Proza »
Bajka » Bajka wcale nie o Czerwonym Kapturku
Za górami, za morzami, na skraju ciemnego lasu, mieszkała Babcia Gąska. Niewielki domek zajmowała całkiem sama, a mimo to nie cierpiała na samotność. W piątki urządzała wieczory brydżowe, na które wpadał drwal oraz mieszkający nieopodal leśniczy z żoną. Czasami wpadał Królik z krótką, niezapowiedzianą wizytą. Jednak najbardziej Babcia Gąska cieszyła się, kiedy odwiedzały ją wnuki, Hansel i Gretel. Rodzeństwo mieszkało po drugiej stronie lasu wraz z matką. Ojciec, który był drwalem, zginął tragicznie parę lat wcześniej przygnieciony przez spadające drzewo. Od tej pory rodzinie nie wiodło się najlepiej i matka często chodziła na targ sprzedawać uzbierane w lesie grzyby czy jagody oraz warzywa i kwiaty z przydomowego ogrodu. Hansel był już rosłym młodzieńcem i został czeladnikiem u szewca, a dziesięcioletnia Gretel ciągle jeszcze chodziła do szkoły. Uczyła się pilnie, aby dzięki zdobytym umiejętnościom znaleźć dobrą pracę i wspomóc rodzinę.
Pewnego razu mała Gretel zachorowała. Dostała gorączki i musiała leżeć przez cały dzień w łóżeczku. Babcia Gąska postanowiła odwiedzić wnuczkę i zanieść jej nieco smakołyków. Zapakowała do koszyka gorący rosół, placki, twaróg oraz szarlotkę i poszła. Na straży chatki zostawiła Królika, który akurat zawitał w te strony. Do domku wnucząt można było dostać się na dwa sposoby. Droga przez las była trochę nieprzyjemna i jakby straszna, ale szło się znacznie krócej niż dookoła lasu. Babcia Gąska nie była już najmłodsza i wybrała drogę przez las.
Nie uszła daleko, gdy dostrzegł ją Wilk.
- Oho - pomyślał. - Starsza pani udaje się do wnuków, a to nie zdarza się często. Ani chybi coś się musiało stać!
Nie zastanawiając się długo pognał sobie tylko znanymi skrótami wprost do domku Hansela i Gretel. Zajrzał ostrożnie przez okno i ujrzał dziewczynkę leżącą w łóżeczku. Mama akurat szykowała się na targ.
- Nic się nie bój, Gretel - mówiła do córki. - Niedługo powinna przyjść babcia, która się tobą zajmie. Ja niestety nie mogę czekać.
- A Hansel? - zapytała słabym głosem dziewczynka.
- Przecież wiesz, że rano wyszedł do miasta. Wszystko będzie dobrze. Może spróbuj zasnąć?
- Dobrze, mamo, spróbuję - obiecała z całych sił dziewczynka i zamknęła oczy. Mama pocałowała ją na pożegnanie w czoło i ruszyła do wyjścia.
Wilk zatarł z uciechy łapy i zaczaił się przy drzwiach. Gdy tylko mama pojawiła się na zewnątrz, Wilk capnął ją zębami i pożarł. Nawet nie zdążyła wydać z siebie dźwięku. Zaraz potem Wilk wtargnął do domku i bez mrugnięcia okiem pożarł także biedną Gretel. Rozejrzał się nerwowo po izbie zastanawiając się, w jaki sposób zaskoczyć babcię. Nie miał zbyt wiele czasu, bo oto z zewnątrz dobiegł go głos Babci Gąski, która podśpiewywała dla dodania sobie otuchy. Wilk szybko narzucił na siebie koszulę nocną małej Gretel i wskoczył pod kołdrę. Koszula była dla niego nieco przyciasna, ale czego się nie robi dla zdobycia pożywienia.
Chwilę potem do domku weszła babcia. Postawiła rosół na palenisku a koszyk z wiktuałami na stole i udała się do pokoiku wnuczki. Wilk naciągnął kołdrę jeszcze bardziej pod brodę. Babcia Gąska usiadła na stołku koło łóżka i przyjrzała się przebranemu Wilkowi.
- Dlaczego masz takie wielkie oczy, Gretel? - zapytała po chwili.
- To z gorączki - odpowiedział Wilk.
- A dlaczego masz taki chrapliwy głos, Gretel? - zapytała ponownie.
- To z gorączki – ponownie odpowiedział Wilk.
- A dlaczego masz taką paskudnie owłosioną gębę?! - zakrzyknęła wreszcie Babcia Gąska.
- To z gorączki - chciał odpowiedzieć Wilk, ale nie zdążył. Babcia z całej siły wyrżnęła go torebką w łeb.
- Auuu - zawył Wilk. Zerwał się z łóżka i naskoczył na Babcię Gąskę. Babcia z piskiem rzuciła się do drzwi, ale Wilk był szybszy. Już już miał ją pożreć, gdy do chatki wtargnął Królik i jednym ciosem tasaka rozpłatał Wilka na pół. Z brzucha drapieżcy wyskoczyła uwolniona Gretel z mamą. Rozradowane rzuciły się w ramiona Babci Gąski, a potem cała trójka podziękowała Królikowi za ratunek.
Jakiś czas później zasiedli przy stole zajadając pyszny babciny rosół, a Królik opowiedział jak to przez okno dojrzał czającego się pod domem babci Wilka. Niewiele myśląc ruszył za babcią, aby w ostatniej chwili wybawić ją z opresji. Wszyscy byli bardzo wdzięczni Królikowi i żyli razem długo i szczęśliwie. A ze skóry po Wilku Królik uszył sobie śpiwór.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
julass · dnia 13.10.2010 09:39 · Czytań: 1343 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: