Ano. Kiedy babcia tłumaczy matematykę, zyskuje się wiarę, że wiersz może mieć miejsce poza okazjonalnością.
Wprawdzie wydaje się, że język tekstu nie może w jakikolwiek sposób być mową realnego siedmiolatka, zwłaszcza zapisaną, bo taka żadną siłą nie osiągnęłaby narracji w wybranym stylu, no ale z wątpliwości ratuje
licentia poetica, którą w tym wypadku ma się ochotę dopuścić do głosu bez większych przeszkód. Poza tym, pomijając już nawet najbardziej konwencjonalne podpory, można choćby przyjąć, że wobec śmierci stajemy się często jak dzieci; bezradniejemy i niezależnie od wieku mamy prawo poczuć: "mam siedem lat". Umknąć w dzieciństwo, schronić się między matką a babcią. Zatem, wystarczająco dużo przekonujących uzasadnień, żeby przyjąć postać, jaka jest.
Można ewentualnie myśleć wg mnie jeszcze nad przesunięciem ostatniego słowa do poprzedzającego wersu. Zamiast:
Cytat:
lubię jej słuchać przytrzymując znicz
gdy zostawia im na noc ciepło
świec.
naturalnym frazowaniem:
lubię jej słuchać przytrzymując znicz
gdy zostawia im na noc ciepło świec.
Dla mnie ta udramatyzowana przerzutnia z interlinią jest niepotrzebnie pretensjonalna przy naturalnie płynącej reszcie.
Dobrego.