Nezumi -
a) Haiku.
Ośmielę się twierdzić, że powstałoby wyłącznie wtedy, gdyby je rozumieć jako "utwór z trzech linijek i nic poza tym".
Gdyby odwoływać się do istoty haiku, zwyczajnie i przede wszystkim nie może być nim forma, która wskazuje na cel, tak jak tutaj, czyli wykracza poza "tu i teraz".
A tak opisałem pewne wspomnienie i jednocześnie własne przemyślenie.
Atak wspomnienia
c) Bajka o Nezumim-młokosie głupim i jego pierwszej z tysiąca i jednej nocy.
Nie mnie o nich wyrokować
d) Punkt G i tłumaczenia niemuszenie.
Zaiste. Nie musisz. Google o nim mówią
e) całowanie i kochanie płonące, suche oraz spękane.
Mnie się wydaje, że dyskrecja, w ogóle i w spółkowaniu oraz tymże miłosnym, nie bzykankowym, jest zdecydowanie ciekawsza niż jej brak, ale skoro już pytasz, odpowiadam: zdarzyło mi się. Z prośbą, byś następnym możliwym razem był łaskaw ograniczyć zainteresowanie do spraw spoza mojej alkowy, bo literatura się wg mnie świetnie obejdzie i bez reality show z sypialni link i
f) Najogólniej, z tego, co wyżej, wynika: bez urazy, z całym, nieszyderczym, a serio, szacunkiem dla Twojego i mojego niegdysiejszego rozprawiczenia i defloracji (także takich "wszelkich", czyli "w ogóle", w przenośni), z całym szacunkiem dla ich życiowej wagi: moim zdaniem poetyczne rozpisanie na dęte metafory fizjologii stosunku płciowego, ze szczególnym uwzględnieniem gry wstępnej i orgazmu, z poetyczną konkluzją, że to "raczkowanie", które przeminęło bezpowrotnie - to za mało na interesujący wiersz.
Pozdrawiam.