No, nie.
Przeczytałam, spojrzałam na nick i... zdębiałam.
Jakint się rozgadał... tfu, przepraszam, to kupiec Luger się rozgadał, a Jakint tylko cichutko wszystko spisał i szybko opublikował, chociaż, odmiennie niż Luger, bo Jakint nie handluje byle czym i nawet cudze słowa potrafi przyoblec we własne szaty na kształt cudownego przemienienia, co niewątpliwie będzie miało swoje konsekwencje w przyszłości, bo chociażby taki zadowolony czytelnik, jak ja, już Jakintowi nie odpuści dalszego gawędzenia o różnych, lecz jakże znamiennych sprawach.
Po czym poszłam.
PS. Buziak.
Edit. Czy Luger musi tylko tak głośno obwieszczać swoje szemrane transakcje? Aha... rozumiem... Reklama, mówisz...