Oj, Paweł - Ty wiesz - co...
Wszystko, czego się tylko "dotkniesz" płynie piękną, żywą poezją. Zaczynam Ci tego naprawdę zazdrościć. Czytam po kilka razy, i tyle tu czerwieni, a ten kolor rodzi skojarzenia. Podoba mi się szczególnie ten zmierzch, który rozsiadł się i rozomdlewał. I baardzo ciekawa jest ta Twoja wizja księżyca jako rubinowego strączka. Kropelka krwi na siatkówce daje mi do myślenia, na pewno pokazuje, że autor prawdziwie widzi i czuje, choć pewne rzeczy skrywa pomiędzy wersami. Ja wyczuwam tu jakiś smutek i wieczorną tęsknotę (skrywa ją sad, który porozsyłał - pewnie nie bez powodu - liście gończe i ten zraniony, krwawiący - dojrzały do barwy rubinu księżyc. Cóż mogę więcej... ja tu widzę także uczucia i mile mnie tą formą zaskakujesz. Obraz pozostanie w pamięci. Pozdr.