Życie wieczne - tulipanowka
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Życie wieczne
A A A
„Jebać tych, którzy chcą wiedzieć wszystko”
cytat z muru


Któregoś dnia z Filomeną skontaktował się z Kacper, kolega z dzieciństwa, z prośbą, żeby poszła pocieszyć jego umierającą babcię Lukrecję. Mężczyzna nie mógł osobiście odwiedzić swojej krewnej, ponieważ pracował na Marsie przy rozbudowie infrastruktury energetycznej. Podpisał sześcioletni kontrakt i musiałby zapłacić wysokie odszkodowanie, gdyby zerwał warunki umowy.
Natomiast Filomena pracowała w nowoczesnym biurowcu w dużym mieście na Ziemi, akurat przecznicę dalej od zabytkowej kamienicy, w której mieszkała Lukrecja.
- Babcia umiera po raz pierwszy w życiu – wyjaśniał Kacper. - Musi być jej ciężko. Żyje samotnie. Brat napromieniowany i zarażony nieznanym, kosmicznym wirusem. Mama poza zasięgiem i nie mogę się z nią skontaktować. Ojciec, jak zawsze, nie może...
- Nie tłumacz się. Nie ma sprawy. Odwiedzę twoją babcię – powiedziała uśmiechając się do komputerowego ekranu.

Po pracy Filomena udała się pod wskazany adres. Kamienica z zewnątrz obdrapana, bura, brudna, dawno nieremontowana. Videofon nie działał, ale o dziwo, drzwi nie zostały zablokowane. Kobieta weszła i znalazła się wewnątrz tajemniczej, starodawnej klatki schodowej, której stylistyka znacznie odbiegała od powszechnego, nowoczesnego wzornictwa. Szerokie schody. Fantazyjne poręcze. Wysokie piętra. Okna na klatkę schodową. Szare, zakurzone rzeźby stanowiące prawdopodobnie kopie antycznych bóstw wyglądały z wyżłobień, wnęk ścian. Filomena odnosiła wrażenie, że kamienne postacie ją obserwują.
Dach nad klatką schodową wykonano z przepuszczającego światło plastiku, a może nawet z prawdziwego szkła..
Na ostatnim, piątym piętrze, a właściwie strychu Filomena zobaczyła prześliczny ogródek: kwiaty, palmy, egzotyczne rośliny o fantazyjnych owocach. Dzięki promieniom słonecznym przechodzącym przez przeźroczysty sufit mógł powstać mini-doniczkowy-raj.
Wejście zabezpieczała żelazna krata. Kobieta popchnęła kratę i weszła do doniczkowego ogrodu. „Ciekawe, czy drzwi do mieszkania będą także otwarte?” - pomyślała.
Przy drzwiach nie było ani videofonu, ani nawet dzwonka, dlatego Filomena głośno zastukała kołatką – uchwytem umocowanym do drzwi. Nikt nie zareagował, dlatego krzyknęła:
- Pani Lukrecjo! Proszę mnie wpuścić, pani Lukrecjo. Pani wnuk, Kacper, mnie przysłał, żebym z panią porozmawiała.
- Tak wspominał, ale ja nie potrzebuję spotkań z obcymi.
- Nie wpuści mnie pani?
- Skoro już pani przyszła, to proszę wejść – odpowiedziała Lukrecja otwierając drzwi..

Lukrecja kurtuazyjnie zapytała, czy podać coś do picia, na co Filomena równie uprzejmie stwierdziła, że nie ma takiej potrzeby. Kobiety usiadły na przeciwko siebie w salonie.
- Nie ma co się bać – zaczęła Filomena.
- Ale ja się tak bardzo boję śmierci – powiedziała Lukrecja ze smutkiem. - Jesteś młoda, nie rozumiesz. Mam chorobę, na którą nie ma lekarstwa. Wiesz ile mam lat? Sto pięćdziesiąt pięć. Ja naprawdę umieram, rozumiesz?
- Lukrecjo, mówmy sobie po imieniu, dobrze? - zaproponowała Filomena.
- Młodzi – westchnęła Lukrecja patrząc na piękną i młodą Filomenę.
- Faktycznie jestem sporo młodsza, ale mam doświadczenie.
- Poczytają kilka psychologicznych podręczników i myślą, że już wszystko wiedzą.
- Ja nie mam psychologicznego wykształcenia – obruszyła się Filomena. - Chodzi o to, że ja już umierałam sześć razy. Dla mnie śmierć to betka, rutyna. Nie znoszę tylko fizycznego bólu, męczącego kilka miesięcy przed końcem. Choć obecnie i tą przykrość można sobie darować przyśpieszając moment śmierci. Ale ogólnie umieranie to przyjemne doświadczenie, lepsze niż seks.
- Co ty wygadujesz? - skrzywiła się z obrzydzenia Lukrecja.
- Prawdę. Jest tak słodko, miło, rozkosznie, naprawdę. To fajne doświadczenie.
- Proszę wyjść! Przyszłaś mi bzdury opowiadać!
- Proszę się nie denerwować. Spokojnie.
- Zostaw mnie w spokoju. Wolę cierpieć samotnie, niż wysłuchiwać porównań śmierci z tfu... seksem.
- Przeszłam sześć śmierci, sześć czyszczeń ciała, ale skoro wolisz się bać niewiadomego, straszyć się i zadręczać? To proszę bardzo. Do widzenia. - Filomena wstała z fotela.
- Zaczekaj! Zaczekaj! - Lukrecja gestem dłoni wskazała, żeby Filomena usiadła.- Widzisz, kochana, w dawnych czasach, w moich czasach śmierć była ostatecznością. Koniec. Zimny grób. Koniec, po prostu z dnia na dzień tylko zlodowaciały trup z sinymi, fioletowymi paznokciami.
- Czasy się zmieniły. Czyszczenie to rutynowy zabieg jak wizyta u fryzjera. Po śmierci operatorzy medyczni wypłukują ciało z toksyn, usuwają zmiany nowotworowe, a z mózgu złe myśli. Chodzi mi o eliminację ścieżek neuronowych odpowiadających za depresje, choroby psychiczne i różne drobne smuteczki.
- Człowiek czuje się jak nowo narodzony? - Lukrecja zacytowała slogan powtarzany często w mediach.
- Dokładnie – przytaknęła głową Filomena. Odsysanie tłuszczu, nastrzyki ujędrniające skórę i likwidujące zmarszczki, przebarwienia i inne objawy zużycia. Po czyszczeniu ciało i umysł są znowu młode. Jest jeden mały myk zmierzający ku ostatecznej śmierci.
- A jednak?!
- Śmierć do wieku około osiemdziesięciu pięciu lat daje możliwość całkowitego odmłodzenia ciała.
- Nie rozumiem.
- Po czyszczeniu ciało i myśli cofają się do wieku około osiemnastu lat. Młody dorosły. Natomiast śmierć w wieku późniejszym powoduje powrót do wieku odpowiednio późniejszego: nie do osiemnastu, ale do dwudziestu, trzydziestu lat. Innymi słowy im później umrzesz tym będziesz starsza po czyszczeniu. Najbardziej opłaca się umierać często i młodo.
- Podobał ci się mój ogród? - Lukrecja zmieniła temat, a Filomena uznała, że o śmierci zostało już wszystko powiedziane.

- Filomeno chciałabym, żebyś jeszcze mnie odwiedziła? - poprosiła Lukrecja na pożegnanie. - Wszystko rozumiem, ale się nadal boję. Możesz przyjść jutro?
- Dobrze.

***

Filomena odwiedzała starszą panią kilka dni z rzędu. Tłumaczyła i wyjaśniała, że śmierć jest przyjemna, a potem następuje życie w odnowionym ciele.

- Mówisz, mówisz, a ja ciągle jestem niespokojna – westchnęła Lukrecja.
- Każdy tak ma za pierwszym razem. To jak pierwszy seks. Człowiek boi się nieznanego. Nie wie, czy podoła zadaniu, czy się nie wygłupi. Strach wyolbrzymia dość prozaiczną czynność. Ze śmiercią jest tak samo. Naprawdę, nie ma się czego bać. Miliardy istnień umierały od milionów lat. To nic nowego. Śmierć jest banalna. Mało co jest równie zwyczajne.
- Przypomnij mi starej, ile to razy umierałaś?
- Sześć – westchnęła Filomena. - Przed pierwszą bałam się strasznie. Przed drugą, nie powiem, bałam się, ale mniej. Przed trzecią byłam w stanie wyczekującym, liczyłam dni ile mi jeszcze zostało, ale poza tym luz. Potem przestałam się śmiercią przejmować.
- Odwiedzili mnie kiedyś współcześni apostołowie i...
- Lukrecjo, ależ proszę... Czyszczenie to fakty, skok milowy ludzkości zafundowany dzięki postępowi w dziedzinie medycyny.
- Wybacz starej kobiecie. A co z duszą człowieka? Czy zostaje naruszona?
- Emocje są ustanawiane na poziomie startowym, ale pamięć pozostaje.
- To znaczy?
- Jak ktoś ma dobrą pamięć to więcej pamięta. Ja po trzeciej śmierci zaczęłam nagrywać pamiętniki.
- A ten poziom startowy co właściwie znaczy?
- O definicję możesz spytać lekarzy.
- Oni nigdy nie mają czasu i chęci na wyjaśnienia, nie grają przecież w serialu, a nawet gdyby – wyjaśnią tak, że nic nie zrozumiem. Opowiedz jak ty to czułaś? - poprosiła Lukrecja.
- Tak po mojemu?
- Tak, tak, właśnie.
- Człowiek w miarę życia styka się z różnymi ludźmi. Jeden go oszuka, drugi okłamie, trzeci ośmieszy, czwarty zdradzi. Człowiek staje się ostrożniejszy, bardziej nieufny i dlatego jest mu dużo trudniej niż w młodości zaprzyjaźnić się, zakochać, uwierzyć bezkrytycznie w czyjeś szczere intencje, czy bezinteresowność. Po czyszczeniu wracamy do punktu wyjścia. Na przykład jeżeli ktoś był rasistą, po czyszczeniu już nie jest. Czysta karta. Rzecz jasna może ponownie dojść do rasistowskich przekonań.

***

- Dlaczego umierałaś tyle razy? - spytała Lukrecja po prawie dwóch tygodniach licząc od dnia pierwszego spotkania.
- Chorowałam – odpowiedziała Filomena.
- Nie potrafiłaś temu zapobiec?
- To przez tą czystą kartę. Wstyd się przyznać, ale uparcie powielałam te same życiowe błędy.
- Jakie?
- Nie chciałabym o tym mówić. To dla mnie krępujące.
- Nikomu nie powiem. Żyłam tyle lat. Mam doświadczenie. Może będę ci w stanie coś doradzić.
- Czy ja wiem? Eeee, nieee. To zbyt intymne.
- Przełam się. Może mówiąc o tym głośno rozwiązanie samo się nasunie.
- Przez miłość.
- Co przez miłość?
- Zakochiwałam się w facetach niedostępnych, wyrachowanych i zimnych. Potem walczyłam o swoją miłość. Zawsze bezskutecznie. Traktowali mnie źle i podle równocześnie narzekając, iż to waśnie oni są moimi ofiarami. Jakby ci to wyjaśnić? - zamyśliła się Filomena. - Jakby do ciebie na ulicy ktoś podszedł i bez żadnej przyczyny, znienacka mocno uderzył w głowę, a potem wielce się oburzał, że jesteś wulgarna, bo śmiałaś przekląć. Cierpiała psychika, a potem nie wytrzymywało zestresowane ciało. Guz. Potem przerzuty na organy wewnętrzne. Ból duchowy powodował chorobę fizyczną. Śmierć. Czyszczenie. A potem znowu to samo. Jak jakieś przekleństwo.
- Moim zdaniem powinnaś była poczekać na tego odpowiedniego mężczyznę.
- Po czwartym czyszczeniu przysięgłam sobie życie w całkowitej abstynencji poznaniowo- randkowo-seksualnej. Wytrzymałam prawie dziewięć lat, a potem jeden dzień i klamka zapadła. Nie umiałam zawrócić. Teraz, po szóstym czyszczeniu w celibacie wytrwałam trzydzieści lat. Rozumiesz trzydzieści lat i znowu przegrałam. Ponownie zakochałam się w toksycznym mężczyźnie. Za miesiąc, dwa zaczną się przerzuty. Jest szansa, że w umieralni się spotkamy.
- A nie możesz tym facetom wyjaśnić swojej sytuacji? Może to by coś pomogło?
- Zawsze mówię i zawsze mówię prawdę, ale oni mi nie wierzą. Zresztą mało kto mi wierzy.
- Ja ci wierzę... Chyba...
- Wiesz, po latach... w sumie żyję siedemdziesiąt jeden lat... po latach analiz swojej osoby doszłam skąd to się bierze – wyznała Filomena.
- Skąd?
- Nie wiem dlaczego, ale zawsze mówię prawdę... Może żeby samej się nie pogubić? Może dlatego, że uważam odważny człowiek powinien zawsze mówić prawdę? No ewentualnie przemilczeć.
- Jestem starą kobietą, sto pięćdziesiąt lat na karku, ale... - zaczęła zdanie Lukrecja.
- Właśnie „ale”. Ale ciało się buntuje. Jakby chciało mnie obronić przed ujawnieniem własnych słabości. A miłość jest słabością. Doszłam do tego sama po piątym czyszczeniu. Moja własna teoria, dlatego może brzmieć głupio.
- Cóż, sama to powiedziałaś.
- Ja to dobrze przemyślałam. Kłamca musi panować nad odruchami typu odwracanie wzroku, nie spoglądanie w twarz rozmówcy, sztuczny uśmiech, nerwowe gestykulowanie i kręcenie się na siedzisku. Oszust nie wyraża jasno swoich uczuć i podaje za dużo szczegółów, które normalny człowiek by nie zapamiętał. Nie chcę wymienić wszystkich symptomów, ale moje ciało robi to wszystko. Język mówi prawdę, a wszystkie pozawerbalne sygnały temu zdecydowanie zaprzeczają.
- Taka rzecz i nie można nic poradzić?
- Nikt mi nie wierzy, że można mieć taki problem. Ja rozumiem, że ciało chce dobrze. To musi być jakieś przystosowanie. Ludzie zazwyczaj wykorzystują wiedzę, co jest czyjąś słabością, albo kompleksem. Nie mówię, że wszyscy. Wystarczy, że jeden na stu, by skutecznie zranić. W ostatecznym rozrachunku zawsze nieszczęśliwie się zakochuję.
- Dziwne, prawda? - zamyśliła się Lukrecja. - Trupy zmartwychwstają, postęp i jeszcze raz postęp, a ludzie ciągle umierają z miłości? To takie staroświeckie i niepoważne. W dzisiejszych czasach?
- Dlatego wstydziłam się do tego przyznać. Z tego co udało mi się ustalić to wina genetyki. W każdym kolejnym moim życiu przechodzę podobne etapy. Mogę ich unikać, zwlekać, ale wcześniej, czy później pewnie sytuacje się zdarzają.
- Okropne! - Lukrecja pomarszczonymi dłońmi zasłoniła oczy.
- Straszne. Życie po życiu jak gra komputerowa, w której zmarły bohater zawsze zaczyna od pierwszego poziomu i zawsze traci życie w walce z pewnym typem potwora. Może szukać dłuższych, okrężnych dróg, ale wcześniej, czy później wpada na tego właśnie potwora, walczy i ginie.
- Właściwie po co żyć drugi i kolejny raz?
- Sama boisz się ostateczności, czyli śmierci. A poza tym w każdym życiu można dowiedzieć się czegoś nowego, zobaczyć coś więcej... Polecieć na Marsa... Czy ja wiem?

***

Na Marsie.
- Kacper, Kacper w dziennikach mówią o twojej babci. Jest sławna! - powiedział kolega Kacpra, również elektryk.
- Niemożliwe. Pomyłka. Pomyłka albo chodzi o inną osobę o tych samych personaliach – machnął ręką Kacper.
- A może jednak to twoja krewna? Skąd ta pewność?
- Babcia Lukrecja jest najbardziej szarą ze znanych mi ludzi. Nigdy niczego ciekawego nie zrobiła, ani nie powiedziała. Jak była jeszcze z dziadkiem, zanim ją zostawił, to w ogóle się nie odzywała. Tylko stała jak cień przy jego boku.
- To nie chcesz zerknąć?
- No dobra zobaczę – Kacper wziął od kolegi deskę wyświetlającą elektroniczne gazety. - Kurwa, faktycznie babcia Lukrecja nie żyje.
- Jako pierwszy człowiek nie wyraziła zgody na czyszczenie. Niesamowite, przecież każdy chce żyć jak najdłużej.
- Kurwa, jak to możliwe? Przecież wysłałem do niej Filomenę, która miała wyjaśnić, że po czyszczeniu będzie mieć nowe, odmłodzone ciało i nowe życie – mruknął pod nosem Kacper. - Kurwa! Niech to szlag!
- O Filomenie też wspomniano w kilku artykułach – zauważył elektryk. - Po śmierci Lukrecji, jako drugi człowiek nie wyraziła chęci ponownego odrodzenia. Ale ona czyściła się chyba z dziesięć razy.
- Kurwa! - Zaszkliły się oczy Kacpra.
- Otrzyj łzy! Staniesz się sławny! - Kolega elektryk poklepał Kacpra po plecach. - Zaraz zjawi się przesłuchiwacz, przeprowadzi z tobą wywiad i zatytułuje go „Kacper - wnuk kobiety, co nie chciała żyć wiecznie”.
- Odpierdol się, kurwa, chuju ode mnie!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 19.08.2010 08:45 · Czytań: 579 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Komentarze
Natasza_Dz dnia 19.08.2010 10:06 Ocena: Bardzo dobre
"Seksualitanki" bardziej mi się podobały, ale to też jest całkiem niezłe. Może za dużo dialogów, a za mało akcji? Ale czyta się przyjemnie, historia wciąga.
Sceptymucha dnia 19.08.2010 10:07
Bardzo fajne zakończenie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty