wybrałem się w podróż w pierwszych dniach maja
gapiłem się przez okno nim ruszyłem w drogę
patrzyłem jak deszcz drapie szkło
a wściekły wiatr dął jak samo zło
mogłem uznać to za przestrogę
za przestrogę, za przestrogę
zwolniłem swoją niańkę na cały weekend
zamiast obiadów wybrałem ciszę
maszyna do pisania milczała niczym grób
a pianino stało blade w kącie jak trup
szczerząc na mnie swe klawisze
swe klawisze, swe klawisze
wyszedłem z domu nie biorąc płaszcza
łamiąc tym mej niańki wymóg
skromną dróżką była moja droga
widziałem krowę i krowa była brązowa
a pidżama plątała mi się wokół nóg
tak jak całun, tak jak całun
wtem wyrósł przede mną mały domek
pełen moich pragnień wszystkich
kobiecy głos szepnął mi wprost do ucha
‘hej! czemu nie wejdziesz tutaj?
wszak przemokłeś do suchej nitki’
suchej nitki, suchej nitki
odwróciłem się do kobiety, a kobieta była młoda
wymieniłem z nią serdeczne pozdrowienia
ale wiedziałem, że gdyby była tutaj moja mamka
nigdy, za żadne skarby świata
nie pozwoliłaby mi na przyjęcie tego zaproszenia
zaproszenia, zaproszenia
może myślisz, że mógłbym zaryzykować wszystko
rzucić wyzwanie w twarz zuchwałym wichrom
ale z jej lekami i gorącym trunkiem
moja niańka była moim jedynym ratunkiem
tak więc wróciłem do domu, wróciłem do domu
wróciłem do domu, śpiewając sobie tak:
Alleluja
łzy rzeką znów płyną spod mych powiek
Alleluja
trzeba mi dwudziestu wielkich wiader żeby zebrać je
Alleluja
i dwudziestu pięknych dziewcząt żeby zniosły je
Alleluja
i dwudziestu głębokich dziur, by zakopać je
Alleluja
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
nikejf · dnia 07.07.2010 12:07 · Czytań: 917 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora: