"Ołowiany Żołnierzyk" - Miladora
Publicystyka » Recenzje » "Ołowiany Żołnierzyk"
A A A


Ołowiany i wyspy

Tytuł – „Ołowiany Żołnierzyk”
Autor – Mariusz Wieteska
Kategoria – Literatura piękna
Forma – powieść
Wydawnictwo Anagram
Premiera – listopad 2010


        Użytkownikom Portalu Pisarskiego, na którym udziela się od grudnia 2008 pod nickiem Olowiany Zolnierzyk, Mariusz Wieteska, socjolog z wykształcenia, znany jest przede wszystkim ze swoich krótkich form prozatorskich.
Krótkich, lecz wielokrotnie także kontrowersyjnych, ponieważ potrafi szokować nie tylko doborem tematów. Stosując liczne skróty myślowe, sprawia zarazem, że jego proza staje się wieloznaczna i często ważniejsze są rzeczy, o których nie mówi, które czytelnik wyczuwa zaledwie pomiędzy wersami, niż to, co rzeczywiście zawierają zdania.

        Można było zatem sądzić, że jego pierwsza powieść – „Zielona Wyspa”, owoc trzyletniego pobytu w Dublinie, będzie posiadała identyczne cechy. Okazało się jednak inaczej. To proza bardziej rozlewna i opisowa, chociaż zawarte w niej zagadki i stworzony klimat sugerują już rozwój stylu, tak charakterystycznego dla krótkich form autora. Styl ten faktycznie znalazł miejsce w następnej książce - „Ołowiany Żołnierzyk”, która jest przedmiotem niniejszej recenzji, i która już niedługo zawita na półki księgarskie.

        „Zielona Wyspa” to Irlandia. Pewnego rodzaju raj dla ludzi niemogących znaleźć miejsca w swej rzeczywistości, gdyż jest to raj obietnic. Raj dla marzeń, jak się okazuje. Lecz czy spełnionych, inna sprawa, marzenia bowiem mają to do siebie, że lubią pryskać w zetknięciu z codziennością i wtedy raj potrafi zmienić się w piekło straconych nadziei.

        Poprzez stworzone tam postacie autor w gruncie rzeczy opowiada o sobie, ukryty w ich osobowościach, mentalności i oczekiwaniach.

        W „Ołowianym Żołnierzyku” robi to już jawnie. Jawność ta jednak jest pozorna, ponieważ przy użyciu podobnych środków jak we wcześniejszych miniaturach, Mariusz Wieteska daje czytelnikowi doskonałe złudzenie prawdy, bynajmniej jednak nie kłamiąc. Prawdę bowiem można wyrażać na wiele sposobów, w tym również przez iluzję.

        Gdyby życie człowieka przyrównać do wyspy, byłaby to ziemia oczekiwań i złudzeń, kraj obietnic i pragnień. Lecz „OŻ” to nie wyspa. To cały archipelag. Miejsc, zdarzeń, krajobrazów i uczuć. Od początku do końca rozgrywanych na wielu płaszczyznach podszytych niekiedy aksamitną podszewką w kolorach baśniowych znaczeń, a czasem zwykłą codziennością. I choć wydają się one jakby niezwiązane z realnym istnieniem bohatera, potrafią opowiedzieć o nim bardzo wiele, jeżeli tylko będziemy starali się słyszeć. Ale czy zrozumiemy – zależy od wyobraźni i wrażliwości czytelnika.

        „Ołowiany Żołnierzyk” to jednocześnie mozaika i patchwork. Życie zapisane barwnymi skrawkami materii, ułożone pieczołowicie odpryskami zdarzeń, a wszystko razem splecione ze sobą na niewidocznej kanwie podtekstów i niedopowiedzeń.

        Na świecie jest taka plaża, gdzie przez cały rok świeci słońce. To wyjątkowe miejsce – piasek przykrywa porozrzucane kartki z marzeniami i nazwiskami wszystkich ludzi. Są wszędzie i nie sposób ich policzyć. Przynajmniej nikt tego nie próbował.
Zefirek przegania je z jednego miejsca na drugie, niekiedy przysypuje rozgrzanym piaskiem. Niektóre wpadają do wody, przykrywają je fale. Inne płowieją na brzegu od zbyt wścibskiego słońca.
Tak czy owak, panuje tam istne pobojowisko!
Na tej plaży leżą rozleniwione anioły. Gdy szukają miejsca do odpoczynku albo idą popływać, depczą zapisany papier; wciskają piętami w piasek. Zdarza się jednak, że któryś z nich się schyla i czyta wybraną kartkę.
Każdy anioł, który odbierze swoje zadanie, przeciąga się, tak jakby obudzono go ze zbyt długiego snu. Rozpościera skrzydła na maksimum i sprawdza swoje lotki.
Odlatuje.


Podobno zawsze odnajdują właściciela…

        W „Zielonej Wyspie” bohater wędruje śladami Anioła, co stanowi w zasadzie motyw przewodni powieści.
Natomiast to, czego szuka, jakie marzenia ma Ołowiany Żołnierzyk i czy zostały znalezione w piasku – jest enigmatyczne. Odpowiedzi trzeba samemu wypatrywać pośród zapisanych kart, między słowami i w podtekstach ukrytych często pod maską baśniowych odniesień, a czasem we fragmentach historii świata, zdawałoby się zbyt luźno wplecionych w całość.

       A jednak archipelag połączony jest równie ściśle, jak ściśle morze opływa rzeczywiste wyspy, sprawiając, iż mimo odległości łączą się ze sobą. Choć, podobnie jak w przypadku Irlandii, niewolny jest on niestety od złudnych nadziei i daremnych pragnień.

        Lecz tutaj krajobrazy są już inne. W kalejdoskopie zatrzymanych chwil migają ośnieżone szczyty Columbia Mountains, płynie Missouri, Indianie tańczą Taniec Ducha, a bohater przekracza granice, zamknięty w trumnie wujka grabarza. Jest nawet niemiecki czołg Leopard II, który inicjacyjnie zostawia mu ślady gąsienic na plecach. Pojawia się Chłopiec z Sewilli i Black Elk z kwestią: „Było to piękne marzenie”. Padają słowa: „Król jest ważniejszy niż krew”. I: „Naprawdę myślisz, że takiego króla jak ty, ktoś może kochać?”. Z brzmienia instrumentów wyłania się gniazdo na słupie elektrycznym. A później… życie w kosmosie, jakim jest wojsko. Ale i tu działa pewnego rodzaju magia, która absurdalny bezsens tego przeskoku w rygoryzm zamienia na coś więcej niż tylko pozory groteski. Przewija się miłość, przyjaźń, nienawiść, bunt, gniew, upokorzenie, strach, rozpacz, bezsilność. A także nadzieja i wiara – cała paleta uczuć, które stanowiąc spoiwo tych historii, towarzyszą bohaterowi od początku do końca powieści. A w zasadzie do dwóch…

        I właśnie ta dwoistość sprawia, że obraz ołowianego żołnierzyka w dłoni przyjaciela stapia się z obrazem rzeczywistego bohatera trzymanego ręką Losu.


        Być może podróż, która rozpoczyna się na pierwszych kartach książki i która prowadzi różnymi meandrami zdarzeń do tego, jakby podwójnego zakończenia, nie będzie prosta ani łatwa. Tam bowiem, gdzie do gry wchodzi tyle różnych elementów, nic nie jest z zasady takie, jak można się spodziewać.

Ale…

Zdobycie góry zaczyna się od pierwszego kroku – powiedział ongiś Mallory.
Podróż w głąb archipelagu „Ołowianego Żołnierzyka” też wymaga tylko jednego.

Otwarcia książki.








Recenzję dedykuję L.C. za wiersz „ogonopowieść”.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 12.10.2010 14:58 · Czytań: 1922 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 23
Komentarze
bassooner dnia 12.10.2010 15:34 Ocena: Świetne!
jeśli książka jest jakości recenzji, to zpewnością warta przeczytania, bo recenzja jest po prostu znakomita!

pozdro mila bass... ;-)))
Nathii dnia 12.10.2010 15:37
Nooo recenzja taka że mucha nie siada! Jak się ogarnę finansowo to pewnie kupię =)
JaneE dnia 12.10.2010 16:01
No, po takiej recenzji, Ołowiany raczej nie musi bać się o wysokość sprzedaży.
;)

Mila, czy startujesz tą recenzją w konkursie?
Wasinka dnia 12.10.2010 16:10
Milu...
Słowa, którymi prowadzisz poprzez świat Ołowianego Żołnierzyka, rozpościerają obrazy warte obejrzenia. Zachęciłaś nie tylko do przeczytania i odczuwania drugiej powieści Mariusza Wieteska (nie odmieniam zgodnie z instrukcjami Ołowianego), ale i "Zielonej Wyspy". Nie bez kozery oparłaś swoją recenzję na porównaniach...
Pozdrawiam ciepło :)
Usunięty dnia 12.10.2010 16:26
Cytat:
Otwarcia okładki.


Jak sobie wyobrażasz otworzenie okładki? :|
Bardzki dnia 12.10.2010 16:36 Ocena: Świetne!
No cóż, po takiej recenzji trzeba będzie sypnąć groszem. Super recenzja!:bigeek:
Miladora dnia 12.10.2010 16:55
Dziękuję serdecznie, Kochani, za takie przyjęcie tekstu.
Mam nadzieję, że Autor książki będzie podobnego zdania. ;)

Oczko,
owszem, wyraziłaś opinię, że nie jest to recenzja tylko „chaos i popis językowej wyobraźni autorki”.
Z pierwszą częścią nie zgodzę się, bo to nie chaos, lecz umiejętność znalezienia związków logicznych. Natomiast z drugą – jak najbardziej. „Językowa wyobraźnia” to indywidualna wrażliwość odbioru książki.

W komentarzu pod „Freskami z Sahary”, jednej z lepszych miniatur Ołowianego, umieściłaś, między innymi, takie zdanie: „Chyba Bóg Cię opuścił, gdy pisałeś ten tekst”.
Jeżeli nie zrozumiałaś „Fresków”, to jak mogłaś zrozumieć powieść, składającą się z wyłącznie z tego typu miniatur?
Myślę, że to właśnie był powód, dlaczego wyszło Ci płaskie „wypracowanie”, a nie recenzja.
I dlatego też nie liczyłam, że zrozumiesz moją.

No to jesteśmy kwita? ;)
Flaszkę możesz mi postawić w Piaskownicy. ;)
Usunięty dnia 12.10.2010 19:18
A gdzie ja taką opinię wyraziłam? Nie pomieszało Ci się coś? :| To pewnie znowu jakieś plotki... Albo i te flaszki...
Krzysztof Suchomski dnia 12.10.2010 19:56
No to po zawodach. ;)
:D W każdym razie, podniosłaś poprzeczkę wysoko.
Jedno zdanie mnie męczy:
Cytat:
Styl ten faktycznie znalazł miejsce w następnej książce - „Ołowiany Żołnierzyk”, która jest przedmiotem niniejszej recenzji, i która już niedługo zresztą zawita na półki księgarskie.
Zdublowane która popełniłaś zapewne z premedytacją, ale dlaczego upierasz się przy trącącym urzędem jest przedmiotem niniejszej? No i to już niedługo zresztą. Zrezygnowałbym ze zresztą. A zresztą ;), zrobisz, jak uważasz. :D
Usunięty dnia 12.10.2010 20:02
Może i rozstrzygnięte, z czym zresztą liczyłam się od początku, zważając na to, że ja mam krytyków, a Miladorcia wielbicieli, ale niestety flaszki nie będzie, bo obawiam się o stan umysłu wyżej wspomnianej :)

Inna sprawa, że domagam się przeprosin, za obrażający mnie fragment, jakobym nie zrozumiała "Fresków z Sahary". Miladorcia odnosi się do komentarza, którego nie zrozumiała i insynuuje, że według niej, jeśli nie podoba mi się jej słowotok, to znaczy, że jestem za głupia, żeby go zrozumieć. Książkę jakoś przeczytałam z zapartym tchem do końca. Przy recenzji co chwilę sprawdzałam, czy dużo jeszcze, bo mozolne przedzieranie się przez popisy autorki, która pisze dla samodoskonalenia się (chociaż jedyna krytyka, jaką się przejmuje, to jej własna), a nie dla rywalizacji (chociaż, dziwnym trafem, mi rzuciła wyzwanie, a i tą recenzję w konkursie wystawiła, hmmm... dziwne...), strasznie mnie zmęczyło...
Miladora dnia 12.10.2010 20:18
Powtórzenie "które" jest celowe, Krzysztofie.

Natomiast z "niniejszym" masz rację. Mnie też niespecjalnie podoba się to określenie, ale chciałam uniknąć osobistego tonu w recenzji i zaznaczyć, że mimo wzmianek o poprzedniej książce, jest to recenzja obecnej. Jeżeli znajdę odpowiadający mi synonim, to zmienię.
Faktycznie "zresztą" jest niepotrzebne. Usuwam. ;)

Dziękuję za zainteresowanie i uwagi.
zajacanka dnia 13.10.2010 00:12 Ocena: Świetne!
No, Mila,
jak Ty mi z mozaikami i pachworkiem wyjezdzasz, to przeloze to na swoje: znaczy krzyzowka i sudoku:) Uloze po swojemu:) Jestem swiezo po Zielonej Wyspie, bylo ok. Czekam wiec na Olowianego:)
Recenzja swietna. Chce sie czytac. Olowiany cos ci za to placi?:):):)
Miladora dnia 13.10.2010 00:26
Dziękuję, Zajączku. ;)
Miło mi, że odebrałaś pozytywnie.

Chyba żartujesz z tym płaceniem. :D
Od portalowców w życiu bym nie wzięła pieniędzy?! ;)
Książka mi się po prostu spodobała.

Buźki.
Usunięty dnia 13.10.2010 03:21 Ocena: Świetne!
Niestety, Diabeł nie bierze pieniędzy. Żąda czegoś innego.
Miladora dnia 13.10.2010 03:48
Wiadomo, OŻełku. :D
magnat dnia 13.10.2010 20:55 Ocena: Świetne!
Taka recenzja nie pozwala przeoczyć tej książki. Jak się tylko ukaże muszę ją mieć. Z autografem autora i Miladory! Jej wprowadzenie jest najlepszą reklamą. Brawo
Miladora dnia 13.10.2010 22:36
No proszę. Prawdziwa niespodzianka. :D

Dziękuję, Magnat. Miło mi, że zawitałeś w moje progi.
Krystyna Habrat dnia 15.10.2010 10:30
Nie znam omawianej książki i pewno nie prędko będę mogła ją poznać, skoro nie ma jej jeszcze w księgarniach, ale recenzja Miladory zachęca, wprost zmusza, by to nadrobić jak najszybciej.:D
W recenzji brak mi tylko akcentów krytycznych. Widać wszystko tam na plus.
Miladora dnia 15.10.2010 11:56
Witaj, Sokoliczko. :D

Dziękuję za odwiedziny, chociaż nie powinnaś jeszcze przemęczać oka.
Nie wiem, czy każdy czytelnik wszystko uzna za plus w książce. Ja o niej po prostu opowiedziałam, starając się zrobić to obiektywnie.
Resztę czytelnik sam powinien odkrywać. ;)

Buziaki i wracaj szybko do pełnego zdrowia. :D
Usunięty dnia 15.10.2010 18:18
Przepięknie napisane. Wspaniały język autorki tej recenzji a skuszę się nawet na słowo: reklamy. Jednak coś mnie tu mierzi, nie wiem jeszcze co. Może jednak ten totalny brak krytycyzmu? Przepełniona tym pięknem nie mam siły aby pójść do księgarni. "Najadłam" się.
Miladora dnia 15.10.2010 19:06
Dzięki, Ardo, za wizytę i komentarz.

W zasadzie piszę tylko o tych książkach, które mi się naprawdę podobają.
I które uważam za dobre.
Stąd brak krytyki.
Zresztą krytycyzm nie jest chyba warunkiem sine qua non recenzji. ;)

Proszę - z definicji recenzji:
"Krytyczne lub pozytywne omówienie utworu artystycznego lub naukowego, którego celem jest poddanie ocenie wartości tego dzieła w oparciu o powszechnie przyjęte kryteria lub w sposób czysto subiektywny."
milla dnia 19.10.2010 09:32 Ocena: Świetne!
grrr, trza dołączyć doTWA:D
znając teksty Ołowianego, trudno spodziewać się, że książka będzie licha. znając rzetelne recenzje MIladory:), można z czystym sumieniem sięgnąć po książki wzięte przez nią na celownik, lub nie. Akurat po tę pozycję, chętnie bym sięgnęła.
Swietny koniec recenzji.
Miladora dnia 19.10.2010 10:43
Dzięki, Milla - cieszę się, że zawitałaś pod tekst. :D

I cieszę się z Twojego pozytywnego odbioru.

Buźka :D
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:73
Najnowszy:pica-pioa