Właściwie, to mam kłopot z tym tekstem, bo zdecydowanie za bardzo, jak na mój gust, skręca w kierunku prozy, momentami wydaje się zbyt dopowiedziany, ale z drugiej strony jest tu kilka frapujących, dobrych fraz i zdecydowanie pod wrażeniem ujęcia tematu jestem. Bo owszem o oswajaniu śmierci już różni na różne sposoby, a jednak można inaczej i za tę świeżość (nie wiem czy to akurat stosowny zwrot w tym miejscu) u mnie ten tekst ma wielkiego plusa. Dodatkowym atutem w moim odczuciu są zaszyte konteksty, co wzbogaca treściowo. I na plus również podjęcie próby napisania epigramatu, całkiem udanej moim skromnym.
Myślę, że w tym fragmencie:
gestem kreśliłeś możliwości odkrycia skarbu. Wszystko zniknęło jak łzy w
deszczu. Nastał czas umierania. Teraz muszę sprzedać wykrywacz metali.
można by się obyć bez tego dopowiedzenia: 'Nastał czas umierania'
jak również w tym fragmencie zgrzytają mi dwie rzeczy:
Nie ubieraj mu sygnetu, bo w tamtym świecie będą go za to ścigali. Taki
zabobon, ale matka musi w coś wierzyć.
Nie ubieraj mu sygnetu - to nie ubieraj brzmi dość niezręcznie, sygnet się raczej zakłada, ale ok licentia poetica, niemniej bez tego 'mu' można by się obejść zwłaszcza, że dalej jest 'go', co pozwala swobodnie doczytać o kogo chodzi.
I chociaż nadal mam mieszane uczucia, co do tekstu, o czym już było powyżej, to z pewnością wart jest on zatrzymania. Pozdrawiam.