Wtorek. Obudziłem się u znajomego Mola przy Unter den Linden. Gospodarz, jak co ranek poszedł na kulkę naftaliny. Kawa. Papieros. Notesik: S. przy Aufgeklartstrasse 58. Nietypowe zamówienie. U mola cała piwnica bukinistów. Biorę egzemplarz, przerzucam, wyrywam trzy strony. Spacerkiem pod numer 58, akurat na wieczór. Po drodze dźwięczy mi w głowie: „ Syneczku mój, nigdy się nie ciesz, że kupiłeś tanio, rzecz, uczucie czy wrażenie. Zawsze do tego, co się należy dodaj jeszcze coś z dobrej woli”. Dzwonię (nie dryń, staromodne bim – bą). Otwiera przytyty Max von Sydow.
- Mam. Znalazłem w antykwariacie w Gdańsku. Pomyślałem o panu.
- Niech pan wejdzie.
Siwobrody odpakował książkę. Nerwowo.
- A cena?
- Ufa mi Pan? Przecież to ja mogłem wydrzeć te kartki.
- Opowiadałem panu o tym egzemplarzu, ale nie mówiłem, które zostały wydarte..
- Dam ją panu za darmo. Pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Że powie pan o co chodzi.. Czyja to była książka? Przecież nie szuka pan brakujących stron,
ale tego egzemplarza.
- Wie pan, nieobecność jest też sposobem na pojawianie się. Nieobecność zmarłego przecież
wnosi różnicę w nasze życie.
Jutro śpię w DB. Jadę do Polski.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Marat · dnia 12.09.2010 10:12 · Czytań: 934 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora: