Laurka z okazji Dnia Chłopaka - tulipanowka
Proza » Historie z dreszczykiem » Laurka z okazji Dnia Chłopaka
A A A
Już Owidiusz w swoim poradniku słusznie doradzał, że wyśmienitym pomysłem na podarunek dla kobiety jest kosz pełen owoców, który mężczyzna może kupić na byle straganie. Jednak w tracie wręczania prezent powinien być okraszony sentymentalną wzmianką, że ów mężczyzna przytachał go specjalnie dla owej pani z rodzinnej wsi, z sadu w którym bawił się będąc małym chłopcem.
Tu właśnie tkwi sedno, co kobietom sprawia największą radość. Otóż one uwielbiają adorację, poświęcenie uwagi, czasu i myśli. Jeżeli mężczyzna, przykładowo, wymyśli i zaśpiewa dziewczynie piosenkę, to ona czuje, że on musiał wcześniej się pomęczyć – czyli poświęcić swój czas, myśli, energię dla niej. To jest właśnie wartość, którą ceni najbardziej.
Inny facet – przyjmijmy, że brak mu talentu do śpiewu, gry i wymyślania piosenek, ogólnie fantazji – czym on może wywołać zachwyt i radość u płci przeciwnej? Korzysta z tradycyjnych, aczkolwiek skutecznych wzorców. Pracuje, zarabia i odkłada kasę, a za oszczędności kupuje złote kolczyki. Pomijając skrajne przypadki (każda reguła ma wyjątki), zasadniczo kobieta ucieszy się nie dlatego, że się wzbogaca o klejnoty, lecz ponieważ ma świadomość, że, po pierwsze, złoto jest drogie, po drugie, że mężczyzna musiał się napracować, żeby zdobyć sporą kwotę, a po trzecie, że mężczyzna mógł tę kwotę poświęcić na dowolny cel, przykładowo coś sobie kupić, a jednak on pieniądze, które z trudem zdobył, poświęcił na prezent dla niej.
To dość banalna reguła, stara jak świat, ale niektórzy jakoś jej nie chwytają. Chodzi o dowód, że mężczyźnie faktycznie zależy na kobiecie, a nie o materialną wartość.
Oczywiście, jak zawsze, znajdują się spryciarze, którzy kosz kupują na straganie, tę samą piosenkę śpiewają każdej pani i wręczają kolczyki z tombaku. Chodzi jednak o zasadę.

Tak samo, jak przeciętnemu mężczyźnie seks sprawia największą przyjemność, tak przeciętnej kobiecie - okazywane zainteresowanie i adoracja.
Facet wcześniej, czy później wyczuje, że jego partnerka kocha się z nim z niechęcią, obrzydzeniem, dla świętego spokoju, a nie z pożądania. Tak samo kobieta wcześniej, czy później orientuje się, czy adoracja wynika ze szczerego uwielbienia i zainteresowania, czy jest wyłącznie wymuszonym środkiem, stosowanym z wyrachowania, służącym do zdobycia celu (najczęściej seksu).
Kobieta może uczynić mężczyznę szczęśliwym, jeżeli z chęcią będzie się z nim kochać.
Mężczyzna może uczynić kobietę szczęśliwą, jeżeli będzie okazywał, że mu na niej zależy.
Kobieta nie staje się szczęśliwsza zaliczając orgazmy.
Mężczyzna nie staje się szczęśliwszy czując, że kobieta się dla niego poświęca.

Mniej więcej zasada polega na tym, że facet ma robić z siebie durnia przed, a kobieta w trakcie. Kiedy mężczyzna mówi „uwielbiam cię do szaleństwa” uważa, że robi z siebie pajaca, błazna (a kobiecie to się właśnie podoba). Kiedy kobieta mówi „uwielbiam się z tobą pieprzyć” uważa, że robi z siebie stukniętą dziwkę (a mężczyźnie to się właśnie podoba). Może i brzmi to absurdalnie, ale spłaszczając temat, można dojść do takiego wniosku.

***

Ten wstęp był potrzebny, aby wyjaśnić, że nasz bohater, Grzegorz wszystko to wiedział. Grzegorz specjalizował się w laurkach. Wycinał z papieru fantazyjne figury, strzępił lub przypalał krawędzie, dłubiąc szpilką tworzył kropkowane, wypukłe wzory, a na następnie rysował wodnymi kredkami różne takie nowoczesne bazgroły, które potem rozcierał namoczonym pędzlem. Żeby dodać wartości użytkowej swoim pracom, Grzegorz z netu drukował ładne cytaty i krótkie miłosne wierszyki, które wklejał do laurek. Chałupnicza produkcja laurek sprawiała mężczyźnie tym większą przyjemność, że jego dzieła przynosiły wymierne korzyści. Po prostu Grzegorz wręczał laurki wszystkim dziewczynom, które mu się podobały. Rękodzieła stanowiły dowód poświęcenia i adoracji (poświęcenia czasu i myśli), dlatego kobiety przychylnie spoglądały na ich twórcę. Nie wiedziały, że Grzegorz produkuje laurki na masową skalę.

Grzegorz nie był w ciemię bity. Poza tym jako niemowlak otrzymał oraz samodzielnie wytworzył pod wpływem promieni słonecznych, tyle witaminy D, ile trzeba, więc kości czaszki zrosły mu się idealnie. Dlatego właśnie oprócz laurek, mężczyzna wpadł na pomysł z kotami. Nic na świecie nie jest słodsze niż mały kotek, a w szczególności kobiety roztkliwiają się widokiem słodziaków.

Mając powyższe na uwadze Grzegorz zaprzyjaźnił się ze starszymi paniami-kociarami, które ku utrapieniu pozostałych mieszkańców osiedla, namiętnie i zaciekle dokarmiały piwniczne koty. Dzięki temu mężczyzna zyskał źródło, stale pełne, do młodych kociaków. Strategia polegała na tym, że na randki przychodził z rozkosznym zwierzątkiem. Zaczynało się na głaskaniu kotka, którego troskliwy Grzegorz trzymał na swoich wyższych partiach ud i kroczu, a kończyło na kilku zużytych prezerwatywach.
Ponadto kociary, czyli starsze panie na rentach i emeryturach, zwykle nie miały niczego szczególnie pilnego do roboty. Ale za to posiadały wnuczki i znały inne miłe dziewczyny z rodziny, nie tylko własnej (interesowały się innymi ludźmi, z troski rzecz jasna). Owe panie wzruszone czułym sercem Grzegorza, tym że z taką pilnością szuka dla nich domów, bez słowa zachęty, z własnej inicjatywy organizowały spotkania z wnuczkami, nie tylko własnymi. Mężczyzna chętnie przystawał na propozycje, między innymi dlatego, że nie chciał starszym damom robić przykrości.
Grzegorz dzięki laurkom i kotkom mógł przebierać i wybierać, a kochanki zmieniać dużo częściej niż rękawiczki.

Jednak najpiękniejsze w mężczyźnie są pierwiastki żeńskie, a w kobietach elementy męskie. W gwoli ścisłości (choć może zabrzmi to nieco szowinistycznie) należy stwierdzić, że w Grzegorzu ową żeńską cechę stanowiła pokrętna logika (czyli dla obserwatora z boku – pozorny jej brak).
Chodzi głównie o to, że Grzegorz zaczął preferować panie w mundurze. Zdawały mu się takie twarde, niedostępne i podniecające. Kiedy widział policjantkę, specjalnie dla niej ryzykował życie włażąc na pasy na czerwonym świetle. A kiedy ona pouczała go, że źle się zachowuje, on robił maślane oczy i wręczał jej laurkę. Choć wydaje się to durowatym działaniem, jak już wspominano, skutkowało.

***

Wracając z zagranicznych wakacji, Grzegorz musiał, jak każdy, przejść odprawę. Najpierw, przy okazji wykłócania się, czy laptop należy wcisnąć na dno bagażu podręcznego, czy można go nieść osobno, poznał Iwonę, funkcjonariuszkę straży granicznej. Ponadto Iwona rozkazała mu ściągnąć pasek od spodni (i to przy wszystkich, przy innych, obcych ludziach), a on zmuszony był to zrobić. Zawstydzony mężczyzna poczuł się mały i zdominowany, ale za to jego mały natychmiast urósł. Podniecony Grzegorz wręczył pogranicznicy laurkę i umówił się na randkę.

Mało tego – tego dnia szczęście, czy pech (to zależy od punktu widzenia) – bagaż Grzegorza został zrewidowany. Okazało się, że zasuszone koralowce, które mężczyzna kupił na pamiątkę, podlegają prawnej ochronie, nie wolno ich przewozić. I tak w ferworze wyjaśnianek poznał celniczkę Agnieszkę. Zaimponowała mu traktowaniem go z wyższością i naukowymi połajankami, że przez niego umierają rafy koralowe na całym świecie. Grzegorz wyznał demonstracyjnie trąc oczy, że jest ostatnim głupcem, mordercą i że już nigdy nie zaśnie snem błogim mając na sumieniu śmierć rafy. Agnieszka zamiast się wzruszyć, wzruszyła tylko ramionami i rozkazała „jaj sobie nie urządzać”. Ale, pod pretekstem poszerzenia wiedzy o ochronie ginących gatunków fauny i flory oraz dzięki laurce w kształcie serduszka umówiła się z Grzegorzem.

Po tych przygodach, mężczyźnie zaschło w gardle, dlatego poszedł napić się zimnego piwa. Potem zjechał schodami na parking, gdzie czekał na niego jego własny samochód. Wsiadł do niego, a następnie pojechał. Był środek nocy, czyli brak korków. Dlatego zamiast irytować się jazdą innych użytkowników dróg, Grzegorz kierując pojazdem, wyobrażał sobie różne rzeczy, głównie świńskie, a tu... policja z radarem. Mężczyzna zaklął pod nosem i zatrzymał auto. Wtedy ją zobaczył. Śliczna policjantka kazała mu dmuchać. On z przejęcia dmuchnął z całych sił. I wyszło, że skonsumował etanol. Chociaż umówił się już z Iwoną i Agnieszką, nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby nie spróbował z krawężnicą Sylwią. Policjantce musiał wręczyć, aż trzy laurki, bo jakoś nie chciała uwierzyć, że Grzegorz specjalnie wypił napój alkoholowy, ponieważ chciał się dać złapać, żeby ją poznać.

***

Na pierwsze spotkanie z funkcjonariuszką staży granicznej Iwoną, Grzegorz zjawił się z czarnym kotkiem.
- Ten kotek został potraktowany jak zbędny bagaż i porzucony na klatce schodowej. Mimo tego jest łagodny i ufny. Nikt go nie chce, bowiem panuje przesąd, że czarny kot przynosi nieszczęście. A to przecież nieprawda. Głupi zabobon – powiedział Grzegorz.
Mężczyzna spodziewał się tego, co zawsze, czyli że kobieta wzruszy się okrutnym losem uroczego słodziaka.
- To się świetnie składa – stwierdziła Iwona.
- Podoba ci się?
- Chodzi o to, że skoro jest ufny, to mój wujek chętnie go weźmie. Wiesz, strasznie bolą go nerki. Poradzono mu, żeby nagrzewał się sierścią kota. To podobno super działa. Czyni cuda.
- Hitek z pewnością ucieszy się mogąc leżeć na twoim wujku.
- Cha, cha, cha, przecież futro samo nie myśli – roześmiała się radośnie Iwona wykonując ręką gest „przecięcia szyi”.

Na randkę z funkcjonariuszką służby celnej – Agnieszką, Grzegorz przyszedł w towarzystwie pręgowanego szarego kocurka.
- Kociaczek kocha zabawę i mruczy, gdy bierze się go na ręce – Tak zaczął tkliwą opowieść Grzegorz. - Został wyrzucony w parku. Nikt go nie chce, bo jest taki pospolity, szary, szaro-bury.
- Skoro i tak nikt go nie chce, to mam świetny pomysł – powiedziała Agnieszka.
- Jak chcesz, to możesz go pogłaskać.
- Może później. Już ci mówię w czym rzecz. Tygrysy są zabijane, ponieważ ludzie wierzą, że spożywanie ich ciała ma właściwości lecznicze, a co szczególnie istotne wpływa na potencję. Wiesz, faceci na całym świecie mają hopla na tym punkcie. Twój kociak przypomina tygrysa, nie? Bo ma paski. – Agnieszka tłumaczyła metodą „jak chłop krowie na rowie”, ponieważ mina faceta jednoznacznie wskazywała na „słabe chwytanie”. - Założę się, że skuteczność preparatów z kota będzie podobna jak z tygrysa. Pokroimy, wysuszymy, sproszkujemy i sprzedamy jako cudowny środek z tygryska. Złoty interes.
- Eee... - Grzegorz nie potrafił ukryć zaskoczenia. - Mi nie o taki biznes chodziło.

Na randkę z funkcjonariuszką policji Sylwią, mężczyzna wziął rudą kotkę z chorym okiem.
- Szisza jest wielką pieszczoszką, ale nie jest natrętna. Jest łagodna, delikatna i komunikatywna. Ale nikt jej nie chce, ponieważ ma chore oczko. Z pewnością można je wyleczyć, a wtedy będzie szczęśliwa, nie sądzisz?
- Moim zdaniem, to zawracanie du.., głowy. Najlepiej przerobić na smalec, albo mydło. Znam takich ludzi, który chętnie kota wezmą.

Pomimo że pomysł na kota nie został przez funkcjonariuszki odebrany zgodnie z oczekiwaniami, dalszy obrót sprawy miał bieg właściwy. Gra wstępna polegała na tym, by panie wykonywały swoje służbowe obowiązki względem Grzegorza. A właściwie służbowe obowiązki ograniczały się do rewizji osobistej.
- Baczność! Spocznij! Pała w dłoń! Padnij! Powstań! Ruchy! Ruchy! Żwawo! Żwawo! Rżnij frajerze! Ruchy! Ruchy! Szybciej! Szybciej!
Panie preferowały częste i szybkie numerki: od tyłu, od przodu, z boku, z góry i od dołu
Grzegorz doszedł do przekonania, że dla odmiany, lubi również, gdy kobieta nim komenderuje. Przynajmniej wiedział, co ma robić, kiedy i jak.
Mężczyzna dopominał się, aby funkcjonariuszki na czas intymnego tete-a-tete ubierały się w mundury. Podniecał się najbardziej, gdy kobieta występowała w służbowej czapce, rozpiętej marynarce i niczym więcej.
Oczywiście Grzegorz nie zapominał o adoracji i zawsze wręczał kobietom laurki. One czując się psychicznie kochane, odwdzięczały się wielką seksualną namiętnością.

***

Grzegorz wiedział, że ogień namiętności trzeba stale podsycać. Wymyślił na to uniwersalną i autorską metodę. Zasadniczo polegała ona na lekkim zezłoszczeniu, zirytowaniu partnerki, aby wykrzesać z niej burzę emocji. Bo przecież nadmiar energii musi znaleźć swoje ujście, wyładowanie, na przykład poprzez zwiększenie aktywności seksualnej. To co wzruszało panie najbardziej to ich wygląd – dlatego zawsze coś pejoratywnie skomentował. Drugi ważny aspekt to kwestia młodość, a w szczególności jej braku. Dlatego wszystkim swoim kochankom powyżej dwudziestu dwóch lat nie dość, że stale przypominał wiek, to jeszcze z premedytacją dodawał z rok lub więcej (rzecz jasna dla podkręcenia atmosfery).
Rok dodawał do wieku również pogranicznicy Iwonie oraz policjantce Sylwi, co bardzo je złościło. Celniczka Agnieszka należała do bardziej flegmatycznych osób, więc jej dokładał trzy lata więcej, ażeby uzyskać reakcję podobną jak u innych kobiet.

Mimo wszystko funkcjonariuszki służb mundurowych miały nerwy mocniejsze niż przeciętne panie, dlatego rezolutny Grzegorz wprowadził dodatkowy motyw „wkurwiający”. Otóż zaczął wmawiać kobietom, że są Rosjankami.

Iwona tłumaczyła, że jest Polką. Na dowód przytaczała rodzinne opowieści świadczące o patriotycznych tradycjach jej rodziny. Między innymi z dumą chwaliła się swoim przodkiem, który otrzymał ziemie od samego króla Sobieskiego, za zasługi w bitwie pod Wiedniem, za odwagę i męstwo. Opowiadała, że nawet dzieciaki wiedziały, czym jest ojczyzna i honor. Żeby uzasadnić tę tezę wspominała czasy II wojny światowej i historię chłopca, który – nie bacząc na konsekwencje - uderzył dorosłego Niemca za to, że ten zerwał mu z szyi medalion z rodowym herbem, a w rewersie z Matką Boską, by rzucić cenny przedmiot na ziemię i przydepnąć.
Mimo że Iwona wychodziła z siebie i siliła się jak mogła w przekonywaniach, Grzegorz i tak obstawał przy swoim uparcie twierdząc, że jego zdaniem nosi rosyjskie nazwisko, a jej historyjki są wyssane z palca (środkowego dodawał złośliwie).

Agnieszka starała się logicznie wyjaśniać, że okoliczności, iż przez rok studiowała w Petersburgu oraz nie ma opadających oczu wcale nie świadczą o tym, że jest Rosjanką. Ponadto funkcjonariuszka służby celnej porozumiewawczo mrużąc oko wspominała o wykrytych przemytach suplementów i o tym, że chociaż są nielegalne to niektóre świetnie wpływają na cerę.
Wbrew zdrowemu rozsądkowi Grzegorz z uśmieszkiem na twarzy, konsekwentnie stał na stanowisku, że Agnieszka ma urodę rodowitej Rosjanki, ponieważ jej oczy są lekko skośne. Ponadto twierdził, że nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby studiować w Rosji, a skoro ona chciała – to jednoznacznie świadczy o jej wschodnich korzeniach (że wilka do lasu ciągnie).

Sylwia natomiast nie mogła się uspokoić z oburzenia. Przecież fakty, że mieszkała w Świdnicy, blisko koszar, stacjonujących swego czasu w Polsce, wojsk radzieckich oraz że z Moskwy do Świdnicy jeździł bezpośredni pociąg nie świadczą wprost o jej rosyjskim pochodzeniu.
Grzegorz jednak nie dawał się przekonać. On dedukował następująco: „skoro ojciec z wami nie mieszkał, a twoja matka za sąsiadów miała żołnierzy, no i oficerów Armii Radzieckiej, to...” Zwykle nie zdążył dokończyć, bowiem rozjuszona policjantka rzucała go na łóżko lub częściej na podłogę (i ze złości gwałciła).

***

Okraczone dzikim seksem namiętne romanse kwitły by nadal, ale Grzegorz nie przewidział jednego: szpiegowskiej natury swoich kochanek. Otóż panie, każda na własną rękę, przeprowadziły rozeznanie w terenie oraz przeszukanie mieszkania mężczyzny.
Gdy znalazły szuflady zapełnione laurkami stały się podejrzliwe. Każda z nich oddała znalezione włosy (o odmiennym niż własny kolorze) do analizy laboratoryjnej i badań DNA. Wyniki wskazywały jednoznacznie na fakt, że Grzegorz w tym samym czasie spotykał się z wieloma kobietami.

Pomijając raczej nudnawe szczegóły Iwona, Agnieszka i Sylwia spotkały się, żeby się poznać. Przezwyciężyły naturalną chęć, by skoczyć sobie do gardeł, by wzajemnie sobie poubliżać i wbrew kobiecym nawykom postanowiły działać zespołowo. W wyniku burzy mózgów powstał konkretny i realistyczny plan działania.
Wymyśliły, żeby zwabić niewiernego kochanka do opuszczonej willi. Sylwia podzieliła się informacją, że właściciel jednorodzinnego domku siedzi w więzieniu, a jego żona wyjechała w świat ze sprytniejszym od męża gangsterem. Ponadto policjantka zasugerowała, żeby Grzegorza zamknąć w pomieszczeniu bez okien. W tym momencie Agnieszka przypomniała, że piwnicę willi przystosowano do uprawy konopi indyjskich i w związku z tym ma zamontowany świetny system wentylacji pomieszczenia i dobre oświetlenie. Innymi słowy, że piwnica nadaje się na więzienie. Natomiast Iwona przekonała pozostałe, że nie ma co się bawić w zamykanie Grzegorza w podziemiach willi, bowiem wystarczy go nastraszyć, żeby nie wychodził z willi. A poza tym zaproponowała, że przecież mogą na zmianę pilnować wieźnia.

Jak wymyśliły, tak też zrobiły.
Po zwabieniu Grzegorza do opustoszałej willi, funkcjonariuszki rzuciły się na niewiernego kochanka z pięściami i nogami głośno krzycząc:
- Osz ty, osz ty, okropny facecie! Damy ci nauczkę, osz ty, osz ty, okropny facecie!
Uderzały mężczyznę, kopały, przyduszały, chwytały i przerzucały.
Grzegorz, ekspert od tych spraw, początkowo sądził, że to jakiś wyrafinowany wstęp do seksu grupowego. Tym razem jednak boleśnie się rozczarował.
Funkcjonariuszki zbiły Grzegorza do tego stopnia, że stracił on w ogóle chęci do podejmowania prób podnoszenia się z pozycji horyzontalnej.
Wtedy celniczka Agnieszka powiedziała:
- Dziewczyny, już wystarczy. Mój sensei od Karate Shotokan zawsze powtarzał, że walczyć należy wyłącznie w obronie życia. Należy kontrolować własną agresję. Spójrzcie na tego – wskazała dłonią na Grzegorza. - Mimo wszystko nie chciał nas zabić. Wypada okazać mu litość.
- Gdybyś w czasie walk ulicznych wyskoczyła z filozofiami sztuk walki, uwierz, marny byłby twój los – pouczyła celniczkę policjantka. - Do trupa włącznie.
- Zamiast sztuk walki lepiej sprawdzają się sporty walki, a najlepiej wojskowe systemy walki – wtrąciła fachową uwagę Iwona.
- Szybka i skuteczna eliminacja przeciwnika jest ważniejsza niż filozofia – podkreśliła Sylwia.
- Cóż, pewnie uznacie mnie za staromodną, ale moim zdaniem priorytetem powinien być rozwój osobowościowo-duchowy – westchnęła Agnieszka.
- Oglądałyście „Kung Fu Pandę”? - zapytał Grzegorz, najprawdopodobniej żeby zmienić tory dyskusji na tematy luźniejsze /chodziło mu o film animowany o tłustej pandzie, która chciała zostać mistrzem Kung Fu/.
- Potrafi być słodki w każdych okolicznościach – powiedziała Iwona stawiając nogę na brzuchu mężczyzny. Potem cmoknęła głośno w kierunku męskiej ofiary.
- Jak kociaczek, którego można przerobić na mydło – zażartowała Sylwia, po czym wszystkie panie głośno się roześmiały przypominając sobie swoje pierwsze randki z Grzegorzem.
Pogranicznica Iwona poprawiła ciemne włosy spięte w kucyka i przyklękła obok mężczyzny.
- Będziesz siedział w willi tyle czasu, ile ci każemy! Zrozumiano? - wrzasnęła Iwona wprost do ucha mężczyzny.
Grzegorz trąc ucho instynktownie kiwnął potakująco głową.
- Nie wolno ci uciekać przez okno – powiedziała Sylwia uśmiechając się słodko i zalotnie czochrając swoje blond loczki.
- Ani w żaden inny sposób – skonkretyzowała polecenie celniczka nawijając na palec rudokasztanową grzywkę.
- Bo inaczej zostanie z ciebie mokra plama! Zrozumiano? - wrzasnęła Iwona ponownie wprost do ucha Grzegorza, a równocześnie przesunęła dłonią po jego rozporku.
- Będziesz tutaj siedział o chlebie i wodzie – powiedziała Sylwia i podeszła do Iwony. Klepnięciem w ramię dała do zrozumienia koleżance, żeby przestała molestować mężczyznę. (W końcu każda chciałaby to zrobić, a przecież miały się zemścić).
Iwona lekko się skrzywiła, ale wstała.
- Nic innego nie dostaniesz do jedzenia – doprecyzowała Agnieszka.
- Ale dostaniesz zadanie – zaczęła Sylwia.
- Twórcze zadanie – wtrąciła Agnieszka.
- Zgodne z twoimi zainteresowaniami – uśmiechnęła się Sylwia.
- Masz zrobić milion laurek. – Iwona skonkretyzowała ideę zadania.
- Nie przesadzajmy. – Agnieszka kalkulowała racjonalnie.
- Zobaczymy jak będzie mu szło. – Sylwia znalazła konsensus.
- Dobra. Masz zrobić dziesięć tysięcy laurek, a każda laurka musi zawierać następujące zdanie „Nigdy więcej nie będę podrywać funkcjonariuszek straży granicznej, policji i służby celnej” - powiedziała wolno i wyraźnie Agnieszka.
- Powtórz! - krzyknęła Iwona w stronę ofiary.
- Nie słyszałeś, co się do ciebie mówi? - policjantka szturchnęła nogą mężczyznę.
- Powtarzaj! - Iwona była ostrzejsza: szarpnęła faceta za fraki, a wolną dłonią uderzyła w twarz.
- Nigdy więcej nie będę podrywać funkcjonariuszek straży granicznej, policji i służby celnej – wydukał Grzegorz.
- I jeszcze jedno. Nigdy więcej nie wyzywaj mnie od Ruskich! – krzyknęła Iwona. - Zrozumiano?
- To ciebie też? - zdziwiła się Agnieszka.
- Mnie także wmawiał, że jestem Rosjanką. Nic do tej słowiańskiej nacji nie mam, ale nie lubię, jak ktoś mi wmawia nieprawdę – stwierdziła policjantka Sylwia.
- I jeszcze jedna sroga kara cię czeka – zaczęła celniczka.
- Zero seksu! Masz siedzieć w zamknięciu i dziubać laurki. Zrozumiało? - spytała stanowczo pogranicznica Iwona.
Kobiety zaśmiały się tryumfująco patrząc na głupią minę faceta (który równocześnie bał się oraz szukał wyjścia z impasu).
- Chciałbym coś powiedzieć – odezwał się Grzegorz. - Mimo, że potraktowałyście mnie strasznie ohydnie, pobiłyście prawie do nieprzytomności, poniżyłyście uwłaczając mojej godności, chociaż niczego złego wam nie uczyniłem, niczego wbrew waszej woli, to pomimo wszystkich doznanych krzywd i cierpień, chciałbym wam powiedzieć, że bardzo was kocham. Jestem tylko mężczyzną, a wy byłyście takie chętne i seksowne.
- Ja mu jednak poderżnę gardło – zdenerwowała się Iwona i wyciągnęła nóż.
- Jest takie przykazanie. Nie zabijaj – przypomniała słusznie Agnieszka.
- A coś ty taka święta? - Iwona, aż trzęsła się z wściekłości.
- Jezus, czyli Bóg najbardziej lubił celników, a to zobowiązuje – elokwentnie i spokojnie odparła celniczka..
- I grzesznice – wtrącił Grzegorz (który najwidoczniej odzyskiwał wigor).
- Ciebie nikt nie pytał. Nie wtrącaj się, pieprzony poligamisto – wrzasnęła Iwona i uderzyła mężczyzna staropolską metodą „przez łeb”.

***

Funkcjonariuszki podzieliły się dniami i godzinami, podczas których miały pilnować jeńca.

- Kochanie, ty pewnie wygłodzony jesteś? - zaszczebiotała serdecznie funkcjonariuszka straży granicznej Iwona. - Ugotowałam dla ciebie kotlecik z ziemniaczkami. Lubisz surówkę z białej kapusty?
- Nie, nie lubię zielska – wyznał szczerze Grzegorz.
- Ależ, kochanie, trzeba jeść witaminy, żebyś był zdrowy i silny. Zobaczysz jak przyjdą tamte zołzy, to będą ci suchego chleba żałować. Wiesz ja przy nich musiałam być groźna, bo muszą wiedzieć, że ja z nich jestem najlepsza. Pod względem wyszkolenia militarnego i tak w ogóle... A czy mogę cię, kochanie, pokarmić? Uwielbiam patrzeć, jak jesz.

- Kochanie, ty się tyle wycierpiałeś – westchnęła funkcjonariuszka służby celnej Agnieszka. - Tak mi przykro. Naprawdę. Ja wiem, że ty bez seksu uschniesz tutaj z żałości. I wtedy świat, mój świat, straciłby najcenniejszy skarb. Wiesz, że ja specjalnie dla ciebie włożyłam śliczną różową haleczkę?
- I przeźroczystą? - zapytał się dociekliwy Grzegorz.
- Taaak. Chcesz zobaczyć?
- Pewnie, że tak. Ale nie będziesz na mnie krzyczeć?
- Nie, nie będę – pokręciła przecząco głową Agnieszka. - Będę cię tylko przytulać, mój kocurku, słoneczko, pysiaczku najdroższy. Za dużo było krzyków. Ty jesteś przecież taki delikatny w środku. Ja to wiem, kochanie. Nie będę na ciebie krzyczeć, tylko tulić do piersi. Tulić i tulić.
- Ale rozkazywać możesz – przerwał Grzegorz.
- Na pewno?
- Tak.
- Tooo! Rozbieraj się natychmiast.

- Kochanie, ty tutaj zamknięty siedzisz cały dzień? - spytała funkcjonariuszka policji Sylwia.
- Tak – mruknął ze smutkiem Grzegorz. - Siedzę i robię te laurki dla was, aż mnie oczy bolą i kręgosłup.
- Wiem, że cierpisz.
- Bardzo.
- Biedaku. Tyle godzin bez jedzenia, seksu i wolności.
- Myślałem, że chociaż ty mnie naprawdę kochasz – jęknął żałośnie Grzegorz.
- Bo cię kocham. Wiesz co? Mam pomysł. Zabieram cię na wycieczkę nad jezioro. Odpoczniesz sobie od tego więzienia. Poza tym musisz się trochę przewietrzyć.
- Nie mam kąpielówek.
- Jesteś taki śliczny, że nie są ci potrzebne – uśmiechnęła się Sylwia. - Możesz pływać bez.
- Będę się krępował.
- No niech ci będzie ciapulku, kupimy ci jakieś po drodze.
- Nie traktuj mnie, jakbym miał dwanaście lat.
- Dobrze kochaniutki. A ile masz lat? Dziewiętnaście?

Mniej więcej tak wyglądał każdy kolejny dzień więzienia.
Grzegorz zawsze narzekał, a w rzeczywistości nie brakowało mu ani smacznego jedzenia, ani seksu, ani wolności.

***

I tak to już jest, że kobiety pracując zespołowo nigdy nie będą w stanie zresocjalizować żadnego faceta. Prawdziwa kobieca solidarność nie istnieje, ponieważ każda pani zawsze woli przypodobać się mężczyźnie nawet wbrew wzniosłej ideologii i szczytnym celom.
Mężczyźni wygrywają nie dzięki szczególnym przymiotom umysłu i charakteru, lecz dzięki słabości kobiet do panów.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 09.10.2010 09:17 · Czytań: 1455 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty