"Przyjaźń", odc. 2 - Nathii
Dla użytkownika » Piekło » "Przyjaźń", odc. 2
A A A
Linoleum w przedpokoju zamlaskało pod naciskiem trampek. Anna rzuciła kurteczkę i plecak-kostkę na drewnianą komodę wymalowaną białą, olejną farbą przez jakiegoś speca od wystroju wnętrz z minionej epoki.
Uczyłam się tu biegać. Ciągle się rozpieprzałam o te graty. O, kuchnia. Prysznic za kotarką, Boże, co za żenada. Kibel stoi na półpiętrze - to jeszcze gorzej. Naderwany kran, ale syf. Cerata, która śmierdzi i na którą nie mogę patrzeć. Czemu ja tego nie wypieprzyłam, gdzie ja miałam mózg? Brutalnie rozliczała miejsce swojego osiemnastoletniego życia, ponieważ, jak sądziła, była tam raz ostatni. Kalendarz z zeszłego roku. Przecież jest czerwiec, trzeba było wyrzucić. Rzężąca lodówka, grzejący zamrażalnik, kradzione butle z gazem, przewrócone krzesło...
Annie pociemniało przed oczami. Odruchowo złapała się stołu, bo nogi nie były w stanie unieść sześćdziesięciu kilo dziewczyny i trzech ton świadomości przewróconego krzesła.
Jeśli nie miało zbutwiałej nogi, to...
Dwieście centymetrów dzielących Annę od krzesła dawało nadzieję na zbieg okoliczności. Po chwili stało się jasne: ktoś tu był. Sprint do pokoju.
Jezus Maria, kurwa, Boże Święty... Sanchez, ja ci poderżnę gardło trzonkiem od łopaty.
Rozbebeszone treści walizki pokrywały podłogę, a na nich w nieregularnych kępach spoczywało pierze z porozcinanej naprędce pościeli. Materac z dziurą w środku opierał się o łóżko. Szafy stały bez drzwi, wokół walały się potłuczone bibeloty oraz urwane zasłony.
Panowie Reyes i Zuleta wysłali mi specjalistów od feng shui, jakie to wielkoduszne z ich strony. Ale czemu zajęli się tylko jednym pokojem? Kryzys? No nic, nie ma sensu tego ruszać. Jadę bez bagażu.
Anna cichutko wycofała się do kuchni. Właśnie do niej dotarło, że skoro otwierała drzwi, to znaczy, że ktoś je zamknął od wewnątrz. A to oznacza, że miłośnicy feng shui wciąż byli obecni w mieszkaniu.
Skąd, do czorta, dzwonił do mnie Sanchez? Hmm, czy Juan Carlos dał mu klucz? Siedziałam między piątką a szóstką, spokojnie słychać mnie było tutaj pod siódemką.
Anna delikatnie chwyciła za znajdujące się w zasięgu ręki nożyczki. Szła w kierunku drzwi stale się obracając wokół własnej osi - jedynie w ten sposób mogła mieć oczy dookoła głowy. Paskudna, czerwona cerata wyglądała na skąpaną w krwi. Lodówka warcząca jak pies na listonosza skutecznie zagłuszała wszelkie szmery mogące pochodzić od człowieka. Dobrze, że w kuchni ani w przedpokoju nie było zasłon, za którymi mógłby się czaić napastnik. Gdyby ktoś wybiegł z sypialni, Anna jest tuż przy wyjściu. Ucieknie. Kotara od prysznica! Dziewczyna lustrowała włóknistą przegrodę w ciapki z góry na dół i ze zgrozą stwierdziła, że między jej końcem a podłogą wyziera niezidentyfikowany, czarny obiekt, prawdopodobnie but. Zwinnym skokiem skryła się za lodówką i rzuciła stojącym na niej wazonem w kierunku prysznica. Przymknęła oczy, spodziewając się serii z pistoletu. Cisza. Materiał zamortyzował lot wazonu, ale wygiął się pod jego naporem i ujawnił bezwładne męskie nogi opierające się w nieanatomiczny sposób na podłożu. Zaciekawiona Anna opuściła kryjówkę. Nie zważając na własne bezpieczeństwo, podbiegła do kabiny, zerwała zasłonę i zobaczyła latynoskiego denata, w stroju jak najmniej kąpielowym, uduszonego prysznicowym sznurem.
W "Ojcu Chrzestnym" podrzucili głowę konia, a mi podrzucili głowę faceta... w dodatku z całym ciałem gratis! stwierdziła roztrzęsiona. Rzuciła się do ucieczki.

Po drodze przewiesiła przez ramię plecak i, poprawiając ułożenie nożyczek w prawej dłoni, zastanawiała się, czy jest sens tracić czas na zamykanie kluczem drzwi. Stróż przecież siedzi na podłodze.
Szarpnęła za klamkę. Odchyliła się w tył, by wyskoczyć jak z katapulty, ale zamiast na korytarz, wpadła wprost w ramiona mężczyzny około czterdziestki. Anna miała blisko 170 cm, on był o kilkanaście centymetrów wyższy i wessał się palcami w jej przedramiona, uniemożliwiając im ruchy. Przycisnął ją mocno do siebie. Jedyne, co Anna mogła zrobić, to skierować nadgarstkiem nożyczki w jego udo. Spojrzała na mężczyznę z pogardą godną panny młodej ochlapanej przez samochód.
- Masz wszystko? - zapytał dżentelmen.
- Wszystko - Anna zapauzowała wymownie - leży w pokoju obok. Byli tu z wizytą goście i zostawili rozpiździel jak premier Tusk w sklepach z dopalaczami. Może mnie łaskawie puścisz, to wtedy porozmawiamy, czy zapowiadali się tobie, skoro mi najwidoczniej zapomnieli.
Mężczyzna się zawahał. Nie puścił.
- Victor, ty mnie molestujesz seksualnie w godzinach pracy. Pójdę z tym do sądu.
- A ty naruszasz nożyczkami moją nietykalność cielesną...
Victor Sanchez rozejrzał się dookoła, wepchnął dziewczynę do środka i zamknął drzwi.
- Kim jest ten facet? - zasyczała ze złością Anna pokazując w kierunku uduszonego.
- Nie interesuj się tym, i tak już się z nim nie umówisz...
- Pytam czy od nas, czy od nich. Aha - i jeszcze ważniejsza sprawa. Ty jesteś jeszcze z nami, czy już z nimi?
Anna stała jak tygrysica gotowa do skoku. Bała się, że nagle ktoś spadnie na nią z sufitu niczym Leon Zawodowiec, nawet jeśli ten lokal nie zapewniał możliwości takiego luksusu.
- Nastąpiła zmiana planów, o której porozmawiamy w innych warunkach - uspokajał Sanchez. - Cokolwiek się nie wydarzy, musisz się zachowywać w sposób naturalny.
- O, przewidujesz jeszcze jakieś niespodzianki? Śmigłowiec na dachu? Zombie w piwnicy?
- Przyjdą goście. Nie mogę ci wszystkiego opowiedzieć, bo nie będziesz się zachowywać naturalnie.
- Aha, naturalnie, to znaczy kiedy słyszę własną krew przetaczającą się przez serce w tempie trzysta razy na minutę? Ogarnij się człowieku, bo powiem Rafie, że stosowałeś mobbing!
- Zamknij się, do cholery! Będziesz udawać, że walczymy.
- Dlaczego masz ze mną walczyć, skoro możesz mnie zastrzelić?
- Chyba ocipiałaś... - niecierpliwił się Sanchez.
- A czy jak ktoś przyjdzie i zobaczy, że szamoczesz się z nastolatką, zamiast jej wyrżnąć w łeb, to co sobie o tobie pomyśli? Błyskotliwy pan Zuleta wysłał za tobą towarzystwo ubezpieczeniowe w postaci kilku bandziorów, a ty się ich nie umiałeś pozbyć i przez ciebie oboje mamy problem! Twój plan jest do dupy! Myślisz, że taki zakapior będzie analizował? Jebnie serią z kałacha i po zawodach!
- Przyjechali dzisiaj. Wiesz, że miało nas już tu dawno nie być, ale oczywiście twoja Lola była ważniejsza od twojego tyłka! Dwóch wyeliminowałem. Jeden zdechł tu, a drugi zdycha pod piątką. Sprowokowałem kłótnię na tematy merytoryczne i strzeliłem mu w wątrobę na ulicy.
- Tematy merytoryczne? Czyli jakie? A reszta bandy co na to?
- Prali go po pysku, dopóki w końcu nie przyznał, że Independiente Medellin jest najlepszym klubem piłkarskim w Kolumbii.
Podniesione głosy sprowokowały posiłki. Drzwi otworzył kopniakiem odziany na czarno przystojniak z koszulą rozpiętą do połowy i wygoloną klatą, a za nim wtargnęła podobna mu czwórka. Jedni byli zwolennikami usuwania owłosienia, inni eksponowali jego nadmiar, ale każdy szpanował kilogramem złota na szyi.
- Ty z nią dyskutujesz? - zapytał Sancheza jeden z nich ładując karabin.
- Ja znam plan, a wy nie. Wróć do pana Zulety bez planu, a on już zadba, żeby cię żywcem zagrzebać w Medellin za bramką stadionu Atletico Nacional.
- Przeszukaliśmy cały dom, ponieśliśmy ofiarę śmiertelną. - Sanchez skinął ku nieboszczykowi. - Ta mała szmata musi to mieć przy sobie. Zaraz to załatwię.
Podszedł do oniemiałej Anny, chwycił ją za dredy i uderzył jej głową o kant stołu. Krew prysnęła z łuku brwiowego jak woda z wrocławskiej fontanny za dwadzieścia milionów złotych. Anna straciła na moment przytomność. Osunęła się na ziemię. Twarda pięść z sygnetami trzasnęła ją w policzek.
- To musi być z całej siły? - wyszeptała.
- Zachowuj się naturalnie.
Dziewczyna zerwała się na równe nogi i kopnęła partnera w jądra. Miało zaboleć.
- Robi się ciekawie - zaobserwowali pozostali Kolumbijczycy. - Juan Carlos nie kłamał, że cizia jest twarda.
- Co to było? - wyjęczał Sanchez.
- Brazylijska sztuka walki "vale tudo", w polskim tłumaczeniu: "walę tu go" - Anna odpowiedziała wycierając krew z czoła i podnosząc z podłogi swoje nożyczki.
- Dziewczynko, nie masz noża w kuchni? - ironizował podrażniony Sanchez.
Chciał jej wytrącić broń z ręki, ale Anna była szybsza. Przełknęła ślinę, wycelowała i wbiła Sanchezowi nożyczki w oko.
- Nożem, kurwa, tego nie zrobisz - sylabizowała, otwierając przybór. - Wypatroszę cię przez oczodoły za tę jatkę. Mam nadzieję, że zachowuję się w sposób jak najbardziej naturalny... - mówiła, a jej głos ginął w rozdzierającym wrzasku ofiary.
- Dosyć tego... - zdenerwował się bardziej przytomny bandzior i strzelił Annie w kolano.
Dziewczyna upadła. Sanchez zaczął wymiotować.
- Pan Zuleta inaczej z tobą porozmawia. Tak, jak rozmawiał z Juanem Carlosem, wiesz? Będziesz błagać, żeby cię zakopali żywcem na stadionie Atletico - poinformował ją zdegustowany strzelec. - Zabieramy ten syf, cizi dajemy zastrzyk, żeby sobie spała i lecimy stąd. Co złego, to nie my.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Nathii · dnia 15.10.2010 09:44 · Czytań: 583 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 12
Komentarze
martuszka dnia 15.10.2010 23:34
Nathii, ja podobnie, nie oceniałam prozy od czasów liceum..ale jestem pod wrażeniem. Brawo!! Przesyłam "poetyckie" serdeczności:)
Krzysztof Suchomski dnia 16.10.2010 01:27
Cytat:
Uczyłam się tu biegać. Ciągle się rozpieprzałam o te graty. O, kuchnia. Prysznic za kotarką, Boże, co za żenada. Kibel stoi na półpiętrze - to jeszcze gorzej. Naderwany kran, ale syf. Cerata, która śmierdzi i na którą nie mogę patrzeć. Czemu ja tego nie wypieprzyłam, gdzie ja miałam mózg?
Chcesz w ten sposób pokazać w jakich warunkach wychowała się Anna. Pomysł OK, ale wyszło trochę chaotycznie. Jesteś w mieszkaniu, świadomość bohaterki rejestruje to co widzi, kuchnia, prysznic, nagle ni z gruchy, ni z pietruchy kibel na półpiętrze, którego przecież w tym momencie nie widzi, a potem naderwany kran i cerata - nie wiadomo, czy to o kiblu, czy o kuchni.
Cytat:
nogi nie były w stanie unieść sześćdziesięciu kilo dziewczyny i trzech ton świadomości przewróconego krzesła.
Rozumiem zamysł, chodziło Ci o to, że Anna jest świadoma, co może oznaczać przewrócone krzesło, ale z tego zapisu wyszło, że to krzesło ma świadomość.
Cytat:
Materac z dziurą w środku
Przedziurawiony materac
Cytat:
Szafy stały bez drzwi
Dlaczego ktoś miałby wyrwać drzwi i jeszcze je schować, albo wyrzucić? Przecież wystarczy je otworzyć, żeby sprawdzić co jest w szafie.
Cytat:
Jezus Maria, kurwa, Boże Święty... Sanchez, ja ci poderżnę gardło trzonkiem od łopaty.
Cytat:
Panowie Reyes i Zuleta wysłali mi specjalistów od feng shui, jakie to wielkoduszne z ich strony. Ale czemu zajęli się tylko jednym pokojem? Kryzys? No nic, nie ma sensu tego ruszać. Jadę bez bagażu.
Dwa fragmenty mysli bohaterki zupełnie do siebie nie pasujące. Ten pierwszy OK, drugi zbyt elegancki i ułozony jak na ten poziom stresu. Lepsze byłoby coś w stylu: Skurwysyny, feng shui im się zachciało.
Cytat:
Właśnie do niej dotarło, że skoro otwierała drzwi, to znaczy, że ktoś je zamknął od wewnątrz. A to oznacza, że miłośnicy feng shui wciąż byli obecni w mieszkaniu.
Tego nie czaję. U nas w Pyrlandii to zamykamy drzwi jak wychodzimy z domu.
Dokończę jutro, bo późno. Przeleciałem na szybkim przewijaniu i kojarzy mi się z klimatem tarantinowskim. Czarna Mamba to przy Twojej Anusi harcerka. :D
marcin jerzy moneta dnia 16.10.2010 07:34
hmmm... nathi... ta część zdecydowanie mniej podoba mi się niż pierwsza, choć historia ma pewien urok.
wydaje mi się jednak zbyt chaotyczna.
zdecydowanie nie podobają mi się nawiązania do teraźniejszości - typu rozpiździel jak w sklepach z dopalaczami, czy też fontanna za 20 baniek dutkiewicza. moim zdaniem porównania nie trafione, po drugie - po co mieszać w to aktualne konteksty polityczne? to nie felieton ani tekst w gazecie wrocławskiej a opowiadanie.
w pierwszej części też było sporo odwołań, ale mniej osadzonych w aktualncyh kontekstach, pisałaś o zniszczonym wałbrzychu, o pijakach i menelach. to nie polityka ani wydarzeniówka tylko obserwacja socjologiczna. inaczej się to czyta - lepiej.

druga sprawa to myśli bohaterki. fragment z nawiązaniem do ojca chrzestnego wg mnie jest mało przekonujący. roztrzęsiona kobieta która znalazła trupa pod prysznicem, nie myśli w ten sposób. nie układa tak zdań.

dialogi momentami chaotyczne.
nie do końca rozumiem też konwencję tekstu - mam wrażenie że zmierzasz trochę w kierunku jakiejś takiej hollywoodzkiej opowieści przygodowo - romantycznej z cyklu zabili go i uciekł.


tak jak już powiedziałem na wstępie historia jest wciągająca i chce ją się czytać, ale pod warunkiem, że będziesz prowadziła fabułę w sposób przejrzysty, bo masz tendencje do kwiecistego opisu, ładowania wielu szczegółów i nie zawsze jest czytelne co się aktualnie dzieje. ja np nie byłem pewien gdzie jestem w pewnym momencie. czy bohaterka jest w kolumbii czy też jeszcze w wałbrzychu? co robią i dlaczego kolumbijczycy w wałbrzychu???? może czegoś nie łapię. nie wiem.
Nathii dnia 16.10.2010 11:19
hej
zaraz jadę do Warszawy i nie bardzo mam czas grzebać przy tekście czy nawet odpowiadać na komentarze
dziękuję za pochylenie się nad tekstem

w pierwszej kolejności to ma być jednak komedia, i to czarna, i to zdecydowanie bardziej w stylu filmowym; bohaterowie nie mogą być całkiem na serio, niektóre odcinki powstaną na zasadzie "gagi dla gagów"... pasuje tu pewnie bardziej kategoria "humoreska" od kategorii "piekło" no ale w piekle się pracuje, a ja chcę nad tym tekstem pracować

dlatego dziękuję za uwagi

jeżeli przy najbliższych dwóch-trzech odcinkach się nie wciągniecie w konwencję słowną, to obiecuję, że będę co większe kwiatki wywalać, bo na początku się szykuje tego dużo (od połowy raczej zanika, bo postępuje intryga i bohaterowie się robią bardziej serio).

buźka i do zobaczenia w niedzielę wieczorem albo w poniedziałek
Krzysztof Suchomski dnia 16.10.2010 14:02
Cytat:
Anna delikatnie chwyciła za znajdujące się w zasięgu ręki nożyczki. Szła w kierunku drzwi stale się obracając wokół własnej osi - jedynie w ten sposób mogła mieć oczy dookoła głowy ... i tak dalej, aż do ... podbiegła do kabiny, zerwała zasłonę i zobaczyła latynoskiego denata, w stroju jak najmniej kąpielowym, uduszonego prysznicowym sznurem.
W "Ojcu Chrzestnym" podrzucili głowę konia, a mi podrzucili głowę faceta... w dodatku z całym ciałem gratis! stwierdziła roztrzęsiona. Rzuciła się do ucieczki.
Zachowanie Anny przeczy nie tylko zdrowemu, ale jakiemukolwiek rozsądkowi. Normalny człowiek w takiej sytuacji starałby się jak najciszej ulotnić z mieszkania. A Twoja bohaterka rzuca wazonem w coś, co w tym momencie wydaje się jej zaczajonym, uzbrojonym w spluwę bandziorem. I gdyby on, uzbrojony, wychyliłby się zza tej zasłony, to co dalej? Rzuciłaby go nożyczkami, czy talerzem? Z kolei, jak już okazuje się, że to nie stwarzający zagrożenia denat, to ona w panice ucieka. I te nieszczęsne bon moty w takim momencie. Niechby chociaż z "Człowieka z blizną" były, albo z "Dorwać małego", bo to przynajmniej jakiś związek ma z kolumbijską mafią. :D

Dalej jest już zupełna groteska o zerowym prawdopodobieństwie. Kolumbijski pistollero wykłóca się z 18-letnią smarkulą, jakby był jej kolesiem z piaskownicy, i jeszcze do tego tłumaczy się przed nią, kogo i dlaczego skasował. Tak nieprawdopodobne, że wycieliby to nawet ze "Szklanką po łapkach" :D
Nathii, na moje ten odcinek jest do generalnego remontu.
marcin jerzy moneta dnia 16.10.2010 14:23
po twoim zastrzeżeniu bardziej czuję konwencję ale uważam, że powinnaś ją mocniej zarysować, choć może w kolejnych częściach się ją złapie.
zasugerowałem się pierwszym odcinkiem, który nie był przekręcony tak bardzo. w drugim nie skumałem czy chodzi o Kolumbijczyków czy "Kolumbijczyków", czyli czy mam to traktować choć odrobinę serio czy to czysta nieskalana fantajza. Jeśli odrobinę serio muszę spytać : co do k... nędzy Kolumbijczycy robią w Wałbrzychu :) jeśli to fantazja - to nie mam pytań - idź w to dalej, tylko z zastrzeżeniem by było bardziej przejrzyście. uwagi co do niepotrzebnych odniesień do teraźniejszości telewizyjno- gazetowej podtrzymuję.
Wasinka dnia 16.10.2010 19:45
Ale ostra jazda :)
Na razie niefortunnostek nie wyławiam, tym bardziej że Krzysztof już "napoczął". I, jak sama piszesz, jeszcze nie zdążyłaś się zastanowić i poprawić.
Pozdrowienia zostawiam.
zawsze dnia 21.10.2010 20:32
Witaj.:) Wróciłaś i swoją obecnością przypomniałaś mi o sobie.
Cytat:
zła w kierunku drzwi(,) stale się obracając wokół własnej osi
przy czym sugeruję: obracając się
Cytat:
Dobrze, że w kuchni ani w przedpokoju nie było zasłon, za którymi mógłby się czaić napastnik. Gdyby ktoś wybiegł z sypialni, Anna jest tuż przy wyjściu. Ucieknie.
hmm, pomieszanie trzech czasów, nie zaznaczyłaś wyraźnie, co dzieje się w narracji, a co w głowie bohaterki
Cytat:
w dodatku z całym ciałem gratis!
"w dodatku" i "gratis" raczej z siebie wynikają
Cytat:
- Victor, ty mnie molestujesz seksualnie w godzinach pracy. Pójdę z tym do sądu.
- A ty naruszasz nożyczkami moją nietykalność cielesną...
Victor Sanchez rozejrzał się dookoła, wepchnął dziewczynę do środka i zamknął drzwi.
za blisko siebie to imię
Cytat:
- Nie interesuj się tym, i tak już się z nim nie umówisz...
Sugeruję użyć kropki, zamiast przecinka
Cytat:
naturalnie, to znaczy kiedy słyszę własną krew
sugestia: "Naturalnie, czyli słysząc..."
Przejrzyj też ilość zaimków w dialogu. Rozumiem, że to dialog, ale warto się troszkę ograniczyć;)


Jezus Maria:D Jaśli to groteska, to ciekawa, jeśli nie - mam złe wieści...:)
Nathii dnia 21.10.2010 20:52
Kurka, na razie nie zdążyłam jeszcze się porządnie zająć pierwszym odcinkiem, bo mam milion rzeczy na głowie, ale tylko uspokajam, tak tak to jest groteska, tu nic lub prawie nic nie ma być na serio! Naprawdę, po sześciu latach tekstów typowo dziennikarskich mam ochotę poszaleć z pomysłami. Tekst do gazety może być lekko dowcipny, ale musi trzymać się ramy, inaczej wychodzi kiczowisko (mój debiut był kiczowiskiem, szef dał mi do zwrotu z wytknięciem błędów w samym pierwszym akapicie, i oświeciło mnie na tyle mocno, że od tamtej pory nigdy nie usłyszałam krytyki z żadnej redakcji).
A tutaj nic mi się nie musi trzymać ramy. Czytelnik ma mieć co czytać w pociągu na trasie Wrocek - Wawa i się dobrze bawić. Oczywiście to nie usprawiedliwia sięjozy, zgrzytów i podobnych bzdur. Tym się zajmę.

Aczkolwiek, wracając do Kolumbijczyków w Wałbrzychu, przed kilkoma laty usłyszałam wiadomość w lokalnych mediach, że jednego zastrzelono w pobliskim uzdrowisku Szczawno Zdrój. I choć nie śledziłam dalej tamtej historii, tak powstał pomysł na tę powieść . Wytłumaczenie jest wprawdzie na końcu (który jeszcze nie powstał), ale nasza bohaterka poznała ich na wycieczce szkolnej w Pradze (albo Berlinie, jeszcze się nie zdecydowałam... Berlin znam lepiej od Pragi, ale w Pradze będę w grudniu więc wciąż się waham).

Thanks all, dam cynk jak zacznę zmieniać :D
Wasinka dnia 26.10.2010 20:29
Na chwilkę tylko wpadłam, bo przypomniało mi się, że miałam Ci napomknąć o czymś. W poprzedniej części dla zapisu myśli używałaś cudzysłowu. Tutaj korzystasz z kursywy. Postaraj się jednak ujednolicić tekst pod tym kątem i monolog wewnętrzny zapisywać w ten sam sposób w całej powieści.
Zostawiam słoneczne pozdrowienia.
Nathii dnia 28.10.2010 18:07
Tak, tak, zdecydowałam, że wszędzie będzie kursywa. Łatwiej się z nią pracuje.
Najgłupiej mi wyglądają te kropki w dialogu i zaczynanie od wielkiej litery jeśli odnosi się do czynności. Nie znałam tej reguły i nie umiem się przystosować.
A tak na serio, w całej powieści zostało mi c/a 60.000 znaków i chyba nie będę tu jej wrzucać w odcinkach tylko od razu pracować pod kątem wydania :( ale muszę przyznać że dzięki otrzymanym tu uwagom będzie mi łatwiej poprawiać całość.
Do zobaczenia w Waszych portfoliach!
Nocna Pati dnia 25.06.2012 13:00
Podoba mi sie. Dobrze napisane. Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty