Nadpisuję: akceptuję tekst po Twoim komentarzu. Ale zanim go przeczytałam, rozpisałam się jako niżej zostało.
Doczytałam. Wiesz, dużo tu słów. Teraz zauważam paradoks, posłygujemy się słowem, próbujemy z nim robić takie sztuczki, że tylko dreszcz..., a tu nagle mówię, że za dużo słów, kiedy tak się postarałeś...
Obrazu Muncha nie lubię, akurat nie. Nie umiem podać przyczyn. Lubię natomiast piosenkę Kaczmarskiego nt.. Fenomenem przekazu z malowanego Krzyku jest cisza... Utkwiony w gardle niemy krzyk poprzeprzez pokoje myśli (cyt. tu fragment mojej piosenki.) Wiersz o tytule, jaki tu dałeś trzeba napisać niemą ciszą, z której się wydobędzie krzyk...
Ale jedno mnie uspokaja. Tekst jest dowodem, że Autor nie doświadczył stanu, który ukazuje obraz. I całe szczęście! Czekam na inne wiersze, zabawne, mądre i pogodne, takie z żartem i puentą jak to u PS.
Pozdrawiam!
Dopisuję - wkliliśmy komentarze w tym samym czasie. Z genezą obrazu, czytałam też coś innego... W każdym razie, dla mnie Krzyk jest obłędem.
A na górze "nadpis", bo Twój koment wyżej mnie przekonał. A rytmu nie sprawdziłam, skupiłam się na przekazie, ten ważniejszy mi się wydał. Wrócę jeszcze!