Witaj
Zabłądziłem tu po rekomendacji Wasinki.
Nie żałuje, ale po trzecim czytaniu mgliste mnie domysły nachodzą.
Może na początek delikatna propozycja korekty
Cytat:
Może dlatego tak czuję, że nigdy z żadnym nie lepiłam babek. Może zatęskniłam za tymi nigdy nielepionymi babkami. Nostalgia mi się załączyła i koniec.
by w powyższym cytacie wyrzucić pierwsze "nigdy" - wydaje mi się, że tekst zyskałby na melodii.
Choć z drugiej strony, co odkrywcze, biorąc powyższe komentarze, nie jest, specyficznie szykiem się bawisz, co lubię. Czasem jakiś wyraz rzadziej stosowany się trafi - to i czytać milej.
Przykładem niech "ramionka" będą, zacny wyrazik, co i moc ma swoją, choć wątłych gabarytów, ale pana Pnia w miejscu osadził, ba wręcz w postawę katatoniczna wpędził nieboraka.
Przyznaję, że n ie do końca łapię, co naprawdę chciałaś poprzez ten tekst przekazać, Mogę się jedynie domyślać i szukać dowodów, że domysły są trafione.
Nie zaprzeczasz, że Pień to człowiek, a panna, bohaterka, z jednej strony widzi serdeczność, której się poddaje, otwiera drzwi ale zaraz potem, nie wiem, przestała wierzyć w serdeczność? Coś dostrzegła niepokojącego w Pniu? Jakaś klapka z dzieciństwa się otworzyła (Freudowskie to nieco)? Taka "chciałabym ale się boję". Niezdecydowana trochę, albo o tak chwiejnej osobowości.
No cóż miała szczęście, ze na dżentelmena trafiła, co widząc niezdecydowanie przyhamował nieco
A ostatnie dwie linijki? Czy w ostatnim zdaniu bohaterka dostrzegła dlaczego przyszedł, przeniósł sie tutaj, czy raczej dostrzegła dlaczego milczał przez pół minuty?
W każdym bądź razie intrygujące, zwłaszcza jak się puści wodze fantazji
pozdrawiam
Sz