"Nadal kocham" - pasieczny14
Publicystyka » Reportaże » "Nadal kocham"
A A A
Co czuje kobieta, gdy dowiaduje się, że zostanie matką? Cieszy się z daru, danego jej przez Boga czy może przeklina ten dzień… dzień „wpadki”? Kim jest wtedy dla niej to dziecko, wprawdzie nienarodzone, ale żyjące już w jej ciele?

To była chwila nieuwagi. Oboje w przypływie wielkiej namiętności zapomnieli o tym, co robią. Romantyczna kolacja, świece, muzyka nadająca klimat całej sytuacji, zrobiły swoje. Nie trzeba było długo czekać na moment, w którym zbliżyli się do siebie na tyle blisko, by móc poczuć ciepło własnych ciał.
- Jego ręka delikatnie przesuwała się po mojej smukłej tali – wspomina Beata. – Po czym powoli kierowała się w stronę pośladków. Jego dotyk – mówi, okrywając się ramionami wokół własnego ciała – był jak… Tego nie da się opisać. To trzeba poczuć na własnej skórze.

Jego usta, „pełne i czerwone”, lgnęły do niej, niczym ćma do ognia. Ten pocałunek „…zdawał się być naszym pierwszym, był taki niewinny, subtelny i… namiętny…” nie zaspokoił jednak pokusy, która z czasem przerodziła się w silny głód. Zwykły pocałunek nie był w stanie go przerwać. Zdecydowali się na:
- … bliższe zbliżenie – Masło maślane.

To był ich pierwszy raz. Oboje mieli po dwadzieścia lat, jednak nie wiedzieli, jak mają się zachować.
- Po naszych ciałach – wtrącił Tomek, patrząc się z lekkim uśmiechem na Beatę – przeszły dreszcze. Czułem, jak po jej ciele przechodzą ciarki. Zapytałem…
- „Zimno ci?” – przerwała Beata, zerkając kątem oka na Tomka. – Skinęłam głową. Wtedy Tomek objął mnie rękoma, mocno mnie przytulając.

Ich umysły nie miały kontroli nad ciałami. Po głowie krążyła im tylko chęć spróbowania własnych ciał. Nie potrafili się opanować.
- Pamiętam – mówił dalej Tomek – że miałem wielki problem z rozpięciem swojej koszuli (śmiech). Nie chcąc się dłużej z nią bawić, zerwałem ją i rzuciłem na ziemię.

Byli już tylko oni. Nic ich nie dzieliło. Żadna bariera. Ciało w ciało…

To był ten dzień, w którym Beata wraz z Tomkiem połączyli się w jedną całość, dzień, w którym wynikiem ich miłości było dziecko.
- Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży – tłumaczy Beata. – byłam w szoku. Właśnie rozpoczęłam studia, kiedy na moje barki spadła taka odpowiedzialność… Wychować dziecko.
- Byłaś na siebie zła?
- Oboje byliśmy – odpowiedział Tomek. – Nie mieliśmy pieniędzy na to, by dać naszemu dziecku szanse normalnego życia. Nadal byliśmy na utrzymaniu rodziców.
- A jak oni zareagowali?
- Moi byli bardzo szczęśliwi. Od razu, gdy się dowiedzieli, chcieli wiedzieć czy to chłopiec, czy dziewczynka – mówi kobieta.
- Moi nie przyjęli tego z takim optymizmem. Zarzucili mi brak odpowiedzialności, szczeniackie zachowanie. Nie potrafili pojąć jak młodzi ludzie, bez pracy, kompletnego wykształcenia, ślubu, podjęli się zostać rodzicami. A my przecież tego nie planowaliśmy.
- Chcesz powiedzieć...
- Tak – przerwał mi Tomasz. - To była wpadka.
- Choć… - zawahała się Beata. – Już wtedy wiedziałam, że i tak będę kochać swoje dziecko – powiedziała ze łzami w oczach.

Beata w trakcie ciąży, jak większość kobiet, miała przeróżne zachcianki. Jak sama mówiła, „Teraz nigdy nie zjadłabym tego co w czasie ciąży.”. Ale oprócz tego nachodziły ją również humorki, których Tom nie potrafił zaakceptować.

Mijały kolejne tygodnie.
- Byłam już w połowie szóstego miesiąca. Bardzo się denerwowałam, bo jeszcze ani razu nie poczułam ruchów dziecka. Lekarz tłumaczył mi, że czasami zdarza się, że się tego nie czuje, jednak ja ciągle się czegoś obawiałam. Nie zrobiłam jednak badań, żadnego USG. Wiem, to był błąd. Bałam się usłyszeć prawdy, przed którą tak uciekałam… że moje dziecko może urodzić się chore (płacz).

Tomek po długich poszukiwaniach znalazł pracę. W rodzinie uważany był za złotą rączkę, dlatego też postanowił zatrudnić się w firmie budowlanej.
- Od zawsze interesowałem się budową wieżowców i innych wielkich budowli. Ale ja zaczynałem swoją „karierę” od niewielkich rzeczy.

Choć nie zarabiał, na początku, zbyt dużo pieniędzy, cieszył się, że nie jest już bezrobotny. Jego rodzice byli z niego dumni. W końcu zapewnił swojej rodzinie jakiś byt.

Trzydziesty drugi tydzień.
- Wieczorem dostałam strasznych bólów brzucha. Nie mogłam się ruszyć, bo ból się nasilał. Bałam się, że dzieje się coś z dzieckiem.

Tomek natychmiast wezwał pogotowie, które przyjechało dopiero po niecałej godzinie. W trakcie tego czasu Beata poczuła mokro między nogami.
- Odeszły mi wody!
To była właśnie chwila, kiedy miała już rodzić. Choć się powstrzymywała, zaciskała rękami poduszkę, przygryzała język, ból był nie do zniesienia.
- Myślałam, że umrę. A dziecko razem ze mną. Pogotowie nadal się nie pojawiało. Chcieliśmy pojechać do szpitala taksówką, ale po pierwsze wiedziałam, że nie dojdę do samochodu, a po drugie w każdej chwili mogła przyjechać karetka.

Tomka ogarnęła panika. Nie wiedział, co ma robić, by jakoś pomóc Beacie. Siedział przy niej i trzymał ją za rękę.
- Ja tylko krzyczałam, żeby mnie nie zostawiał.

Usłyszeli sygnał pogotowia.
- Wtedy poczuliśmy w sobie to ziarenko nadziei – mówi mężczyzna.

Kobieta natychmiast została przewieziona do szpitala. Lekarze stwierdzili, że musi tam trafić jak najszybciej. Była już w trakcie rodzenia!
- Powiedzieli nam – mówi Beata, płacząc – że widać już główkę. Zakazali przeć. Ostrzegli, że gdy urodzę w ambulansie, moje dziecko może umrzeć.
Beata słysząc to załamała się całkowicie. Była przerażona. Choć skurcze, z każdą kolejną chwilą, były coraz to silniejsze, intensywniejsze, lekarze nie dali jej żadnego znieczulenia. Usprawiedliwiali się tym, że może to zaszkodzić dziecku.
- Ja wiedziałam – mówi Beata, zaciągając nosem – że oni wcale nie interesują się ani losem moim, ani mojego dziecka.

W momencie, gdy dojechali do szpitala, Beata natychmiast została zabrana na porodówkę. Dopiero wtedy zobaczyła, że jej ubranie jest całe we krwi.
- Wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy. Cały czas myślałam o moim dziecku, żeby tylko wszystko skończyło się dobrze.

Była godzina 23:17, dnia 25 kwietnia. O tej porze kobieta zaczęła rodzić.
- Poród był naprawdę bardzo ciężki. Nie miałam znieczulenia, choć błagałam! Ból wydawał mi się dziesięć razy silniejszy niż na początku – mówi Beata, ocierając łzy. – Gdy wszystko było już po… nie pokazali mi mojego dziecka…
- Nie wiedzieliśmy nawet jaka jest jego płeć – wtrącił Tomek, obejmując tym samym żonę. – Po prostu je gdzieś zabrali!

Beata została przewieziona na zwykłą salę, gdzie leżała razem z innymi kobietami w ciąży. Cały czas był przy niej Tomek. Choć dopytywali się o stan swojego dziecka, o to czy jest zdrowe i gdzie je zabrano, lekarze nie udzielali im żadnych informacji.
- Przez cały ten czas nie umiałam się uspokoić. Całymi dniami płakałam. Gdy przychodziły pielęgniarki dosłownie błagałam je, by mi cokolwiek powiedziały. To był najgorszy szpital, do jakiego mogłam trafić – mówi, zasłaniając twarz rękami.

Beata wraz z Tomkiem żyła w ciągłej nieświadomości. Wszyscy wokół coś przed nimi ukrywali.

Dwa dni później do kobiety przyszedł lekarz, odbierający poród.
- Gdy zobaczyłam jego wyraz twarzy od razu wiedziałam. Po policzkach zaczęły mi spływać łzy, ręce trzęsły się, brakowało mi oddechu. Ja nie miałam pojęcia co mam teraz zrobić. Śmiać się czy płakać? Patrzyłam tylko na niego i kiwałam głową. Chciałam… Pragnęłam! By ktoś wyskoczył przede mną i krzyknął, że to ukryta kamera! Nic się jednak takiego nie stało. Lekarz opuścił głowę i wyszedł. Nie odezwał się słowem. Spojrzałam wtedy na Tomka i prosiłam go, by mnie uszczypnął. Widziałam jak powstrzymuje łzy, ale osoba, która by go nie znała, nie zauważyłaby tego. Robił wrażenie twardziela. Prawdziwego mężczyzny, który nigdy nie płakał. Ściskałam jego rękę i powtarzałam tylko „Nie, nie… To nie jest prawda!”. Z czasem mój szept stał się potężnym wrzaskiem. Nie mogłam nad sobą zapanować. Nawet nie widziałam swojego dziecka. Do tej pory nie wiem, jakiej było płci – mówi, płacząc. – To i tak nie jest już ważne. Tamtego dnia mój świat się załamał… Wszystko przestało mieć jakikolwiek sens. Bez mojego dziecka czułam się okropnie… Myślałam tylko o jednym… - urwała w połowie zdania.

Kobieta wpadła w głęboką depresje. Chodziła do różnych psychologów, ale żaden nie potrafił jej wyleczyć. Każdy pobierał jedynie opłatę za wizytę, przepisywał kolejne leki i zapraszał na ponowne spotkanie. Tomek trzymał się jak tylko potrafił, choć na osobności przyznał, że niejeden raz nie spał nocami tylko płakał. Rodzice obojga wspierali ich. Codziennie matka Beaty odwiedzała ich i pomagała. Posprzątała mieszkanie, przygotowała obiad, pilnowała córki, gdy Tomek był w pracy. Często starała się porozmawiać z Beatą, ale ona zamknęła się w sobie. Stała się niedostępna, nieczuła, nic ją nie interesowało. Całymi dniami przeleżała w łóżku i wychodziła z niego wyłącznie do toalety. Nie jadła, przez co bardzo schudła. Jedynie piła.
- W końcu któregoś dnia, gdy wróciłem z pracy i zobaczyłem Beatę leżącą na łóżku bardzo się zdenerwowałem. Miałem już tego dość. Wiedziałem, że jest chora, dlatego postanowiłem, że znajdę lekarza, który ją wyleczy.

Wyjechali do Gdańska, gdzie spotkali się z psychologiem, uważanym za eksperta w swoi zawodzie.
- Już na pierwszym spotkaniu – kontynuuje Tomek. – zabrał się do pracy. Nie przepisał Beacie leków. Nie chciał tego robić, bo leki ją po prostu otępiały. Skupił się na tym, by ją po prostu poznać. Rozmawiał z nią, a ona, o dziwo, rozmawiała z nim. Po kilku kolejnych spotkaniach Beata, jakby powoli wracała do żywych…
- Co czułaś w trakcie terapii z doktorem?
- To nie były terapie. Bynajmniej ja tego tak nie odczuwałam. Rozmawiając z tym lekarzem, czułam się jakbym rozmawiała z kimś bliskim, kogo znam od urodzenia. Byłam gotowa powiedzieć mu każdy swój sekret. To było niesamowite.
- Od tamtego czasu minęły cztery lata. Jak się teraz czujesz?
- Jest mi coraz lepiej, lżej. Pogodziłam się ze śmiercią swojego dziecka, ale nadal dręczą mnie pewne pytania. Ból po stracie kogoś tak bliskiego, kogoś, kto w tobie żył, rozwijał się, nie zniknie, ale może powoli ustępować. Mimo że nigdy nie poznałam swojego dziecka, kocham je i będę kochać, aż do swojej śmierci.

Beata przeżyła w swoim życiu coś, czego nikomu nigdy nie życzę. Do tej pory nie poznała płci swojego dziecka, a także, jaka była przyczyna jego śmierci. Złożenie sprawy do sądu nic nie pomogło, lekarze zostali oczyszczeni z zarzutów. Dlaczego? Może gdyby karetka przyjechała na czas, dzisiaj Tomek i Beata byliby szczęśliwą rodziną? Tego już nigdy się nie dowiemy.

Beata wyszła na prostą dzięki, nie tylko wspaniałemu psychologowi, ale wytrwałości rodziny, a przede wszystkim miłości, miłości do dziecka, skarbu będącego największym szczęściem w życiu każdego człowieka.
- Nadal kocham – mówi każde z osobna. – I nic tego nie zmieni.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
pasieczny14 · dnia 27.07.2010 08:57 · Czytań: 970 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 8
Komentarze
JaneE dnia 27.07.2010 10:55 Ocena: Dobre
Ciekawa forma.
Skojarzyła mi się z rozmową rodziców zmarłego dziecka z dziennikarką ( może w trakcje programu typu "Rozmowy w toku";)

Poruszyłeś bardzo trudny temat, moim zdaniem najtrudniejszy z możliwych.
Czułam dramat i żal w wypowiedziach rodziców, ale czułam też upływ czasu, wiadomo, nie była to już całkiem świeża rana - wtedy taka rozmowa nie byłaby możliwa.

Kilka rzeczy jest troszkę wyjętych z rzeczywistości.

Przede wszystkim USG jest już tak powszechne, że trudno go nie zrobić, musiałaby w ogóle nie chodzić do lekarza, bo w większości gabinetów mają już sprzęt do tych badań i po prostu je robią.
Może zmień na jakieś bardziej zaawansowane badania.

Dwa dni nie informowali rodziców o tym co dzieje się z dzieckiem?
Nie wiem, zazwyczaj przynajmniej ojciec jest informowany na bieżąco.

W szpital dostaje się końskie dawki środków uspokajających i tak właściwe nie do końca dociera do ciebie co się dzieje. Rozpacz zaczyna się po powrocie do domu.

Oczywiście, to tylko takie drobne sugestie, wiadomo w naszych szpitalach może zdażyć się wszystko.

Całość dobra.

Pozdrawiam serdecznie
Almari dnia 27.07.2010 11:27 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
wspomina Bet. – po czym


~ duża litera po pauzie.

Cytat:
po czym powoli kierowała się w stronę moich


~ moich - zbędne.

Cytat:
ramionami wokół własnego ciała. – był jak


~ bez kropki.

Cytat:
Jego usta, „pełne i czerwone”, lgnęły do jej


~ styl. Nieładne zdanie.

Cytat:
nie zaspokoił jednak ich pokusy, która z czasem przerodziła się w silny głód, który


~ która, który.

Cytat:
- Po naszych ciałach – wtrącił się Tom, lekko się uśmiechając. – przeszły dreszcze.


~ Tu występuje małe wtrącenie w wypowiedź, więc nie będzie kropki.

Cytat:
wtrącił się Tom, lekko się uśmiechając. – przeszły dreszcze. Czułem jak Bet się trzęsie. Zapytałem się…


~ 4x się zbyt blisko.

Cytat:
Ich umysły nie miały kontroli nad ich ciałami. Po głowie krążyła im tylko chęć spróbowania własnych ciał. Nie potrafili się opanować.


~ drugie ich - zbędne. podmiot się gubi trochę.

Cytat:
- Pamiętam – mówił dalej Tom. – że miałem


~ bez kropki.

Cytat:
byłam w szoku. Byłam w trakcie robienia licencjatu, kiedy na moje barki spadła taka odpowiedzialność… Wychować dziecko.
- Byłaś na siebie zła?
- Oboje byliśmy – odpowiedział za Bet Tom. – Nie mieliśmy pieniędzy na to, by dać naszemu dziecku szanse normalnego życia. Nadal byliśmy na utrzymaniu rodziców.
- A jak oni zareagowali?
- Moi byli bardzo szczęśliwi. Od razu, gdy się dowiedzieli, chcieli wiedzieć czy to chłopiec, czy dziewczynka. – mówi


~ Za dużo tego byłam, byli itd. Na końcu bez kropki, bo nota odautorska odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi.

Cytat:
z którymi Tom nie potrafił się pogodzić.


~ Których Tom nie był za bardzo w stanie zaakceptować.

Cytat:
Choć nie zarabiał, na początek, zbyt dużo pieniędzy


~ na początku.

Cytat:
W trakcie tego czasu Bet poczuła mokro między nogami.


~ dwuznacznie brzmi ;)

Cytat:
- Powiedzieli nam – mówi Bet, płacząc. – że widać już główkę.


~ bez kropki.

Cytat:
Była przerażona. Choć skurcze, z każdą kolejną chwilą, były coraz to silniejsze, intensywniejsze, lekarze nie dali jej żadnego znieczulenia.


~ ... a lekarze nie ...

Cytat:
- Ja wiedziałam – mówi Bet, zaciągając nosem. – że oni wcale


jw.

Cytat:
silniejszy niż na początku. – mówi Bet,


~ bez kropki.

Cytat:
Kobieta została przewieziona na zwykłą salę, gdzie leżała razem z innymi kobietami w ciąży.


~ Bet została...

Cytat:
ekarze nie udzielali żadnej odpowiedzi.


~ sugestia: nie udzielali żadnych informacji.

Cytat:
do jakiego mogłam trafić. – mówi,


~ bez kropki.

Cytat:
Do tej pory nie wiem, jakiej było płci. – mówi,


~ jw.

Cytat:
Chodziła do różnych psychologów, ale żaden nie potrafił ją wyleczyć.


~ jej wyleczyć.

Cytat:
Rodzice obojga wpierali ich.


~ wspierali. Oprócz tego styl. Proponuję przerobić zdanie.

Cytat:
- Już na pierwszym spotkaniu – kontynuuje Tom. – zabrał się do pracy.


~ bez kropki.

Cytat:
- Nadal kocham – mówi Tom i Bet.


~ kochamy. Jeśli chcesz żeby było tak jak napisałeś to: - Nadal kocham – mówi każde z osobna.


Interesujący reportaż a raczej wywiad. Dużo mu brakuje pod względem poprawności, przede wszystkim w dialogach ale nie da się ukryć że mnie wciągnął. Historia opowiedziana ciekawie i z polotem. Jest dobre wyważenie pomiędzy wtrąceniami dziennikarza a dialogiem pary. Krótkie notki pomiędzy cała historią dodatkowo ją wzbogacają i nadają dynamizmu. Podobało się. :)

Pozdrawiam.
Elwira dnia 27.07.2010 22:08 Ocena: Dobre
Cytat:
dowiaduje się, że zostanie matką? Cieszy się z daru, danego jej przez Boga czy może przeklina ten dzień… dzień „wpadki”? Kim jest wtedy dla niej to

2 razy się, to, zbędne

Cytat:
To była chwila nieuwagi. Oboje w przypływie wielkiej namiętności zapomnieli o tym

to, o tym - powtórki, obu bym się pozbyła

Cytat:
Romantyczna kolacja, świece, muzyka nadająca klimat całej tej sytuacji, zrobiła swoje
.
tej - zbędne i zrobiły, bo w końcu wymieniasz trzy czynniki, a nie jeden

Cytat:
w stronę moich pośladków.

moich - zbędne, wiadomo czyich

Cytat:
okrywając się ramionami wokół własnego ciała. – b

okrywając ciało ramionami i wielką literę po kropce daj

Cytat:
lgnęły do jej

do niej

Cytat:
jednak ich pokusy, która z czasem przerodziła się w silny głód, który z

ich - zbędne, 2 razy który

Cytat:
nie wiedzieli(,) jak mają się zachować.


Cytat:
uśmiechając.

lekko się wyrzuć kropkę

Cytat:
Czułem(,) jak Bet się trzęsie.


Cytat:
Wtedy Tom objął mnie swoimi rękoma

a mógł ją objąć cudzymi ramionami? swoimi - zbędne

Cytat:
mnie do siebie przytulając.

do siebie - zbędne

Cytat:
Ich umysły nie miały kontroli nad ich ciałami. Po głowie krążyła im tylko chęć spróbowania własnych ciał.

powtórki

Cytat:
A my przecież tego nie planowaliśmy.
- Czyli to była wpadka?

nie uważasz, że w obliczu wyznania o nie planowaniu ciąży, pytanie, czy to była wpadka jest... głupie?

Cytat:
nie poczułam kopnięć dziecka.

ruchów dziecka

Cytat:
pogotowie, które przyjechało dopiero po trzydziestu pięciu minutach.

to nie jest długo, ja kiedyś wezwałam do córki i pojawiło się po trzech godzinach...

Cytat:
Chcieliśmy pojechać do szpitala taksówką, ale po pierwsze wiedziałam, że nie dojdę do samochodu, a po drugie w każdej chwili mogła przyjechać karetka.

no nie, akcja porodowa jednak nie przebiega tak szybko

Cytat:
nie potrafił ją wyleczyć.

jej

Cytat:
że nie jeden raz

niejeden

Cytat:
będę kochać, aż do swojej śmierci.

swojej - zbędne

Cytat:
dzisiaj Tom i Bet byli by szczęśliwą rodziną?


byliby

Cytat:
- Nadal kocham – mówi Tom i Bet.

kochamy, mówią

Interpunkcja do uporządkowania, Zwróć uwagę na małe litery po kropkach w dialogach.

Utrzymany dramatyzm, ale przyznam, że trochę to tak na wyczucie pisane, już dziś nie jest tak, że lekarz zabiera dziecko i tyle po nim... A grób? Co z ciałem? No za dużo niedomówień. Akcja porodowa za szybka, karetka po 35 minutach też dość szybko przyjechała, licząc dojazd. Należałoby to dopracować.
Usunięty dnia 28.07.2010 06:14 Ocena: Dobre
Jako mężczyzna nie wgłębiałem się w szczegóły "techniczne" akcji przed i poporodowej. Na tym lepiej znają się kobiety. Na pewno podstawowym błędem było zaniedbanie obowiązku wykonania, prostego badania USG. Najbardziej skupiłem się na przeżyciach matki i ojca, oczekujących narodzin dziecka. Opis wrażeń do mnie przemawia.
Pozdrawiam.
Krystyna Habrat dnia 28.07.2010 21:32 Ocena: Bardzo dobre
Opowiadanie tak przejmujące, dające tak sugestywny obraz, że mniej ważna dokładność stylistyczna czy gramatyczna. Ale warto poprawić, np psycholog nie zapisuje leków. +5.
Darksio dnia 30.07.2010 13:37 Ocena: Słabe
Cytat:
zerkając kątem oka na Tom’a

Po co ten apostrof? Tym bardziej, że nawet nie jest poprawny.
Druga sprawa, rzecz się dzieje w Polsce, po co w takim razie "Tom" i "Bet"? Nie lepiej Tomek i Beata. Już tak trzeba wydziwiać, żeby uatrakcyjnić tekst?
To jest reportaż, po co opis namiętności na początku? Jaki cel jest w tym zabiegu? Opisujesz tragedię kobiety a ona opowiada jak to facet złapał ją za tyłek i co wówczas czuła? Bez sensu. Tekst warsztatowo słaby. Chwyciłeś się jednego z tematów, które zawsze gwarantują, że jakiejś paniusi poleją się łzy, ale nie udźwignąłeś go. Nie wystarczy sięgnąć po chwytliwy temat, trzeba jeszcze dobrze to opisać. Twój pseudoreportaż położył całość na łopatki. Napisałeś bez polotu, z nastawieniem na tani sukces, "pod publiczkę". Dawno już nie widziałem tak bezpłciowo napisanego ważkiego tematu. Ktoś napisał "sugestywny obraz", a ja się pytam w którym miejscu? Poziom szkolnego wypracowania, nudny jak flaki z olejem. Po prostu słabizna i tyle.
Mellite dnia 01.08.2010 22:39
Nie lubię takich smutasów. Styl rewelacyjny
pasieczny14 dnia 11.08.2010 19:27
Dziękuję wam za wszystkie uwagi. Wprowadziłem już poprawki. Mam nadzieję, że teraz jest już wszystko dobrze. Cieszę się, że niektórym z was tekst się spodobał. Było mi bardzo miło czytać tak pozytywne komentarze.

Tekst nie napisałem "pod publiczkę", jak określił darxx1. Chciałem po prostu opisać pewną historię, dramatyczną historię matki i ojca, którzy stracili dziecko.

Pisząc swoje teksty, staram się łapać nowych rzeczy, a nie opisywać jedno i to samo. Tym samym próbuje się uczyć i doskonalić swoje, jeszcze niepowstałe, opowiadania.

PS Jeszcze raz dziękuję, za oceny i komentarze.
Pozdrawiam wszystkich.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty