#6 Anielska Krew - Rozdział III - Korwin
Proza » Inne » #6 Anielska Krew - Rozdział III
A A A
Dni mijały. Dziwne rzeczy przestały mnie męczyć. Czułem spokój. Mama spędzała coraz więcej czasu w domu niż w pracy. Poznała jakiegoś mężczyznę, z którym dobrze się jej rozmawiało. Byłem zadowolony z tego zadowolony, przecież nie mogła już na zawsze zostać samotną, pracującą kobietą.
Sprawy szkolne, również nie wyglądały najgorzej. Po pierwszych dwóch tygodniach, dość dobrze poznałem większość osób w klasie. Najbardziej polubiłem naszego przewodniczącego, Darka. Świetnie rozmawiało mi się także z jego najbliższym kumplem, Łukaszem, dobrze zbudowanym szatynem średniego wzrostu.
No i utrzymywałem znajomość z poznanym pierwszego dnia Pawłem. Nasza czwórka często robiła sobie wypady na miasto do jakiegoś baru, klubu lub na basen.
Inaczej sprawa przedstawiała się z Konradem i jego mięśniakami. Tak jak to stwierdziła nasza pielęgniarka, był prawdziwym wrzodem na tyłku. Jak dotąd bójka, którą stoczyliśmy na początku roku szkolnego była nasza jedyną, ale kiedy ich mijałem, ciągle rzucali jakieś głupie teksty i docinki. Tylko czekali na to, żeby mnie sprowokować. Nie byłem jednak na tyle głupi. Chciałem poczekać na odpowiednia okazje i zemścić się na swój sposób. To była tylko kwestia czasu.
Najbardziej żałowałem, że nie udało mi się jeszcze zamienić ani jednego słowa z Patrycją. Zawsze kiedy ją gdzieś widziałem, musiała akurat rozmawiać z koleżankami, albo być czymś zajęta. Postanowiłem jednak nie odpuszczać. Wiedziałem, że nic mnie nie powstrzyma, ani to, że mnie ignoruje, ani ten przerośnięty dupek.
Tak więc… pierwszy miesiąc w nowej szkole, należał do udanych.
Był poniedziałek, dziewiętnastego października i cała szkoła żyła już tylko rajdem w góry, na który mieliśmy wyjechać następnego dnia. Okazało się, że w tym roku nasza klasa wybiera się tam na kilka dni.
Z tego co powiedział mi Dawid, chodząca baza informacji dotyczących wszystkiego co działo się w tych murach, szkolna tradycja nakazywała wszystkim uczniom raz w roku zdobyć któryś z beskidzkich szczytów. Przeważnie były to Magurka, Klimczok, Szyndzielnia, Szczyrk lub Błatnia.

Trwała lekcja wychowawcza, ostatnia tego dnia. Omawialiśmy szczegóły naszego trzydniowego wyjazdu, a zwłaszcza noclegi, przygotowane dla nas w schronisku na Klimczoku.
- Chce żeby wszyscy wcześniej ustalili z kim chcą spać w pokoju, żeby na miejscu nie doszło do niepotrzebnych nieporozumień - powiedziała pani Cezarczyk. - Tu macie listę, są trzy, cztero i pięciu osobowe, oraz jeden dwuosobowy. Uprzedzam, że pokoje koedukacyjne nie są dozwolone - dodała surowym tonem, wyraźnie akcentując „nie”. Parę osób westchnęło.
- Nie wolno wam też spożywać alkoholu, ani palić papierosów, to dotyczy również pełnoletnich. - Spojrzała groźnie na kilka osób. Odniosłem nieodparte wrażenie, że i tak niewielu będzie się stosować do tych reguł. Prawdę mówiąc, ani razu nie z nalazłem się w klasie, w której wszyscy mieliby taki zamiar.
- To jak, z kim chcesz być w pokoju Michał? - spytał Paweł.
- Nie wiem, masz jakieś propozycje? - Po cichu liczyłem na to, że będziemy mieszkać razem, ja, on, Darek i Łukasz, ale nie byłem pewny, czy nie woleli mieszkać z jakimś starszym znajomym.
- Tak wcześniej sobie myśleliśmy, że fajnie by było wziąć pokój w czwórkę, no wiesz, nasza paczka. – zaproponował. Odetchnąłem z ulgą kiedy to powiedział.
- Świetnie, też o tym myślałem. - Szeroko się uśmiechałem, nie byłem skazany na dwuosobowy pokój z kimś, kogo prawdopodobnie nikt inny by nie chciał. Spojrzeliśmy na listę pokojów, która do nas dotarła.
- No i proszę - powiedział Paweł. - Akurat wolna czwórka, Ej Łukasz! Darek! Bierzemy pokój na współ?
- Pewnie! Zapisz nas! – odkrzyknęli.
- No to szykuje się ciekawy rajd – parsknął śmiechem, zapisując nasze nazwiska.
- A Ty Ola? Z kim chcesz być w pokoju? - zagadał do naszej nieśmiałej koleżanki z ławki. Zdałem sobie sprawę, że do dopiero teraz dowiedziałem się jak ma na imię.
- Ślepy jesteś? Widzisz że nikt mnie nie chce... Nie wiem… - Mruknęła tak, jakby nic jej to nie obchodziło - Jest nas o jedną osobę za mało. Marta miała jechać, ale zrezygnowała bo jest chora. – Westchnęła. - Miejsce i tak jest opłacone, więc chyba wezmę sama ten dwuosobowy. - Wskazała długopisem na dwie puste rubryki. Wpisała siebie w obydwóch. Trochę zrobiło mi się żal, nikt z klasy nie utrzymywał z nią znajomości, a w gruncie rzeczy, na pewno była fajną dziewczyną, tylko nie potrafiła przełamać własnej nieśmiałości.
- Hm... nie jest tak źle. - Wziąłem listę do ręki. Nasz pokój ma numer dwadzieścia jeden, a ten o którym mówisz ma numer dwadzieścia, tak więc bylibyśmy obok siebie – stwierdziłem, próbując jakoś ją pocieszyć.
- No właśnie Ola, bierz tą dwójkę i będziemy cię odwiedzać - szepnął Paweł tak żeby nie słyszała tego pani Cezarczyk. Zabrzmiało to tak jakby mieli zamiar ją zamknąć za kratkami, ale wolałem nie wypowiadać tej uwagi na głos.
- Fajnie… - skwitowała tym samym, beznamiętnym tonem. Nie dając nam szans na nawiązanie z nią jakiejkolwiek rozmowy.
- Jakie jeszcze klasy jadą z nami na trzy dni? - Spytałem Pawła.
- Hm... niech pomyślę, jakaś druga licealna, chyba b? tak, druga b. - Serce zabiło mi trochę szybciej.
- To jest chyba ta sama do której chodzi przewodnicząca samorządu? - zapytałem obojętnym tonem.
- Patrycja Wachowska, tak, właśnie ta klasa. – Westchnął. Właściwie przyzwyczaiłem się już do tego, że każdy chłopak w szkole dziwnie reagował na to imię, a potem udawał przesadnie obojętnego. Co za ironia, wiele dziewczyn dałoby wszystko, żeby mieć takie powodzenia jak ona, a jej samej wydawało się kompletnie na tym nie zależeć.
W każdym razie, czułem, że czeka nas naprawdę ciekawa wycieczka. Była to szansa żeby z nią porozmawiać i poznać się bliżej. Szansa którą musiałem wykorzystać.
- Macie się zachowywać porządnie, nie chce żebyście przynieśli mi wstyd - kontynuowała Pani Cezarczyk. - Jeśli ktoś nie może znaleźć współlokatora, może mieszkać ze mną – dodała. Obaj z Pawłem spojrzeliśmy na minę Oli i wybuchliśmy śmiechem, który zaczęliśmy przekształcać w kaszel.
- Może wy chłopcy? - spojrzała w nasza stronę. Klasa na moment umilkła.
- Nie pani profesor - odpowiedział Paweł poważnym tonem. - Myślę że nie będzie takiej potrzeby. - Przez chwilę zacząłem się obawiać, że kolejne trzy noce spędzę pod okiem naszej wychowawczyni. Poczułem na czole zimny pot.
- Pamiętajcie, że zawsze znajdzie się dla was miejsce, w razie potrzeby. - Zrozumiałem to bardziej jako „będę was mieć na oku", ale od razu mi użyło. To nie z nią chciałem prowadzić nocne rozmowy. Jakoś nie była w moim typie.
Zadzwonił dzwonek, a my zaczęliśmy pakować swoje rzeczy i wychodzić z klasy. Byłem już przy wyjściu, gdy nagle zawołała mnie nasza wychowawczyni.
- Michał! Pozwól proszę…
- Świetnie, czyli jednak jest zła - pomyślałem. Odwróciłem się i spojrzałem w stronę biurka. Stali tam jeszcze Darek i Łukasz, widocznie też czymś podpadli. Ruszyłem w ich kierunku.
- Tak pani profesor? - stawiałem, że pewnie każe nam zostać po lekcjach albo wpisze negatywne uwagi do dziennika na nasz temat.
- Co roku, na szczycie odbywają się konkursy z wiedzy o górach i pierwszej pomocy. Jedna naszych uczennic, Marta, zawsze wchodziła w skład reprezentacji, z Darkiem i Łukaszem, niestety zachorowała. Zechcesz ją zastąpić? - spytała tonem, sugerował, że lepiej nie odmawiać.
Darek dał m dyskretny znak, żebym się zgodził.
- Ale... ja właściwie nic nie wiem o górach. - Powiedziałem niepewnie. Nie kłamałem, moja wiedza na ten temat nie była zbyt obszerna.
- My też nie - wtrącił z uśmiechem Łukasz. - Nie chodzi o to żeby wygrać, ale żeby w drużynie były minimum trzy osoby, bo inaczej zostaniemy zdyskwalifikowani, a tego nie chcemy.
- Skoro tak, to nie widzę żadnego problemu, ale naprawdę, nie liczcie na mnie jeżeli chcecie się wykazać…
- Spokojnie - powiedział Darek i puścił mi oko. - Na pewno jakoś nam pójdzie.
- No to wszystko ustalone - Podsumowała nasza wychowawczyni. - Możecie iść.
Wzięliśmy plecaki i wyszliśmy na korytarz dokładnie w tej samej chwili w której dzwonek ponownie oznajmił rozpoczęcie lekcji.
- O co chodzi z tym konkursem? - spytałem Łukasza, kiedy schodziliśmy na dół.
- Stary, to jest pikuś, nikt tego nie bierze na serio. – Wzruszył ramionami. - Idziemy do danego pokoju, w którym zadają nam trzy pytania, sprawdzają stan apteczki, czy mamy mapę, kompas i to wszystko.
- Aha, a te pytania? Trudne jakieś? - miałem nadzieje, że wszystko okaże się tak banalnie proste.
- A co ty się tym przejmujesz? Jakie będą takie będą coś się wykombinuje, czasem są proste, czasem nie. Najwyżej nie odpowiemy… - Uśmiechnął się. Takie beztroskie podejście miało swój urok. Nie zamierzałem podchodzić do tego inaczej niż oni, miałem dość zmartwień na głowie. Rozstaliśmy się na parterze, Darek i Łukasz poszli bezpośrednio w stronę wyjścia, a ja musiałem skoczyć jeszcze po kurtkę do szatni.
- Nie czekajcie na mnie i tak idę w inną stronę.
- Ok, to do jutra. - Wymieniliśmy uściski dłoni i pożegnaliśmy się.
Właściwie mieliśmy już wolne. Chciałem jak najszybciej się spakować, a potem odpocząć… może z jakąś ciekawą lekturą w łóżku, lub po prostu śpiąc.
Doszedłem do szatni i w pewnej chwili usłyszałem dziwny głos. Coś jakby cichy szloch dziecka dochodzący zza drzwi. Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. W rogu siedziała mała dziewczynka, przytulała się do własnych kolan, opierając głowę na rękach i cicho popłakując. Była w wieku jedenastu może dwunastu lat, nie więcej. Miała na sobie zwyczajne dżinsy z postrzępionymi nogawkami, brązową koszulę w kratę i wysokie trampki jakie ostatnio wróciły do mody. Od razu pomyślałem, że prawdopodobnie ktoś ją skrzywdził. Do głowy przyszedł mi Konrad lub któryś z jego popleczników.
- Coś ci się stało? - spytałem niepewnie i od razu zdałem sobie sprawę, że było to idiotyczne pytanie, to oczywiste że coś musiało się stać, inaczej by nie płakała.
- To znaczy… Co się stało? - poprawiłem się i powoli podszedłem bliżej. Nie chciałem, żeby się mnie wystraszyła, albo wpadła w jakąś histerię. Nie zdobyła się na odpowiedź. To było takie przykre…
- Ej... nie płacz, wszystko będzie w porządku – odezwałem się pocieszającym, spokojnym tonem. - Skąd się tu wzięłaś? - kucnąłem naprzeciwko.
- Pomóż… - wyszeptała. Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę, że to może być cos naprawdę poważnego. Położyłem rękę na jej kolanie.
- Już wszystko dobrze, pomogę ci, powiedz tylko co się stało…. - Przez chwile rozważałem, czy nie lepiej byłoby ją na chwile zostawić i zawołać jakiegoś nauczyciela, ale doszedłem do wniosku, że nie mogę tak po prostu odejść. Nie wiedziałem w jakim była stanie.
- Jeżeli nie chcesz mówić co chodzi, to rozumiem, pójdziemy do jakiegoś nauczyciela i się tobą zaopiekują dobrze? - Tak jakbym mówił do siebie… To nie miało sensu, musiałem po kogoś iść. I właśnie kiedy miałem wstać kurczowo złapała moje ramię . Jej delikatne ręce były lodowate, poczułem się jakby ktoś przyłożył mi do skóry lód.
- Nie zostawiaj mnie… Nie odchodź – jęknęła w sposób, który jednoznacznie świadczył o tym, że cierpi.
- To co mam zrobić? jak mam ci pomóc? - Byłem w totalnej kropce.
- Tyle ich jest… wokół… Nie widzą cię, ale ja ujrzałam.
- Boże co ci jest? Masz gorączkę czy co? – Moje pytania ciągle nie przynosiły żadnego efektu.
Podniosłem się i poszedłem w kierunku wyjścia z szatni. Miałem zamiar sprowadzić pielęgniarkę, tylko ona mogła zrobić w tym wypadku coś konkretnego. Mi brakowało wiedzy, doświadczenia i umiejętności.
- Nie odchodź Michał... – Stanąłem, jak wmurowany w ziemię. Znała moje imię. Skąd?
- Znajdą cię i skrzywdzą, tak jak skrzywdzili mnie! – Krzyknęła histerycznie.
Tego już było za wiele. Od jej słów, jeżyły się włosy na karku. Odwróciłem się… i w jednej chwili, przez całe moje ciało przeszło coś w rodzaju paraliżującego prądu. To już nawet nie był strach, to było coś, czego nie da się nazwać.
Stała naprzeciwko, jej twarz (o ile można było to jeszcze nazwać twarzą) została kompletnie zmasakrowana. Lewa strona wyglądała na spaloną. Zaschnięte, pomarszczone, tkanki przylegały bezpośrednio do czaszki w wielu miejscach odsłaniając nagą kość. Nie mogłem patrzeć, na przekrwione, pozbawione powiek oczy, które, mimo że załzawione, budziły odrazę i odruch wymiotny. Druga część twarzy, wyglądała jeszcze gorzej, tak jakby ktoś wykonywał na niej nożem podłużne nacięcia, milimetr po milimetrze. Z ust i z nosa ciekła wyjątkowo ciemna krew. Na wewnętrznej stronie przedramion i dłoniach zauważyłem coś w rodzaju symboli, również wyciętych ostrym narzędziem.
Serce waliło mi jak oszalałe, nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego głosu, choć chciałem krzyczeć tak głośno, jak to tylko było możliwe. Nie mogłem się nawet poruszyć, zamknąć oczu, zrobić czegokolwiek.
- Szukają cię... - mówiła dalej, swoim dziecięcym, niewinnym, głosem. - Z ciemnych lasów... nadszedł... zbliża się…
Drzwi za mną otworzyły się z hukiem i pomyślałem, że to już koniec, że właśnie nadszedł ten ktoś z ciemnych lasów, z zamiarem spalenia mnie i pocięcia nożem.
- Kurde! Na śmierć zapomniałem stroju z w-fu! – Rozpoznałem po głosie Darka. Przerażony, odwróciłem się w jego stronę, wołając oczami o pomoc. Czemu do diabła nie reagował? Czemu go nie zamurowało na widok tej dziewczynki?
- Co tak stoisz? Nie możesz znaleźć kurtki? - Jego postawa nie zdradzała niczego oprócz zaciekawienia. - Co ci jest? Wyglądasz na przerażonego…
Nie rozumiałem jego zachowania. Całą siłą woli obróciłem się z powrotem w stronę dziewczynki. Zniknęła.
- Jeszcze przed chwilą tu była... - powiedziałem na głos, nie dbając co Darek sobie o mnie pomyśli.
- Na pewno musi tu gdzieś być - odpowiedział uspokajająco. - Wystarczy poszukać. Zaczął grzebać w między kurtkami na wieszakach, podczas gdy ja dalej stałem jak drzewo, zbyt oszołomiony żeby cokolwiek zrobić.
- Ha! - krzyknął, niemal doprowadzając mnie do zawału. - To chyba ta co nie? Nie widziałem nikogo innego w takiej skórze. Była pod tym białym płaszczykiem… - Nie mogłem dłużej milczeć jak baran, musiałem wziąć się w garść.
- Tak... to ta. Dzięki, już myślałem że ją zgubiłem.
- Nie ma sprawy. Od czego ma się kumpli - Poklepał energicznie moje plecy. – Swoją drogą, też bym spanikował gdyby to mi zniknęła taka kurtka… - Patrzył jak się ubieram, z błyskiem w oku. Przynajmniej dowiedziałem się, jaki chciałby dostać prezent urodzinowy.
- Chodźmy… - powiedziałem na głos, sam siebie zaskakując jego zmęczonym tonem.. Ponownie się pożegnaliśmy i każdy poszedł w swoją stronę.

***

- Boże kochany, co to mogło być? Duch? Zjawa? W tej szkole straszy? – Cały czas zadawałem sobie te same, nie dające spokoju pytania W obawie przed ciszą i samotnością, włączyłem głośną muzykę, telewizor. Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego. Nigdy nie wierzyłem w duchy, były to dla mnie jedne z bajek, jakimi dorośli straszą dzieci. A teraz? Nie wiedziałem co mam myśleć.
- Dobra, na spokojnie... – szepnąłem. Widziałem ducha. Ok. Zdarza się to wielu
ludziom na świecie, nie byłem wyjątkiem…
Ale ilu ludzi na świecie słyszy z ust ducha takie rzeczy? Komu przepowiadają, że jakiś tajemniczy ktoś, właśnie skończył wycieczkę po lesie i zamierza go urządzić tak jak tą dziewczynkę? Skąd w ogóle mogłem mieć pewność, czy to co mówiła było prawdą? Może chciała mnie tylko wystraszyć? Przecież to właśnie robią duchy ludziom, prawda? Straszą ich.
Nie... Nie było się czym przejmować, możliwe, że miałem tylko jakieś przywidzenia, że nawiedził mnie wybryk mojej wyobraźni, a nie żaden duch. One przecież tak naprawdę nie istnieją. To wydawało się być jedynym logicznym wyjaśnieniem. Ostatnio byłem przemęczony i miałem zbyt wiele na głowie…
Wstałem z kanapy i dopiero wtedy zauważyłem na stoliku karteczkę od mamy, podniosłem ją.
- Znajomy zaprosił mnie na kolacje, wrócę później. Zrobiłam kanapki, są w szafce pod kredensem. Nie czekaj aż wrócę. Kocham cię. – Przeczytałem na głos.
Cały czas namawiałem ją żeby gdzieś wyszła, umówiła się z kimś… a kiedy w końcu to zrobiła, wolałem żeby była w domu.
Zjadłem kolacje i wziąłem się za pakowanie, musiałem robić cokolwiek, nie wytrzymałbym bezczynności. Wieczór spędziłem przy komputerze rozmawiając ze starymi znajomymi. Powoli zacząłem się uspokajać.
W końcu postanowiłem podjąć śmiały krok. Otworzyłem przeglądarkę internetową i włączyłem stronę wyszukiwarki. Przez chwilę zastanawiałem się, co właściwie chce znaleźć. Wpisałem w odpowiednie miejsce jedno słowo - „duchy". Tak jak się spodziewałem stron na ten temat było bardzo dużo. „Filmy z duchami" , „Duchy na zdjęciach" , „Duchy moich byłych" - nie tego szukałem. Po chwili, znalazłem jednak coś obiecującego - „Duchy - spirytyzm". Wyglądało to na rzetelny artykuł.
Zagłębiłem się w lekturę, ale nie znalazłem nic co odnosiłoby się do tego co widziałem dzisiaj w szkole. Żadnych wzmianek o duchach dziewczynek, które wyglądały tak realnie.
Mimo to artykuł był nawet ciekawy, znajdowały się w nim informacje o hierarchi duchów, ich podziale na złe i dobre, znalazłem tez kilka informacji o księdze duchów. Może jednak naprawdę istnieją. Kto wie? Postanowiłem przejrzeć jeszcze dla pewności udostępnione zdjęcia. Wszystkie okazały się oczywistymi fotomontażami, które pomimo to, miały w sobie nutkę grozy. Pomyślałem, że gdyby ktoś sfotografował mojego ducha i wrzucił to zdjęcie na jakiś serwer, dostał by nagrodę w konkursie Word Press Photo.
Po jakimś czasie poczułem zmęczenie i położyłem się spać. Zasnąć jednak długo nie mogłem, ciągle przypominała mi się twarz tej dziewczynki, tak okrutnie zmasakrowana… Liczyłem na to, że świat snów okaże się odrobinę przyjemniejszy. Myliłem się
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Korwin · dnia 08.10.2010 07:25 · Czytań: 528 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty