powyższymi komentarzami - ładny stylistycznie obrazek.
I jedynie sposób mówienia Tomka, w kontraście do ostatniego zdania "Kocham cię, Aniu – oznajmił Tomek, biorąc siostrę za rękę." stanowi dysonans.
Pije z kubeczka z ustnikiem, poza tym, ale chwyta go i bez problemu przystawia do ust, po czym bez problemu szybko wypija. To też nie za bardzo gra w tym kontekście.
Za duży przeskok od sposobu zachowania i mowy małego dziecka, do normalnego wyznania uczuć.
Aha, literówka się zakradła:
- Dziewczyna zacisnęła palce na chłodnej dłoni bata.

Może inaczej spróbuj oddać pewną bełkotliwość czy powolność mowy Tomka? Nie dziecięcym seplenieniem?
Pozdrawiam
Darksio dnia 01.07.2010 14:04
No cóż, nie będę oryginalny i dołączę do poprzedników - mam dokładnie takie samo wrażenie.
Tekst w końcówce wyraźnie aspirujący do "chusteczkowego", ale czegoś za mało, żeby się wzruszyć. Moim zdaniem scenka skłania do zatrzymania się na chwilę, ale później człowiek oddala się zajęty swoimi sprawami i zapomina. Zabrakło tego czegoś, co spowoduje, że tekst wbije się cierniem i zaświdruje w głowie.
Elwira dnia 01.07.2010 14:07
Bardzo Wam dziękuję za odwiedziny. W zasadzie właśnie o to chodziło, żeby czytelnik na początku pomyślał, że Tomek jest dzieckiem. Ale trochę zmieniłam jego wypowiedzi i dopisałam w ostatnim akapicie. Teraz już nie powinno być wątpliwości.

Cóż, niestety miałam kontakt z człowiekiem, który pobity w szkole został kaleką i naprawdę zachowywał się trochę jak dziecko. Wymagał nawet podobnego traktowania. To są sprawy bardzo trudne do opisania, a jak chce się jeszcze zaskoczyć i nie użyć za dużo słów, to jeszcze trudniejsze. Miło mi jednak, że tekst spokał się ze zrozumieniem.

Pozdrawiam.
Usunięty dnia 01.07.2010 15:50
U-la-la, cóż za zgodność w ten piękny lipcowy dzień. :D
Mam podobne odczucia, jak Przedmówcy. I mnie też tekst zaskoczył, przytrzymał, ale w sumie dość szybko wywietrzał z głowy.

Ja też czepnę się "siku" - i sformułowania, i zdolności Tomka do samoobsługi w tym zakresie. Do tego jeszcze "mokra niespodzianka" - jego kalectwo robi się trochę niewiarygodne.

Na użytek niedowiarków i czepialskich mogłabyś pobicie zastąpić wypadkiem przy kąpieli (skoro już pojawia się jezioro) i przy końcu nadmienić o niedotlenieniu mózgu od długiego przebywania pod wodą.

Trzy inne zgrzyty:

Cytat:
pusty kubeczek wylądował w trawie.
A przecież dała mu butelkę z ustnikiem? Chyba, że chodziło Ci o niekapek?

Cytat:
- Oj, nie lubiła – szepnęła Ania, bo w drobnej postaci rozpoznała siebie.
Hmm, to czytelnik ma w dziewczynce rozpoznać Anię. Nie wiem, czy można we wspomnieniach oglądać siebie samą z zewnątrz, jak na filmie?

Cytat:
grad śnieżynek.
W moim przekonaniu synonim do śniegowej kuli to śnieżka, a śnieżynka jest płatkiem śniegu.

Pozdrawiam wakacyjnie
Elwira dnia 01.07.2010 20:16
Wypadek przy pływanie byłby zbyt prosty i oczywisty. Mnie chodziło o to, że jak się idzie popływać, to nie tylko można się utopić, ale też oberwać. Oczywiście, że niekapek, one właściwie wyglądają jak butelki. A co do śnieżynek, u mnie się tak mówi... Może to kwestia regionalizmu?
Sprawę z siku przemyślę, ale akurat tak miało być, żeby zmylić. Widocznie nie lubicie być zmylani. Cóż, wiem, że pobicie może się tak skończyć, to nie jest przypadek wyssany z palca, chociaż może trudno w to uwierzyć.
Dzięki za odwiedziny.
Pozdrawiam również
Krystyna Habrat dnia 04.07.2010 20:07 Ocena: Świetne!
Doceniam to opowiadanie za powagę tematu i wykonanie. Chyba takimi zwróciłaś na siebie moją uwagę. Muszę zajrzeć do tych starszych.
Sucha opowieść, niemal bez ozdobników, które by tu nie pasowały, jest bardzo ekspresyjna. Czasem dobrze jest przeczytać tekst dopiero po komentarzach innych czytelników, bo jest już bez przypadkowych wpadek, dlatego ja ich nie zauważyłam.
Elwira dnia 04.07.2010 20:15
Dziękuję za odwiedziny :)
Co do tematu, to czasem jest tak, że bardzo chcę napisać o jakimś problemu i nagle się okazuje, że wcale nie jest tak łatwo jak sądziłam. Z tego też nie jestem do końca zadowolona, ale miło, że Ci się podoba.
Pozdrawiam.
Almari dnia 11.07.2010 21:52 Ocena: Bardzo dobre
Witam


Cytat:
żeby nie rzucał butelki na ziemię


~ Sugestia: Żeby nie wyrzucał butwelki


Poruszająca opowieść. MA coś w sobie takiego, co przyciąga uwagę. Siostra skazana na dożywotnią dziecinność i upośledzenie swojego brata. Wcześniej niezrozumiana, teraz także, ale tylko dojrzałość pomaga jej się pogodzić z tym co ją czeka. Teraz jest dorosła i rozumie. Według mnie pokazałaś cały wachlarz wahań siostry, bo przecież to byłoby naciągane i naiwne gdybyś napisała, że nie miała z tym problemu by się nim opiekować i przyjęła to do wiadomości od tak. Człowiek niestety w pierwszym odruchu myśli o sobie i dobrze, że pokazałaś delikatnie ten egoizm czysty, który zaraz zniknął, kiedy przemówił rozsądek. Takie jest życie i tacy są ludzie.
Elwira dnia 11.07.2010 22:29
Mało jest ludzi, którzy potrafią ot tak odnaleźć się w nowej, niezrozumiałej i obcej dla siebie sytuacji, mało jest ludzi, którzy chętnie biorą na siebie dodatkowy ciężar i podoba im się on. Nie chciałam pokazać dziarskiej bohaterki typu Polyanna, tylko normalną dziewczynę, która dostała kiedyś miłość i dzięki niej potrafi kochać.

Dzięki za odwiedziny. :)
Wasinka dnia 13.07.2010 21:36
Witaj, Elwiro.
Tekst poruszający, bo traktuje o istotnym aspekcie ludzkiego życia. Nigdy nie wiadomo, czy w obliczu takiej tragedii zachowamy się jak Ania, czy po prostu uciekniemy. Jej chwilowa złość jest całkowicie uzasadniona, a postawa ogólna budzi podziw.
Jak dla mnie - bardzo dobrze, iż na początku czytelnik myśli, że chodzi o opiekowanie się dzieckiem. Stopniowo docierają nowe informacje, wzbogacając odbiór o nowe doznania. Mnie też początkowo drażniło to "siusiu', ale zmieniłaś coś niecoś i jest lepiej. Bo dziewczyna, według mnie, powinna zachowywać się zupełnie normalnie (chodzi mi o sposób wypowiedzi), gdyż to przecież brat jest upośledzony. Niestety, takie przypadki się zdarzają i są przyczyną kolejnych dramatów. Kalectwo umysłowe czy fizyczneTomka jest wiarygodne, bo prawdziwe - może przecież tak się stać z młodym, w pełni sił człowiekiem, po pobiciu.
Nie do końca jednak do mnie przemawia ogół ukazania sytuacji i w zasadzie nie wiem, dlaczego. Nie potrafię się wczuć na tyle, żeby pozostało przy mnie dłużej. Może to po prostu wina mojej wrażliwości... Niemniej jednak dobrze, że nie boisz się takich tematów, które są trudne, a dzieją się i dziać się będą...
Pozdrawiam :)
Elwira dnia 13.07.2010 22:27
Witaj, Wasinko. ;)
Jeśli chodzi o ten problem, to sprawa przemocy w szkołach i wśród rówieśników od dawna mnie nurtuje, zwyczajnie się zastanawiam, czy można temu zapobiegać i jak. No, poza właściwym wychowaniem, ale na "dziwnych" rodziców wpływu nie mamy. Tu problem pokazałam od strony osoby, która tak naprawdę najmniej z tego rozumie, a najbardziej cierpi. Bo Ania straciła brata - opiekuna i dostała ciężar, z którym sobie nie radzi i nie wiadomo, czy jej psychika to wytrzyma. I chyba tu jest problem, że to nie jest tekst do ludzi z "właściwą" wrażliwością, jakoś poukładanych, ale do tych, którzy są sprawcami. Do nich chciałam trafić, do nich przemówić, im coś pokazać. Może zatem dobrze, że nie zostaje na dłużej :)

A co do chłopaka pobitego, to ma on pierwowzór w rzeczywistości. To smutny problem i naprawdę przybijający obrazek oglądać mężczyznę w pełni sił, który jest jak dziecko. Pewnie dlatego, że to widziałam, trudno mi było ten tekst napisać, pomysł chodził za mną bardzo długo. Bo na trudne tematy trudno się pisze.
Dzięki za komentarz.:D
Pozdrawiam.
kamyczek dnia 06.09.2010 15:20 Ocena: Świetne!
Elwirko, bardzo uważnie przeczytałam Twój tekst, a następnie komentarze pod nim. Po przeczytaniu fragmentu: Ania westchnęła głośno, zacisnęła pięści, mocno, aż paznokcie wbiły się w skórę. Ona przecież też była młoda, pełna energii, chęci do zabawy, ale musiała zostać w domu i opiekować się Tomkiem. Jak zwykle zresztą. Zamiast przebywać z przyjaciółmi, siedziała wsparta o pień drzewa. – byłam pewna, że Ania opiekuje się bratem „z musu”, czy „z łaski”. Po doczytaniu opowiadania do końca: Cóż z tego, że miał uszkodzony kręgosłup i zachowywał się jak dziecko? Ważne, że był. Bez niego świat byłby pusty. – wiedziałam, że się pomyliłam w osądzie Ani. Reasumując: stylistycznie bardzo fajnie napisane opowiadanie, mimo wszystko wciąga i budzi refleksje. Mnie się podobało.
Serdeczności:)
Elwira dnia 06.09.2010 16:05
Witaj Kamyczku :) To zwykle jest tak, że nawet rzeczy robione z miłości bywają trudne, ciężkie, budzą sprzeciw. Dla młodej dziewczyny, która chce się jeszcze bawić opieka nad kaleką jest jak niewola, ale nigdy się do tego nie przyzna, przez wzgląd na miłość.

Cieszę się, że Ci się podobało.
Pozdrawiam.;)
Usunięty dnia 01.12.2013 12:21 Ocena: Świetne!
Cytat:
Bez niego świat byłby pusty

piękne zwieńczenie całości. Zawsze bez kogoś (!) świat nie jest nasz. Tekst bardzo lekko napisany i niełatwy. Kiedyś, gdzieś, napisałem, unikam takich tematów. Boję się. Nie wiem czego ale tak jest. Tu zajrzałem przypadkiem i się nie boję. Mnie uwiodło.

Pozdrawiam :)
Elwira dnia 01.12.2013 15:52
Tetst jest dosyć stary i dziś napisałabym go inaczej, ale bardzo się cieszę, że pomimo niedoskonałości wciąż przemawia. I że się nie boisz ;) Chociaż coś w rodzaju strachu w takiej sytuacji to chyba nic złego.
Pozdrawiam.
Usunięty dnia 01.12.2013 17:12 Ocena: Świetne!
Wracam, bo oczywiście zapomniałem ocenić. A do meritum raz jeszcze. Jest w człowieku coś takiego co pozwala na pierwszym miejscu postawić uczucie. W tej historii to właśnie ujmuje. Można być lepszym.

Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
valeria
30/04/2024 16:55
Nie bardzo rozumiem:) »
valeria
30/04/2024 16:54
Fajne »
valeria
30/04/2024 16:53
No ja przepadam:) »
valeria
30/04/2024 16:52
Ja znowuż wychwalam Warszawę:) »
valeria
30/04/2024 16:50
Jest pięknie, dzisiaj bardzo gorąco, cudna pogoda. Wiersz… »
Kazjuno
28/04/2024 16:30
Mnie też miło Pięknooka, że zauważyłaś. »
ShoutBox
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty