Nikt - Okon
Proza » Obyczajowe » Nikt
A A A
Miałem własny kąt, dobrze płatną pracę - a dzisiaj co? Zostałem nędzarzem - po prostu Nikim. Jak do tego doszło? Jak to się stało?
Niejeden już łamał sobie nad tym głowę a przypadek był prozaicznie prosty. Była nim zwykła "Pycha", najzwyklejsza ze zwykłych "Pycha". Taki diabelski podszept. Chciałem po prostu, być kimś lepszym od innych i wyszło to mi przysłowiowym bokiem. Zamiast zjeść coś treściwszego, pójść do kina, lub chociażby do ZOO. Popatrzeć na stadne życie małp. Nauczyć się czegoś od nich, liznąć tej małpiej wiedzy, tego instynktu życia w normalności. Nie, ja pokierowałem się własnym rozumem.
Gdy tak się bardziej przyglądam jednak tej sprawie - to do odpowiedzialności powinni jeżeli już chodzi o ścisłość pociągnąć też mego kierownika: Zachciało mu się dobrych uczynków, tej miłości kierownictwa do pracowników. Co mu wpadło do głowy, z tą moją podwyżką a może i wiedział, że będzie ona dla mnie jakimś rodzajem kary, pokuty za tą moją milczałokowatość. Znał mnie przecież od wielu lat. Raz nawet podczas któregoś kolejnego Święta Pracy byliśmy sobie po imieniu...
Na drugi dzień wszystko wróciło do normy. Znów było Panie Kierowniku, panie ten no, no ,no... Zawsze zapominał mego imienia, nie mówiąc już o nazwisku.
Rozgadałem się, zostawiając sedno sprawy gdzieś tam na poboczu, ale to właśnie o nim, chciałbym przecież opowiedzieć. Ku przestrodze innych a będących niekiedy w podobnie zbliżonej sytuacji.
Zmieniono mi angaż. Z dniem pierwszego stycznia miałem zarabiać o całą złotówkę i pięćdziesiąt groszy na godzinę więcej. Niby nie wiele, ale już sama wyższa grupa osobistego zaszeregowania stawiała moją osobę wyżej o jeden szczebel
w zakładowej hierarchii . Jeszcze kilka takich podwyżek i awans na brygadzistę zapewniony. Pan Stasio za kilka lat żegnać się przecież będzie z brygadą i całym tym tatałajstwem będzie musiał ktoś się zająć. No tak, ale to tylko taka perspektywa, takie niby plany na przyszłość a z planami to różnie bywa. Często słyszałem, że ktoś tam planował puścić bąka a narobił w portki...
Mnie jednak wcale nie jest do śmiechu, gdy tak sobie rozmawiam w milczeniu z Wami. Muszę przecież wyznać do jasnej cholery komuś prawdę. Oczyścić swoją osobę z podejrzeń i insynuacji.
A więc do rzeczy: Pierwszą po podwyżce pensję dostałem dziesiątego lutego a już jedenastego nie miałem gdzie mieszkać i poszukiwała mnie policja do złożenia wyjaśnień...
A co tu było wyjaśniać - wziąłem nogi za pas i tyle mnie widzieli. Z roboty po trzech dniach nieobecności wypieprzyli dyscyplinarnie na zbity pysk. Mieszkam a w zasadzie koczuję
na jednym z Warszawskich dworców. Specjalnie nie mówię jakim a nuż całe to moje opowiadanko wpadnie w niepowołane łapy i czarny chleb z czarną kawą murowany...
Długo zastanawiałem się, na co przeznaczę te kilka złotych dziennej podwyżki. Od dawna miałem wszystko przecież poukładane w domowym budżecie : Tyle to na czynsz, tyle na światło, wodę, bilet miesięczny. Całą resztę przeznaczałem na bieżącą konsumpcję. Ani żem nie odkładał, ani nie pożyczał. Wszystko to miałem obcykane jak to się mówi co do grosza. Nie musiałem nic a nic główkować na co i kiedy mam wydać. Sielankę zakłócił kierownik. Tą swoją właśnie podwyżką pokrzyżował mi całe moje życiowe plany. No, ale cóż było robić. Chwyciłem byka za rogi jak to się mówi. Po długiej naradzie samego z sobą postanowiłem koniec końcem zmienić markę wypalanej codziennie paczki papierosów. Nic głupszego jak się okazało nie mogłem w swoim życiu zrobić. Zachciało mi się krajowego produktu, opartego na tytoniu amerykańskim z niewielkim wtrąceniem naszego rodzimego produktu. Tak głosił napis na paczce. Z doświadczeń wiem że prawdopodobnie było na odwrót. No, ale sam przecież wygląd opakowania wiele już dla mnie znaczył, nie mówiąc o rozchodzącym się wokół zapachem dymku. Teraz po latach transformacji nie ma już tego typu asortymentu. Przepadł gdzieś razem z zachodnią technologią i pomysłowością.
Papierosy te miały podnieść mój prestiż, moje samozadowolenie, podziw wśród kolegów. ( Piszę tak, kolegów choć z każdym z nich zamieniłem ledwo po kilka zdań ) Już sam nawet dokładnie nie wiem, co ja chciałem przez to osiągnąć...
No ale co się stało to się przecież nie odstanie. W dzień wypłaty wypaliłem ostatnią paczkę naszych "Klubowych" i zakupiłem "Carmeny". Swoją drogą ciekaw jestem dlaczego na Klubowych nie było "Clubowe" - tylko tak po naszemu jak się pisze tak się czyta...
Luty tego roku był wyjątkowo chłodny. Kraj borykał się z rytmicznością dostaw węgla do osiedlowych ciepłowni.
Priorytet miały huty, elektrownie, olbrzymie miasta...
Któż by tam myślał wtedy o takich zadupiach w postaci maleńkich powiatowych miasteczek.
Klubowe miały to do siebie, że często wśród tytoniu trafiały się tak zwane "karpyr". Potrafiły one rozerwać z sykiem otaczającą tytoń bibułkę, niekiedy gasły same z siebie, zmuszając nijako do wielokrotnego sięgania po zapałki. Carmen tych wad nie posiadał, palił się równo, spokojnie, niekiedy w ciszy można było usłyszeć tylko szelest spalającej się bibułki. Początkujących koneserów tego gatunku taki papieros potrafił zrobić w konia. Położony na skraju popielniczki mógł sam wypalić się do cna. Gdy to już zrobił, obrzydliwym smrodem palącego się filtra oznajmiał nam swój żart. Dlatego też nie należało go nigdy wypuszczać z ręki, tylko trzymając leciutko w palcach - raczyć się jego pachnącym dymkiem. Co prawda bez zbytniego pośpiechu, ale z wyczuciem i pewnym wrodzonym wdziękiem.
Co do wdzięku to u nas w domu palili wszyscy: zaczynając od starszego brata, matki, ojca, bratowej a skończywszy na chorej ciotce. Firanki i łachy od samego początku jak pamiętam przesiąknięte były dymem . Jedynym plusem tego był całkowity brak korników we wszystkich drewnianych starociach. Widocznie dym biedaczkom nie służył. Miałem jak widać godnych naśladowania nauczycieli. Czyżby zgubiła mnie więc rutyna...
Nie wiem? Może tak - może i nie.
Z powodu zimna wlazłem pod kołdrę i z papieroskiem w ręku zacząłem snuć plany na jutrzejszy dzień. Postanowiłem nikogo nie częstować i nie przyjmować też żadnych poczęstunków. Wydawało mi się to całkowicie logiczne. Nie biorąc papierosów, mogłem śmiało powiedzieć: Ja palę Carmeny i inne poślednie marki nie wchodzą od dzisiaj w rachubę. Papieroski postanowiłem nosić w górnej kieszonce roboczego drelichu. Była ona wysokości Klubowych tak że paczka Carmenów zmuszona była nijako ze względu na swą długość wystawać te dobre kilka centymetrów po wyżej. Paląc sobie delektowałem się zarówno dymem, jak i błogim ciepłem rozchodzącym się po moim ciele...
Wszystko to trwało niezmiernie krótko. Coś zaczęło mnie parzyć i poczułem wszech ogarniający mnie smród palącej się kołdry. Za moment tak jak stałem znalazłem się na podwórku. Chwilę jeszcze patrzyłem na wydobywające się z potrzaskanego okna kłęby dymu. Słyszałem jak ktoś próbował wskazać mnie palcem. Później już tylko wycie dwóch ochotniczych straży pożarnych próbowało przypomnieć mi o moim nieszczęściu...
Resztę już państwo znacie. Powiem tylko, może już tak na zakończenie. Rzuciłem palenie. No proszę rymnąłem sobie nawet na koniec. Wiem że głupia sprawa, ale czy nasze życie nie składa wyjątkowo z głupich spraw. To, że piszę o tym nie jest jakoby donosem na samego siebie. Igraniem z ogniem chciałem powiedzieć ale w porę ugryzłem się w język. Ot po prostu życie... Nauka na własnych błędach - chciało by się rzec... Z drugiej strony nic nie dzieje się samo, na świecie nie ma przypadków...

2006-05-28
Andrzej

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Okon · dnia 09.03.2008 16:10 · Czytań: 749 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty