W pierwszej chwili już poczułam przesyt w temacie. To jak wyjść na plażę i dopadać wzrokiem kolejne bajeczne muszle, a słońce figlarz gra w błyski. Już by się tomik tematyczny zebrał z tej kolorotwórczości. Dziś niebo dołączyło w realu do pokazu błękitu i manifestowało wyżsość nad zielenią trwaników, które dzielnie rosną. Ale mimo przesytu, Twój wiersz nie wychodzi na przesyt, jest bowiem skonstruowany wcale niebanalnie, dzięki zastosowanemu doborowi słów, na które Autor ma patent. Paweł, jesteś niepodrabialny w stylu! Pewnie Chińczycy się zdenerwują, a co tam, to jest właśnie Twoje, bo jak wytłumaczyć Chińczykowi, co oznacza:
pulsem chybkim w żył bazzycie, a najlepiej poprosić, aby powtórzył!
Pozdrawiam!