Karama (okropnie długi ten nick).
Ja to tak mam, że jak mnie ktoś odwiedzi z trudem komentatorskim, lubię mu się odwdzięczyć (nawet jak mi zjebkę zrobi, jak o mały włos Ty) wpisem (taki handelek wymienny, przyjemny prawda?). A Ty Karama (o ludzie, nie jesteś moją karą, ale brzmi tak szybciej) bardzo się komentatorsko trudzisz na PP. Ja to doceniam, ba, nawet to podziwiam.
Zdążyłeś z publikacją akurat na mój jeden z najgorszych ostatnio dni, dlatego ja ten wiersz przeczytałam jak swój (ino moja dzisiejsza śmierć nie zechciała poczekać do października).
Mam zupełnie odmienne zdanie niż pierwsi komentatorzy i gdyby nie to, że wpieprzona dziś jestem na zastaną sytuację, bawiłabym się w rozbieranie go. Ale pornografii nie będzie, jesien zacczyna się za miesiąc.
Takie długie komentarze pisuję w prozie, w poezji rzadki. Przywykniesz.
Przebiegłam, czytając wiersz przez dużą skalę przypominania sobie różnych emocji. Wiem kiedy i dlaczego mówi się wolno patrząc na usta. Do dupy z jesienią.
PS. Przepraszam, ale nie zawsze mi prosty język polski wyjdzie.