Jędza 1/2 - TomaszObluda
A A A
Chłopcy

- To stara ropucha, wiedźma – żal ci jej? – Pytał wysoki, chudy chłopak, którego twarz skrywał cień kaptura.
- Powaliło cię? Tak tylko gadam. Nie dam dupy, możesz być o to spokojny.
Czterech wyrostków wybuchło złowieszczym śmiechem. Ich ortalionowe dresy błyszczały w świetle migoczących żarówek zniszczonych latarni. Czekali w swojej enklawie, bazie wypadowej, aż nadejdzie godzina, która pozwoli przerwać monotonię mijającego tygodnia, i całego życia.

Kobieta, idąca po drugiej stronie ulicy, przyspieszyła kroku. Widok czterech młodych chłopaków, stojących o tej porze w bramie, nie był niczym przyjemnym. Nie zwracali na nią uwagi, ale w każdej chwili mogło się to zmienić. W jej interesie było więc, by jak najszybciej się stamtąd oddalić.

Chłopcy klęli, śmiali się głośno. Byli na swojej klatce schodowej, na ulicy, na której nikt poza policją nie mógł im się przeciwstawić. Co prawda za zakrętem mieszkało kilku starszych kibiców, a w ich kamienicy żył czterdziestoletni recydywista, który dość niedawno wyszedł z więzienia, ale nie musieli się bać. Nie wchodzili w drogę silniejszym od siebie, nie ruszali bez powodu mieszkańców okolicy i cierpliwie czekali, kiedy będą na tyle mocni, że wobec nikogo nie będą czuć respektu. Starucha, z którą mieli zamiar się rozprawić, nie należała do ich społeczności. Żyła sama w niewielkim domku, który Bóg wie w jaki sposób uniknął losu podobnych budowli i nie został wyburzony. Może urzędnikom miejskim tak bardzo się nie śpieszyło i czekali, aż kobieta umrze, by zaoszczędzić pieniądze w budżecie? Po co szukać zastępczego lokum dla kogoś, kto już niemal stoi nad grobem? Może był inny powód? W każdym razie chłopców to nie interesowało, ważne było, że kobieta nie ma rodziny i przez to jest dużo łatwiejszym celem.

Mijała dwudziesta trzecia. Spalili na spółkę jednego papierosa i wyszli z bramy. Pewni siebie, nie znając strachu ani litości, szli zabić nudę.

Dziadek

- Dziadku! – Mały Alanek szarpał starszego mężczyznę za rękaw marynarki. – Dziadku, opowiedz mi jakąś straszną historię. Proszę.
Mężczyzna, powoli poprawił się w fotelu, spojrzał groźnie na swojego pięcioletniego wnuka i zapytał:
- A nie będziesz się bał? Jesteś na tyle odważny, że się nie wystraszysz? Bo to będzie bardzo straszna opowieść.
Alanek wpatrywał się przez chwilę w niewzruszoną twarz dziadka, ale kiedy zobaczył rysujący się na niej ciepły uśmiech, znów zaczął prosić wesoło o bajkę.
- A więc dobrze. To będzie bajka o Babie Jadze.
Chłopiec zrobił poważną minę i usiadł na podłodze przy fotelu. Mężczyzna odstawił pustą puszkę po piwie i wziął ze stołu kolejną. Pociągnął niewielki łyk i zaczął:
- Kiedy pierwszy raz przyjechałem do naszego miasta, a było to bardzo, bardzo dawno temu, wszystko wyglądało inaczej. Nie było tylu sklepów i wielu budynków, które są teraz. Właśnie skończyła się wojna, a my wyganialiśmy Niemców.
- Niemcy są źli dziadku, prawda? To szkopy – przerwał Alanek.
Starzec uśmiechnął się z aprobatą i pogłaskał wnuka po głowie.
- Tak wnusiu, są bardzo źli. Ale już tu nie wrócą, a jak wrócą, to my ich przepędzimy. – Tym razem pociągnął znacznie większy łyk i kontynuował. – Wszystko wyglądało inaczej, ale nasza ulica stała jak stoi i kamienice też się niewiele zmieniły, może poza satelitami na każdym oknie. Samochodów mniej jeździło. Dostałem to mieszkanie, w którym teraz jesteśmy. Już ponad pięćdziesiąt lat tu żyję. Ale poza tymi ulicami, na skrzyżowaniu, tam za przystankiem stał duży żółty domek.
- Dziadku, dalej tam stoi. O ten ci chodzi?
- Tak Alanku, o ten. I jak myśmy przyjechali, ktoś tam już mieszkał. To był, zdaje się, czterdziesty siódmy, czy ósmy? No i gadali, że babcia taka tam mieszka i że była tam już, jak Rosjanie wjechali. To co mieliśmy pomyśleć? Pomyśleliśmy, że Niemka może, bo to kobiecina stara była, że się uchowała jakoś. To trzeba było z nią pogadać. Bo wiesz, ludzie tu mieszkanka małe mieli, a dużo było poniszczone, szkoda, żeby ktoś obcy, zajmował cały dom. – Dziadek znów pociągnął łyk piwa. - Poszedłem ja z Jankiem Kobylnikiem, dwa lata temu umarł, dobry chłop z niego był, a ta nam otworzyła i po polsku gada – nie jak szkopy, ale ładnie, poprawnie. Jak wykształcona. Kobiecina poczęstowała nas herbatą i plackiem. Dobre było, ale jak sobie teraz wspomnę, że jadłem, to dreszcze mnie przechodzą. Opowiadała, że przyjechała tu z pierwszymi osadnikami, zza Buga, że tam w szkole uczyła. Jakimś cudem uwierzyliśmy z Jankiem. Pożegnaliśmy się i poszliśmy od niej.
- Dziadku, to była Baba Jaga? – zafrasował się Alanek.
- Nie powiem ci teraz. Słuchaj uważnie, to się wszystkiego dowiesz. A teraz bądź grzecznym chłopcem i przynieś dziadkowi piwo z lodówki, bo to mi się kończy.
Po chwili starzec dalej snuł opowieść, uspokojony obecnością trzeciej, pełnej puszki piwa.
- Przez rok w ogóle nie wspominaliśmy o tej kobiecie. Prawie jej nie widywałem, żyła sobie spokojnie, jak duch. I pewnego dnia usłyszałem, że na naszym osiedlu giną koty, psy i w ogóle zwierzęta. Wiesz, niektórzy to tu gdzieś na podwórkach nawet kury trzymali. Nikt nie posądzał starowinki, bo i po co miałaby pieski ludziom porywać? – Dziadek postukał się w czoło palcem. – Później zginęły dwie dziewczynki. Najpierw jedna, a po trzech miesiącach druga. To wszystko trwało trochę dłużej niż rok. I zaczęły się plotki. Różne, szukano winnych. – Rozluźniony alkoholem mężczyzna mówił coraz szybciej. Właściwie zapomniał, że siedzi przed nim mały chłopiec. Wspominał i opowiadał. – Któregoś dnia ktoś rzucił plotkę, że starsza pani to wiedźma. Śmiano się z początku, ale później coraz poważniej o tym rozmyślano. Bo dlaczego nie? Nikt jej dobrze nie znał. Właściwie tylko czasem pokazała się na ulicy. Pranie przed domem wieszała, do sklepu po mleko szła.
Nikt wcześniej nie zwrócił uwagi, że jest taka niewidoczna, dziwne prawda? No i wreszcie ktoś na milicję zgłosił. Wyśmiali, bo milicja zawsze taka sama – jak coś trzeba, to ostatni do pomocy. Ale kiedy zginęło trzecie dziecko z naszej ulicy, ktoś się tam wybrał. Wysłali jakiegoś młodego funkcjonariusza. I oczywiście nic nie załatwił. Nie aresztował jej, nic nie znalazł. Ludzie się wkurzyli i namówiło się trzech chłopaków od nas. W moim wieku byli, ale takie zadziory, co się bić lubili. Kryminał, ale dobre chłopaki, swoich nie ruszali. I poszli w nocy. Wszyscy udawaliśmy, że nic o tym nie wiemy. Nikt nie chciał być świadkiem, nikt nie chciał nic wiedzieć, ale wszyscy wiedzieliśmy.
- Dziadku i co, i co? - dopytywał przerażony Alanek.
Dziadek odstawił puszkę z piwem jakby się zamyślił, lecz po chwili mówił dalej.
- I nie wrócili. Cały następny dzień czekaliśmy. Wieczorem zebraliśmy się w pięciu, ja też. Postanowiliśmy sprawdzić, co tam się stało. Na milicję nikt nie chciał dzwonić, bo co byśmy mieli powiedzieć. No i pukamy, stukamy – nikt nie otwiera. Ktoś złapał za klamkę, drzwi otwarte były. Weszliśmy, a tam czysto, porządek. Żadnych śladów, że chłopaki byli, a przecież na herbatę nie poszli. Cały dom przejrzeliśmy, a tam czysto, ładnie posprzątane i żywej duszy. Jedzenia żadnego nie było, bo gruby Adam zaraz do kuchni poleciał. To wykonceptowaliśmy że gdzieś wyjechać musiała. Ale co z chłopakami? Śladu po nich nie było. Zabili ją, wywieźli i uciekli – tak wymyśliliśmy. Staruszka zniknęła i zwierzęta przestały znikać. I żadnemu dziecku nic się nie stało od tamtej pory. Spokój był, ale chłopaki już nie wrócili. Ktoś ponoć któregoś z nich widział gdzieś w Łodzi. Leszka – najmłodszego z nich – podobno w Warszawie przymknęli, ale nic nie wiem na pewno.
- A baba jaga? – zapytał Alanek.
- Ano, też zniknęła, ale domu nikt nie zajął. Nikt się nie wprowadził i dzieciaki go nie niszczyły. Jakiś taki strach był, aby tam chodzić, niszczyć, a dlaczego władza go nie tykała to nie wiem. I w siedemdziesiątym czwartym, kupę lat później – już twój tatuś był mały i wujek już się urodził – nagle ją zobaczyłem. Plewiła sobie w ogródku taka sama jak wtedy. Nic się nie zmieniła i zachowywała się, jak gdyby nigdy nic. Ale z nikim o tym nie gadałem. Z czasem ktoś coś wspomniał, ale cicho, bez przekonania. Od tamtej pory był spokój. Nikt jej nie ruszał, nic nie ginęło. W ogóle jakoś się lepiej zrobiło na osiedlu, to nikt nie miał powodu czepiać się baby. Ale ja wiem, wszyscy wiedzą, że to ona zabijała te zwierzęta i jadła, a może i dzieci. Krew piła, aby nigdy nie umrzeć.
Alanek patrzył chwilę szeroko otwartymi oczyma na ukochanego dziadka, po czym wybuchł rzewnym płaczem. Ryczał i trząsł się jak osika.
- Wnusiu, Alanku – starzec dźwignął się z fotela i uklęknął przy chłopcu, przytulając go mocno. Ziejąc alkoholowym oddechem, uspokajał szkraba.
- To tylko bajka jak w telewizji. Nic takiego nie było. No, nie płacz już, dobrze?

Jednak dziadek nie wierzył w to co mówił. Pamięć go ostatnio często zawodziła, ale był pewien, że ta historia jest prawdziwa.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
TomaszObluda · dnia 15.07.2010 08:54 · Czytań: 964 · Średnia ocena: 4,6 · Komentarzy: 13
Komentarze
Bardzki dnia 15.07.2010 15:49
No, no Tomaszu muszę przyznać, że opowieść dziadka mocno mnie wciągnęła . Lubię takie tajemnicze historie.Widzę, że zaczynasz eksperymentować z czasem oraz zmieniasz perspektywę. To bardzo dobrze wpływa na opowiadanie niejako dodając mu dodatkowej przestrzeni. Na razie nie oceniam. Czekam niecierpliwie na drugą cześć.
mandragoraa dnia 15.07.2010 19:43 Ocena: Bardzo dobre
Mnie również wciągnęło, czytałam z zapartym tchem od pierwszego zdania, co niestety, rzadko mi się zdarza. Rozczarował mnie lekko koniec, ale przecież będzie jeszcze druga część, więc czekam niecierpliwie. Pozdrawiam.
JaneE dnia 15.07.2010 20:36
Fajne, choć mnie również zabrakło jakiegoś mocnego zakończenia.

Czekam na kolejną część, a swoją drogę, ten dziadek, to niezłe ziółko - tak wnuczka straszyć :O
magdam dnia 16.07.2010 09:49 Ocena: Świetne!
"Alanek patrzył się chwilę szeroko otwartymi oczyma na ukochanego dziadka, - w tym zdaniu proszę wyrzucić się. Poza tym ciekawe, wciąga. Ale proszę uczulić dziadka, że wnukowi przed snem wskazane słodkie bajeczki a nie horrory. Zakończenie każe się uśmiechnąć, na drugą część już oczekuję.
TomaszObluda dnia 16.07.2010 16:43
Poprawiłem.

Dziękuję za wasze komentarze, nie spodziewałem się tak pozytywnych opinii. Widać czytają mnie już tylko ci, którym odpowiada moje pisanie, i dobrze.
Zaraz dodam kolejną część.
nuwanda_89 dnia 17.07.2010 14:40 Ocena: Świetne!
świetne :) kiedy możemy spodziewać się części II?
nuwanda_89 dnia 17.07.2010 14:40 Ocena: Świetne!
świetne :) kiedy możemy spodziewać się części II?
TomaszObluda dnia 17.07.2010 16:52
Dziękuję serdecznie. Kolejna część jest w poczekalni.
Jack the Nipper dnia 17.07.2010 19:39 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo ładnie napisane.

Takie uwagi:

Cytat:
Czterech wyrostków wybuchło złowieszczym śmiechem.


Cytat:
namówiło się trzech chłopaków od nas


Czy niezgodnośc co do liczby chłopaków to celowy manewr związany ze słaba pamięcią dziadka? Czy chodzi o tę drugą grupę (ale tam było pięciu).

Cytat:
Spokój był, ale chłopaki już nie wrócili.


Zbyt gładko przechodzisz nad ich zniknięciem. Kilka sów o tym, że jednak ktoś się zainteresował ich losem by sie przydało.

BDB +
TomaszObluda dnia 18.07.2010 10:50
Pierwsza scena dzieję się tu i teraz.
Później jest historia dziadka. Trzech chłopaków, poszło załatwić Jędze jak dziadek był młody, zaginęli. Wyszła po nich ekipa poszukiwawcza w postaci pięciu osób, w tym dziadek ;)
Być może opisałem to zbyt chaotycznie.

Co do zaginionych, ciekawa stwierdzenia, wziąłbym to pod uwagę gdybym pisał jeszcze raz.
Wielkie dzięki za komentarz.
i BDB :D
Krystyna Habrat dnia 19.07.2010 15:10
Interesujące. Z komentarzem poczekam do części II.
sisey dnia 24.07.2010 13:47
Ja tu jeszcze wrócę, ino drugą część dopadnę :D
Kushi dnia 07.06.2011 00:27 Ocena: Świetne!
Witaj:):D
Zajrzałam do Ciebie z ciekawości co piszesz...i lecę czytać drugą część bo wciągnęło:):)
Pozdrawiam:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:32
Najnowszy:pica-pioa