Mały chłopiec często pokazywany palcami. Widziałam go już wcześniej. Ma nowe mokasyny, wyraźnie na niego za duże. Ubrany był w koszulkę modną jak ja byłam dzieckiem i w potargane na końcach dżinsy. Te spodnie, które zawsze mają brudną prawą nogawkę. Brudną od białej farby.
To jest czyste dziecko. Tyle, że biedne. Teraz jadę z nim w tramwaju.
Zawsze myślałam, że jak dorosły chce to pracuje. Gówno prawda, myślę. Matka pracuje jako sprzątaczka na pół etatu w szkole, do której chodzi jej syn. Ojciec umarł, będzie z dwa lata. Ma starszego brata. Gdyby matka poszła do pracy na cały etat- odebraliby jej rentę po mężu.
Zarabia całkiem nieźle (wyrażenie zawistnych plotkar z blokowisk) bo aż sześćset złotych, a po mężu ma osiemset.
Jadę w tramwaju patrząc na Karola, bo tak chłopak ma na imię i przeliczam. Tysiąc czterysta złotych.
Mieszkanie kosztuje pięćset. Starszemu synowi z pierwszego małżeństwa męża odpala trzysta, co jest rekompensatą za mieszkanie, o które robił awantury. Byle by się nie wprowadzał. Nie ma co prawda do tego żadnych praw ale pani Małgosia boi się, że może coś zrobić Karolowi. Dochodzą jeszcze rachunki-raz na trzy miesiące około pięćdziesięciu złotych za gaz i telefon z miesięczną kwotą dwudziestu złotych (tylko na rozmowy przychodzące, ze względu na pracę i szkołę). Tak gorzko płacze nad tymi spodniami Karola. Ale wie, że za miesiąc będzie szczęśliwa.
Za miesiąc Karol pojedzie na zieloną szkołę. Z pieniędzmi nie było łatwo, nie było z czego zrezygnować. Ma dziecku nie dać jeść? Sprzedała więc jedyną pamiątkę po swojej matce- złotą Matkę Boską. I obrączkę. Za pięćset osiemdziesiąt trzy złote. Wycieczka kosztowała tysiąc trzysta. Więc zaczęła szyć. Tej wszyła zamek, tamtej skróciła spodnie.
Osiemset dwadzieścia.
Co ma jeszcze zrobić? Oddać nerkę czy się puścić?
Dzięki Bogu- nie musi. I dzięki wychowawczyni Karola, która załatwiła dofinansowanie(pani Małgosia nie wie, że wychowawczyni zrobiła w pokoju nauczycielskim zrzutę na chłopca). Teraz musi zapłacić tylko czterysta złotych!
Da mu dwieście złotych kieszonkowego i kupi buty (poprzednie tak się rozwaliły, że na swoją małą stopę musiał założyć wielkie mokasyny zmarłego ojca). I kupi dwie nowe koszulki i spodnie. Nigdy więcej białych plam od farby! Nigdy więcej wytykania palcami jej dziecka!
A żeby było sprawiedliwie, sobie też coś kupi-papierosa w osiedlowym kiosku(sprzedają na sztuki za trzydzieści pięć groszy!)
Mały Karol w za dużych butach uśmiecha się do mnie i kochającym wzrokiem mówi: ”Mamusiu, to nasz przystanek.”
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Mellite · dnia 06.08.2010 10:08 · Czytań: 525 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora: