O, masz. Jakoś tak, chyba kontrastowo, skojarzyło mi się z Ciupciać królową Rolanda Topora:
Pewnego razu był sobie chłopczyk, który gdy rodzice pytali, kim zostanie, jak dorośnie, odpowiadał nieodmiennie:
— Jak będę duży, pociupciam królową.
[...]
Kacper [...] Poszedł do podstawówki, potem do liceum. Był uczniem przeciętnym, nauka przychodziła mu bez większego wysiłku. Pewnego dnia szkolny psycholog wezwał rodziców Kacpra...
Najpierw kilka razy chrząknął i mruknął żałośnie "Hmmm...", a potem wypalił:
— Zapewne państwo wiedzą, że zajmuję się badaniem dzieci pod kątem ich przydatności do poszczególnych zawodów. Otóż, i to jest właśnie powód naszej rozmowy, przypadek Kacpra jest zupełnie wyjątkowy. W rzeczy samej chłopiec nie nadaje się do niczego...
— Ależ to dobry uczeń — zaprotestowała matka — on...
Psycholog uspokoił ją gestem dłoni.
— Niech mi pan pozwoli skończyć. Otóż nie jest zdolny do niczego, prócz...
— Prócz?
— Prócz ciupciania królowej. Wiem, że to się może wydać bezsensowne, ale tak jest. Sądzę, że najlepiej nie sprzeciwiać się powołaniu. A nuż sam zrezygnuje? [...]
(tłum. T. Matkowski)
Pozdrawiam.