Niedziela, trzynastego - Krzysztof Suchomski
Proza » Miniatura » Niedziela, trzynastego
A A A
(tekst jest fragmentem większej całości)
Otwierasz oczy, bo coś szarpie cię za rękaw. Przez chwilę jesteś na pograniczu dwóch bytów. Wszystko jest takie zamazane, niestabilne. Ktoś coś mówi, w każdym razie słyszysz jakieś głosy, ale nie wiesz o co chodzi, bo chyba przed chwilą było zupełnie inaczej i jakby zupełnie gdzie indziej. Zaczynasz odczuwać świat kolejnymi zmysłami, zmysł dotyku stabilizuje się i umiejscawia cię w pościeli. Jedna z rywalizujących rzeczywistości odpływa. Chyba ta lepsza. Przysiada się zmysł samopoczucia, który natychmiast informuje, że jest ci niedobrze. Tamta była na pewno lepsza, tylko jaka? Definitywnie nie wróci. Jest tu i teraz. Tu, to znaczy w obskurnej suterenie dwupiętrowego domku, która służy za mieszkanie tobie, żonie i córeczce. Teraz to znaczy niedziela rano … prawdopodobnie.
- Obudź się, coś się stało z telewizorem, Monika nie może oglądać – dociera do ciebie głos kobiety, która według wszelkiego prawdopodobieństwa jest twoją żoną. Córka nie byłaby taka natarczywa. Jest łagodna, delikatna i spokojna. Taka kochana dziewczynka, oczko w głowie tatusia.
- Dobra, dobra… Nie śpię – burczysz przez zaklejone usta.
Syf, który czujesz w ustach przypomina ci wydarzenia wieczoru, a w zasadzie to i sporej części nocy. Zabalowało się. No i dobrze, w końcu po to jest sobota, no nie?

Przecierasz oczy i próbujesz skoncentrować spojrzenie na twarzy żony. Udaje się, poprawiasz ostrość, o, teraz jest dobrze. Ale wyraz twarzy ukochanej nie wróży nic dobrego. Oj, to nie jest czułe niedzielne powitanie. Patrzy na ciebie krytycznie. Jasne, oświeca cię, jest zła o tego pokera.
- Zrób coś z tym – rzuca i wychodzi do kuchni.
No co znowu? Tak brutalnie od rana? – użalasz się nad sobą w myślach.
- Telewizor się popsuł – słyszysz cichy głos córki. Siedzi na swoim tapczaniku, patrzy na ciebie niebieskimi wiecznie zamyślonymi oczętami, jakby połową świadomości penetrowała inne, niedostępne dla ciebie światy. Zupełnie jak mama, myślisz i masz na myśli swoją mamę, nie mamę córki.
Szukasz wzrokiem obudowanego w czerwony plastik odbiornika Junost. Na ekranie śnieży. Siadasz na tapczanie. Uuups, nie tak gwałtownie, koleś - ostrzega coś w twojej czaszce. W pokoju jeszcze ciepło, piec pewnie nie wygasł i jeszcze potrzyma, przecież dorzucaliście do późna. Patrzysz w okno. Śnieg. Ale napadało... Zaczęło padać w nocy. Śnieżyło, kiedy wypuszczałeś gości. Siedzieliście do trzeciej, z Ryśkiem Drygasem i jego bratem Jackiem, przez przyjaciół zwanym Muflonem. Kolacyjka, wódeczka, w tle Pink Floyd, Yes, Genesis, King Crimson. Rozmowy o muzyce, wspomnienia, plany na przyszłość. A potem pokerek. I co cię, debilu, podkusiło, żeby do pokera z Ryśkiem siadać? Przy tobie to zawodowiec. Chciałeś pokazać jaki z ciebie twardziel? No to pokazałeś. Szczęście, że się Rysiek nad twoją głupotą zlitował.
Śnieg, cholera, bo co innego możesz zobaczyć z okna sutereny. Tam śnieg, w telewizorze śnieg, do dupy z tą zimą. Nie lubisz zimy, nie od dzisiaj, i chyba z wzajemnością. Ta cholera nigdy nic dobrego tobie nie przynosi.
- Zaraz tatuś naprawi, córunia – pocieszasz dziecko. Chciałbyś ją przytulić, ale syf w gębie ostrzega – to nie jest dobry pomysł. Choć zęby umyć, myślisz. Z kuchni dobiega odgłos mycia naczyń po wczorajszej imprezie. No tak, lepiej nie wchodzić.

Która godzina? Niedługo dziesiąta. No to szybko, ruchy człowieku, ruchy. Podchodzisz do czerwonego pudła. Dusisz jeden przycisk, drugi, trzeci, śnieg i szum, szum i śnieg, sprawdzasz wtyczkę anteny, wszystko na miejscu, wetknięte gdzie powinno. No, nie działa, faktycznie. Niemożliwe, żeby… Włączasz radio i szum i dopiero cię szlag trafia. Dziesiąta się zbliża, "Sześćdziesiąt minut na godzinę" zaraz się zacznie. Chyba mi tego nie zrobicie, sukinsyny. Wyłączyli wszystko, gnoje, teraz kiedy miałem posłuchać mojej audycji.
- Coś się stało – informujesz żonę. – Wszystko wyłączone, nic nie gra.
Napięcie w twoim głosie sprawia, że zjawia się zaraz z ręcznikiem kuchennym w ręce.
- Wszystko wyłączyli – powtarzasz.
- Może to awaria? – szuka pozytywnych rozwiązań żona.
- Jaka? Naraz wszystkie nadajniki? Chyba niemożliwe.
Patrzycie sobie w oczy. Wiecie, co to może oznaczać, wróble ćwierkały o tym już od września. I co z nami będzie? pyta jej spojrzenie. Przytulasz ją bez słowa. Macie siebie przeciwko całemu światu. Ponad głową żony spoglądasz na córkę, nadal siedzącą w tym samym miejscu. Monika przygląda się wam wzrokiem dziecka, które niejedno już widziało i zrządzenia losu przyjmuje ze stoickim spokojem. W jednym miejscu potrafi usiedzieć godzinami. Potrafi zasnąć przy grającym telewizorze lub muzyce, nie przeszkadzają jej głośne i namiętne dysputy niby dorosłych, ale przecież niedojrzałych, rozpalonych głów. Takie dziecko to prawdziwy skarb dla młodych rodziców.

Patrzycie za okno – śnieg. Wsłuchujecie się w odgłosy miasta – cisza. Żadnego ruchu od strony ulicy. Ale to jeszcze nic dziwnego. W końcu to Arciszewskiego, a nie Głogowska, no i jest zimowy, niedzielny poranek. Kopny śnieg na ulicy, zimno, komu się chce wychodzić, jeśli nie musi.
Idziesz do zimnej toalety, urządzonej w składziku na węgiel. A potem szybko umyć się do kuchennego zlewozmywaka i miski, bo łazienki w tych apartamentach też zapomnieli zainstalować, i ubrać się, bo nie wiadomo, co jeszcze się wydarzy i na wszelki wypadek lepiej być ubranym.
Potem siedzicie i czekacie na to, co się stanie, albo co się już stało. Tylko dziecko, nieświadome problemów dorosłego świata, cichutko bawi się swoimi lalkami i szmatkami. Już nie przejmujesz się kacem, zniknął, jakby zrozumiał swą małość, wręcz nicość wobec historii. Kręcisz gałkami, przerzucasz kanały telewizora, potem chwytasz się za radio i tak co kilka minut. Na papierosa do kuchni wychodzicie na zmianę. W pokoju się nie pali, jest przecież dziecko. Papieros, herbata, papieros. Za oknem cisza i spokój, ale to taka okolica, prawie peryferie. Wreszcie łapiesz coś na długich, Chopin. Brzmi poważnie i nie dodaje otuchy, raczej przygnębia, wcale nie macie ochoty tego słuchać akurat teraz.
W końcu śnieg na ekranie znika. Czyjś głos informuje, że za chwilę wygłoszony zostanie ważny komunikat. Hymn. A potem pompatyczny Jaruzelski. Grube szkła okularów zupełnie nie pasują do munduru ani udrapowanej flagi, ale drapał go pies jak wygląda, ważne co teraz mówi. Słuchasz go i chcesz głośno kląć, pomstować, ale jest małe dziecko w pokoju, twoje dziecko, jedyne, kochane, niewinne, więc tylko powtarzasz w myślach: Zrobiliście to pierdolone skurwysyny, zrobiliście to pierdolone skurwysyny, zrobiliście to pierdolone skurwysyny, a było kurwa tak pięknie.


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Krzysztof Suchomski · dnia 07.09.2010 08:51 · Czytań: 802 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
szara eminencja dnia 07.09.2010 14:13
Tekst dobrze oddaje klimat tego dnia (pamiętam, choć miałem niewiele lat).
Bardzo dobrze zadbałeś o szczegóły.
Wiem, że Junosty były produkowane w latach osiemdziesiątych, ale czy były dostępne w 1981 roku?
zajacanka dnia 07.09.2010 21:59 Ocena: Bardzo dobre
Witaj Krzysztofie,
Masz ode mnie piatke, za wspomnienia :)
Ciekawe, jak kazdy z nas w inny sposob zapamietal ten dzien.
Dla mlodszych czytelnikow dodalabym pare szczegolow i wrzucila tekst do "Bazujace na faktach".
Bo tak: dziecko czekalo na "Teleranek", czyz nie? Muzyke poprzedniego wieczora odtwarzales z czarnych krazkow z adaptera "Fryderyk", "Daniel", czy z lepszych, zakupionych na kredyt MM? A moze ze szpulaka czterosciezkowego?:) I oprocz tv i radia, to jeszcze telefony wylaczyli... Heh, duzo sie dzialo...
Ale, wracajac do tekstu, niezle opisany poranek zaskoczenia po pokerku...
Pozdrawiam
Krzysztof Suchomski dnia 07.09.2010 22:51
Junosta miałem od 80-go roku. Za podkład muzyczny "odpowiedzialny" był magnetofon szpulowy "Aria".
Dzięki za komentarze. Pozdrawiam :)
Wasinka dnia 02.10.2010 19:46
Nieźle ukazany obrazek. Rzeczywistość oddana w dobrej atmosferze. Czyta się gładko i - z mojej strony - chętnie. Twój wcześniejszy styl (który znałam) ze specyficznym uśmieszkiem pod nosem i iskierką humoru został tu zastąpiony pewnego rodzaju ponurakowatością (choć czasem nie do końca poważną), która dobrze oddaje klimat i "stan ducha" ówczesnego człowieka.
Czasem małego przecinka brakuje, a czasem jakowyś zaimek warto wyrzucić (np. który natychmiast informuje cię, że jest ci niedobrze - spokojnie można pożegnać "cię", tym bardziej że w poprzednim zdaniu też masz "cię" ). Czy "udrapowanej" i "drapał" celowo tak blisko?

P.S. A cóż to się stało z Twoimi kłopotami z przyrodą? Napomknę tutaj (bo nie mam już gdzie ;) ), że miło mi się przeczytało.
Pozdrawiam.
Krzysztof Suchomski dnia 02.10.2010 23:53
Wasinko, dzięki za poczytanie i uwagi :). Styl nietataadasiowy, jak trafnie odgadujesz, lepiej służy oddaniu klimatu tego szczególnego poranka. Z zaimkami - racja, trochę za gęsto. Udrapowanie i drapanie zestawiłem celowo.
"Potyczki z przyrodą" wycofałem, by poddać je drobnemu liftingowi. Nie wiem, czy wrócą, bo zauważyłem, że długie teksty komentowane są niechętnie. Ale ogromnie się cieszę, że Ci się podobały. :)
Wasinka dnia 03.10.2010 09:36
I to jest właśnie na wielki plus, że dopasowujesz sposób pisania do treści, potęgując odbiór. Nie każdy tak potrafi.
Pozdrawiam serdecznie :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty