chodź, sisey, proszę, jeśli chcesz, a linka pokaże Ci coś, jeśli może <samozwańczo zakłada, że może
, więc idzie, a sisey albo pójdzie, albo nie>:
Droga:
- pierwszy krok siseya:
Dobra, przyznaję, że nic nie rozumiem.
Zaraz się może przekonamy, czy wiesz, do czego się przyznajesz.
drugi krok siseya:
Łapie jakieś pojedyncze skojarzenia, o których nawet nie napiszę i to wszystko.
Tylko Twój. Nie wiem, co tam widzisz
, więc niczego sensownego przy kroku drugim nie powiem, rzecz jasna.
trzeci krok siseya:
Nosz do diabła
Heh. Serio
?
czwarty krok siseya:
co robi starucha z piętami w powietrzu?
Dobre pytanie. Wystarczy ją tylko zwizualizować, zrobić kilka testowych obrazków staruchy, w których obie pięty są w powietrzu - poobracać kobietę jak w symulatorze
- a co, niech ma staruszka jakieś rozrywki.
piąty krok siseya:
Metaforyka, zbyt odległa od moich smaków.
Wg mnie to żadna trudność
szósty krok siseya:
Odwagi trzeba by odnaleźć chmurę w skale, a jeszcze ją usłyszeć?
I tak oto doszedłeś do jednego z możliwych najważniejszych sensów wiersza. Ano. Nic dodać, nic ująć, sisey.
siódmy krok siseya:
świadomy własnych ograniczeń
No nie wiem
Jak widać (obacz: szósty krok siseya) może tak, może nie
ósmy krok - nie wiadomo jaki, bo go jeszcze nie ma.
Uffam, że mnie nie wytargasz za kudły za tę niewinną podróż po modlitwie uszatej
Cieszę się, że byłeś - ze śladem widzialnym dla mnie. Dziękuję, dobrego.