Bez darcia szat, proszę - sisey
Publicystyka » Felietony » Bez darcia szat, proszę
A A A
Artykuł polemizuje częściowo z tekstami panów Niemirowskiego i Sulikowskiego, dostępnymi na naszym portalu.*



Uśmiecham się lekko podczas lektury, bo podobne rozterki dręczą i mnie, dałem im już wyraz w felietonie "Bo nikomu nie powiem, jak tu jest pięknie". Na tym mógłbym skończyć całe marudzenie, ale kilka spraw mnie poruszyło i spróbuję się do nich odnieść.

Po pierwsze, proszę nie demonizować sztuki. To nie jest żywa istota, którą należy dowartościować, bo bidulka zahukana, sama drogi do wyjścia nie znajdzie. Rozpisywanie się czym jest podsądna, mija się z celem - uczyniono to już wystarczająco wiele razy i to w znacznie lepszym stylu, niż ja sam byłbym w stanie zrobić. Posłużę się ogromnym skrótem: sztuka, to jedynie określenie na przejaw indywidualnego interpretowania świata doznań autora, połączonego cienką pępowiną z potencjalnym odbiorcą, bo przecież na ogół oczekujemy interakcji, w tej czy innej postaci.
Jeżeli tak na to spojrzymy, to z miejsca widać, kto jest winien jej upadkowi. Pod warunkiem, że rzeczywiście coś upadło, bo jak słusznie zauważa pan Niemirowski, strasznie trudno zaobserwować kierunek zmian, kiedy siedzimy we wnętrzu pojazdu. Karkołomne tezy, że należy powołać cenzurę (no bo jak inaczej nazwać taką instytucję) by decydowała, co jest cacy, a co be, mogą tylko bawić. Mam wrażenie, że panu Sulikowskiemu marzą się czasy, gdy legitymacja ZLP była przepustką do druku, a przepraszam, jeszcze zwykle ktoś z Koziej miał coś do powiedzenia, no i treści musiały być "po linii". Łatwo jednak sprawdzić, że tandety w tamtej epoce nie brakowało, a jeżeli ktoś ma wątpliwości, to swego czasu kupić można było takie "dzieła" na kilogramy. Nie skłamię, że skorzystałem z okazji, gdy likwidowano jedno z największych krajowych wydawnictw i empirycznie sprawdziłem podane wyżej twierdzenie.

Sprawa kolejna to demokracja w sztuce. Padło bardzo ryzykowne stwierdzenie poparte cytatem, że demokracja to zło wcielone "despotyzm małych i identycznych ludzi", którzy niczego nie wymyślą, bo taki stan rzeczy najbardziej im odpowiada. Jak to ładnie brzmi: "kręcą się w kółko w poszukiwaniu małych i pospolitych wzruszeń". Będę niedelikatny. Podpieranie się wątpliwej wartości "złotymi myślami" dyskredytuje cytującego. Bronię demokracji, bo jak do tej pory ludzkość nie wymyśliła nic lepszego. Proszę nawet nie próbować wmówić mi, czy komukolwiek, że jakiś jaśnie oświecony despota, sekretarz, monarcha, wódz, generalissimus, byłby gwarantem jakości, czy też nowych prądów w sztuce. Nie widzę świata, w którym powstają jedynie głębokie, przesycone filozofią dzieła - takich wizji nie miał chyba nawet Platon, więc gratuluję pomysłowości. Przecież, to co tworzymy, jest w nas (nasiąkamy tym całe życie) i w oczywisty sposób jest pochodną wrażliwości, umiejętności obserwacji, plus szczypty przypraw nadających indywidualny smak. Nie przypadkiem uczyniłem odniesienie do kuchni. Tak chyba prościej ogarnąć temat, bez nadmiernej filozofii i odwołań do słownika terminów literackich. Urażonych taką pauperyzacją przepraszam, pozostając z nadzieją, że trafię w ten sposób do tych którzy śpią na poduszkach, a nie na dysertacjach. Pozostańmy jeszcze chwilę w kuchni. Książka jest jak, nie przymierzając kotlet - przepis ogólnie znany, a że nie każdy potrafi zmienić go w dzieło... Przez lata przekonałem się, że w każdym domu smakuje inaczej, ba, nawyki żywieniowe, ulubione smaki ciągną się za nami przez całe życie. Można się zżymać, że znów kotlet, no cóż, wymyślanie nowych potraw z ograniczonej palety składników jest trudne, (jeżeli w ogóle możliwe).
Oczywiście wszystkiemu winni są rodzice. Ach, gdyby tak prosto było z literaturą...
U pana Sulikowskiego pada właśnie taka teza, że to oni mogliby rozwiązać problem, dbając o odpowiedni dobór lektur, tu dzielnie wspiera go drugi z autorów, marząc o wykluczeniu dziecka spod wpływów telewizji i szatana wcielonego - internetu. Czysta utopia, tak to podsumuję, a każdy psycholog dziecięcy określi panom, jak wygląda wpływ rodziców na wychowanie i kiedy zanika. Być może, dorzuci coś o szkole, oraz środowisku rówieśników, a na koniec mruknie o autorytetach. Oczywiście, gdybyśmy zamknęli się w społeczności amiszopodobnej, takie pomysły dałoby się zrealizować, ale jak mi ktoś napisze, że w tych warunkach produkuje się jednostki wybitne, to umrę ze śmiechu, a najpierw poproszę o przykłady, imienne!
Sztuka nie istniej w oderwaniu od rzeczywistości (ja już chyba sam siebie cytuję) i to, co widzimy, jest jej przejawem. Czy nam się to podoba, czy nie, ten pociąg pomyka z nami "na pokładzie", więc dość tego marudzenia, że wszystko już było, że dobre teksty powstają kilkanaście lat; przebiję "Mistrza i Małgorzatę" - "Sto lat samotności" zabrało Marquezowi dwadzieścia lat życia, ale bez trudu da się wykazać, że czas potrzebny na stworzenie tekstu nie przekłada się wprost na jakość. Szanowni autorzy bierzmy się do pisania, oczywiście na jak najwyższym poziomie. Czytelnicy nas zweryfikują. Wiem, że w mroku czai się potwór - promocja dzieła, ale cóż, takie czasy i przy rosnącej konkurencji, wielu gra nieczysto. Jednodniowych gwiazdek nie brakuje, zawsze jednak istnieje szansa, że to my, "biali" staniemy się dobrym wzorcem.
Wiem, amatorzy wykładają z własnej kieszeni kilka tysięcy, by wreszcie zobaczyć siebie drukiem, ale jedynie karmią w ten sposób cwane firemki, mieniące się wydawnictwami. Ci sprytni lub już obstukani na rynku, wynajmują agencje promocyjne (nie agenta), a tam to już czysta magia i rozdawanie kart pod stołem. Stąd ta moja wiara w weryfikację przez czytelników. Nie ma łatwych rozwiązań, trzeba być elastycznym.

Została jeszcze sprawa towarzyskich komentarzyków. Koteria panująca na portalach to już poważna choroba i walka z tym wydaje się beznadziejna. Próbowałem ja, wielu przede mną, są kolejni - jak na razie to najprostsza droga do trafienia na "czarną listę", o dodatkowych etykietach nie wspomnę, ale stąd wynika to powszechne przyzwolenie na kluby wzajemnej adoracji. Zjawisko widać wyraźnie na styku między amatorami, którzy po prostu chcą się dobrze bawić i łatwiej im przeżyć kolejny dzień, gdy ktoś miło poklepie po pleckach, a tymi, których dręczy głód - dużo bardziej na serio traktującymi swoją twórczość. Pomysły na odsiew, selekcję, realne oceny pojawiają się co chwilę, jak na razie bez efektu. Na wyszukiwarkę wartościowych treści nie liczę - bardzo łatwo zmanipulować wyniki. Książek o metodach promocji (pozycjonowania) stron w wynikach wyszukiwania napisano setki - wszystkie odwołują się do mechanizmów "wujka google". Jak widać da się wpływać na wyniki i chętnych nie zabraknie, jeżeli tylko wyczują kasę.

Już tak na marginesie. Nie mam obaw o przyszłość literatury. Powód jest prozaiczny. Człowiek to takie zmyślne bydle, które doskonale adaptuje się do warunków (i znów to deja vu). Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to proszę pomyśleć, jak postrzegamy reklamy - ich siłę. Przecież gdyby takiej presji, praktycznie praniu mózgu, poddać naszych dziadków (bez stopniowego przygotowania), to szpitale psychiatryczne trzeba by było budować niczym osiedla mieszkaniowe. Z pewnością to zajęcie dla socjologów i futurystów, ja wróżyć z fusów nie umiem, jedynie wierzę w swej całej naiwności, że filtry, których tak się państwo domagacie, już rosną w nas i naszych następcach. Na tym zakończę, by nie wchodzić na politykę, czego nie ustrzegł się jeden z autorów. Po co tu komu ta (...) retoryka, kiedy na problem można spojrzeć szerzej, właśnie tak jak internet pozwala - bez granic. "Błogo sławię" ten wynalazek. To dzięki niemu możemy wymienić się informacjami, skonfrontować opinie, pogadać z czytelnikiem. Kiedy wcześniej było to możliwe?

Z poważaniem, sisey.

PS. Patrząc na morze tandety, bylejakości, płytkich emocji, mdłych seriali, na cud zakrawa, że jeszcze ktoś pisze poezję i ją czyta. A wydawałoby się, że taka krucha i pierwsza polegnie.

*Linki do odnośnych artykułów:
"Literaturka" p. Sulikowskiego: http://www.portal-pisarski.pl/readarticle.php?article_id=20715
"Porozmawiajmy o literaturze. I nie tylko o niej." - p. Niemirowskiego: http://www.portal-pisarski.pl/readarticle.php?article_id=21240

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
sisey · dnia 23.07.2010 07:54 · Czytań: 1035 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 7
Komentarze
Usunięty dnia 23.07.2010 17:26 Ocena: Świetne!
Przezacny Autorze!

Zanim przejdę do niezgadzania się z Twoimi poglądami, napiszę Ci, że masz u mnie szósteczkę, ponieważ niniejszy felieton skupia się właśnie na tym, z czym walczę, jesteś więc sztandarowym przedstawicielem stereotypowych mniemań.

Piszesz na ten przykład o demokracji: "Padło bardzo ryzykowne stwierdzenie poparte cytatem, że demokracja to zło wcielone "despotyzm małych i identycznych ludzi", którzy niczego nie wymyślą, bo taki stan rzeczy najbardziej im odpowiada.”. Po pierwsze, sztuka ma z demokracją tyle wspólnego, ile garbaty ze ścianą, pięść z nosem i prawda z gównem, bo nie można zadekretować masowego gustu i nie idzie statystycznie ustalić, co jest cacy, a co fuj. Sztuka nie rządzi się stadnymi przekonaniami, zawsze była elitarna, chyba że mówimy o sztuce filmowej, czyli jarmarcznej( bergmany i inne bunuele są tu chlubnymi wyjątkami od reguły). A może masz na myśli sztukę chłoporobotniczą i rozumianą pryncypialnie, po marksistowsku?

Piszesz również: ”proszę nie demonizować sztuki. To nie jest żywa istota, którą należy dowartościować, bo bidulka zahukana, sama drogi do wyjścia nie znajdzie.” Otóż s a m a nie znajdzie ni cholery, bo sztuka nie jest wezbraną rzeką , która samodzielnie znajdzie wygodne koryto. Natomiast gdy mówisz o weryfikacji czytelniczej, to nie pozostaje mi nic innego, jak bić brawo. Wszelako ja mówię o czytelniku inteligentnym, to jest znającym sens napisanych słów, świadomym istnienia historii literackich dokonań i umiejącym z nich korzystać, podczas kiedy Tobie chodzi o czytelnika byle jakiego, o ignoranta mającego niebotyczne trudności ze zrozumieniem tekstu.

Pozdrawiam
sisey dnia 24.07.2010 13:32
Wasza Ekscelencjo, błagam o ograniczenie epitetów. Zbyt łatwo nimi szafujesz. Byc może sztuka nie ma nic wspólnego ani z demokracją, ani z żadną inną formą rządów, ktoś jednak tak to postrzega, a więc stanąłem w obronie demokracji. Bardzo mi się podoba możliwość samodzielnego myślenia, swobodnego głoszenia poglądów, z czego korzystasz pełnymi garściami. Myślę, że to korzystne środowisko dla wzrostu nowych ideii - tą są punkty styczne, wktórych można "podpiąć" sztukę. O tym, że artyści są egoistami, że twórczość to przejaw indywidualizmu, nie muszę Cię przekonywać. Podejrzewam wręcz, że stad wynikają Twoje kategoryczne stwierdzenia. Do dekretowania, co słuszne i "fajne" (rówienież w sztuce) znacznie lepiej nadają się inne ustroje. Uprzedzam ewentulane wątpliwości, anarchistą nie jestem. A teraz wzburzę Ci krew: Tak, sztuka jest rzeką i żadne kije nie są w stanie jej zawrócić (niezależnie od liczby Owsianków). Spodobała mi się konkluzja z wypowiedzi A. Pilipiuka - jako zbiorowość, jesteśmy nawozem na którym wyrastają wielkie idee i ludzie. Niech istnieje literatura dla kucharek i co tam jeszcze komu nie smakuje, jeżeli w ten sposób można zasponsorować istotne treści - to jestem za.

I już tak na marginesie. Wątek na forum dziwnie się rozlewa, może przez brak wyraźnie sformułowanych pytań, warto to moderować.
Przykłady w stylu: mama mi czytała i wyrosłem na ludzi - są jedynie zabawne. Mi mam nie czytała - efekt widać. Mało tego znam przypadki (całkiem liczne) gdzie z tych "czytających rodziców" wyrośli kultuturalni analfabeci, absolutnie nie zainteresowani literaturą. Myślę, ze wiekszy wpływ na potrzebę kontaktu z książką, mają akcje typu "czytanie jest sexy/trendy" niż jakiś mityczny wpływ rodziny. Presja środowiska, potrzeba akceptacji i przynależności do wymarzonego stada, to są "punkty nacisku" a nie mama z latarką.

Dalej wierzę, że to czytelnik nas weryfikuje i... rynek (niestety).

Kłaniam siem
kamyczek dnia 06.08.2010 17:20 Ocena: Świetne!
Sztuka "od kuchni"- nawyki żywieniowe, przyprawy, wreszcie kuchmistrz i garnkotłuk- tak najkrócej można streścić Twój tekst. Dużo ironii, ale równie dużo trafnych spostrzeżeń. Widać ostre i wprawne pióro, gratuluję i pozdrawiam;)
sisey dnia 06.08.2010 17:28
Szalenie mi miło, że ktoś zechciał poza nieodżałowanym Owsianko, wyrazić swoją opinie, Szkoda jedynie , że tak skromnie...

kłaniam Kamyczku
Poke Kieszonka dnia 06.08.2010 17:44
:)jesteś Sisey niesprawiedliwy,;) zapomniałeś o mnie, ja czytam, ile razy mam powtarzać i to po kilka razy, a na czym Ci bardziej zależy tu pod tekstem na tym , abym Ci wyraziła opinię czy abym Cie czytała?;)(bo wiesz, ze to dwie rożne rzeczy) - to tylko tak celem wprowadzenia albo wyprowadzenia z błędu myślowego.Tak masz ,,cięty język'' i nie trudno to zauważyć:yes: ale to tylko służy Twoim tekstom, przez to są żywe i chyba nie do znudzenia:yes: intrygują i można tu się zamyślić:)Serdeczności z mojej kieszonki:)
kamyczek dnia 06.08.2010 18:11 Ocena: Świetne!
sisey`u koncentrat można rozcieńczyć w wodzie, ale po co...;) mordka
sisey dnia 07.08.2010 12:24
Poke, są teksty pisane w oczekiwaniu kontry, ten taki jest. Milczenie odbiera się jako "woda po kaczce". Ciętego języka, w moim przypadku, niewarto ogarniać cudzysłowem. :)
Sztuką, by wiedzieć gdzie go użyć i kiedy,a nd tym wciąż pracuję.
I w ten sprytny spsób nawiązałem do treści artykułu - sztuki. :D

Kamyczku - i wicewersja :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jaaga
04/10/2023 10:13
Szampańska wyobraźnia. Wiele tu dziwnych zjawisk, bardzo… »
Marek Adam Grabowski
04/10/2023 09:11
Dzięki! Antyutopia. Mroczna wizja obozu koncentracyjnego w… »
Marek Adam Grabowski
04/10/2023 09:09
Dzięki! »
Marian
04/10/2023 09:04
Serdeczne gratulacje. »
Marian
04/10/2023 09:02
Marku, dzięki za wizytę. Gratulacje z powodu wydania… »
Jaaga
04/10/2023 08:16
Wiersz jest bardzo piękny. Myślę, że właśnie wiersz jest tą… »
Jaaga
04/10/2023 08:08
Per fumum, bardzo konkretna uwaga. Biegnę poprawiać.… »
valeria
03/10/2023 21:33
Cieszę się, bo taki ze mnie elfik:) »
Kemilk
03/10/2023 17:49
Jako, że jestem tu w ostatnich latach więcej niż… »
mike17
03/10/2023 15:04
Wyczuwam tu, Jarku, jakiś dysonans, bo niby unosicie się… »
mike17
03/10/2023 14:56
Cudnie bawisz się słowem, nadając mu nowych znaczeń, a w… »
Wiktor Orzel
03/10/2023 13:54
Jeśli materiał ma charakter głównie informacyjny, a nie… »
Marek Adam Grabowski
03/10/2023 10:24
Już czytałem i chwaliłem. Pryz okazji pochwalę się moim… »
Marek Adam Grabowski
03/10/2023 08:21
Dzięki! Widzę, że tych bananów można jednak fajnie… »
Marian
03/10/2023 01:25
No, taki tekst o "złotej młodzieży" to mi się… »
ShoutBox
  • Coolonel
  • 04/10/2023 14:28
  • Dzień dobry całej pisarskiej braci. Pzdr. Coolonel
  • mike17
  • 14/09/2023 17:41
  • Ja mam w sumie różne puchary, i te piwne, i te za książki, łącznie 10 wydanych książek w ciągu 10 lat :)
  • genek
  • 14/09/2023 00:23
  • Jeden ma puchar za książkę, inny taki z piwem.
  • mike17
  • 13/09/2023 18:04
  • [link] mike wznosi puchar ktoś to w końcu musi robić :) Ahoy!
  • genek
  • 06/09/2023 19:33
  • Albo ku lepszym, niekoniecznie przejściom.
  • mike17
  • 06/09/2023 18:06
  • Lub może należałoby skierować się ku przejściom podziemnym, skoro te naziemne są wątpliwej jakości :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty