"Przyjaźń", odc. 1 - Nathii
Dla użytkownika » Piekło » "Przyjaźń", odc. 1
A A A
Anna chciała wejść do poczekalni wałbrzyskiego dworca autobusowego, ale odbiła się od zardzewiałej klamki. Na przesłonięte do połowy dyktą drzwi naklejono plakat z komputerowo obrobioną fotografią pojazdu wysokopodłogowego marki BOVA i logo jego właściciela.
- Czemu tu się reklamuje PKS Kamienna Góra? To nasz w tym tygodniu splajtował? - omiotła wzrokiem cały kompleks. - Niech zgadnę, zaraz ktoś wywiezie na złom tę wiatę i słupy.
Na jednym z peronowych filarów tkwił dwustronny, plastikowy zegar. Każda tarcza wskazywała inną godzinę i żadna z nich nie była poprawna.
- Dzień dobry prześlicznej panience! Jaki piękny mamy dziś dzień! - odezwał się spod ściany przepity baryton.
- Mać, mać, mać... - odpowiedziało mu z przyzwyczajenia echo.
Właściciel barytonu kokosił się między reklamówkami na dworcowej ławeczce, służącej mu za legowisko. Następnie przystąpił do opracowania biznesplanu na kolejne kilka godzin.
- Bo widzi panienka, tak sobie liczę pieniążki i wychodzi mi, i nie chce wyjść inaczej, że brakuje mi trzydziestu groszy do piwka.
Anna przyjrzała się uważniej delikwentowi. Ogarnęła ją zgroza na widok twarzy w kolorze Milne'owskiego Prosiaczka, zaopatrzonej dodatkowo w kaprawy wzrok i szczeciniasty wąs. Grymas niechęci do żulika oszpecił jej skądinąd ładne oblicze.
- Ja przepraszam szanowną panienkę za mój wygląd, ale takie jest moje życie, ot co. Jakby mogła mnie panienka poratować w mojej sytuacji...
- Trzydzieści groszy? - Anna przerwała wypowiedź, gdyż zapowiadał się filozoficzny elaborat.
- Ja nie śmiałbym prosić o więcej, ale gdyby panienka miała na przykład pięćdziesiąt groszy...
"Żebyś ty pieprzony dziadu wiedział, na co ja się musiałam zgodzić, żeby mieć te kilka groszy w kieszeni... A ty je dostaniesz, bo... po prostu chcesz? A masz i się udław tym swoim cholernym piwkiem" - wygrażała w myśli.
- Proszę. Jedzie coś teraz do Warszawy?
- Ależ tak, oczywiście. Kiedy sobie tylko panienka zażyczy.
Anna przewróciła oczami z rezygnacją i bez sprawdzania rozkładu jazdy obróciła się na pięcie. Chyba jednak lepiej łapać pociąg, nawet jeśli po wałbrzyskich torach ma sunąć z prędkością dziesięciu kilometrów na godzinę, a potem przez pięć lat będą go przetaczać we Wrocławiu.

Późna wiosna. W przydworcowych klombach zakwitły chwasty i puszki po piwie. Pracownik Zakładu Oczyszczania Miasta łaskawie pojawił się na posterunku o jedenastej rano, by zająć się zamiataniem kurzu z jednej strony chodnika na drugą. Przy głównych ulicach porozkładali się straganiarze z kocami, oferując kolekcje dziewiarskie z third handu. Anna wpadła w nostalgię.
- Może mam przed oczami te boskie widoki po raz ostatni w życiu?
Nagle nie chciała opuszczać krainy ludzi żyjących z przyzwyczajenia, sypiących się garaży i budynków nieremontowanych od czasów Hitlera. Przypomniała sobie zachwyt Juana Carlosa:
- Gdyby co nieco odmalować, mieszkałabyś w pięknym, górskim miasteczku!
- Co ty mi tu będziesz o Wałbrzychu opowiadał - zbyła go. - Nie widzisz, że tu dobrze prosperują tylko zakłady wulkanizacyjne i sklepy z serii "wszystko po 3 złote", bo te "wszystko po 5 złotych" już splajtowały? O, tu kredyty bez poręczycieli, tam kredyty na gębę, tu lombard dla tych, co chcą spłacać kredyt. Jak sklepik bankrutuje, to w jego miejsce pojawia się punkt z automatem do gier, nazywany kasynem. Tak więc ogólnie jest na co wydawać pieniądze z kredytu. A jak się coś rozsypie, to ma już zostać takie rozwalone, bo to się wtedy ładnie nazywa: szkoda górnicza.
- I co się robi z tą szkodą górniczą? - dociekał Juan Carlos.
- No jak to co? Pokazuje się w telewizji.
- I jak się pokaże w telewizji, to ludzie reagują?
- Tak. Mówią: "Ojejku, ale nieszczęście". Potem idzie reportaż o biedaszybach, który komentuje pogrzebowym tonem jakiś złodziej z Rady Miejskiej.

Anna ścisnęła w kieszeni kurteczki sypiącą się Nokię na kartę. Przez siedem dni i siedem godzin Juan Carlos nie dawał znaku życia. Dziewczyna wiedziała, że została w Wałbrzychu za długo. Że też akurat w takim momencie zachciało się ojcu Loli wieszać na granicy dwóch posterunków Policji i nocą panowie policjanci kilkakrotnie podrzucali sobie nieboszczyka na drugą stronę mostu. Lola w ryk, matka Loli pijana pod stołem już trzecią dobę, a wszystkie formalności na głowie Anny. Trzeba było machnąć ręką i spieprzać, zamiast się narażać i jeszcze policjantów do mieszkania wpuszczać. Ale czego się nie robi dla Loli.

Jakiś szczwany lis wpadł na pomysł, żeby ulicę Rycerską umieścić w pobliżu sądu i prokuratury. Pomimo swej nazwy aleja niewiele miała wspólnego z etosem, nie licząc honorowych dawców moczu, rezydujących w każdej z bram. Anna właśnie kontemplowała obecność grzyba na swojej klatce schodowej, gdy jej wzrok przyciągnęły czerwone, nieregularne plamy na chodniku pomiędzy gołębim kałomoczem.
- Ptasia grypa, ani nawet ptasia biegunka, to to raczej nie jest... Widocznie ktoś uczcił ten poranek stratą zęba.
Przeszył ją zimny dreszcz. Obecna sytuacja nie pozwoliła jej myśleć o krwawych śladach jak o regularnym mordobiciu o butelkę denaturatu, nad którym przechodzi się do porządku dziennego w ciągu minuty. Kap, kap... kropelki prowadziły Annę jak po sznureczku do jej własnej bramy.
- A to co znowu? Boże, jakie to... świeże. Nóż był w użyciu - wzdrygnęła się Anna na widok kałuży juchy niemal ściekającej do studzienki.
Ślady zaczęły się układać zygzakiem. Ktoś wycierał ręce o mur. Ktoś wycierał jakąś część ciała o mur.
- Co za biedak... Gdzie karetka? - denerwowała się dziewczyna, przyspieszając kroku.
Chciała być już w Warszawie. Albo od razu w Nowym Jorku. Nie będzie dzisiaj ostatniego prysznica ani ostatniego obiadu. Weźmie torbę i wsiądzie w taksówkę. Trzeba zadzwonić do Victora. Spadamy, nic tu po nas. Przez kilkanaście sekund w słuchawce śpiewała Amy Winehouse, a potem odezwała się hiszpańskojęzyczna sekretarka:
- Tu Victor Sanchez, w tej chwili nie mogę rozmawiać...
- W tej chwili?! - wymruczała Anna. - Oby to było tylko w tej chwili. Miałeś być pod telefonem, kurwa. Plan B dalej obowiązuje, ale masz do mnie zadzwonić, i to jak najszybciej.
Czerwona ścieżka zdrowia prowadziła pod bramę Anny.
- Oczywiście, kurwa. Lepiej, żeby to byli ci spod piątki - myśli przelatywały jej przez głowę jak kieszonkowiec przez autobus. Nerwowo odgarniała dredy z czoła, a one strzelały z powrotem na to samo miejsce. Pierwsze piętro, drugie. Boże, ile krwi. Na półpiętrze Lola.
- Coś pod piątką? - Anna krzyczała, gdy tylko zobaczyła koleżankę.
- Pewnie to, co zwykle.
- On ją czy ona jego?
- Chyba on i kumple. Nie wiem. Matkę mi zabrali do szpitala - wyjęczała Lola, obracając się twarzą do ściany.
Anna ciężko westchnęła. Tym razem naprawdę nie mogła pomóc przyjaciółce.
- Czyli mówisz, że to stary Rempel i jego kumple?
Lola uraczyła Annę spojrzeniem psa, któremu się wyżera z miski.
- Powodzenia w wielkim świecie, księżniczko.
Anna usiadła na schodku obok, wycierając dżinsami krwawą plamę. Będzie wyglądało, że mam okres, cholera.
- Pamiętasz Juana Carlosa? Tego Kolumbijczyka, który mnie odwiedzał? Poznaliście się kiedyś na korytarzu.
Lola skinęła głową.
- No właśnie. On miał wrogów, którymi się ze mną podzielił. To tak w telegraficznym skrócie. Kiedyś opowiem ci całą historię. Pamiętaj o tym, że masz wielki talent, wyjedziesz stąd i niedługo spotkamy się w innym miejscu niż ta piękna brama - Anna wysiliła się na uśmiech. - Czyli to był Rempel spod piątki?
- Nie wiem, czy to był Rempel, bo gadałam z lekarzem w domu, ale chyba widać wyraźnie: ślady prowadzą pod piątkę.
- Lekarz przy tym był? I gówno go to obeszło?
- Jaki tam lekarz... Stary Kwiatkowski. Dobrze, że się chociaż moją matką zajął. Remplowej kiedyś kazał się udusić rzygami.
- Porządny facet. Przynajmniej nie słyszałam, żeby komuś zaszył igłę w sercu, wacik w żołądku, albo dokonał trepanacji czaszki, zamiast operacji kręgu szyjnego, bo pomylił zdjęcia pacjentów. Te tematy były ostatnio na topie. Gdyby Remplowa się udusiła rzygami, świat by niewiele stracił. Przepraszam, telefon.
To był Victor.
- Wszystko pod kontrolą, możesz wejść do mieszkania...
- Czemu nie odbierałeś? - dociekała Anna. - Skąd wiesz, gdzie teraz jestem?
- Nie siedź na schodach, bo się przeziębisz. Powiedz Loli "do widzenia", wejdź do domu i przygotuj rzeczy. Zaraz się spotkamy.
Lola nie znała hiszpańskiego. Spojrzała pytająco na koleżankę.
- Mam się z tobą pożegnać - powiedziała Anna. - Tak polecił Victor Sanchez. A ja od siebie dodam, że zanim otworzę drzwi do mojego domu, ty masz już być w taksówce i nie pokazywać się tu przez kilka tygodni, rozumiesz?
Lola nie rozumiała.
- Wrogowie Juana Carlosa to chyba jakaś choroba zakaźna? Najpierw są twoimi wrogami, potem moimi...?
- Idź już, do kurwy nędzy.
- Taksówką? Filmów się naoglądałaś? Skąd ja mam mieć kasę na taksówkę?
Anna wcisnęła jej do ręki stuzłotowy banknot.
- A skąd ty masz tyle kasy?
- Filmów się naoglądałam. Nieważne. Biegnij już, Lola. Biegnij.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Nathii · dnia 12.10.2010 08:42 · Czytań: 796 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 22
Komentarze
Usunięty dnia 12.10.2010 09:56
Cytat:
Anna odbiła się od zardzewiałej klamki broniącej dostępu do pomieszczenia za drzwiami przesłoniętymi dyktą.

skoro drzwi były przesłonięte dyktą, to skąd klamka i po co się od nich odbijała?

Cytat:
Plastikowy zegar przymocowany do jednego z filarów z każdej strony pokazywał inną godzinę i żadna z nich nie była poprawna.

ile stron maja zegary?

Cytat:
Właściciel barytonu kokosił się

kokosił? :|

Cytat:
potem przez pięć lat będą go przetaczać we Wrocławiu

:confused:

Cytat:
Lola uraczyła Annę spojrzeniem psa, któremu się wyżera z miski

jak dla mnie taki pies robi się mega agresywny

Jak dla mnie, za bardzo skupiasz się, żeby jak najwięcej szczegółów wpakować do poszczególnych zdań, a za mało na tym, żeby umieścić ich trochę w treści, w związku z czym tekst się dłuży, a nie idzie do przodu. A jak już pójdzie, to robi za duży przeskok, żeby być na bieżąco. W efekcie mamy bardzo barwnie opisane skrawki historii, z których można coś tam wywnioskować, ale nie wiedzieć na pewno. Jako czytelnik wolałabym mniej barwnie, ale bardziej przejrzyście.
Nathii dnia 12.10.2010 10:24
Hej Oke, dzięki za komentarz. Potrzebuję trochę czasu, żeby się "przespać" z uwagami, a poza tym tekst musi się odleżeć, dlatego nie będę wszystkiego momentalnie poprawiać (chyba, że znajdzie się rażący błąd). Na 100% nad sugestiami się zastanowię mając do dyspozycji skończony tekst, w ramach pracy nad 2 draftem i autorską redakcją. Co do stylu, obawiam się, że taki zamierzyłam osiągnąć i się go trzymam, ale być może kilka jedynie poprawek wpłynie na odbiór, więc postaram się znaleźć złoty środek.

*Errrr.... te drzwi były przesłonięte do połowy dyktą, tzn. dykta była tam, gdzie normalnie jest szyba w pewnym typie drzwi (opis dworca jak najbardziej prawdziwy, zapraszamy do Wałbrzycha). Postaram się coś z tym zrobić, jeśli jest nieczytelne.

* Zegary na peronach mają 2 strony.

* kokosić się
http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2471984

* Pociągi się przetacza na stacjach węzłowych, a taką jest Wrocław (i pociąg z Wałbrzycha przetacza się wybitnie długo, sądzę, że użycie w myśli frazy "5 lat" jest ok)

* Ojjj mój pies by się wkurzył bez dwóch zdań :D chociaż zerżnęłam z dowcipu "czemu ten pies się tak na mnie gapi? - on zawsze tak, gdy ktoś je z jego miski"
serdeczności
N.
martuszka dnia 12.10.2010 12:50
Nathii, pierwszy raz komentuję prozę!! Coś mnie tknęło..Może to dobrze wróży? Na pewno wrócę. A zerżnięcie z dowcipu "czemu ten pies się tak na mnie gapi? - on zawsze tak, gdy ktoś je z jego miski" rozumiem doskonale. Serdeczności:)
Nathii dnia 12.10.2010 13:20
Witaj Martuszko, w takim razie muszę Cię odwiedzić i po raz pierwszy skomentować poezję. To jest mój absolutny debiut beletrystyczny, więc według wszelkich rachunków prawdopodobieństwa nie ma prawa się udać. Może poza dwoma opowiadaniami na polski w liceum nigdy nie pisałam fikcji (konstrukcja drukowanego, nawet obszernego, dziennikarskiego materiału jest zupełnie inna). Ale już po kilku dniach na PP, kończąc tę powieść, zwracam uwagę na rzeczy, nad którymi wcześniej bym się nawet nie pochyliła. Bardzo fajny portal i wymarzeni użytkownicy. Serdeczności.
Wasinka dnia 12.10.2010 14:20
Interesująco-przygnębiajaco-prawdziwy obrazek. Pisanie idzie Ci sprawnie. Choć zdarzają się potknięcia (mało istotne wobec treści), to jednak czyta się lekko, a świat, który ukazujesz, zaciekawia. Z chęcią dowiem się, jak potoczą się losy bohaterek.
Na razie niefortunnostek nie wyławiam, bo wpadłam tylko na chwilkę.
Ostatnie zdanie celowo zapożyczone z filmu Toma Tykwera?
Pozdrawiam słonecznie.
Nathii dnia 12.10.2010 14:46
Dziękuję, Wasinko, na poświęcenie kilku minut na mój tekst. Oczywiście, zgrzytami się zajmę jak tylko opracuję całość i ona sobie odleży. Bo na razie to ja Sukiennic na krakowskim Rynku nie znajdę, a co dopiero zgrzytu w tekście.
Akurat w tej powieści będzie tylko jedna bohaterka, ta, która się wplątała w handel narkotykami i wykonanie zlecenia kurierskiego dla Kolumbijczyków, przypadkowo poznanych podczas szkolnej wycieczki do Pragi. Dla drugiej z dziewczyn jest druga część. Zostanie przyjęta do szkoły filmowej i z braku pieniędzy będzie zmuszona sobie szukać sponsora. Układy sponsorowane studentek są zjawiskiem niepokojąco częstym a jeszcze nieopisanym (to nie to samo, co "Galerianki";). Ta druga część ma większy potencjał, ale na wprawkę biorę pseudomafijną humoreskę.
Niestety - smutna rzeczywistość miasta, w którym się urodziłam i gdzie nakręcono m.in. "Komornika". Nawet scena z podrzucaniem trupa na drugą stronę mostu - z życia wzięta. Cytat z filmu zamierzony :D. Pozdrawiam
Wasinka dnia 12.10.2010 15:35
"na razie to ja Sukiennic na krakowskim Rynku nie znajdę, a co dopiero zgrzytu w tekście" - niezłe porównanie i samokrytyka ;-)
Myślę, że niedługo spokojnie odnajdziesz sukiennice w Krakowie (bo warto ;-) ), tak jak i zgrzyty w tekście (też warto ;-) ). Wystarczy poczytać choćby tutejsze teksty i komentarze do nich. Niektóre są naprawdę konstruktywne i można z nich wiele wynieść dla siebie.
Rysujesz świat Twojej opowieści twardym i ostrym ołówkiem, a szarość codzienności bohaterów staje się na swój sposób barwna dla czytelników. Styl współgra ze światem, o którym opowiadasz. Podobają mi się niektóre sarkastyczne stwierdzenia, pasujące do sytuacji czy rzeczywistości miasta. Dosadne i dość ostre rysy. Zobaczymy, co będzie dalej.
Skoro starasz się coś dopracowywać, to wpadnę jeszcze z uwagami malutkimi później, bo teraz mam tylko chwilówki komputerowe, że tak to ujmę.
Pozdrawiam :)
Nathii dnia 12.10.2010 16:45
Będę wdzięczna, zwłaszcza że po wizycie w Twoim portfolio widzę, że nie są to uwagi laika.

Nooo, zobaczymy co będzie dalej :uhoh:
marcin jerzy moneta dnia 12.10.2010 20:35
bardzo dobry tekst!
jestem pod wrażeniem. mięsiście, mocno. dobrze opisane, wreszcie jakiś fajny konkret o polsce.

czytam to i kojarzy mi się z Kultem i kazikiem. Takie nasze.
co prawda nieco zbyt mało opisów mniej kategoryzujących, ja pokusiłbym się o dawkę realizmu magicznego - w wałku go nie brakuje :) ale ogólnie - naprawdę git.
Nathii dnia 12.10.2010 20:50
MJM - dzięki, musimy nadawać na zbliżonych falach, bo mi się Twoje teksty też bardzo podobają. Nawet sobie sprawiłam avatar z kotkiem. A KnŻ to moja pierwsza ulubiona polska kapela, iks lat temu.

Główna część akcji będzie się toczyć w NYC, ale nawiązań do smętnej sytuacji w Polsce nie zabraknie.

Nie wiem, czy umiem pisać w stylu realizmu magicznego. Niekiedy lubię go czytać, ale jestem jeszcze za słaba żeby samej próbować tak pisać. To wbrew pozorom bardzo wymagający kierunek, wymaga dużego oczytania, a tego też jeszcze nie mam. W satyrze mam doświadczenie, więc na to postawiłam :smilewinkgrin: buźka
marcin jerzy moneta dnia 12.10.2010 20:57
szczerze mówiąc liczyłem trochę sentymentalnie, że główna bohaterka jednak nie wyjedzie, że jucha płynąca korytarzem i zwlekający telefon ją zatrzymają w Wałku, no ale... niech będzie i NY :)

pozdro :)
Wasinka dnia 13.10.2010 10:46
Witaj, Nathii.
A więc zaczynamy. Na początek:

Anna odbiła się od zardzewiałej klamki broniącej dostępu do pomieszczenia za drzwiami przesłoniętymi dyktą. – to zdanie bym nieco rozświetliła, bo się zamazuje jego sens; nie musi być tylko jednym zdaniem

Plastikowy zegar przymocowany do jednego z filarów z każdej strony pokazywał inną godzinę i żadna z nich nie była poprawna. – podobnie z tym zdaniem, dobrze by było je uporządkować; pomijam brak interpunkcji, bo po ewentualnym poprawieniu, może wyglądać inaczej

na dworcowej ławeczce (,) służącej mu za legowisko

opracowania biznesplanu – chyba lepiej biznes planu

w kolorze Milne'owskiego Prosiaczka (,) zaopatrzonej (dodatkowo) w kaprawy wzrok i szczeciniasty wąs (to zdanie też nie łączy się zgrabnie z poprzednim, w którym mowa była o poratowaniu pieniędzmi, więc wydawałoby się, że zgroza ogarnęła ją na te słowa; może dodać, że spojrzała na niego – oczywiście urozmaicić można. Ponadto kolejne zdanie (wypowiedź żulika) wygląda tak, jakby czytał w jej myślach. Warto coś dopowiedzieć, bo początek spotkania z „barytonem” troszkę się nie składa)

Anna przerwała wypowiedź zapowiadającą się na filozoficzny elaborat. – tutaj może warto przekształcić zdanie dzięki użyciu np. gdyż, bo, ponieważ, która (przy okazji napomknę: używasz sporo imiesłowów przymiotnikowych, konstruując zdania, a czasem warto urozmaicić pod tym kątem tekst, np. pierwsze zdanie opowieści)

Żebyś ty (,) pieprzony dziadu (,) wiedział

groszy w kieszeni... (A) ty je dostaniesz

cholernym piwkiem – subiektywnie pasuje mi bardziej „piwskiem” (ale tobie pewnie chodziło o to, że on użył słowa „piwko”...)

na drugą. Na głównych – trochę wpadają na siebie „na”

porozkładali się straganiarze z kocami (,) oferując kolekcje

to w jego miejscu pojawia się – w jego miejsce/na jego miejscu

zbyła go (wtedy)

wtedy ładnie nazywa: "szkoda górnicza". – dałabym w tym miejscu szkodę górniczą bez cudzysłowu

honorowych dawców moczu (,) rezydujących w każdej z bram

do porządku dziennego w przeciągu minuty – subiektywna zupełnie uwaga: w ciągu (jestem bowiem przeciwniczką „przeciągu” ;-), nie lubię tego sformułowania zwyczajnie, więc nie mogłam przejść obojętnie... ;-) )

wzdrygnęła się Anna na widok – wyrzuciłabym „Anna”

W tej chwili?! - wymruczała Anna – „wymruczała” jakoś niezbyt pasuje do wykrzyknika

Pierwsze piętro, drugie, Boże, ile krwi. – zrobiłabym z tego dwa zdania: Pierwsze piętro, drugie. Boże, ile krwi.

Anna krzyczała tak szybko, jak tylko zobaczyła koleżankę – niezgrabne zdanie (szybko krzyczeć?)

On ją, czy ona jego? – bez przecinka

wyjęczała Lola (,) obracając się

Lola uraczyła Annę spojrzeniem psa, któremu się wyżera z miski: - dałabym tu kropkę na końcu, zamiast dwukropka

("Będzie wyglądało, że mam okres, cholera".) – zrezygnowałabym z nawiasu

Porządny facet - przynajmniej nie słyszałam – kropka, zamiast myślnika, będzie lepiej wyglądać

wacik w żołądku, albo dokonał trepanacji czaszki (,) zamiast operacji kręgu szyjnego – bez przecinka przed „albo”

powiedziała Anna. - Tak powiedział Victor Sanchez – powt. powiedziała/powiedział

Lola nie rozumiała: - kropka

Idź już (,) do kurwy nędzy

A skąd ty masz tę kasę na taksówkę? – niepotrzebne jest owo dopowiedzenie „na taksówkę”, wiadomo przecież (może: A skąd ty masz tyle kasy?)


To by było na tyle tymczasem.
Aha, masz momenty, które sprawiają wrażenie pourywanych, trzeba przyjąć, że czytelnik nie zna miejsca, w którym dzieje się akcja. Na przykład jesteśmy przy dworcu, potem nagle na Rycerskiej (jest koło dworca?), a później Anna myśli o grzybie na klatce schodowej (brzmiąc tak, jakby już w niej była), ale dopiero za chwilę pójdzie do bramy... Zagmatwałam? Ale, myślę, wiesz, o co chodzi?


Uwagi, które podałam, to tylko sugestie (jak zawsze), można z nich skorzystać lub nie. To wybór tylko i wyłącznie autora.

Pozdrawiam.
Nathii dnia 13.10.2010 11:41
Wow, to się nazywa pomoc! Uważam, że Twoje sugestie mają bardzo dużo sensu i aktualnie pracuję nad edycją.
Tak jak Oke odniosłaś wrażenie, że niektóre fragmenty są porwane, więc postaram się je przyspawać.

Nawet wiem, skąd to się wzięło - zaczęłam pisać z głupia frant w odcinkach na blogu.
duża buzia!
Miladora dnia 14.10.2010 00:59
Że też za Tobą aż do Piekła musiałam chodzić... :rol:

Nie czytałam komentarzy, więc łowiłam wszystko, co wpadło mi w oczy.
Ale wpadło niewiele, co albo znaczy, że jestem o tej porze ślepa, albo Ty jesteś taka dobra i ubezpieczyłaś się od mojej wizyty. ;)

- grypa, ani nawet – bez przecinka

- Oczywiście, kurwa. Lepiej, żeby to byli ci spod piątki - myśli przelatywały – jak myśli, to w cudzysłowie i bez myślnika:
„Oczywiście, kurwa. Lepiej, żeby to byli ci spod piątki” - myśli przelatywały

- spotkamy się w (zupełnie) innym miejscu niż ta piękna brama - dopowiedz

- niż ta piękna brama(.) - Anna wysiliła się na uśmiech.

- Porządny facet(.) (P)rzynajmniej nie słyszałam, żeby komuś - sugeruję

- Powiedz Loli(: ) "(D)o widzenia",

- Idź już(,) do kurwy nędzy.

- Biegnij już, Lola. Biegnij. - ;) widziałaś ten film? ;)

Miła niespodzianka, Nathii. Dobrze się czyta i wciąga. A nutki humoru ubarwiają dodatkowo i tak już plastyczny tekst.
Czyli w porządku i łyknęłam bez szkody dla zdrowia. ;) Nie zemdliło mnie i nie musiałam płakać. :D

Buźka :D
Nathii dnia 14.10.2010 02:27
Dzięki, Mili. Jestem w trakcie poprawiania, tylko że dzisiaj dostałam zlecenie i babrałam się w słowach kluczowych o projektach domów, dlatego to mi się przeciąga.

Zauważyłam, że jest tu parę błędów interpunkcyjnych, na które w ogóle nie zwracałam uwagi przed wejściem na PP, teraz bym ich nie zrobiła (jak sądzę)

Tak, widziałam ten film. Czasem oglądam coś innego niż thriller klasy C (rzadko bo rzadko, ale jednak).
Ściskam mocno
Krzysztof Suchomski dnia 14.10.2010 22:12
Cytat:
Na przesłonięte do połowy dyktą drzwi naklejono plakat z komputerowo obrobioną fotografią pojazdu wysokopodłogowego marki BOVA i logo jego właściciela.
Nadmiar zbędnej informacji.Może wystarczy:
... plakat reklamujący usługi przewoźnika.
Cytat:
- Czemu tu się reklamuje PKS Kamienna Góra? To nasz w tym tygodniu splajtował? - omiotła wzrokiem cały kompleks. - Niech zgadnę, zaraz ktoś wywiezie na złom tę wiatę i słupy.

Tak napisane wygląda jak kwestia wypowiedziana na głos, a chyba nie o to Ci chodziło. Myśli bohatera lepiej oddać kursywą.
Cytat:
i żadna z nich nie była poprawna.
żadna nie była poprawna.
Cytat:
Następnie przystąpił do opracowania biznes planu na kolejne kilka godzin.
:D Wygląda, że biznes-plan miał już w głowie. Ta faza to typowe negocjacje ze sponsorem. ;)
Cytat:
Milne'owskiego Prosiaczka
there's the only one Prosiaczek, nie trzeba dodawać który :)
Cytat:
zapowiadał się filozoficzny elaborat
elaboraty mają formę pisemną, tu raczej: mowa, monolog, wykład, tyrada, oracja, popis krasomówczy.
Cytat:
porozkładali się straganiarze z kocami oferując kolekcje dziewiarskie z third handu
... porozkładali koce straganiarze, oferując kolekcje dziewiarskie z ...
właśnie, co niby oznacza third hand? Bo second hand oznacza towar używany.
Cytat:
Ale czego się nie robi dla Loli
To imię pada 4 razy w tym akapicie, a my nadal nie wiemy kim jest, więc tu masz szansę to wyjaśnić wpisując zamiast imienia właściwe słowo np. przyjaciółki, kumpeli z klasy, itp.
Cytat:
honorowych dawców moczu
do bólu oklepany greps
Cytat:
widok kałuży juchy

Cytat:
- Co za biedak... Gdzie karetka? - denerwowała się dziewczyna
Tu brak konsekwencji. Jeśli jucha, to kij frajerowi w oko. A jeśli martwimy się o człowieka, to jednak krew.
Cytat:
- Czyli mówisz, że to stary Rempel i jego kumple?

- Mówisz, że to stary Rempel i kumple?
Ogólna uwaga do całego dialogu Anny i Loli: kumple nie mówią do siebie pełnymi zdaniami, jak w teatrze, a zwłaszcza, gdy są w takim stresie.
Cytat:
- Porządny facet - przynajmniej nie słyszałam, żeby komuś zaszył igłę w sercu, wacik w żołądku, albo dokonał trepanacji czaszki zamiast operacji kręgu szyjnego, bo pomylił zdjęcia pacjentów. Te tematy były ostatnio na topie. Gdyby Remplowa się udusiła rzygami, świat by niewiele stracił. Przepraszam, telefon.
Co w tym akapicie jest kwestią Anny, a co komentarzem narratora?
Cytat:
- Mam się z tobą pożegnać - powiedziała Anna. - Tak polecił Victor Sanchez. A ja od siebie dodam, że zanim otworzę drzwi do mojego domu, ty masz już być w taksówce i nie pokazywać się tu przez kilka tygodni, rozumiesz?
-Mamy się pożegnać - powiedziała Anna. - Victor kazał. Zanim wejdę do domu masz byc w taksówce, rozumiesz? I nie pokazuj się kilka tygodni.

To "na taksówkę", jak ktoś wyżej zauważył, dwa razy do wycięcia.

I dlaczego mam wrażenie, że cały dialog powstał tylko po to, by Anna mogła powiedzieć: - Biegnij, Lola, biegnij ? ;)
Ale OK. Może zostać, bo to fajny cytat. :)

Całość dobra, nawet "dobrzejsza", jeśli to Twój debiut beletrystyczny, ale pracuj nad szczegółami, bo lepsze jest wrogiem dobrego :). Atutem jest osadzenie w realiach i nie wiem, czy nie stracisz tego atutu, przenosząc akcję do Big Apple.
No to:
- Run, Nathii, run. :D
Nathii dnia 14.10.2010 22:33
Dziękuję za bardzo wartościowy komentarz. Kurczę, akurat tak się składa, że nie miałam czasu popracować nad tym fragmentem po otrzymaniu pierwszych sugestii. Zdecydowanie nadrobię to jutro rano.

Zauważyłam, że na początku byłam bardzo niedbała z tymi wszystkimi bzdurami typu myśli bohatera i zapisywałam je głównie od myślnika, potem w cudzysłowie, ale w miarę upływu tygodni wszystko zamierzam stopniowo przenicować na kursywę.

Z tą juchą sama zauważyłam i zamierzałam poprawić. Ale honorowi dawcy moczu zostają ;D lubię ten oklepany greps i zawsze o nim myślę kiedy wchodzę do cuchnących klatek schodowych w wałbrzyskim starym budownictwie. Lola też zostaje bez wyjaśnienia, kim jest. Kilkanaście linijek dalej staje się jasne, że to kumpela z bramy.

third hand to zużyty second hand :D zapraszamy do Wałka, taką biedę na ulicznych targowiskach trudno sobie wyobrazić, a co dopiero opisać :bigeek:

Szczerze mówiąc, bardzo obawiam się, jak zostanie przyjęty ciąg dalszy, bo wiem, że ten Wałbrzych to cholernie malowniczy krajobraz. Ale chcę się pobawić gangsterską konwencją, więc pierwszy odcinek w ogóle nie jest miarodajny co do całości. Mam nadzieję, że w pierwszej części powieści będzie zabawnie, a w drugiej emocjonująco - lecz opinia należy do czytelników.

buźka
zawsze dnia 15.10.2010 21:20
Witaj Nathii.:) Z lekkim opóźnieniem, ale zaglądam do Ciebie.
Cytat:
- Czemu tu się reklamuje PKS Kamienna Góra? To nasz w tym tygodniu splajtował? - omiotła wzrokiem cały kompleks.

(O)miotła - wielką literą
Cytat:
- Mać, mać, mać... - odpowiedziało mu z przyzwyczajenia echo.
Bardziej naturalnie zabrzmiałoby to zdanie bez "mu" - nie dlatego, że jest zaimkiem.
Cytat:
Następnie przystąpił do opracowania biznes planu na kolejne kilka godzin.

biznesplanu
Cytat:
"Żebyś ty pieprzony dziadu wiedział, na co ja się musiałam zgodzić, żeby mieć te kilka groszy w kieszeni... A ty je dostaniesz, bo... po prostu chcesz? A masz i się udław tym swoim cholernym piwkiem" - wygrażała w myśli.
Wygrażanie niby nie koliduje z kropką, ale myślę, że wykrzyknik ładnie by je podkreślił.
Cytat:
Że też akurat w takim momencie zachciało się ojcu Loli wieszać na granicy dwóch posterunków Policji i nocą panowie policjanci kilkakrotnie podrzucali sobie nieboszczyka na drugą stronę mostu.
Tu również sugeruję wykrzyknik.
Cytat:
- Ptasia grypa, ani nawet ptasia biegunka, to to raczej nie jest... Widocznie ktoś uczcił ten poranek stratą zęba.
Pierwszy przecinek zupełnie zbędny, myślę, że bez jednego "to" również byłoby czytelnie i komunikatywnie, a przy tym bardziej estetycznie.
Cytat:
Ślady zaczęły się układać zygzakiem.
subiektywnie - może "w zygzak"?
Cytat:
myśli przelatywały jej przez głowę jak kieszonkowiec przez autobus.
Wybacz, ale to porównanie nieszczególnie mi się poodba. Oczywiście nie musi.
Cytat:
wacik w żołądku, albo dokonał trepanacji czaszki
bez przecinka
Cytat:
Przepraszam, telefon.
To był Victor.
Zgrabniej wyglądałyby te zdania w jednym wersie, połączone myślnikiem.

Wszystko jest niby płynne i czytelne, ale po lekturze zdałam sobie sprawę, jak niewiele posunęliśmy się w tym fragmencie w czasie. Ciut zbyt wolno prowadzisz akcję, jak na powieść. Ale to nic.:) Masz urzekający styl, sarkazm lekko zepsutego życia - nie obraź się za to określenie. Pewnie nie powinnam oceniać tego po jednym fragmencie, skoro jednak to poczyniłam, zajrzę do kolejnych.
Pozdrawiam, Paulina
Wasinka dnia 15.10.2010 22:28
O żesz... Przeczytałam drugą część i, myślę sobie, "przyjdę" zobaczyć, jak tam sobie z poprawkami radzisz, a tu... marwtić się nie muszę, jak widać :-) Rzesze czytków z sugestiami :)
Zatem pozdrawiam i znikam ;-)
Nathii dnia 15.10.2010 22:59
Tak, tak mam sugestie, wszystko mam, ale poprawiam bardzo stopniowo. Dzięki

Droga Paulino, dziękuję za komentarz (zrewanżuję się w wolnej chwilce). No cóż, taki Stieg Larsson potrafi przez jedną stronę opisywać jak to Lisbeth Salander kupowała pizzę :) moją ambicją jest dociągnięcie do rozmiaru 300 stron (albo chociaż się zbliżyć). Natomiast podobnie jak i Ty, również nie jestem fanką akcji, która się zanadto dłuży. A jak mi wyszło - ocenię dopiero, jak skończę :shy: - na razie mam ok. 145 stron (po 1800 znaków).

Jestem do tyłu z poprawkami więc trzeciej części nie wrzucam, póki tej nie obrobię.
mahuss dnia 21.10.2010 10:02
Brzmi rzeczywiście ciekawie - przygnębiająco i z dozą gorzkiej ironii. Kiedy czytałem opisy "krajobrazów", z kasetowca zamontowanego w mojej głowie dobiegały fragmenty piosenek "Polska" - Kultu i późniejszej "Jeszcze Polska" Kazika Staszewskiego. Przerażające jest to, że po tylu latach w dokładnie ten sam sposób postrzegamy nasz malowniczy kraj. Co do mankamentów - wydaje mi się, że opisy naszej polskiej rzeczywistości wchłonęły akcję. Właściwie pojawiają się tylko zarysy, bliżej nie określone postaci i znaki zapytania. No ale cóż, opisy obsikanych bram i odrapanych budynków można mnożyć w nieskończoność, a sam scenariusz trzeba jakoś na te trzysta stron rozłożyć. Na razie moim zdaniem jest OK a powyższe uwagi są tylko zaznaczeniem, że problem może się pojawić w dalszej części.
Elwira dnia 21.10.2010 10:47
Cytat:
splajtował? - (O)omiotła wzrokiem


Omiotła wielką literą, bo nie jest to kontynuacja wypowiedzi bohaterki, tylko regularna narracja. A, i watro by było, żebyś zaznaczyła, czy ona mówi to na głos, czy myśli.
Cytat:
- Dzień dobry prześlicznej panience! Jaki piękny mamy dziś dzień! - odezwał się spod ściany przepity baryton.


- Dzień dobry prześlicznej panience! - spod ściany odezwał się przepity baryton. - Jaki piękny mamy dziś dzień!
szyk narracji (chyba ładniej) i lepiej jest, jak czytelnik wie, kto mówi na początku wypowiedzi, a nie na jej końcu

Cytat:
na posterunku o jedenastej rano,

przepraszam, ale jedenasta to już przedpołudnie, a nie rano :) rano bym zwyczajnie wycięła i tak będzie wiadomo, bo w nocy by nie przyszedł

Cytat:
Może mam przed oczami te boskie widoki po raz ostatni w życiu?

szyk: Może to boskie widoki mam przed oczyma po raz pierwszy w życiu?

Bardzo ciekawa zajawka. Jest tu wszystko, co może przyciągnąć czytelnika, nuta sensacji, cień poszukiwania normalności, niepokój i coś, co mogłoby być prawdziwym życiem. Brakuje mi tylko postawienia relacji między Lolą a Anką (może będzie dalej) i jakiegoś opisu bohaterki. Dwa, trzy zdania. Bo trochę za szybko się dzieje.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty