Nie bój się, Zajączku.
Nie obedrę Cię ze skóry, bo opowieść bardzo mi się podoba.
- Nie wiem(,) jak się tam znalazł
- nasza rodzina/licznej rodziny
- Dziecięce zabawki najstarszego potomka dawno zginęły(,) żywcem zakopane
- skoro półki w dziecięcym pokoju ustrojone (były) teraz na różowo
- powoli blakła, miejscami łuszczyła (się), lecz nie pozbawiało
- przebywał (już) w tym domu. – usunęłabym
- To za jego sprawką poruszały się firanki przy bezwietrznej pogodzie, trzaskały drzwi podczas oglądania filmów grozy lub nagle, samoczynnie, włączało radio w gościnnym pokoju. – sugeruję:
„To za jego sprawką powiewały firanki przy bezwietrznej pogodzie, trzaskały drzwi podczas oglądania filmów grozy lub nagle, samoczynnie, włączało się radio w gościnnym pokoju.”
- złego: ani dzieciom, - a może myślnik?
- do woli nabawić się zaginionym pilotem – zabawiać się (nabawić to się można odry)
– poniżej jest jednak „zabawiali”, więc sugeruję zmienić na „igrać” czy tp.
- prędzej, czy później – bez przecinka
- z wielką siłą usiłował – zbyt bliskie „siłą/usiłował (próbował?)
- no co Ołowiany nie pozwalał, - na co
- wsuwając swą broń w szczelinę drzwi. – „swą” do kosza
- Przyzwyczajeni do ich sztuczek domownicy, z czasem – sugeruję „stopniowo” jako brzmieniowo lepsze (…czajeni/sztuczek/czasem)
- przywykłam do tej dziwacznej nazwy – to/tej – usuń „tej”
- prążkowany kocór. – ort. Zajączku – kocur
- trzaskania drzwiami, czy oknami. – bez przecinka
- starałam się ze wszech sił dociec. – ze wszech miar dociec
- Opuszczona przy sobotnim sprzątaniu, - pozostawiona sobie, ale nakłada się „sobie/sobotnim – pokombinuj coś
- tu nie jest tak/ coś nie jest w porządku.
- Czegoś mi brakuje, - brakowało
- Wiedziona niejasnym przeczuciem, porzuciłam – bez przecinka na mój rozum
- kredens z porcelana, - porcelaną
- bo w drobinkach niesionych przez wiatr, zobaczyłam – bez przec.
- Zobaczyłam(,) jak Pacinku bierze
- nieubłagalnie wspinały się ku ośmiotysięcznikom. Dom nie jarzył (się) już radością, - zamień „wspinały się” na „podążały w stronę ośmiotysięczników” (pozbywasz „się”)
- na którego progu siedział kocór. – kocur
- co widzę, lub – bez przec.
- wychodzące na ulicę okna, gwałtownie trzasnęły – bez przec.
- gwałtownie trzasnęły przy bezwietrznej pogodzie… - mimo bezwietrznej pogody
Śliczne opowiadanie, Zajączku. Magiczne. Duża buźka, a „zdzieranie skóry” to tylko kosmetyka tekstu, więc nie stresuj się, chociaż w celach poglądowych dowalę Ci za to małego minuska, żeby nie stracić dobrej opinii wrednej komentatorki.
No dobrze, niech Ci będzie, że minus jest za orta.