Vesper - Prolog cz.1 - Ramirez666
Proza » Długie Opowiadania » Vesper - Prolog cz.1
A A A
Djinn – W mitologii arabskiej duch, który został stworzony przez bogów z bezdymnego ognia, przez co nie miał stałej formy. Potrafił zmieniać kształt na dowolny kiedy tylko zechciał. Według legendy dżiny zabijały ludzi za ich niegodziwość, dlatego więziono je w różnych przedmiotach, by móc je powstrzymać. Wierzono, że z powodu tej nienawiści większość z dżinów opuściła świat śmiertelnych. Jednak część z nich pozostała…



* * *


Pokładowa stacja pomp, HSC Vesper, Morze Bałtyckie

21 styczeń, 22:35


Ciężkie, stalowe drzwi otworzyły się bez żadnych problemów, odsłaniając pogrążone w półmroku pomieszczenie kolejnego sektora maszynowni. Słabo naoliwione zawiasy zgrzytnęły cicho, a ich dźwięk odbił się kilkakrotnie od grubych, żelaznych ścian. Cross uniósł lufę swojego Colt Commando, przyciskając kolbę mocniej do ramienia. Pochylił głowę i zlustrował salę za pomocą celownika optycznego, który miał wbudowaną funkcję wzmacniacza obrazu. Przydawała się ona w ciemnych, słabo oświetlonych lochach okrętowej maszynowni. Karabin komandosa był załadowany i odbezpieczony. Nie odrywając palca ze spustu, obserwował on przez lunetę pomieszczenie stacji pomp, która wydawała się być całkowicie pusta. Była następnym etapem jego samotnego rekonesansu. Wzdłuż całego sektora biegł korytarz, który na jego drugim końcu zakręcał w prawo, w miejscu, gdzie kończył się rząd zbiorników z paliwem. Po lewej, za tuzinem grubych kolumn, znajdowała się gęstwina rur i instalacji hydraulicznych, pompujących płyny do układu napędowego okrętu. Co kilka metrów z nieszczelnych przewodów buchały kłęby pary, tworząc unoszącą się w maszynowni gorącą i duszną mgłę. Nad korytarzem, który umożliwiał technikom dotarcie do poszczególnych instalacji w celu naprawy i konserwacji, świeciły co kilka metrów słabe, migoczące świetlówki. Najemnik nasłuchiwał jeszcze chwilę, po czym nie wyczuwając niczego podejrzanego, ostrożnie przekroczył próg. Mimo swoich ciężkich, wojskowych butów, stawiał kroki niemal bezszelestnie. Poruszał się powoli, ostrożnie zaglądając za każdą kolumnę, celując w każdy ciemny zakamarek, gdzie mógł chować się wróg. Instynktownie wyczuwał czyjąś obecność. Jakaś bliżej nieokreślona cząstka podświadomości kazała mu zawrócić i dołączyć do reszty patrolu, jednak wieloletnie wojskowe doświadczenie i dyscyplina zwyciężyły. Postanowił, że wykona rozkaz i dokładnie spenetruje całą stację pomp. Opuścił nieco lufę karabinu, nadal rozglądając się uważnie na boki. Choć miał na sobie kamizelkę kuloodporną i kevlarowy hełm, szedł pochylony, cały czas utrzymując pozycję obronną. Na dystansie kilku metrów żaden pancerz nie był stuprocentowo skuteczny. Przedzierając się przez kłęby gorącej pary, próbował przebić wzrokiem mrok, panujący w plątaninie rur i zaworów, jednak tamten pozostawał nieprzenikniony. Do zakrętu korytarza zostało mu jeszcze dziesięć metrów. Wtedy drgnął. Nieoczekiwanie zapadły wokół niego całkowite ciemności. Wstrzymał oddech, próbując cokolwiek usłyszeć, skoro został pozbawiony zmysłu obserwacji. Wszystkie dźwięki zagłuszał jednak złowieszczy pomruk generatorów. Na czole Crossa pojawiły się obfite krople potu. Jego puls gwałtownie przyspieszył, ciśnienie niemal się podwoiło. Otaczająca go ciemność i poczucie zagrożenie budziły w jego umyśle nieprzeliczone lęki, które starał się za wszelką cenę tłumić. Cały czas zdawało mu się, że ktoś przed nim stoi, dosłownie kilka kroków dalej. Chciał ponownie unieść karabin, by spojrzeć przez noktowizor, gdy światło z powrotem rozbłysło, oślepiając go na krótki moment. Jednocześnie rozległ się ponury odgłos syreny okrętowej. Cross wiedział, że coś jest nie tak. Stał cały czas w jednym miejscu, uważnie rozglądając się dookoła. Nikogo jednak nie widział. Światło migało, gasnąc i zapalając się w rytm wycia alarmu. Kilkanaście sekund później komandos usłyszał serie z broni maszynowej, dobiegające z poziomu wyżej. Wtedy pożałował, że odłączył się od patrolu. Postanowił wrócić na górę i sprawdzić, co się dzieje. Odwrócił się i zaczął biec z powrotem w kierunku klatki schodowej.
Wtedy poczuł okropny ból w korpusie, jakby coś zaczęło rozrywać go od środka. Fontanna krwi trysnęła z jego klatki piersiowej, chlapiąc podłogę, pobliskie rury i stojącą obok pompę. Sekundę później ranny mężczyzna zorientował się, że coś unosi jego ciało do góry. Ręce i nogi opadły mu bezwładnie. Stalową podłogę trafiła seria, wystrzelona w momencie, gdy spowodowany bólem skurcz zacisnął palec na spuście karabinka. Cross chciał krzyknąć, jednak z ust buchnęły mu na policzki obfite strumienie krwi. Zamiast okrzyku bólu i przerażenia, z gardła wydobył mu się głuchy charkot. Wisząc w powietrzu, zebrał w sobie ostatnie resztki sił i uniósł lekko głowę. Zobaczył wtedy wystające z jego piersi długie szpony, przypominające groty włóczni, czerwone od jego własnej krwi. Ktoś przebił go nimi od tyłu i uniósł w geście zwycięstwa, niczym myśliwskie trofeum. Konający najemnik przekręcił głowę w bok, próbując zobaczyć twarz swojego oprawcy. Powiódł wzrokiem tuż za swoje prawe ramię. To co zobaczył przekroczyło granicę jego zrozumienia. Brwi uniosły się w akcie zaskoczenia, oczy otworzyły szeroko, pełne zdziwienia i przerażenia tym, co ujrzały. Nie mógł krzyczeć, cały czas krztusząc się własną krwią. W jego gasnących źrenicach mężczyzny, przy migotliwym świetle alarmu i akompaniamencie syreny, odbiło się najstraszniejsze oblicze, jakie kiedykolwiek oglądał człowiek. Jego umysł ogarnął całkowity obłęd.


* * *


Centrum dowodzenia ochrony, HSC Vesper, Morze Bałtyckie

21 styczeń, 22:52


Pułkownik siedział wygodnie w eleganckim, skórzanym fotelu. Spoglądał na olbrzymią, elektroniczną tablicę, zajmującą niemal całą przeciwległą ścianę pomieszczenia. Była podzielona na trzydzieści równych, prostokątnych części. Każda z nich odpowiadała jednej kamerze, które umieszczono w najbardziej ruchliwych częściach statku. Poszczególne opcje pozwalały przybliżyć, zatrzymać i w razie potrzeby wyostrzyć kadr z wybranej przez siebie kamery. Z boku wielkiego monitora była lista wytycznych dla systemu monitoringu, odpowiadająca za ustawienia poziomu zabezpieczeń. Sterowano nimi tabletem, znajdującym się na biurku, przed którym siedział obecnie oficer. Funkcje ochronne były jedynymi, którymi nie można było sterować głosowo. System umożliwiał zamknięcie każdych drzwi na pokładzie statku, wyłączenie światła w dowolnym jego sektorze bądź aktywację rezerw energetycznych w razie poważniejszych awarii. Standardowo nie używano tych opcji, całkowicie bagatelizując zagrożenia wynikające z czynników naturalnych, uważając statek za niezatapialny. Pułkownik uśmiechnął się ironicznie na wspomnienie Titanica, którego nawet bogowie mieli nie potrafić zniszczyć. Po raz kolejny los okazał się złośliwy i bezlitosny wobec ludzkiej pychy i arogancji. Tak było również i teraz. Perfekcyjnie zaplanowana operacja została agresywnie zakłócona, co gorsza, nie wiadomo do końca z jakich powodów. Kraus był żołnierzem, wyszkolonym, by podnieść się po każdej klęsce i zlikwidować każdą przeszkodę, jednak nadzieja, że monitoring pomoże mu w zlokalizowaniu ich nieuchwytnego przeciwnika, była całkowicie złudna. Coś od kilku godzin stawiało jego ludziom zdecydowany opór. Gorzej. To ich likwidowało. Precyzyjnie, bezlitośnie i niezwykle okrutnie.Twarz oficera przybrała ponury wyraz tłumionego gniewu i niewysłowionej obawy. Pułkownik westchnął ciężko, wyjął z kieszeni skórzanej kurtki paczkę Chesterfieldów i zapalił jednego. Zaciągnął się głęboko, mając nadzieję, że nikotyna ukoi jego skołatane od kilku godzin nerwy. Wyłożył nogi na blat biurka i przeciągnął się wygodnie w fotelu. Schował papierosy do kieszeni i z powrotem uniósł wzrok na tablicę z monitorami. Kilka z nich nie działało, zupełnie jakby zostało celowo uszkodzone. Zamiast wyraźnego, przejrzystego obrazu z nowoczesnych, szwajcarskich soczewek, ukazywały charakterystyczną, zaśnieżoną planszę, symbolizującą zakłócenia albo brak sygnału. Pułkownik wypuścił z płuc chmurę błękitnego dymu.
- Vesper! Pokaż odczyt ciepła na poszczególnych poziomach.
Sterowanie głosowe można było aktywować jedynie przez skan dłoni autoryzowanych do tego osób, jakimi byli dowódcy ochrony statku. Na szczęście dla pułkownika, tuż po przejęciu okrętu, Balan odciął maczetą dłoń jednemu z zastrzelonych oficerów. Dzięki niej całe centrum dowodzenia było do ich dyspozycji. Kilka sekund po wydaniu komendy nad biurkiem pułkownika ukazał się trójwymiarowy hologram przedstawiający przekrój statku. Na niebieskim tle kontrastowo znaczyły się żółte i czerwone punkty, jakimi były skupiska ciepła. Największe z nich znajdowało się piętro niżej, w głównej sali bankietowej, gdzie przetrzymywano wszystkich zakładników.
Kraus kilkakrotnie obrócił perspektywę hologramu za pomocą tabletu, przybliżając go i oddalając, cały czas starając się dostrzec choćby najmniejszy ślad czegoś podejrzanego. Dopiero po dłuższej chwili zauważył, że dwa najniższe pokłady są wyłączone z pomiarów.
- Vesper, dlaczego czujniki z sektorów C, F i G nie działają?
- W maszynowni nie zainstalowano przyrządów pomiarowych ze względu na stałą wysoką emisję ciepła, wytwarzanego przez turbiny – odparł oficerowi przyjemny głos młodej kobiety, jaki zaprogramowano komputerowi pokładowemu HSC Vesper.
- Dlatego tam nas ściągnąłeś, skurwysynu – mruknął do siebie komandos, kolejny raz zaciągając się papierosem. – Chciałeś, żebyśmy byli ślepi i głusi.
Wpatrywał się w hologram przez kolejne dwie minuty. Wypalił papierosa, rzucając niedopałek na szarą, stonowaną wykładzinę, idealnie komponującą się z ciemnymi meblami.
- Aktywuj połączenie satelitarne – rozkazał pułkownik.
- Aktywowano.
Kraus pochylił się nad biurkiem, założył na głowę słuchawki z mikrofonem na niewielkim wysięgniku i wcisnął guzik nadawania. Manualnie wybrana częstotliwość, ustalona wcześniej z bazą na lądzie, pozwoliła mu na szybkie połączenie. Komputer pokładowy w ciągu paru sekund dostroił odpowiednio antenę.
- Mówi pułkownik Roman Kraus – powiedział głośno i wyraźnie. – Jestem na pokładzie jednostki pływającej HSC Vesper. Coś morduje moich ludzi! Proszę o natychmiastową ewakuację, powtarzam, konieczna natychmiastowa ewakuacja!
Przerwał, niecierpliwie wyczekując jakiejkolwiek, nawet negatywnej, odpowiedzi. Zwykle uchodził za człowieka cierpliwego i niezwykle opanowanego, jednak wydarzenia dzisiejszego wieczoru zredukowały te cechy do wartości minimalnych.
- Czy ktoś mnie, kurwa, słyszy!? - niemal wrzasnął do mikrofonu.
Z głośników dobiegał jedynie głuchy szum fal radiowych, sporadycznie przerywany przenikliwymi trzaskami zakłóceń. Sztorm musiał blokować łączność z kontynentem. Po chwili Kraus usłyszał znajomy już meldunek, pochodzący z jakiegoś nieodległego statku, który od paru godzin nieustannie wzywał pomocy. Głos był niewyraźny, w słuchawkach ledwo można było wychwycić pojedyncze słowa, choć pułkownik miał wrażenie, gdzieś go już słyszał. Był dziwnie znajomy.
- Kapitan nie żyje… Nasz statek tonie… utknęliśmy… radar wysiadł, straciliśmy łączność ze stałym lądem… nasze przybliżone współrzędne to 55-19 Północ, 17-22 Wschód…
Ten głos. Stary żołnierz podrapał się po pokrytej siwizną skroni, nieco skonsternowany dziwnym wrażeniem znajomości głosu nadawcy tego ratunkowego komunikatu. Tym bardziej, że na radarach nie wykrywał żadnej jednostki w promieniu czterdziestu mil od podanych w owym komunikacie współrzędnych. Od dłuższego czasu zastanawiał się, co to mogła być za jednostka? Z pewnością jeden z lokalnych kutrów rybackich. Tylko szaleńcy albo desperaci mogli wybrać się na łowiska w taką pogodę. Z tego, co słyszał kilka dni wcześniej w radiu, to miała być największa burza na Bałtyku od ponad pięćdziesięciu lat. Kraus był kilkanaście minut wcześniej na mostku. Musiał porozmawiać z kapitanem na temat pogody i najbezpieczniejszej trasy rejsu, który musiał kontynuować pod przymusem wycelowanego w potylicę rewolweru. Docelowo, ekipa naziemna miała odebrać ich na wodach eksterytorialnych, lecz w tej chwili perspektywa wpływania w sam środek szalejącego żywiołu nie wydawała się pułkownikowi zbyt sensowna, a nawet zakrawała w jego mniemaniu na próbę samobójczą. Przede wszystkim nie chciał narażać pasażerów. Byli jego zakładnikami, ale armia wychowała go w duchu honoru i czuł się za nich odpowiedzialny. W każdym razie ten tonący statek mógł przysporzyć im sporych problemów. Skoro odbiornik komputera Vesper wychwycił ich meldunek, ktoś również mógł go usłyszeć. Współrzędne podane przez załogę obcej jednostki znajdowały się zaledwie kilkanaście mil morskich od obecnego położenia zajętego przez pułkownika liniowca. Jeżeli ktoś postanowi ruszyć tym rybakom na ratunek, znajdzie się niebezpiecznie blisko ich kursu i z pewnością zażyczy sobie od nich pomocy. Wtedy będą musieli odpowiedzieć, bo cisza radiowa sprowadzi tylko podejrzenia. Będzie znacznie gorzej, jeśli wołanie o pomoc usłyszą nawigatorzy w jakimś porcie i postanowią wysłać ekipę ratunkową. Wtedy wokół nich rozpęta się prawdziwe piekło. Przytłumione przez ściany okrętu zawodzenie wichru przypomniało oficerowi, że już jest w piekle, tylko lodowatym i śmiertelnie niebezpiecznym. Zrezygnowany Kraus pokręcił głową, po czym zmienił częstotliwość. Ponownie ten sam głos.
- Utknęliśmy... radar wysiadł, straciliśmy łączność ze stałym lądem…
Pułkownik spojrzał w górę i zaklął siarczyście. Gwałtowny wiatr musiał uszkodzić antenę, inaczej nigdy nie słyszałby tego samego na różnych pasmach radiowych. Wrócił myślami do swojego kolejnego problemu. Parszywy pech. Gdyby ktoś uprzedził go przed akcją, w jakie nieprzewidziane zwroty akcji i utrudnienia będzie ona obfita, z pewnością wysiadłby ze śmigłowca i powierzył dowodzenie jednemu ze swoim podoficerów. Obecnie wielu już ich nie zostało. Oprócz tajemniczych, makabrycznych mordów, było coś jeszcze. Tym razem coś o wiele bardziej ludzkiego, lecz równie nieuchwytnego. Człowiek, mężczyzna, niemal na pewno jeden z pasażerów. Zabijał jego podwładnych, jednego po drugim i to w dość nieprzyjemny sposób. Nie zostawiał żadnych śladów, jedynie zmasakrowane zwłoki swoich ofiar. Z analizy ataków i zastawianych przez niego pułapek, pułkownik doszedł do wniosku, że ma do czynienia z byłym żołnierzem sił specjalnych, świetnie wyszkolonym w obsłudze ciężkiego uzbrojenia i technikach kamuflażu. Uderzał nagle, po czym znikał w ciemnościach, by pojawić się gdzieś zupełnie indziej i zabić kolejnego żołnierza. Nikt nie wiedział kim jest i czego chce. Żeby tego było mało, bezczelnie, używając ich częstotliwości, rzucił wyzwanie jemu i jego ludziom. Najemnicy nie wykonali jeszcze swojego zadania, więc pozostało im zostać na pokładzie i dopilnować, by Balan jak najszybciej dokończył robotę w skarbcu. Kraus był wściekły. Brak łączności sprawił, że całkowicie stracił panowanie nad przebiegiem akcji, nie mogąc skoordynować dalszej części planu ze swoim zleceniodawcą. Spojrzał raz jeszcze na trójwymiarowy hologram, zawieszony w powietrzu metr na blatem biurka, który regularnie obracał się wokół własnej osi. Bystry wzrok starego żołnierza wbił się dokładnie w granatowe pasma dwóch dolnych pokładów, wyłączonych z monitoringu i pomiarów termicznych. Gdzieś tam ukrywał się jego bezwzględny wróg. Dziesięć trupów, wliczając Jawduszyna, a raczej to, co z niego zostało. Pułkownik był załamany liczbą strat poniesionych w ciągu ostatnich dwóch godzin. Nagle jego pochmurną twarz wykrzywił wyraz upiornego uśmiechu. Jego źrenice rozbłysły złowrogim blaskiem.
- No dalej - pomyślał, zadowolony z nagłego przebłysku. - Zostań w ciemnościach, czyhając na moich ludzi. Może spotkasz tam to, co załatwiło tą kanalię, Jawduszyna. Poznaj grozę, którą sam tak lubisz budzić. Poznaj co to strach przed ciemnymi zakamarkami i korytarzami tego pływającego grobowca. Teraz ty poczuj się jak zaszczuta zwierzyna. Zostań tam na dole i drżyj przed terrorem, tak jak my drżeliśmy. Zostań tam i walcz albo giń!


* * *


Siedziba MSWiA, ul. Rakowiecka, Warszawa

21 styczeń, 23:01

W biurze na czwartym piętrze gmachu, pełniącego rolę siedziby polskich służb wywiadowczych, mimo późnej pory, wciąż paliło się światło. Wielkie, luksusowe pomieszczenie było bogato ozdobione licznymi obrazami w pozłacanych ramach, iskrzących się uroczo w słabym świetle biurowej lampki. Między wszystkimi dziełami sztuki dumnie prezentowało się polskie godło z białym orłem w koronie. Za biurkiem, wykonanym podobnie jak reszta mebli z ciemnego drewna orzechowego, siedział stary mężczyzna. Niski, łysy, ze sporą nadwagą sprawiał wrażenie sympatycznego staruszka. Ubrany w ciemny, elegancki garnitur i błękitną koszulę z jasnym kołnierzem, popijał spokojnie whisky, przeglądając coś uporczywie na ekranie laptopa. Panującą w biurze ciszę mąciło od czasu do czasu ciche stukanie klawiszy.
W pewnym momencie na biurku zadzwonił telefon. Rzecz rzadko spotykana o tej godzinie w urzędach państwowych. Starszy mężczyzna nie spieszył się z podniesieniem słuchawki.
- Słucham – zaczął rozmowę ochrypłym głosem.
- Panie generale, Kruk zameldował nam o statusie operacji.
- Mów – rozkazał spokojnie starzec, kosztując łyk szkockiej.
- Na statku panuje totalny chaos. Pułkownik stracił kilku swoich ludzi. Wygląda na to, że porywacze nawiązali z czymś kontakt… Podejrzewamy, że powtarza się historia z operacji Centurion. Zakładnicy są póki co cali i zdrowi. Przez sztorm wszyscy są uwięzieni na pokładzie.
- A nasz obiekt?
- Dziewczyna jest bezpieczna. Kruk wydostanie ją ze statku, jak tylko upora się z resztą przeciwników. W takiej sytuacji sugeruje wysłać na Vesper ekipę wsparcia, panie generale.
- Proszę się nie martwić, kapitanie – odparł spokojnym tonem Miller. – Wszystko jest pod kontrolą.
- Tam jest tylko dwóch naszych agentów. Mogą nie dać sobie rady.
- Niech pana nie zwiedzie młody wiek Kruka. Jest świetnie wyszkolony do tego typu operacji. Doskonale posługuje się każdym rodzajem broni palnej, jest mistrzem sztuk walki i manipulacji psychicznej. To nasz najlepszy człowiek do tego zadania. Zapewniam pana, że sobie poradzi. Czy to wszystko?
- Tak jest.
- Bardzo dobrze – odparł sucho starzec. – Kontynuować!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Ramirez666 · dnia 26.10.2010 09:20 · Czytań: 700 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Komentarze
Sceptymucha dnia 26.10.2010 13:53
Dawaj dalej.
Wasinka dnia 28.10.2010 11:56
Zainteresował mnie pomysł z Djinnem. Dlatego zaczęłam czytać, choć później głównie sensacja...
Podoba mi się, że akcja dzieje się tym razem "na wodzie".
Jawduszyn? Hmm...
Dobry sposób na połączenie wątków - każdy poznajemy "osobiście", odzielnie, a stopniowo się do siebie "zbliżają".
Zostawiam słoneczne pozdrowienia (witaj po przerwie).
Ramirez666 dnia 28.10.2010 15:59
Dzięki za zainteresowanie ;) Kolejna część wieczorem, mam nadzieje, że zdążę ;)
zajacanka dnia 16.01.2011 00:37
Witaj,
ciekawie tutaj, choc musze powiedziec, ze czytanie wymaga sporej uwagi. Nie "leci" sie po tekscie, ale za to narasta napiecie. Mam kilka drobiazgow:
-otaczjaca go ciemnosc i poczucie zagrozenie - zagrozenia
-nieprzeliczone leki - niezliczone chyba lepiej
-w jego gasnacych zrenicach mezczyzny - wiemy, ze byl mezczyzna. "Mezczyzny" niepotrzebne.
-zapalil jednego - no, chyba nie dwa na raz. "Jednego" usun.
-wylozyl nogi na blat - lepiej chyba polozyl, bo wylozyc mozna cos z kieszeni albo wylozyc jakas sume... Poza tym troche to dziwne zachowanie: kladzenie nog na biurko to oznaka relaksu, a przeciez cos zlego sie dzieje na statku.
Ogolnie niezle, zeby nie powiedziec bardzo... niezle :)
Lece dalej:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty