Aleksander... (cz1-6) - julass
Proza » Bajka » Aleksander... (cz1-6)
A A A
Co się stało z Aleksandrem?
(część pierwsza, w której nikomu nic się nie podoba)

Aleksander Jagoda wybrał się na spacer do Głębokiego Ciemnego Lasu. Wędrował przez chwilę ścieżką, aż w pewnym momencie skręcił w kierunku zagajnika. Gdy się doń zbliżał zza drzew dobiegło go dzwonienie dzwoneczka. Zatrzymał się nasłuchując, a potem ruszył ponownie w kierunku, z którego nadchodził dźwięk. Na jednym ze świerczków, na czerwonej wstążeczce, wisiał najzwyczajniej w świecie dzwoneczek. Aleksander uśmiechnął się pod wąsem i poszedł z powrotem w kierunku ścieżki. Już prawie do niej dotarł gdy wtem potknął się o wystający korzeń i na chwilę stracił równowagę. Ten moment nieuwagi wystarczył by dopadły go ptaki, dotychczas spokojnie spoczywające na gałęziach. W ciągu sekund ubranie Aleksandra było w strzępach, a na rękach, którymi próbował się oganiać, pojawiły się zadrapania. Jakimś nadludzkim wysiłkiem woli udało mu się w końcu zmusić nogi do biegu i zdyszany dopadł ścieżki. Ptaki wróciły na gałęzie jak gdyby nigdy nic...


I co dalej Aleksandrze?
(część druga, w której pojawiają się nowe postaci aczkolwiek nic ciekawego się nie zdarza)

Nieoczekiwanie dla samego siebie Aleksander postanowił pójść ścieżką dalej. W trakcie postanawiania przypomniał sobie, że gdzieś, kiedyś, od kogoś słyszał, że idąc dalej w obranym kierunku natknie się na zabudowania i siedziby ludzkie. I rzeczywiście. Po niedługim czasie, ubarwionym pogwizdywaniem, dotarł do wioski na kozich nogach. Gdy zbliżał się do pierwszych domostw z najbliższej chaty wybiegła kobieta wołając - Zieeeeeemeeeeeek!!! - a chwilę potem za stodołą zauważył chowającego się śniegowego bałwana, który przytykając miotłę do ust posłał mu znaczące spojrzenie. Aleksander lekko skinął głową i oddalił się pospiesznie chcąc uniknąć spotkania z niewiastą.
Właściwie to zgłodniał i pewnie przyszłoby mu zapytać któregoś z miejscowych o tubylczą gospodę lub zajazd, lecz oto z jednej z chałup wyszedł rosły wąsacz i szerokim gestem zapraszał do środka. Aleksander zawahał się, ale w tej samej chwili zauważył wiszący nad drzwiami szyld, z nieco nietypowym jak na gospodę wizerunkiem pająka, więc wszedł ochoczo. Tuż przed przekroczeniem progu dostrzegł sylwetkę znajomego bałwana. A może mu się tylko zdawało? Nie zastanawiał się nad tym dłużej ponieważ spowił go mrok wnętrza. Spowicie było przytulne, a w połączeniu z aromatem świec, palących się na każdym stoliku, niewątpliwie sprzyjało konsumpcji jadła i napojów. Aleksander zamówił fasolę na boczku i usiadł na przeciwko wejścia. Poza nim i gospodarzem nie było nikogo.


Co tu robi Aleksander?
(część trzecia, w której akcja nabiera tempa i dochodzimy do konfrontacji)

Więc dalej historia toczy się tak, że Aleksander udaje się do toalety, gdzie natyka się na leżącego pod ścianą mężczyznę z wydziobanymi oczyma. Toaleta okazuje się przejściem międzywymiarowym i Aleksander przenosi się do obcego mu lasu lub dżungli (w każdym razie roślinność jest tam bardzo mieszana). Próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości natyka się na śniegowego bałwana, Ziemowita i odtąd razem przemierzają nieznane tereny. Tymczasem ich tropem wyrusza czarny charakter opowieści, karczmarz Grzegorz Pająk. Nie są znane jego zamiary, lecz czytelnik trafnie domyśla się, że są one niegodziwe i mają mocno zaszkodzić Aleksandrowi.
Nasi pozytywni bohaterowie w trakcie swej wędrówki ratują z opresji małą syrenkę, Joannę, więzioną przez Złą Czarownicę. W związku z tym jest to ostatni występ Złej Czarownicy, gdyż w wyniku konfrontacji zostaje ona unicestwiona. Mała syrenka odzyskawszy wolność udaje się do rodzinnego strumienia i tyle ją widzimy. Tymczasem knujący karczmarz Grzegorz sprzymierza się z Kleofasem, kotem Złej Czarownicy, który uniknął losu swej pani dzięki temu, że w krytycznym momencie był na łowach.
Po kilkudniowej leśno-dżunglowej tułaczce naszych bohaterów najwyższy już czas aby wydostali się oni z zieleni. Docierają do otoczonej polami osady, bliźniaczo podobnej do rodzinnej wioski Ziemowita. Wraz z Aleksandrem udaje się on do bliźniaczej toalety w Gospodzie pod Pająkiem gdzie niespodziewanie okazuje się, że nie ma w niej przejścia międzywymiarowego, a pod ścianą nie leży mężczyzna z wydziobanymi oczyma. Nadchodzi pora na konfrontację z czarnym charakterem, Grzegorzem i jego kompanem, Kleofasem...


Kim naprawdę jest Aleksander?
(część czwarta w której wszyscy mówią "A ha!")

Aleksander skończył sprawdzać ostatnią kabinę i spojrzał pytająco na Ziemowita. Bałwan też nie wiedział co dalej. Wyszli przed gospodę. Przeczucie podpowiadało Aleksandrowi, że coś jest nie tak. Było stanowczo za cicho. Wreszcie uświadomił sobie, że w osadzie nie spotkali żywego ducha. Nagle, za plecami, Aleksander usłyszał trzepot skrzydeł. Odwrócił się i spojrzał na pobliskie drzewo.
- Szlag - pomyślał i bez zastanowienia wepchnął Ziemowita do najbliższej chaty. W półmroku wpadli na coś stojącego w sieni. Ktoś zapalił zapałkę.
- A ha! - zawołał triumfalnie Grzegorz Pająk ukazując w nikłym blasku swe czarnocharakterowe oblicze.
- A ha? - zdziwił się Aleksander zupełnie się nie spodziewając.
- A haaaaaa! - krzyknął z bólu Ziemowit gdyż w tym samym momencie kot Kleofas ugryzł go w dolną kulę.
Aleksander zadziałał instynktownie. Błyskawicznie zdmuchnął zapałkę i zaprawił przeciwnika silnym ciosem w brzuch. W chacie zakotłowało się. Spośród łomotania i sapania zdecydowanie wybijał się przeszywający wrzask kota. Szamocąc się wypadli na podwórze. Zaskoczenie minęło i Aleksander zbierał cięgi od postawniejszego karczmarza, aż w końcu znalazł się na ziemi przytłoczony masywnym cielskiem Grzegorza. Ten zaniósł się tubalnym śmiechem.
Aleksander zaczynał tracić oddech. Kątem oka zauważył, że Ziemowit wcale nie radzi sobie lepiej. Rozwścieczony kot wpychał mu do ust przednie łapy jednocześnie wgryzając się w marchewkowy nos. Tylne łapy wbijały się wszystkimi pazurami w tors. Wtem w pobliskiej studni coś zabulgotało, zachlupotało i w powietrze wystrzelił strumień wody solidnie mocząc Kleofasa. Kot zjeżył się, prychnął i dał nurka w bok, jak najdalej od studni. Oswobodzony Ziemowit poderwał się, złapał porzuconą miotłę i z całej bałwaniej siły wyrżnął Grzegorza w łeb. Karczmarzowi aż gwiazdy stanęły przed oczyma. Bezwładne cielsko osunęło się, jeszcze bardziej przyduszając Aleksandra. Desperacko próbując się uwolnić i zaczerpnąć tchu zdołał jeszcze dostrzec znajomą sylwetkę wyłaniającą się ze studni.
- Wróciłaś - wyszeptał i stracił przytomność.


Tego chciałeś Aleksandrze?
(część piąta, w której radość przebiera miarę)

Od razu mu się spodobała. Złote włosy lśniły niesamowicie w blasku słońca, a niewielkie muszelki ledwo zakrywały jędrne piersi. Wziął ją w ramiona, a ona wtuliła się w niego ufnie. Głaskał czule i całował mokre włosy szepcząc uspokajające słowa otuchy. Niespodziewanie wyrwała się z jego objęć i pocałowała go. Zarumienił się lekko i dostrzegł, że ona też. Teraz była jeszcze piękniejsza. Twarz Aleksandra pojaśniała z zadowolenia, ale w tej samej chwili dostrzegł, że się od niego oddala.
- Dziękuję, mój ty wojowniku - usłyszał jeszcze zanim zniknęła w gęstwinie. Stał tak nieco ogłupiały wśród listowia ciągle czując delikatny aromat jej włosów.
- Aleksandrze - zabrzmiał nagle cichy głos gdzieś za jego plecami. Aleksander rozejrzał się zaskoczony.
- Aleksandrze! - rozległo się ponownie, tym razem bliżej.
- To ona! - rozpoznał Aleksander i otworzył oczy. Nad sobą ujrzał jaśniejącą w uśmiechu twarz małej syrenki.
- No, nareszcie doszedłeś do siebie, przyjacielu - gdzieś z boku zabrzmiał głos Ziemowita.
- Już się martwiłam, że ten drab cię uszkodził - dodała Joanna.
Aleksander uśmiechnął się niepewnie.
- Trochę mnie jeszcze żebra łupią, ale chyba reszta w porządku - powiedział i usiadł. - Uratowałaś nas - zwrócił się do Joanny.
- Drobiazg - roześmiała się. - To tylko taki niewielki rewanż za waszą pomoc.
Roześmiali się. Wszystko się dobrze skończyło. Koło studni związany i jeszcze nieprzytomny leżał karczmarz Grzegorz.


Ahoj, Aleksandrze!
(część ostatnia w której nie pojawia się kot Kleofas)

Słońce chyliło się ku zachodowi. Aleksander pełną piersią delektował się rześkim, wiejskim powietrzem. Nagle przeszedł go zimny dreszcz. Tuż obok kilka wróbli pluskało się w kałuży. Na szczęście pojawił się Ziemowit i wróble spłoszone odleciały. Aleksander odetchnął.
- I co teraz? - zapytał bałwan.
Aleksander nie wiedział. Nie chciał jednak zbywać przyjaciela nic nie znaczącym wzruszeniem ramion. Właśnie miał wygłosić jakąś wieloznaczną myśl, dzięki której, być może, wywiązałaby się dyskusja na zadany temat, gdy usłyszeli wołanie:
- Ziemek! Ziemek, to ty?!
Jednocześnie spojrzeli w kierunku z którego dobiegał głos.
- Matula! - zawołał rozradowany bałwan i ruszył w kierunku nadchodzącej kobiety. Tuż za nią nadciągali inni ludzie. Okazało się, że właśnie kończyły się żniwa i wszyscy byli w polu. Aleksander zadumał się:
- Jakim cudem trafiliśmy do wioski Ziemowita?
Następnego dnia do wioski przybyła straż książęca z pobliskiego zamku. Mieli nakaz aresztowania karczmarza Grzegorza za nielegalny handel nieopodatkowaną gorzałką. Miło zaskoczeni, podziękowali naszym bohaterom za unieszkodliwienie przestępcy.
Z okazji zakończenia żniw oraz powrotu Ziemowita w rodzinne strony postanowiono urządzić zabawę. Miód i wino lały się obficie, a Aleksander przetańczył z Joanną całą noc. Potem nie było już tak bajkowo. On powiedział "Kocham cię", ona powiedziała "Daj spokój" i udała się do rodzinnego strumienia, a Aleksander, ze złamanym sercem, wrócił do śledzenia wydarzeń w prasie codziennej.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
julass · dnia 24.09.2010 08:33 · Czytań: 1097 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
Usunięty dnia 24.09.2010 09:10
Zaszalałeś :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:70
Najnowszy:wrodinam